Oduczyłam się uczyć. Co oczywiście było do przewidzenia po prawie rocznej przerwie
A właściwie chodzi o to, że oduczyłam się samego zwyczaju uczenia się.
W szkole średniej, czy podczas studiów licencjackich, nauka była
właściwie moim życiem – chodziłam na zajęcia, potem wracałam, odrabiałam
lekcje i się uczyłam. Pewnie, od czasu do czasu sobie gdzieś wyszłam,
obejrzałam coś w telewizji, ale zawsze było to podporządkowane mojej
nauce – dopiero wtedy, gdy wiedziałam, że zdążę się ze wszystkiego
przygotować, pozwalałam sobie na czas dla siebie.
Teraz to się zmieniło – rzecz w tym, że teraz staram się naukę podporządkować moim innym obowiązkom i przyjemnościom. Nie wyobrażam sobie tak jak kiedyś całe popołudnie aż do wieczora spędzić tylko na nauce. Muszę mieć czas na to, żeby przed snem poczytać książkę, żeby obejrzeć serial, żeby pójść na aerobik. Nie wspominając nawet o tym, że przecież muszę mieć czas na ugotowanie obiadu, zrobienie prania, czy prasowania.
A więc postanowiłam opracować sobie plan działania I tak, chociaż egzamin na uniwerku mam dopiero za trzy tygodnie, zaczęłam uczyć się do niego już w ubiegły poniedziałek. Plan jest taki, że po powrocie z pracy, jem obiad, robię sobie krótki odpoczynek a potem uczę się. Jeśli mam w planie aerobik, przeznaczam na to przed nim 1,5-1h. Jeśli się nie wybieram na ćwiczenia – 2-2,5h. Tym sposobem robi się już godzina 19 kiedy wracam z aerobiku lub kiedy zamykam książki. Od tej godziny zajmuję się sprawami domowymi, a po 20 zaczyna się czas dla mnie – na telewizję, na czytanie, ewentualnie na blogi, jeśli wcześniej nie zdążę ich oblecieć Po 21 zazwyczaj jestem już w łóżku i czytam do poduszki, a o 22 gaszę światło i oddaję się w objęcia Morfeusza.
Ja jednak bez porządnego planu dnia nie potrafię funkcjonować. Muszę sobie wszystko z góry ustalić, bo inaczej wszystko mi się rozjeżdża. A tym sposobem czuję się pewniej.
Wiem, że dla wielu osób nie do pomyślenia jest, żeby zaczynać się uczyć miesiąc wcześniej, ale mnie jednak za bardzo przeraża wizja tego, że nie zdążę i dlatego nie potrafiłabym zacząć się uczyć kilka dni przed. No i nie potrafiłabym już poświęcić się tylko temu. A przede wszystkim chcę sobie powoli wyrobić, a w zasadzie odnowić, ten nawyk uczenia sie i liczę na to, że w ciągu miesiąca mi się to uda. Na pewno będę musiała systematycznie powtarzać, bo przecież za za trzy tygodnie pewnie zapomnę sporo z tego, czego nauczę się dziś, ale mam nadzieję, ze wystarczy odświeżenie pamięci.
No właśnie, a póki co, korzystam z tego, że jest weekend i mam trochę więcej czasu na wszystko W planie mam prawo transportowe, ale także boeuf strogonof, barszcz po ukraińsku, pranie, sprzątanie łazienki i lektura Stephena Kinga. Oczywiście musi się znaleźć także trochę czasu dla Was, więc już nie marnuję czasu, tylko uciekam działać
Miłego weekendu życzę. ***I jeszcze raz dziękuję bardzo wszystkim, którzy oddali na mnie głos w konkursie na Blog Roku! Wiem, że niektóre z Was są zawiedzione, ale ja jestem bardzo usatysfakcjonowana Prawdę mówiąc nie spodziewałam się, że będę tak wysoko w rankingu
Teraz to się zmieniło – rzecz w tym, że teraz staram się naukę podporządkować moim innym obowiązkom i przyjemnościom. Nie wyobrażam sobie tak jak kiedyś całe popołudnie aż do wieczora spędzić tylko na nauce. Muszę mieć czas na to, żeby przed snem poczytać książkę, żeby obejrzeć serial, żeby pójść na aerobik. Nie wspominając nawet o tym, że przecież muszę mieć czas na ugotowanie obiadu, zrobienie prania, czy prasowania.
A więc postanowiłam opracować sobie plan działania I tak, chociaż egzamin na uniwerku mam dopiero za trzy tygodnie, zaczęłam uczyć się do niego już w ubiegły poniedziałek. Plan jest taki, że po powrocie z pracy, jem obiad, robię sobie krótki odpoczynek a potem uczę się. Jeśli mam w planie aerobik, przeznaczam na to przed nim 1,5-1h. Jeśli się nie wybieram na ćwiczenia – 2-2,5h. Tym sposobem robi się już godzina 19 kiedy wracam z aerobiku lub kiedy zamykam książki. Od tej godziny zajmuję się sprawami domowymi, a po 20 zaczyna się czas dla mnie – na telewizję, na czytanie, ewentualnie na blogi, jeśli wcześniej nie zdążę ich oblecieć Po 21 zazwyczaj jestem już w łóżku i czytam do poduszki, a o 22 gaszę światło i oddaję się w objęcia Morfeusza.
Ja jednak bez porządnego planu dnia nie potrafię funkcjonować. Muszę sobie wszystko z góry ustalić, bo inaczej wszystko mi się rozjeżdża. A tym sposobem czuję się pewniej.
Wiem, że dla wielu osób nie do pomyślenia jest, żeby zaczynać się uczyć miesiąc wcześniej, ale mnie jednak za bardzo przeraża wizja tego, że nie zdążę i dlatego nie potrafiłabym zacząć się uczyć kilka dni przed. No i nie potrafiłabym już poświęcić się tylko temu. A przede wszystkim chcę sobie powoli wyrobić, a w zasadzie odnowić, ten nawyk uczenia sie i liczę na to, że w ciągu miesiąca mi się to uda. Na pewno będę musiała systematycznie powtarzać, bo przecież za za trzy tygodnie pewnie zapomnę sporo z tego, czego nauczę się dziś, ale mam nadzieję, ze wystarczy odświeżenie pamięci.
No właśnie, a póki co, korzystam z tego, że jest weekend i mam trochę więcej czasu na wszystko W planie mam prawo transportowe, ale także boeuf strogonof, barszcz po ukraińsku, pranie, sprzątanie łazienki i lektura Stephena Kinga. Oczywiście musi się znaleźć także trochę czasu dla Was, więc już nie marnuję czasu, tylko uciekam działać
Miłego weekendu życzę. ***I jeszcze raz dziękuję bardzo wszystkim, którzy oddali na mnie głos w konkursie na Blog Roku! Wiem, że niektóre z Was są zawiedzione, ale ja jestem bardzo usatysfakcjonowana Prawdę mówiąc nie spodziewałam się, że będę tak wysoko w rankingu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz