*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

niedziela, 15 sierpnia 2010

Obrazkowo.

Gdybym miała opisać ten weekend, wyszedłby mi prawdziwy elaborat. Odpuszczę więc sobie i zastosuję sprawdzoną już metodę fotostory :)
W piątek przyjechał do nas w odwiedziny wujek. Przeszłam się z nim więc po mieście, a efekty tego spacerku już znacie. Oto i ona: (a właściwie tylko jej góra, ale nie mogłam znaleźć ładniejszego zdjęcia ;))
  

Franek był w pracy. Ale linię miał dość luźną, postanowiliśmy więc go odwiedzić i nawet przejechaliśmy się razem z nim tam i z powrotem :)
  

W sobotę wyruszyliśmy śladami Piastów :) Mój wujek jako historyk fascynuje się tymi miejscami. I nie przeszkadzało mu, że po raz czwarty odwiedza miejsce początków Państwa Polskiego. Ostrów Lednicki:

  

  
Franek z wujkiem nie omieszkali się też w tym jeziorku wykąpać. Stwierdzili, że na pewno kąpał się tam również Chrobry, a więc oni nie będą gorsi :) Ja wolałam przycupnąć na brzeżku. Odwiedziliśmy też kilka chat dziewiętnastowiecznych w skansenie. Bardzo lubię te klimaty:
  
  

Dzień zakończyliśmy w kinie. Nie spodziewałam się, że tak mi się spodoba ten film. Jeśli ktoś lubi wysilać umysł podczas filmu, i akceptuje klimaty science-fiction, serdecznie polecam. Mnie i Frankowi podobało się bardzo. Wujkowi trochę mniej, ale stwierdził, że dało się obejrzeć. Można powiedzieć, że niektóre wątki zaczerpnięte z Matrixa. Ale mnie Matrix nie podobał się wcale, natomiast Incepcja jak najbardziej :)
   

  

Sobota była dłuugim dniem. Ale jakże przyjemnym… W niedzielę wyruszyliśmy do zoo :) Wcześniej jeszcze zaliczyliśmy spacerek w lasku nad Maltą, aż dotarliśmy do celu:
 
  
    
Chciałam koniecznie wrzucić słonia, ale nie mogłam w internecie znaleźć żadnego małego zdjęcia :) My co prawda również cykaliśmy fotki, ale na razie pojechały z wujkiem do Miasteczka :)

Wieczorem zaliczyłam jeszcze spotkanie z koleżanką przy Summer Tinto
  
Weekend był naprawdę bardzo przyjemny. Jak zwykle minął niesamowicie szybko. Ostatnie godziny niedzieli niestety były nieco bardziej przykre, ale cóż, tak bywa. Staram się o  nich nie myśleć na razie :)

Ps. Wszystkie zdjęcia znalazłam w internecie.