Nie wrócę już do Miasteczka. Nie wiem, jak to się stało.
Wyjeżdżając prawie siedem lat temu na studia, nie myślałam o tym, że
jadę do miasta, które już mnie nie wypuści. Nie było żadnych planów,
nadziei, czy niechęci… Przez pierwsze miesiące w ogóle czułam się,
jakbym wyjechała na kolonie i niedługo wracam
Nawet nie wiem, kiedy zaczęłam czuć inaczej. Nie jest tak, że Poznań
stał się już dla mnie miejscem, o którym myślę, że wszędzie dobrze, ale w
domu najlepiej. Dom jest w Miasteczku, a w Poznaniu…? Jeszcze tego nie
zdefiniowałam, już nie kolonia, jeszcze nie dom… Franek ma czasami do
mnie żal, że to nie o Poznaniu mówię „dom”, ale on, jak Poznaniak od
pokoleń chyba nie jest w stanie tego zrozumieć… Dla niego to naturalne,
że ja tam jestem – tak po prostu. Nie myśli wcale o tym, że moja
przeszłość była gdzieś indziej, że znałam inne zwyczaje, miałam inną
mentalność, że po prostu przystosowałam się do życia gdzieś indziej na
tyle, że niemal się zasymilowałam…
Nie mam tutaj tabunów znajomych. Ale mam ich na tyle wielu, że nie
jestem w stanie spotkać się z każdym, nawet podczas kilkudniowego
pobytu. Zawsze kogoś muszę przepraszać, że nie tym razem. Spotkałam się
dzisiaj z koleżanką a później poszłam na imprezę urodzinową do Piórka,
który swego czasu był moim najlepszym kumplem. Na tej imprezie było
sporo osób, z którymi znam się tylko dlatego, że jesteśmy z Miasteczka.
Ucięłam więc sobie pogawędkę z kilkoma z nich. Z Piórkiem też pogadałam…
Większość z nich wyjechała na studia i wróciła. Albo nie wyjechała
wcale. Teraz żyją sobie tutaj, od czasu do czasu wyjeżdżają tylko
dorobić a potem znowu wracają… Fajni ludzie, świetnie mi się z nimi
rozmawiało. Ale ja już przestałam należeć do tego świata. Nie mogłabym tak żyć. Nie dlatego, że coś mi się w tym życiu nie podoba, tak się po prostu stało. Wyrosłam chyba z Miasteczka tak, jak wyrasta się z ulubionej sukienki… Można ją ubrać jeszcze do sprzątania albo „po domu”, ale do ludzi się już w niej nie wyjdzie… I nic to, że tyłka już nie zakrywa, jest po prostu wygodna i przypomina nam o tych fajnych czasach…
A jutro wracam do Poznania.
No właśnie, mówię, że jadę do Miasteczka, a do Poznania wracam… Ale jednocześnie jadę do domu, a wracam… jeszcze nie wiem gdzie…
***
Zapomniałam się pochwalić, że UEFA nas wylosowała i idziemy z Frankiem na mecz euro 2012
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz