*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

piątek, 25 maja 2012

I znowu weekend!

Dawno mnie tu nie było! Ale prawda jest taka, że ten tydzień minął mi jak z bicza strzelił... Ledwo się szykowałam na nasz wyjazd weekendowy, a tu już kolejny piątek.
Poprzedni weekend był niezwykle udany! Chyba się nawet nie spodziewaliśmy, że aż tak miło spędzimy ten czas. Nasze towarzystwo to w zasadzie temat na kolejnego posta, ale w skrócie napiszę, że odwiedziliśmy Słomka, mojego kuzyna, z którym swego czasu miałam bardzo dobry kontakt, oraz jego żonę - i jak się okazało, nadajemy całkowicie na tych samych falach (chociaż znałam ją już wcześniej, to dopiero teraz tak naprawdę szczerze polubiłam). Odwiedziliśmy także wujostwo oraz drugiego kuzyna z żoną - ale te wizyty były już bardziej kurtuazyjne niż towarzyskie, chociaż Frankowi się bardzo podobało. A objedliśmy się za wszystkie czasy! Naprawdę, chyba nigdy tyle nie jadłam, co przez te dwa dni :) Jak to Franek powiedział - gdybyśmy wiedzieli, że będzie tyle (dobrego) jedzenia, to nie jedlibyśmy od tygodnia :))

Jednak zdecydowanie najciekawiej było ze Słomkami właśnie. Miałam nareszcie okazję połazić po "małpim gaju"! Franka nie mogłam nigdy na to namówić ze względu na jego lęk wysokości. I teraz oczywiście też pozostał na ziemi - wraz z kontuzjowanym Słomkiem. A ja ze Słomką szalałyśmy. Świetna sprawa! Ależ mi się podobało!! A Franka mina bezcenna - chyba jeszcze nigdy nie widziałam takiego strachu w jego oczach i nigdy tak się o mnie nie bał :) Na szczęście przeszło mu po tym, jak się przejechałam kilka metrów na linie bez trzymanki - wtedy chyba zrozumiał, że to jest bezpieczne i już nie był tak przerażony. Muszę to kiedyś powtórzyć. Tak jak całą wizytę zresztą, bo naprawdę było miło i nie jest to tylko nasze odczucie. Słomki zadzwoniły następnego dnia po naszym wyjeździe i powiedziały, że było im bardzo miło nas gościć i mają nadzieję, że będziemy się widywać częściej. I oczywiście będą na naszym ślubie :)

Aż mi żal, że ten weekend nie będzie taki sam, ale ważne, że jest :) Chociaż, jak wspomniałam, ten tydzień minął mi bardzo szybko. Przede wszystkim dlatego, że w pracy miałam poważną awarię komputera i najpierw przez trzy dni cały czas tylko resetowałam kompa i wisiałam na linii z Angolami, a potem nadrabiałam zaległości :) A teraz chyba czas na zaległości blogowe. A konkretnie ich nadrabianie :)

38 komentarzy:

  1. Jak miło że jestem pierwsza:) :) Ciesze się , że miałaś udany weekend:P Zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Bardzo udany, ten zreszą również, chociaż poprzedni miał w sobie coś niezwykłego :)
      Powoli nadrabiam zaległości więc i do Ciebie trafię :)

      Usuń
  2. Widzę Cię, jak zjeżdżasz po tej linie z włosem rozwianym i uśmiechniętą od ucha do ucha gębusią... Szatan nie dziewucha!

    OdpowiedzUsuń
  3. oczyma wyobraźni widziałam, jak Ty zjeżdżasz po tej linie,a Franek dostaje zawału serca eheheh :) nie powiem, śmieszny widok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale że co - że dostaje zawału to śmieszny widok? :)W każdym razie go nie dostał :)

      Usuń
  4. U mnie ostatnio jest tak samo: ani się obejrzę, a tu już kolejny piątek. Aż strach :) Miłęgo weekendu kochana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony strach, a z drugiej - nawet lubię to, że tak szybko wszystko idzie.
      W takim razie - miłego tygodnia :)

      Usuń
  5. Sama bym pozjeżdżała -Lusia tez twierdzi,że to świetna zabawa;),ale cóż -wiek;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetna, potwierdzam!
      Wiek nie jest moim zdaniem ograniczeniem w tym wypadku :) Zapewniam Cię, że nikt by się nie zgorszył!

      Usuń
  6. Wspaniale, że po takim intensywnym czasie można tak cudownie wypocząć:) To taka nagroda po całym tygodniu. Należy nam się:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja do żony Kuzyna przekonałam się dopiero kilka miesięcy po Ich ślubie. Wcześniej nie miałam szansy zauważyć, że jest taka fajna ;) Może i weekend będzie dla Was teraz mniej wartościowy pod względem różnych atrakcji (i dobrego jedzenia ;P), ale przynajmniej odpoczniecie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, w naszym przypadku to w zasadzie było trochę tak, że to ja go do tej dziewczyny przekonałam :) A właściwie - zachęciłam, zeby zrobił pierwszy krok. Od początku więc widocznie czułam, że jest w porządku, chociaż później miałam do niej trochę żal (no nie bezpośrednio do niej oczywiście), że odkąd są ze sobą na serio, straciłam z kuzynem dobry kontakt, bo zwyczajnie o mnie zapomniał.
      Ale najważniejsze, że ostatecznie się okazało, że jest fajna i się dogadujemy :)

      Ja odpoczęłam, Franek nie bardzo, bo pracował :)

      Usuń
  8. To widzę, że nie tylko ja mam zaległości na blogu :) Fajnie, że odnowiłaś kontakty z kuzynem i to tak pozytywnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się z tego też bardzo cieszę i mam nadzieję, ze to nie było jednorazowe..

      Usuń
  9. Witaj :)
    Jestem, w miarę możliwości czytam, pozdrawiam na miły tydzień :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Morgano :)
      Cieszę się, ze jesteś. Ja również staram się być, ale ostatnio różnie mi to wychodzi :( Jednak cały czas pamiętam i jestem pewna że uda mi się wszystko nadrobić!

      Pozdrawiam również

      Usuń
  10. podziwiam atrakcje linowe, ja mam lęk wysokości i pewnie bym się nie odważyła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Franek właśnie też ma ten lęk a ja przyznaję, że w ogóle nie potrafię sobie tego wyobrazić :)

      Usuń
  11. jestem, jestem, ślicznie dziękuję za adres :*

    OdpowiedzUsuń
  12. No to zaszaleliście z wizytami :)A co to ten małpi gaj? Chętnie na coś takiego bym się wybrała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybierz się, świetna sprawa :) To inaczej park linowy - wiesz liny, kładki i takie tam porozwieszane między drzewami na różnych wysokościach :)

      Usuń
  13. heh, i znów..po weekendzie..ale ten czas leci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie! Na szczęście za chwilę kolejny :P

      Usuń
  14. Fajnie,że starasz się utrzymywać kontakt z rodzinką ,a swoją drogą to jesteś chyba jedną z nielicznych narzeczonych ,które zamiast myśleć o "przedślubnej diecie" najzwyczajniej w świecie objadają się!Aż miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się, bo rodzina jest dla mnie bardzo ważna :)

      No, nie przesadzam jednak z tym objadaniem się :) Wolałabym się jednak zmieścić w suknię ślubną. Nawet chciałabym zrzucić 2kg których ostatnio mi trochę przybyło, ale to akurat nie ze względu na ślub, tylko na własne samopoczucie i ubrania, ktore - choć jeszcze dobre - zaczynają się czasami trochę opinać :)

      Usuń
  15. Z tym małpim gajem to świetna zabawa, sama bym poszła. Moja Córka ostatnio cały zaliczyła kilkakrotnie, ja wtedy jeszcze się bałam, ale teraz bym wlazła! :)
    Miło, że te wizyty upłynęły w tak dobrej atmosferze! :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to może przy kolejnej okazji wejdziesz :) Franka to chyba jednak nie przekonam. Ale ja się przejdę bardzo chętnie jeszcze raz!

      Usuń
  16. Takie weekendy mogą trwać wiecznie ;))

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja też chce do gaju,ja też! Fajnie że macie bardzo dobry kontakt z kuzynami i że świetnie się razem bawicie.Z tego co widzę, to coraz rzadsze.
    Nie dziw się że czas tak zapiernicza, mi jak zaczął parę lat temu,tak przestać nie może.
    A swoją drogą jak będziesz mieć takich rozrywkowych gości na weselu to zabawa chyba gwarantowanaco:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty niedługo będziesz miała z kim po tym gaju śmigać :))

      Mam nadzieję, ze to odnowienie kontaktu to nie jednorazowa sprawa, bo swego czasu mieliśmy naprawdę bardzo dobre relacje, idealne wręcz. A później trochę się posypało, chociaż nie ze względu na jakieś spory a po prostu oddalenie się...

      Ja się wcale specjalnie nie dziwię, mnie tak szybko czas płynie też już od ładnych paru lat :)

      Usuń
  18. Bardzo sie ciesze ze przy okazji rozwożenia zaproszeń znaleźliście tak wyśmienite towarzystwo na później:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym znalezieniem to trochę bardziej złożona sprawa, bo to raczej była kwestia odnowienia kontaktu. Swego czasu mój kuzyn był jedną z najblizszych mi osób, zawsze mogłam na niego liczyć, spotykaliśmy się często, choć dzieliło nas te ponad 200 km (a wcześniej nawet około 400 zanim się do Poznania przeniosłam). Był ze mną na studniówce. Wspierał mnie, wypłakiwałam mu się... Kiedy poznałam Franka był jeszcze przez jakiś czas w naszym życiu a potem trochę się urwało. Nigdy już nie będzie tak samo, ale mam nadzieję, ze chociaż trochę nasze relacje powrócą na dawne tory.

      Usuń
  19. Małpi gaj mówisz. Hmm, też bym pewnie Wam kibicowała z dołu.
    A zaległości blogowe odrobię chyba w wakacje: się mi tak porobiło, że zupełnie nie mam to czasu, to ochoty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to jednak zawsze pierwsza jestem do takich atrakcji :))

      U mnie zdecydowanie chodzi o czas :) Brakuje mi go na wszystko. Ale i tak jakoś sobie radzę.

      Usuń