Wpadłam w ciąg. Jak
już się zaczęłam uczyć, to się uczę dalej:) A tak serio, to jeszcze w
sobotę mam egzamin na uczelni i próbuję się do niego przygotowywać.
Niestety kiepsko mi idzie. Oduczyłam się już uczyć teorii, nie umiem już
tak wkuwać na pamięć, a niestety wiele rzeczy tak trzeba. Oczywiście
słówka też trzeba wkuwać na pamięć, ale jakoś to jest sama przyjemność
dla mnie i idzie mi to bardzo szybko. Ale mam nadzieję, że jakoś mi się
uda do soboty ogarnąć cały materiał.
Jeśli chodzi o egzamin ustny w sobotę, właściwie jestem zadowolona. Trafiłam na taki temat, że mogłam się wykazać trochę wodolejstwem, a mianowicie „młodzi dzisiaj”. Lubię takie tematy, bo wtedy mam coś do powiedzenia (drugi jaki wylosowałam dotyczył medycyny alternatywnej :P) Weszłam na luzie i kontrolowałam się cały czas, więc nie popełniłam żadnych błędów, o których bym wiedziała. Starałam się kontrolować rodzajniki, akcenty i czasy…
Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie! Za to, że trzymałyście kciuki. I poproszę o jeszcze:) Chociaż przez najbliższy tydzień.
Podsumowując, poza tą nieszczęsną częścią słuchaną, poszło mi całkiem nieźle. Wszystkie części na pewno zaliczyłam. Tylko czy to wystarczy w połączeniu ze słuchaniem?? Cóż, dowiem się za jakieś dwa, trzy miesiące, bo tyle to trwa zanim egzaminy trafią do Hiszpanii a potem sprawdzone z powrotem… Z jednej strony dobrze, bo emocje już opadną.
Ale teraz łyso mi trochę bez tych testów:) A jeszcze bardziej mi łyso, kiedy pomyślę, że skończyły mi się zajęcia z hiszpańskiego. Za tydzień skończą mi się też zajęcia na uczelni a te pozostałe pół roku to taka ściema – mamy kilka wykładów i pisanie pracy. Żadnych zajęć praktycznych. Nie umiem sobie tego wyobrazić – jak to, nie będę się słówek uczyć? Gramatyki?? Nie, no będę musiała coś wykombinować, bo języki to moje hobby i dzień bez jednego słówka więcej to dzień stracony
A tymczasem wracam do „Kujonowa”. Przede mną Applied Linguistics, czyli językoznawstwo. Połączone z metodyką na domiar złego:)
Jeśli chodzi o egzamin ustny w sobotę, właściwie jestem zadowolona. Trafiłam na taki temat, że mogłam się wykazać trochę wodolejstwem, a mianowicie „młodzi dzisiaj”. Lubię takie tematy, bo wtedy mam coś do powiedzenia (drugi jaki wylosowałam dotyczył medycyny alternatywnej :P) Weszłam na luzie i kontrolowałam się cały czas, więc nie popełniłam żadnych błędów, o których bym wiedziała. Starałam się kontrolować rodzajniki, akcenty i czasy…
Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie! Za to, że trzymałyście kciuki. I poproszę o jeszcze:) Chociaż przez najbliższy tydzień.
Podsumowując, poza tą nieszczęsną częścią słuchaną, poszło mi całkiem nieźle. Wszystkie części na pewno zaliczyłam. Tylko czy to wystarczy w połączeniu ze słuchaniem?? Cóż, dowiem się za jakieś dwa, trzy miesiące, bo tyle to trwa zanim egzaminy trafią do Hiszpanii a potem sprawdzone z powrotem… Z jednej strony dobrze, bo emocje już opadną.
Ale teraz łyso mi trochę bez tych testów:) A jeszcze bardziej mi łyso, kiedy pomyślę, że skończyły mi się zajęcia z hiszpańskiego. Za tydzień skończą mi się też zajęcia na uczelni a te pozostałe pół roku to taka ściema – mamy kilka wykładów i pisanie pracy. Żadnych zajęć praktycznych. Nie umiem sobie tego wyobrazić – jak to, nie będę się słówek uczyć? Gramatyki?? Nie, no będę musiała coś wykombinować, bo języki to moje hobby i dzień bez jednego słówka więcej to dzień stracony
A tymczasem wracam do „Kujonowa”. Przede mną Applied Linguistics, czyli językoznawstwo. Połączone z metodyką na domiar złego:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz