Sny to jedna z największych zagadek – naukowych i nie tylko. Nie można o nich powiedzieć w zasadzie nic pewnego.
Jeśli
o mnie chodzi, wierzę, że sny nie biorą się one znikąd. Nie przemawia
do mnie idea snów proroczych – uważam, ze nawet jeśli przyśni nam się
coś, co ma potem miejsce w rzeczywistości, to albo zadziałało to na
zasadzie samospełniającej się przepowiedni, albo sen był po prostu
odzwierciedleniem naszych myśli, nadziei lub obaw i już wcześniej
przeczuwaliśmy, że coś takiego się stanie.
Czasami
zdarzają się sny głupie i zupełnie bez sensu. Myślę, że wtedy sny są
efektem porządków jakie robimy sobie na osobistym twardym dysku podczas
nocnego odpoczynku, polegających na wymiataniu wszystkich niepotrzebnych
myśli i informacji i łączeniu ich czasami zupełnie absurdalnie. I nie
ma sensu przypisywanie im żadnego znaczenia :)
W ogóle interpretacja snów to tajemnicza sprawa
Myślę, że głównie chodzi o to, żeby potrafić odnieść sen do naszego
życia. Trzeba go potraktować jako symbol, a jak wiadomo symbole mogą
mieć różne znaczenie – taki sam sen pewnie dla dwóch różnych osób
znaczy co innego. W każdym razie ja zawsze robię to tak, żeby
interpretacja wyszła dla mnie korzystna :) Generalnie, sny traktuję z
przymrużeniem oka, ale czasami lubię się nad nimi zastanowić –
zwłaszcza kiedy śni mi się coś charakterystycznego lub jakiś sen
powtarza się w różnej formie.
Jakiś
czas temu często śniło mi się kilka razy, że rodzę dziewczynkę.
Przeczytałam, że oznacza to odciążenie organizmu, oczyszczenie,
uwolnienie się od zmartwień i kłopotów, nowe, korzystne możliwości oraz
zapowiedź nowego nastawienia wobec życia. Wyobraźcie sobie, że te sny
miałam na kilka dni przed obroną pracy magisterskiej… Moja podświadomość
zadziałała wzorowo wysyłając mi takie sny, bo po prostu wiedziałam, że
po tym wydarzeniu zmieni się jakoś moje życie, skończy się pewien etap
no i uwolnię się od ciężaru jakim było myślenie o pracy magisterskiej i
obronie. Problemem jest urodzenie dziewczynki, bo podobno taki sen
oznacza jakieś kłopoty i bolesne doświadczenia, ale ja zinterpretowałam
to po swojemu – chociaż w ogóle nie myślę jeszcze o dzieciach,
chciałabym zdecydowanie bardziej mieć dziewczynkę, niż chłopca, i w tym
śnie bardzo się cieszyłam z płci dziecka. Więc uznałam to za dobry znak i
swego rodzaju zapowiedź spełnienia marzeń. Jak wiecie, obrona poszła mi
świetnie, dokładnie tak, jak tego chciałam
A
dzisiaj śnił mi się samolot. A konkretnie mój lot do Irlandii.
Oczywiście ma to ścisły związek z tym, że od kilku dni nic innego nie
robię, tylko słucham wiadomości i co pięć minut sprawdzam stronę
internetową Ławicy i mojego przewoźnika… Śniło mi się, że czekałam do
ostatniej chwili na wiadomość, czy lot się odbędzie. W końcu okazało
się, że tak. Miałam 30 minut na stawienie się do odprawy. A ja, kurka
wodna, nie byłam jeszcze spakowana!! No i spóźniłam się o minutę
Wbiegłam na płytę lotniska (takie rzeczy to tylko w snach:)) dosłownie
parę sekund po tym jak samolot zaczął kołować. Ogarnęło mnie ogromne
uczucie rozczarowania, że już było tak blisko, a jednak nie poleciałam –
i to z mojej winy. Na szczęście zaraz się obudziłam.
Sen
uznałam jednak za dobry znak… Część lotów z Ławicy już się dzisiaj
odbywa, od jutra po południu mój przewoźnik ma również przywrócić
połączenia. Prognozy mówią o tym, że na razie wulkan będzie „rzucał”
lawą a nie pyłem a od jutra niebo nad Europą ma być względnie czyste…
Oby… Bylebym tam poleciała, potem niech sobie wybucha co chce, jak nie
będę miała jak wrócić, to już problem mojego szefa W każdym razie sen potraktuję jako proroctwo w tym wymiarze, że nie mogę się pakować na ostatnią chwilę