Ten moment zawsze lubię najbardziej...
W mieszkaniu unosi się zapach pieczonego karpia i zupy grzybowej. Stół jest już pięknie nakryty, zapalone świece radośnie migocą. Pod choinką stopniowo rośnie kolorowy stosik, w miarę jak kolejni Mikołajowie/kolejne Aniołki i niech będzie, że Gwiazdorzy ;) dorzucają to i owo. Wszystko jest już przygotowane, my odświętnie ubrani, dopinamy ostatnie guziki w swoich strojach i nie tylko. Atmosfera oczekiwania. Już za chwilę zasiądziemy do najbardziej uroczystej i rodzinnej kolacji w całym roku. Jest miło, radośnie, pięknie. Cudownie, uwielbiam ten czas.
Dziś Wiking, nowy, choć już prawie roczny, członek naszej rodziny, weźmie udział w swojej pierwszej Wigilii. Jeszcze jej nie zapamięta, ale mam nadzieję, że będzie chłonął atmosferę i emocje, i że co roku święta będą dla niego tak samo pięknym i magicznym przeżyciem, jak dla mnie.
Jeszcze raz życzę Wam wszystkiego dobrego na te święta!