I
w ogóle nastrój mi się skaszanił. Ehhh… Ciemne chmury się na razie nade
mną zebrały. A właściwie to nawet nie, ale ja sama je tak jakby
formuję.
I wszystko przez to, że ja nie umiem się nie martwić na zapas
A tak bym chciała posiadać tę umiejętność. Chciałabym tak olać sprawę,
na którą i tak nie mam większego wpływu. Ale nie potrafię. I tak będę
się teraz martwić przez dwa miesiące. Wkurza mnie to strasznie w moim
charakterze.
I
jeszcze mnie wkurza, ze taka panikara ze mnie. Nosz fak! Straszna
jestem. Wczoraj niby taka pierdołka mała a ja już spanikowałam.
Wepchnęłam coś nie do tej dziury co trzeba i już prawie w ryk i do
Franka dzwonię, żeby przyszedł, w końcu 100 metrów ma do mnie. Potem
nadal prawie-w-ryku dzwonię do mamy – chociaż 200 km ode mnie i i tak
nie pomoże. No sama nie wiem po co zadzwoniłam. Ale ja do mamy dzwonię
zawsze
Obojętnie czy coś złego, czy dobrego. Przecież mówiłam, że
mamincóreczka jestem A potem do wujka – mimo, że 210 km ode mnie. Wujek
tylko kazał mi się uspokoić i nie panikować. No to zadzwoniłam do Juski –
300 metrów ode mnie. Też mi kazała nie panikować. Nie chciałam, żeby
przyszła, a ona i tak przyszła. To znaczy najpierw przyszedł Franek, ale
nie pozwoliłam mu nic ruszać. Jusce też nie chciałam pozwolić, ale sama
sobie pozwoliła. Na spokojnie, bez paniki, delikatnie – naprawiła. I
panika była niepotrzebna. Ale ja już musiałam pół Polski obdzwonić.
I
normalnie niby potrafię zachować zdrowy rozsądek i zimną krew. Ale to
zależy od sytuacji. Bo niestety często panikuję strasznie. I muszę wtedy
po ludziach podzwonić, mimo, ze później wydaje się to zupełnie zbędne.
Ale ja tego potrzebuję choćby po to, żeby zobaczyć, że inni są spokojni No i mi się udziela.
I wiem, że nic nie rozumiecie z tej notki, ale nie będę się tutaj kompromitować pisząc wprost o co chodziło
Natomiast sprawa, o którą się martwię na zapas jest nieco poważniejsza
i dotyczy Frankowej umowy o pracę, bo teraz ma tylko na 3 miesiące na
okres próbny.
I w ogóle bez sensu ta notka jest. Nie podoba mi się. Może będzie sensowniej później, jak uda mi się odgonić te chmury…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz