Wpadli do nas wczoraj wieczorem znajomi i oglądaliśmy film z wesela. Wspominałam Wam, że podczas oczepin mieliśmy "test zgodności małżeńskiej", czyli zabawę, podczas której wodzirej zadawał nam pytania, a my nie widząc siebie, odpowiadaliśmy podnosząc buty do góry.
Kiedy wczoraj oglądaliśmy film i padło pytanie: "kto pierwszy nawiązał znajomość" (ja odpowiedziałam, ze Franek, Franek, że oboje jednocześnie) Mietek krzyknął: "to ja powinienem swojego buta podnieść, to wszystko moja zasługa!"
Opowiadałam Wam kiedyś, jak się z Frankiem poznaliśmy i rzeczywiście, to Mietek zrobił ten pierwszy krok :) Wczoraj przypominaliśmy sobie tamten dzień, a później chłopaki cofnęli się jeszcze trochę w czasie i wspominali dawne (czyt. nieżonate) czasy:
Mietek: Się chodziło na imprezy. Ciągle coś się działo
Franek: No fakt, jak z Tobą gdzieś wyszedłem, to nudno nigdy nie było. Ale najczęściej potem miałem przechlapane.
Margolka: Rzeczywiście, gdyby nie Mietek, to byłbyś dzisiaj wolny jak ptak, bo ostatnia impreza, na którą poszliście razem skończyła się dla Ciebie poznaniem przyszłej żony... Przechlapane na amen! :P