*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

środa, 1 października 2008

Jeszcze o pracy. I o cyferkach.

Tak, dzisiaj już lepiej :) Przeszło mi. Nawet poszłam i w robocie tak źle nie było. Nawet powiedziałabym, że było fajnie aż zostałam dłużej – całe dwie godziny! Dorota jeszcze była na uczelni, Franek załatwiał jakieś sprawy na mieście to co się miałam do pustego domu spieszyć? A tak przynajmniej godzinki leciały:) Może dzięki temu innym razem wcześniej będę mogła wyjść.
Dzisiaj J. był w wyjątkowo podłym nastroju. Leciały głowy i to dosłownie, bo dwie osoby zwolnił i jedną prawie. Już kazał koleżance wypowiedzenie pisać dla jednego kolesia, ale potem tamten przyszedł, pogadał i załagodził sytuację. Śmiałyśmy się z Anką, że J. chyba przed okresem. Ale jak on jest taki zły na wszystko to paradoksalnie na nas się nie wyżywa tylko na innych. My w takich sytuacjach jesteśmy objęte jakąś ochroną chyba. Nie musiałam na szczęście robić dzisiaj nic z tych rzeczy, których nie lubię lub nie umiem. Natomiast zlecono mi dwie prace , które strasznie mi się podobają :) Bo ja jestem trochę rąbnięta na punkcie liczb i analiz. Uwielbiam podliczać, analizować, porównywać itp. Nawet się koleżanki ze mnie śmieją, że się zdecydowanie z powołaniem minęłam i powinnam jakąś statystykę studiować, a nie filologię :) No i dzisiaj dostałam jedno zadanie polegające na tym, żebym obliczyła, czy opłaca nam się zmienić godziny otwarcia. Pół dnia mi to zajęło, bo musiałam na piechotę liczyć paragony z danych okresów dnia. Ale fajnie się przy tym bawiłam. A drugim moim zadaniem jest analiza ankiet, które rozdajemy w tym tygodniu klientom i wypisanie wniosków. To coś co margolki lubią najbardziej hihi. Tak więc dołek minął i dzisiaj jest mi dobrze :) Przyszłam do domu i mam trochę czasu dla siebie. Poczytam i… wezmę się za swoją małą księgowość. Bo ja naprawdę jestem rąbnięta i w moim osobistym portfelu również musi się wszystko zgadzać co do grosika na koniec miesiąca. Często wracam do domu i w ramach relaksu podliczam sobie wydatki swoje i Franka, który mnie poprosił o opiekę nad finansami :) No nie pukać się w czoło cyferki to naprawdę moje hobby :)

1 komentarz:

  1. Pracodawca, który działa pod wpływem emocji to kiepska opcja. Rozwiązywanie wszystkiego zwolnieniami źle się kończy dla samego szefa, bo luki w wakatach trzeba zapełniać, a nowy pracownik nie oznacza poprawy sytuacji.

    OdpowiedzUsuń