Czytam czasami Wasze notki pełne czułych słów w odniesieniu do Waszych Drugich Połówek. A w zasadzie Połówków powinnam napisać
Jak już niejednokrotnie tutaj pisałam, ja tak nie potrafię. Mnie nawet
czytanie zbyt czułych wyznań wprawia w zakłopotanie i powoduje, że
czuję się raczej przesłodzona niż wzruszona
Ale czasami sama czuję, że coś wewnątrz mnie przepełnia, coś na
kształt pewnego uczucia. Którego za nic nie potrafię wyrazić, a już na
pewno nie opisać. Myślę ciepło o Franku i nie potrafię nic powiedzieć w
taki sposób, żebym była pewna, że to jest „moje”. A bywa, że naprawdę
chciałabym ten moment przez chwilę zachować, zarejestrować gdzieś ten
stan mojego serca.
A
mogę co najwyżej napisać o tym, że zawsze kiedy przychodzę do domu
Franek włącza komputer. Bo zauważył i zapamiętał, że zawsze kiedy
wchodziłam do domu, zanim zdjęłam buty podchodziłam do laptopa i go
włączałam. W czasie, kiedy się rozbierałam, komputer się uruchamiał i
dzięki temu mogłam pd razu zasiąść do blogowania. Franek robi to teraz
za mnie. Pytam wtedy: „po co włączyłeś komputer?” „Dla ciebie” – słyszę.
Mogę napisać,
jak zaraz po wiadomościach idę się myć a kiedy wychodzę, słyszę, że w
kuchni gotuje się woda. Pytam więc: „Nastawiłeś wodę?” „Tak, na herbatę
dla ciebie”. Bo wie, że lubię oglądać „Na Wspólnej” pijąc gorącą herbatę
owocową.
Mogę jeszcze napisać, że kiedy wracam z Miasteczka wchodzę zawsze do mieszkania wysprzątanego na błysk. A na szafce czeka na mnie Mamba.
I jeszcze, że zwykle chodzę spać pierwsza. A potem często nawet nie wiem, kiedy On się kładzie koło mnie i tylko budzę się zdziwiona, że nie wiem jak to się stało, że nie pamiętam kiedy mnie objął. Albo z kolei czuję, że się kładzie obok, że głaszcze mnie po policzku albo całuje w czoło. I nawet się uśmiecham, nawet chcę coś powiedzieć, ale nie zdążam, bo zasypiam z powrotem i dopiero rano wiem, że chciałam coś powiedzieć, ale już nie pamiętam co…
Mogę też wspomnieć, że przepuściłam dzisiaj dwa autobusy,które mogły mnie zawieźć z pracy do domu, bo chciałam wsiąść w ten, który prowadził Franek. Rozum podpowiadał mi, że mogę być godzinę wcześniej w domu… Ale coś, co rozumem nie jest, chciało spędzić chociaż te 30 minut w autobusie obok Niego, to coś chciało wymienić z nim uśmiech i zobaczyć jak macha mi, kiedy wysiadam pod domem.
Mogę napisać, że od kilku miesięcy idę do sklepu i sama z własnej woli kupuję mleko, chociaż nigdy tego nie robiłam, bo mleka nie piję. Ale Franek je pija litrami.
I że kiedy wiem, że On ma wrócić za pół godziny z pracy to jakoś nie mogę usiedzieć w miejscu i co chwilę zerkam na zegarek. Dziwne, nigdy tak nie czekałam na powrót współlokatorek do domu…
Mogę co najwyżej opisać kilka epizodów z naszego życia. Pisanie inaczej, jakoś mi nie idzie i na samą myśl, zawstydzam sama siebie.
Mogę jeszcze napisać, że kiedy wracam z Miasteczka wchodzę zawsze do mieszkania wysprzątanego na błysk. A na szafce czeka na mnie Mamba.
I jeszcze, że zwykle chodzę spać pierwsza. A potem często nawet nie wiem, kiedy On się kładzie koło mnie i tylko budzę się zdziwiona, że nie wiem jak to się stało, że nie pamiętam kiedy mnie objął. Albo z kolei czuję, że się kładzie obok, że głaszcze mnie po policzku albo całuje w czoło. I nawet się uśmiecham, nawet chcę coś powiedzieć, ale nie zdążam, bo zasypiam z powrotem i dopiero rano wiem, że chciałam coś powiedzieć, ale już nie pamiętam co…
Mogę też wspomnieć, że przepuściłam dzisiaj dwa autobusy,które mogły mnie zawieźć z pracy do domu, bo chciałam wsiąść w ten, który prowadził Franek. Rozum podpowiadał mi, że mogę być godzinę wcześniej w domu… Ale coś, co rozumem nie jest, chciało spędzić chociaż te 30 minut w autobusie obok Niego, to coś chciało wymienić z nim uśmiech i zobaczyć jak macha mi, kiedy wysiadam pod domem.
Mogę napisać, że od kilku miesięcy idę do sklepu i sama z własnej woli kupuję mleko, chociaż nigdy tego nie robiłam, bo mleka nie piję. Ale Franek je pija litrami.
I że kiedy wiem, że On ma wrócić za pół godziny z pracy to jakoś nie mogę usiedzieć w miejscu i co chwilę zerkam na zegarek. Dziwne, nigdy tak nie czekałam na powrót współlokatorek do domu…
Mogę co najwyżej opisać kilka epizodów z naszego życia. Pisanie inaczej, jakoś mi nie idzie i na samą myśl, zawstydzam sama siebie.