Mam
wyrzuty sumienia. Nigdy nie potrafiłam chorować, bo nawet kiedy
chodziłam do szkoły i „marzyłam” sobie o tym, żeby się rozchorować na
jakiś sprawdzian, to potem i tak dochodziłam do wniosku, że mniej
zachodu jest jednak, kiedy człowiek normalnie sprawdzian z całą klasą
napisze
I zawsze jak się rozłożyłam to albo miałam jakiś ważny test, albo
ważną lekcję, albo coś fajnego się w szkole działo i to chorowanie było
mi zupełnie nie na rękę. Przez pięć i pół roku studiów nie opuściłam z
powodu choroby ani jednych zajęć (zresztą z innych powodów też opuściłam
tylko dwa razy ćwiczenia z fonetyki – uczyłam się na egzamin z
gramatyki opisowej i dwa wykłady – tym razem to były prawdziwe wagary
:P) Do pracy też chodziłam nie jeden raz z gorączką…
Wczoraj cały dzień byłam nie do życia. Wstałam z temperaturą powyżej 37 st a skończyło się nawet na 39. Miałam dreszcze, ból głowy i wszystkich mięśni i było mi na zmianę zimno i gorąco. Czytać nie mogłam, spać nie mogłam. Nic nie mogłam. Franuś zaskoczył mnie totalnie, bo skakał koło mnie przez cały dzień – mimo swoich dolegliwości, bo katar miał dużo gorszy od mojego. I tenże Franuś dzisiaj się obudził, stwierdził, że ma okropny kaszel, boli go w klatce piersiowej i jedzie do lekarza. No to jak on, to ja też…
Pojechaliśmy i dostaliśmy po antybiotyku i po L4 – ja dostałam zwolnienie do piątku, Franek do wtorku. Jednym słowem urlop nam się przedłużył. Ale mam wyrzuty sumienia, gdyż dzisiaj czuję się już dużo lepiej i poza stanem podgorączkowym rano i lekkim katarem, nic mi już nie dolega. Zadzwoniłam do szefa i zapytałam, czy mam przyjść do pracy, ale on kazał mi się kurować. A ja nadal mam wyrzuty sumienia, że jestem w stanie pracować a nie pracuję.
Jednak cieszę się, że choroba dzisiaj trochę odpuściła, bo z taką gorączką, jaką miałam wczoraj nie wypadłabym dobrze na rozmowie. A chyba nie było tak źle, bo będzie ciąg dalszy. Ale o szczegółach innym razem, a tymczasem dziękuję Wam za kciukowanie. Za jakieś dwa tygodnie będę prosić o jeszcze
Wróciliśmy dzisiaj do domu i Franek krzyczy: Margolka, do łóżka! Już mi się kładź! Masz napisane na druku L4 „chory powinien leżeć” a ja mam „chory może chodzić”. Pytam się więc: „a to znaczy, że będziesz chodził wokół mnie w takim razie?” Odpowiedź była twierdząca Leżałam więc przez ostatnie pięć godzin i starałam się jednak nie przesadzać z wykorzystywaniem tego Frankowego chodzenia Nawet przed chwilą pozmywałam naczynia
Wczoraj cały dzień byłam nie do życia. Wstałam z temperaturą powyżej 37 st a skończyło się nawet na 39. Miałam dreszcze, ból głowy i wszystkich mięśni i było mi na zmianę zimno i gorąco. Czytać nie mogłam, spać nie mogłam. Nic nie mogłam. Franuś zaskoczył mnie totalnie, bo skakał koło mnie przez cały dzień – mimo swoich dolegliwości, bo katar miał dużo gorszy od mojego. I tenże Franuś dzisiaj się obudził, stwierdził, że ma okropny kaszel, boli go w klatce piersiowej i jedzie do lekarza. No to jak on, to ja też…
Pojechaliśmy i dostaliśmy po antybiotyku i po L4 – ja dostałam zwolnienie do piątku, Franek do wtorku. Jednym słowem urlop nam się przedłużył. Ale mam wyrzuty sumienia, gdyż dzisiaj czuję się już dużo lepiej i poza stanem podgorączkowym rano i lekkim katarem, nic mi już nie dolega. Zadzwoniłam do szefa i zapytałam, czy mam przyjść do pracy, ale on kazał mi się kurować. A ja nadal mam wyrzuty sumienia, że jestem w stanie pracować a nie pracuję.
Jednak cieszę się, że choroba dzisiaj trochę odpuściła, bo z taką gorączką, jaką miałam wczoraj nie wypadłabym dobrze na rozmowie. A chyba nie było tak źle, bo będzie ciąg dalszy. Ale o szczegółach innym razem, a tymczasem dziękuję Wam za kciukowanie. Za jakieś dwa tygodnie będę prosić o jeszcze
Wróciliśmy dzisiaj do domu i Franek krzyczy: Margolka, do łóżka! Już mi się kładź! Masz napisane na druku L4 „chory powinien leżeć” a ja mam „chory może chodzić”. Pytam się więc: „a to znaczy, że będziesz chodził wokół mnie w takim razie?” Odpowiedź była twierdząca Leżałam więc przez ostatnie pięć godzin i starałam się jednak nie przesadzać z wykorzystywaniem tego Frankowego chodzenia Nawet przed chwilą pozmywałam naczynia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz