*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

wtorek, 21 grudnia 2010

Jest choinka.

Uprasza się o jeszcze chwilę cierpliwości :)
Podzieliłam sobie sprawy pod względem ważności i pilności i te z rubryk „ważne i pilne” oraz „nieważne i pilne” mam już w zasadzie odbębnione, a więc jak dobrze pójdzie, to już jutro odpowiem na wszystkie Wasze komentarze i zaglądnę co tam u Was słychać.
A teraz to ja tylko tak na chwilę, bo mam ochotę sobie pogadać :)

Jednak mamy choinkę :) Myśleliśmy, że odpuścimy sobie w tym roku i co najwyżej sprawimy sobie jakiś stroik, ale rodzice Franka kupili sobie nową choinkę, a my dostaliśmy w spadku starą. Do tego dostaliśmy trochę bombek. I kupiliśmy pierwszą własną. Będziemy tak sobie co roku kupować jedną bombkę :)
Niestety, ze względu na Franka pracę nie tylko nie spędzimy świąt razem (gdyby nie pracował, prawdopodobnie pojechałby ze mną do domu), ale i te ostatnie popołudnia się nie widzimy, bo on pracuje. Myślałam, że będzie mi przykro – ostatnie dni przed moim wyjazdem, do tego te, kiedy atmosfera świąt staje się coraz bardziej odczuwalna, a my się mijamy… Ale okazało się, że nie jest tak źle. A w ogóle, to się bardzo fajnie uzupełniamy :) Franek wczoraj umył choinkę, przykręcił ją do stołka (bo trochę niestabilna to drzewko i jest mocowane na stałe do taboretu), ja zajęłam się pakowaniem prezentów. Dzisiaj zawiesił lampki na choince, ja zajęłam się bombkami i ozdobami. Mamy taką choinkę, jaką chcieliśmy :) Znaczy się kolorową! Ja wiem, że większość z Was ozdabia choinkę najwyżej dwoma kolorami, ale to zupełnie nie dla nas. Tych osób, które już mnie trochę znają, chyba to wcale nie dziwi? :) Ani ja, ani Franek nie wyobrażamy sobie choinki w jednym, czy dwóch odcieniach. Musi być kolorowo i już. Lampki niestety mamy białe, ale może w przyszłości sprawimy sobie kolorowe, będzie jeszcze ładniej.
W innych sprawach też nam współpraca nieźle idzie. Wczoraj byłam totalnie wykończona, wracałam z pracy ze świadomością, że w domu mamy totalny sajgon i że do wieczora będę sprzątać, w dodatku po pracy musiałam załatwić jeszcze kilka spraw na mieście. Ale po wejściu do domu czekała mnie miła niespodzianka – Franek przed swoją pracą wszystko ogarnął. Dzięki temu mogłam się zająć innymi, równie ważnymi sprawami i jeszcze położyć się normalnie spać. Nie przyszyłam tylko guzika do koszuli od munduru Franka, ale łosiek ubrał się dzisiaj w tę właśnie koszulę do pracy. Trudno, guzik poczeka do mojego powrotu.
Jej, jak to fajnie, że mogę na Franka liczyć jeśli chodzi o sprzątanie… Nawet nie muszę go o to prosić, on sam z siebie zabiera się za wypełnianie codziennych obowiązków domowych.

Jutro jadę od razu po pracy do Miasteczka. Wstaję więc jutro jeszcze wcześniej niż normalnie (pewnie koło piątej) i budzę Franka, bo wymienimy się prezentami… Prezent dla niego już leży pod choinką od wczoraj. A Franek zadzwonił mi dzisiaj, że właśnie wraca od Mikołaja i też coś dla mnie będzie. Zabronił mi ruszać… Ale oczywiście nie byłabym sobą, gdybym go posłuchała. Musiałam, no po prostu musiałam obmacać! Ale tylko troszeczkę… :) Za to nie zaglądałam i starałam się nie domyślać, co to może być :) Już poczekam do jutra, w końcu to jeszcze tylko jakieś osiem godzin.