Nie
wierzę. Normalnie nie wierzę. Napisałam taaką długą notkę. Klikam”
publikuj” i wyświetla mi się „pracujesz w trybie offline” czy jakieś
inne cholerstwo. I notkę wcięło. Nosz…. Ale nie poddam się. Jestem
wykończona, więc nie będę pisać jeszcze raz. Tylko relacja w skrócie – z
Frankiem doszliśmy wczoraj do porozumienia. Odbyliśmy bardzo miłą
rozmowę, ale jesteśmy niewyspani, bo zarwaliśmy trochę nocy. Odbija nam
trochę ze zmęczenia. Oto próbka naszych ambitnych rozmów:
Franek chce się napić mojej wody:
- Mogę się napić?
- Ale nie z butelki.
- To przynieś mi szklankę.
- … Dobra, napij się z tej butelki
- Przecież ty nieraz pijesz moją colę z butelki.
- To co innego, ty palisz a ja nie…
W łazience Franek mnie pyta:
- To Twoja szczotka?
- Już moja
- ???
- Była Doroty, ale wyciągnęłam ze śmietnika i już jest moja.
(Ze szczotką to było tak:
- Dorota, gdzie twoja okrągła szczotka?
- Yyyy, wyrzuciłam, a co?
- Oooo, szkoda, używałam jej.
- Kurczę, nie wiedziałam. Ale wyrzuciłam do kosza w łazience, nie w kuchni.
- Aa, czyli do odratowania.
I odratowałam :))
Franek leży na łóżku i się wygłupia. Zaczął wydawać z siebie jakieś dziwne odgłosy
- Przestań, bo napiszę na blogu, że chrumkasz.
- Aha, to teraz mnie będziesz szantażować?! To ja też założę bloga! A w ogóle co ty tam tak piszesz? Piszesz i piszesz.
- A takie tam.
- O mnie?
- Może ze dwa zdania…
- A o czym? O wczoraj? O przedwczoraj, że byłem niedobry? A może o dzisiaj?
- A dzisiaj co zrobiłeś?
- Kupę w majtki. <Franek nalegał, żebym napisała, że to żart :))>
Rozmowa zeszła na hipotetyczny ślub. Nie wyobrażam sobie, że miałby być w Poznaniu. Tylko w Miasteczku, nie ma innej opcji.
- Małgosiu, ja rozumiem, tak tylko powiedziałem. Bo moja rodzina jest na miejscu, a twoja i tak będzie musiała dojechać, czy to do Poznania, czy do Miasteczka.
- To się twoja ruszy z Pyrlandii. W Miasteczku wszystkim gały muszą wyjść z orbit, jak zobaczą, że wychodzę za kogoś z wielkiego miasta.
- No dobrze, dobrze, ale…
- Ani słowa. Jak się nie podoba to możemy pójść na kompromis. Ty weźmiesz ślub w Poznaniu, ja w Miasteczku.
Chyba najwyższa pora iść spać. Nie sądzicie?