Pierwszy raz od piątkowego poranka włączyłam kompa
Wydawało mi się, że jestem uzależniona od internetu, ale chyba jednak
nie, bo spokojnie obyłabym się nadal bez otwierania mojego laptopika. No
ale jak już go tu przytachałam te 200 km to nie po to, żeby sobie leżał
nie ?
Postanowiłam sprawdzić, co w wirtualnym świecie piszczy. Wystarczyło,
że otworzyłam Outlooka a tu 15 wiadomości – miłe zaskoczenie, poza tym
wiadomość na NK i oczywiście Wasze komentarze
Fajnie mi się zrobiło i stwierdziłam, że wystarczy tego odpoczywania
od internetu. Ale wiecie co, najgorsze to włączyć tego kompa, bo potem
to jakoś idzie. W Poznaniu pierwsze co robię po wejściu do domu, zanim
jeszcze buty ściągnę, jest odpalenie kompa. Bo mi po drodze. A tu jakoś
nie bardzo hihi
Ale jednak trochę mi brakuje tego neta. Choćby wiadomości, bo
codziennie w pracy mam obowiązkową prasówkę i tak już się
przyzwyczaiłam, że wiadomości zawsze z internetu czerpię.
W domku jak to w domku, cudnie jest. Tak jak zapowiedziałam, zakopałam się w książkach. Co prawda wczoraj zrobiłam dużo innych pożytecznych rzeczy – zrobiłyśmy z mamą zakupy, posprzątałyśmy, zrobiłyśmy gołąbki… Ale jak już nadszedł czas relaksu, to skończyłam jedną książkę i przeczytałam dwieście stron następnej. Dzisiaj się trochę pouczyłam. I zaraz idę dalej czytać. Chwilo trwaj!!!
Bez Franusia trochę dziwnie co prawda, ale jesteśmy w stałym kontakcie telefonicznym. W sumie czasami chyba dobrze sobie taką separację zrobić. Zobaczyć czy się chociaż człowieki stęskią za sobą Bo jak nie to trzeba by chyba zweryfikować parę rzeczy Ja tam myślę, że taka tęsknota od czasu do czasu zdrowa jest. No dobrze, uciekam na razie a jutro wpadnę do Was Pozdrawiam!