*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

wtorek, 9 listopada 2010

Bezczelne portale.

Wszelkiego rodzaju portale społecznościowe stają się już coraz bardziej bezczelne :/

Na wstępie: jeśli dostałyście ostatnio z mojego adresu jakieś zaproszenie do obejrzenia moich zdjęć z portalu shtyle, bardzo Was za to przepraszam. I mam nadzieję, że tam nie wchodziłyście. Naiwnie dałam się w to wkopać. Ja również dostałam zaproszenie od jednej z Was (która zapewne także nie wiedziała, jak to się odbywa), niewiele myśląc kliknęłam na link i wpisałam login, mając świadomość, że przecież nie znam tej strony, nigdy się tam nie logowałam, a więc zaraz pojawi się informacja, że mam się zarejestrować. Nic takiego się nie stało. Bez problemu znalazłam się w serwisie. Nie znalazłam tam nic ciekawego, więc szybko wyszłam. 
A za jakiś czas ze zdumieniem odkryłam, że na adres mailowy mojej firmy przyszło zaproszenie ode mnie, którego nie wysyłałam. Po południu zadzwoniła do mnie mama z pytaniem, co to za zaproszenie i zaczęłam szperać w internecie. 
Doczytałam, że nie tylko ja się tak dałam wkręcić! To jest jakiś idiotyczny portal, który bez pytania w jakiś sposób „przejmuje” wszystkie kontakty jakie mamy w skrzynce i rozsyła do nich wiadomości. Wkurzyłam się strasznie. Pół biedy, że od jakiegoś czasu używam mojego drugiego maila, bardziej oficjalnego, więc to głupie zaproszenie nie poszło na przykład do firm, do których wysyłałam CV, do moich wykładowców i firm z którymi współpracuję. Ale i tak takiego maila otrzymało kilka osób, do których w życiu bym czegoś takiego nie wysłała i trochę mi wstyd.
Pozmieniałam już hasła u siebie na skrzynkach i jakimś cudem udało mi się skasować konto na tym shtyle.

Przyznam, że jestem coraz bardziej zniesmaczona działaniem wszelkich portali tego typu. Coraz więcej funkcji jest uruchamianych bez mojej zgody, bądź w formie szantażu – zgódź się, a jak nie to, żegnamy…
Jest mi trochę szkoda usuwać konto na NK, bo z niektórymi osobami mam kontakt tylko poprzez ten portal – przesyłamy tam do siebie wiadomości, czy udostępniamy zdjęcia. Poza tym nie ukrywam, że tylko dzięki NK mogę się dowiedzieć, co słychać u moich znajomych z liceum i podstawówki, z którymi nie jestem na tyle blisko, żeby do nich dzwonić, ale jednocześnie jestem ciekawa, co robią w życiu.

Jestem też zalogowana na facebooku, ale w ogóle się nie orientuję w tym portalu i nie kumam o co tam chodzi. Denerwują mnie te wszystkie grupy, zabawy i „lubię to”, nie umiem się w tym połapać. A jednak jestem tam zalogowana, bo w ten sposób mogę mieć kontakt ze znajomymi z innych krajów. Generalnie zaglądam na FB dopiero wtedy, kiedy dostanę na maila informację, że ktoś wysłał mi jakąś wiadomość.

Przeraża mnie to, że teraz trudno nie mieć tam konta, bo wszyscy mają. Teraz już nawet królowa Anglii (słyszałyście o tym?) Z opcji niektórych programów można skorzystać dopiero po założeniu konta na FB.
Przeraża mnie, że często nie wiem, które dane tak naprawdę są widoczne dla innych, mimo, ze jestem dość ostrożna i staram się poblokować wszystko, co możliwe. Przyznaję, na początku nie dbałam tak bardzo o prywatność, bo zależało mi, żeby znajomi mogli mnie łatwo odnaleźć. Teraz zmieniłam zdanie, bo niestety, oprócz znajomych, mogą mnie podglądać obce osoby, które jak dla mnie nie są do końca normalne, skoro interesuje ich życie nieznanych im osób…
Przeraża mnie, że niektóre z tych portali zarządzają sobie swobodnie moim kontem, mimo, ze nie wyraziłam na to zgody – tak jak było to w przypadku tego shtyle.

I ostatnia kwestia – anonimowość. Ja oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że anonimowość w sieci to fikcja i jak się człowiek bardzo postara, to mnie znajdzie. Gdybym chciała, żeby mnie nie znalazł, to też bym się bardziej postarała „zakamuflować”. Ale nie wstydzę się swojej osoby, nie wstydzę się swoich wpisów (choćby na blogu), więc nie jest to dla mnie problemem, że mogę zostać ewentualnie odnaleziona. Ale…
Ale mierzi mnie niesamowicie, kiedy dostaję zaproszenie od jakichś ludzi, których nie znam – ich imię i nazwisko ani nawet zdjęcie nic mi nie mówi. A oni wysyłają mi zaproszenie bez słowa wyjaśnienia :/ Cenię sobie wszystkie osoby, na przykład poznane w sieci, które dotarły do mnie w jakiś sposób i wysłały do mnie wiadomość, przyznając się w ten sposób, że mnie znalazły. Natomiast uważam za bezczelne „śledzenie” mnie i podglądanie bez mojej wiedzy mojego profilu. Tak jak napisałam, nie wstydzę się swojej osoby, ale uważam, że jest to po prostu nie w porządku. Jeśli ktoś mnie trochę zna i interesuje się moją osobą na tyle, żeby sprawdzać, co robię na portalach społecznościowych, powinien się zwyczajnie przedstawić. To nie jest fair, powiem więcej, uważam, to za tchórzostwo i obłudę jeśli ktoś udaje, że wie o mnie mniej niż jest w rzeczywistości i nie przyznaje się, ze poznał moją tożsamość. Oczywiście to się tyczy głównie znajomości internetowych. W realu to wygląda trochę inaczej, chociaż zdarzało mi się, ze dostawałam zaproszenia od osób, które ze mną studiowały. A w zasadzie mijaliśmy się na przykład na uniwersyteckim korytarzu – osoba zapraszająca mnie zapamiętała, natomiast ja jej nawet nie zauważyłam nigdy…

Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że to wszystko, to negatywne skutki  uboczne zakładania kont na takich portalach. Od dawna szczerze zastanawiam się nad likwidacją wszelkich profili i powstrzymuje mnie tylko tych kilka bliskich mi osób, z którymi chciałabym mieć jednak w ten sposób kontakt… 
A prawda jest taka, że wszystko wyglądałoby inaczej i bardziej uczciwie, gdyby tylko ludzie szanowali granice prywatności, które postawili inni.