Tak
naprawdę przecież można powiedzieć, że się nie znamy. Wiecie o mnie
tylko tyle, ile napiszę, ja wiem o Was tyle ile przeczytam na Waszych
blogach. Więc skąd ta więź, która nas łączy? Skąd to przywiązanie? Chęć
dzielenia się z Czytelnikami bloga smutkami, radościami,
spostrzeżeniami? Może i jest to jakaś forma ekshibicjonizmu, ale skoro
jest nas aż tyle w tym wirtualnym świecie, to widocznie potrzebujemy się
czasem obnażyć psychicznie:) Poza ewentualnymi podobnymi
doświadczeniami lub podejściem do życia i ciekawością, łączą nas tylko
światłowody. Więc dlaczego, kiedy jakiś regularny współblogowicz
odchodzi odczuwamy taką dziwną pustkę?
Rożne
bywają okresy na blogach. Ja co prawda jeszcze nie jestem tak starym
wyjadaczem, jak niektórzy na onetowym blogowisku, ale przez rok coś
niecoś już zaobserwowałam. Kilka razy zdarzały się przestoje na kilku
blogach na raz. Albo ludzie masowo rezygnowali ze swoich blogów, milkli
zupełnie, albo nawet usuwali swój kawałek sieci. Ja rozumiem, że czasami
nadchodzi taki czas, że w życiu niewiele się dzieje i może nie ma o
czym pisać. Czasami wręcz odwrotnie – dzieje się tak wiele, że nie
jesteśmy w stanie poświęcić nawet chwili na pisanie o tym. Innym razem
czujemy się, nie wiem, wypaleni? Tracimy chęć do tego, aby pisać,
przestaje nas to bawić. Czasem może ktoś przechodzi przez trudne chwile w
życiu i nie chce jeszcze dodatkowo tego roztrząsać. Myślę, że ile
blogów, tyle ewentualnych powodów do porzucania pisania. Ale Kochani,
dlaczego znikacie nagle? Bez pożegnania. Nagle klikam na link, a tu
komunikat, że blog nie istnieje.
Tak
się zdarzyło parę dni temu, kiedy chciałam odwiedzić Onkę, z którą
odwiedzałam się prawie od początku przygody na Onecie. Dziwnie mi się
zrobiło. Tak nagle odeszła i szukaj wiatru w polu… Droga Onko, jeśli
jeszcze czasem wpadasz do nas i nas czytasz, odezwij się. Wszystko można
zrozumieć. Widocznie miałaś powód, żeby odejść, ale gdyby była taka
możliwość odezwij się, bo wiedz, że brakuje Ciebie tutaj:)
A
teraz apel do reszty moich regularnych znajomych blogowych:)
Dziewczyny, proszę, jak będziecie odchodzić dajcie chociaż jakiś znak,
pozostawcie ostatnie słowo. Ja sama również nie wiem jak długo jeszcze
będę pisać. Na razie bardzo mi się to podoba i czuję wewnętrzną
potrzebę, żeby to robić. Ale kto wie, może jutro się obudzę i powiem
„dość”. W każdym razie, jeśli tak będzie dam Wam znać:)
Dziwna sprawa z tą społecznością blogową. Niby obcy ludzie a tak się można do nich przywiązać…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz