Cholipa,
to się wkurzyłam!!! Właśnie skończyłam czytać książkę. Od paru dni
trudno mi się było od niej oderwać, tak naprawdę wszystko wyjaśniło się
dopiero na ostatnich pięciu stronach. Zresztą nawet nie wszystko. A
wkurzyłam się, bo był tam również wątek miłosny. Opis pięknego uczucia,
miłość i pierwszy raz… Wszystko było pięknie, aż tu nagle głupie
nieporozumienie i po wszystkim. Do końca myślałam, że jednak się
wszystko ułoży, miłość zwycięży i okazało się, że owszem miłość
zwyciężyła, tyle, że tych dwoje zakochanych zakochało się szczęśliwie w
kimś innym. No i sobie będą dwie pary żyły długo i szczęśliwie. I nikogo
nie obchodzi zawiedziona czytelniczka, która liczyła na inny happy end.
Nie tak powinny się kończyć książki. Niby szczęśliwie, a jednak… Ale z
drugiej strony pomyślałam sobie: samo życie… W życiu chyba wcale nie tak
często się zdarza, że pierwsza miłość jest tą ostatnią… Sama byłam w
kilku związkach, aż się sama sobie dziwię, że w ciągu dziesięciu lat
„dorobiłam się” aż tylu byłych chłopaków:) Ale cóż, kochliwa to ja byłam
Chociaż wiele razy to nawet nie była miłość, tylko zauroczenie. A tak
naprawdę, przed Frankiem, kochałam dwa razy. Kochałam szczerze i tak
samo mocno za każdym razem. Los jednak stwierdził, że z tej mąki chleba
nie będzie. Pocierpiałam parę lat. A dziś z czystym sercem mogę
stwierdzić, że się wyleczyłam z tamtych miłości. Czyli można… Mało tego,
można szczęśliwie zakochać się w kimś innym i planować z nim życie.
Więc dlaczego tak mi żal tej Julki i Konrada? Zakochali się w sobie
niemal od pierwszego wejrzenia, a chyba jeszcze szybciej im przeszło.
No, ale tak właśnie bywa w życiu… Więc dlaczego ze złością zatrzasnęłam
książkę, mimo iż każdy bohater znalazł swoją drugą połówkę? Może nad
każdą miłością trzeba chwilkę zapłakać? A może po prostu nie tak powinny
się kończyć książki?
Mój blog i moje kredki. Margolka bez koloryzowania :)
*OGŁOSZENIE*
Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz