*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

niedziela, 1 lipca 2012

Let's get this over with!

Tak, jak w tytule, chcę mieć to już za sobą! Nie dość, że pytań wyszło grubo ponad 50, to jeszcze na wiele z nich musiałam się trochę rozpisać. Wiele razy za bardzo zagłębiałam się w temat - bo nie dało się inaczej, ale ostatecznie postanowiłam, że na każde pytanie odpowiem najkrócej, jak to możliwe, a po prostu rozwinę temat przy innej okazji.

A i wybaczcie niespójność graficzną, nie miałam siły walczyć z czcionkami. Okazuje się, że nie tylko na Onecie są z tym problemy...

1. Jakie jest aktualnie Twoje największe marzenie?

Już kiedyś wspominałam, że generalnie nie posługuję się słowem „marzenie” :) Ale to właśnie temat do rozwinięcia, więc teraz odpuszczę sobie nazewnictwo. Tak ogólnie to marzenie mam tylko jedno – chciałabym być zawsze szczęśliwa :) Tak bardziej konkretnie – chciałabym mieć własne mieszkanie. I jeszcze od jakiegoś czasu moim marzeniem jest zwiedzenie Sankt Petersburga - najlepiej w czerwcu.

2. Ulubiony film?

Nie wiem! Nie lubię za bardzo oglądać filmów :) A kiedy obejrzę, dość szybko zapominam, niewiele zapada mi w pamięć. Ale z drugiej strony jest kilka, które mogę oglądać wiele razy np. Titanic, Apartament, Efekt Motyla, Szkoła Uwodzenia... Aa i Shrek :)

3. Kawa czy herbata?

Herbata, herbata, herbata!

4. Największa wtopa w życiu?:P

Myślałam o tym! Naprawdę myślałam. Ale z tymi wtopami to jest u mnie tak, że zazwyczaj te sytuacje przypominają mi się w najmniej odpowiednim momencie i czuję się tak samo zawstydzona, jak wtedy :) Staram się więc czym prędzej te myśli odgonić, wręcz powtarzam sobie „zapomnij, zapomnij, zapomnij” i udaje się na jakiś czas schować te wtopy w zakamarku pamięci :) Jak widać – skutecznie, bo w tym momencie nic mi nie przychodzi do głowy, ale jak sobie przypomnę, to napiszę!

5. Gdybyś wygrała milion, to?

Po pierwsze kupiłabym mieszkanie. A może nawet dwa – żeby na drugim zarabiać. A po drugie zainwestowałabym, odłożyłabym na jakąś lokatę, fundusz itp., po prostu chciałabym się zabezpieczyć na przyszłość. Część na pewno oddalibyśmy z Frankiem na cele charytatywne, Franek pewnie na dzieci, ja na zwierzaki :P

Na pewno nie przestałabym pracować!

6. Planujecie podróż poślubną? Jeśli tak to gdzie? :)

Tak, chcemy gdzieś wyjechać po ślubie (nawet specjalnie rezygnujemy z letniego urlopu, żeby właśnie po weselu się gdzieś wybrać). Moi rodzice chcą nam w prezencie ślubnym sfinansować właśnie jakąś wycieczkę, ale mamy sami zdecydować dokąd chcemy jechać. Jeszcze nie wiemy do końca. Będzie to druga połowa października, więc na pewno gdzieś, gdzie jest ciepło :)

7. Jakie zdanie mają o Tobie osoby które właśnie Cię poznają?

Oczywiście tego nie wie nikt, poza nimi :P Ale parę razy słyszałam, że sprawiam wrażenie osoby sympatycznej i otwartej (to mi powiedziały właśnie te osoby, które mnie poznawały a potem już znały:) Poza tym na bank widzą, że jestem gadułą. Wiele też zależy od okoliczności, jeśli ktoś poznaje mnie na jakimś kursie, to na pewno widzi, że jestem dociekliwa, pewnie niektórzy mają mnie za kujona, bo zawsze zadaję dużo pytań, z racji tego, że nie lubię niedomówień. Ale z drugiej strony, w takich sytuacjach się nie wychylam i potrafię siedzieć cicho, sprawiając wrażenie szarej, cichej myszki (przecież tak właśnie odebrała mnie pani prezes na początku, dopiero, gdy została ze mną sam na sam, zmieniła zdanie o 180 stopni) Jeśli kogoś nie lubię od pierwszego wejrzenia... cóż, i ta osoba mnie raczej nie polubi, bo po mnie to widać po prostu :)

8. Co w sobie lubisz?

To, że jestem systematyczna i zorganizowana.

9. A czego w sobie nie lubisz?

Za bardzo się wszystkim przejmuję - tego u siebie nie znoszę. A po drugie, czasami jestem zbyt nerwowa, a już na pewno zbyt pyskata!

10. Gdybyś mogła przeżyć jakąś chwilę jeszcze raz, co to by było?/ Czy jest dzień który chciałabyś powtórzyć? (oprócz dnia zaręczyn :P)

Tak jak już kiedyś napisałam, dzień zaręczyn jest oczywistym, który chciałabym przeżyć jeszcze raz :) Ale nie jedynym. Mogłabym jeszcze wskazać na przykład mój wypad z Dorotą na mecz LŚ we Wrocławiu dwa lata temu albo imprezę z koleżankami ze studiów. Ale tak naprawdę bardzo dużo jest takich chwil. Czasami są to dni wyjątkowe, gdy zdarzyło się coś niepowtarzalnego. Inne to takie, w których z różnych względów czułam się szczęśliwa. Niektóre z chwil, które chciałabym przeżyć jeszcze raz, są naprawdę zwyczajne - a jednak z jakiegoś powodu zapadły mi w pamięć. Mnóstwo jest chwil do powtórzenia - ostatnio do kolekcji mogłabym dorzucić jeszcze jedną - mecz Euro :)

11. Jaki masz stosunek do obcych ludzi, tak ogólnie (odbijam piłeczkę;p)?

To zależy :) Przede wszystkim od okoliczności, w jakich tych obcych ludzi spotykam. Na co dzień nie należę do tych, którzy kochają wszystkich na ziemi :) Jeśli chodzi o takich obcych spotykanych na ulicy, czy w środkach transportu miejskiego mój stosunek jest neutralny – w takim sensie, że w ogóle na tych ludzi nie zwracam uwagi. Nie interesują mnie, nie przyglądam się im, nie zastanawiam się nad nimi. Ale obcy ludzie często mnie zwyczajnie denerwują – jeśli już zwrócę na nich uwagę :) Szybko też ich dzielę na tych, którzy wzbudzają moją sympatię bądź nie. To jest w moim wypadku bardzo intuicyjne.

Podobnie zachowuję się w stosunku do obcych, którzy wkrótce mają przestać być dla mnie obcymi. Albo odbieram kogoś pozytywnie albo negatywnie. Już kiedyś pisałam na ten temat, że w takich wypadkach jestem raczej otwarta i szybko łapię kontakt z tymi ludźmi, żeby ich poznać, ale później trzymam się z tymi, którzy zrobili na mnie dobre wrażenie.

12. Finanse w małżeństwie - jaki model odpowiada Ci bardziej; wszystko wspólne, czy może niekoniecznie?

Temat do rozwinięcia :) A tak w skrócie - pół na pół. Część pieniędzy zdecydowanie wspólna, bez rozliczania, kto dał a kto wziął więcej. Ale pozostała część do własnej dyspozycji. Nie jestem zwolenniczką tego, żeby wszystko wrzucać do wspólnego skarbca, ale też nie poszłabym w drugą stronę i nie dzieliłabym wszystkiego na "moje" i "twoje".

13. Jak widzisz swoje życie za pięć lat?

To pytanie na które nigdy nie potrafiłam odpowiedzieć na rozmowie kwalifikacyjnej :) A to dlatego, że nie wybiegam tak daleko w przyszłość! Nie potrafię snuć tego typu marzeń, czy wizji, skupiam się na najbliższej przyszłości i chociaż jakieś tam wyobrażenie swojego życia mam, to jest ono bardzo mgliste, ogólne i nie trzymam się jego kurczowo :) Zakładam, ze za pięć lat nadal będę spełniała się w pracy i w – już – małżeństwie. Nie wiem, czy będziemy mieli dzieci, bo sobie tego nie potrafię wyobrazić :) Prawdę mówiąc, tego typu analizy wolę robić w drugą stronę – np. kim byłam pięć lat temu i co się od tamtej pory zmieniło :)

Przyznam, że sam fakt, że mieliśmy wyznaczoną datę ślubu z rocznym wyprzedzeniem był dla mnie przerażający! Znacie powiedzenie, że jeśli się chce rozśmieszyć Pana Boga, to wystarczy mu powiedzieć o swoich planach? No więc ja naprawdę w to wierzę :) Przynajmniej jeśli chodzi o plany długoterminowe.

14. Czego najbardziej żałujesz?

Również do rozwinięcia.

Tak, żałuję kilku rzeczy - ale jest to żal polegający nie na tym, że nie mogę sobie czegoś wybaczyć a po prostu myślę, że dziś, gdybym miała taką możliwość zachowałabym się inaczej. Jednak wtedy widocznie tak właśnie miało być i teraz nie ma sensu próbować zawracać kijem Wisły.

Na pewno nie zdarzyło mi się nigdy żałować dokonanego wyboru, jeśli już to jakiegoś wybryku. Ale podobnie jak Ty Polu, należę do osób, które wolą żałować, że coś zrobiły, niż że czegoś nie spróbowałam, więc zakładam, ze to było nieuniknione :)

15. Najlepsza podjęta decyzja.

Hmm, dobre pytanie, bo trudno jest mi wybrać tę jedną jedyną. Na to moje dobre życie, które prowadzę, złożyło się wiele decyzji, które okazały się dobre. Pewnie można do nich zaliczyć decyzję o takim a nie innym kierunku studiów, o wyjeździe do Poznania, o zmianie pracy...

16. Jaka jest Twoja ukochana książka?

Mnóstwo jest książek, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie i mam naprawdę kilka ulubionych tytułów. Ale żeby tak wymienić jeden... to chyba sięgnę po Błękitny Zamek Lucy Maud Montgomery – tak z sentymentu :)

17. Przypadek, który zmienił Twoje życie.

Życiem każdego chyba w dużej mierze rządzą przypadki, chociaż najczęściej nawet ich nie dostrzegamy :) Ja mam w głowie jeden – kiedy dostałam się na studia, trzeba było wybrać zajęcia z fonetyki, na które będzie się uczęszczało – fonetykę brytyjską lub amerykańską. Wybrałam tę pierwszą, a we wrześniu okazało się, że trafiłam do grupy z amerykańską. Przez chwilę chciałam odkręcić sprawę, w dziekanacie mi to nawet zaproponowali, ale zrezygnowałam. Gdyby nie to, że przez przypadek trafiłam do tej a nie innej grupy, z tymi właśnie ludźmi, byłabym zupełnie inną osobą, nie przeżyłabym mnóstwa wspaniałych rzeczy. Nie poznałabym Ali i nie zastąpiłabym jej w pracy, kiedy wyjeżdżała za granicę, Nie zostałabym wtedy w Poznaniu i nie poznałabym Franka :) Nie zdobyłabym doświadczenia, które umożliwiło mi zdobycie pracy, którą mam teraz. Oczywiście spotkałoby mnie na pewno wiele innych dobrych rzeczy, ale ja zakładam, że to, co mam teraz jest najlepsze :)

18. Jaką, inną pracę mogłabyś wykonywać/ Czym innym mogłabyś się zawodowo zajmować, aby sprawiało Ci to przyjemność?

Nie mam pojęcia! :) Chyba prędzej potrafiłabym powiedzieć, jakiej nie mogłabym wykonywać.

Mogłabym pracować w szkole, ale nie jako nauczyciel – najchętniej jako planistka! O tak, układanie planów lekcji – to jest to, chociaż pewnie wszyscy by mnie nienawidzili :P Mogłabym ewentualnie jeszcze wypisywać dzienniki i inne papiery.

19. Z jakim mężczyzną nie byłabyś w stanie się związać? Mam tutaj na myśli zasady bądź podejście do życia.

Absolutnie nie mogłabym być z pracoholikiem. Odpowiada mi, że w naszym związku to ja jestem stroną bardziej aktywną jeśli chodzi o zajęcia „pozalekcyjne”:) Poza tym nie pasują mi faceci, którzy kobiety traktują pobłażliwie oraz z patriarchalnym podejściem do związku i rodziny. Nie wytrzymałabym z takim ani chwili.

Idealny facet dla mnie to taki, który jest głową rodziny a jednocześnie daje się czasami zagonić pod pantofel (albo raczej udaje, że się dał tam zagonić:)) i jest mu tam dobrze.

20. Lubisz chodzić na zakupy, ale takie „babskie” czyli godziny spędzone w centrum handlowym, czy raczej wolisz kupić coś szybko, a czas spędzić w inny sposób?

Nie, nie lubię takich zakupów. Owszem, lubię sobie coś kupić ;) Ale nie bawi mnie takie łażenie po sklepach, oglądanie, przebieranie itd. Zakupy przeważnie robię hurtem – jak już się wybiorę to kupuję pięć bluzek i dziesięć par spodni a potem mam spokój na pół roku :P

21. Gdzie chciałabyś spędzić swój wymarzony urlop? :)

Nie ma chyba takiego miejsca. Owszem, są miejsca, które chciałabym odwiedzić - tak jak wspomniany wcześniej dawny Leningrad albo Australia, ale nie wiem, czy to są miejsca na wymarzony urlop. W zasadzie nie ważne gdzie, ważne z kim i jak :)

22. Czy poznałaś kogoś z blogowego świata w realu i czy chciałabyś poznać konkretną osobę?/ Czy spotkałaś się w "realu" z kimś znajomym ze świata blogowego?

Kilka moich blogowych znajomości przeniosło się już dość dawno na grunt realny. Maile, telefony, smsy... Więc tak, myślę, że mogę odpowiedzieć „tak” na pierwszą część pytania. Jeśli chodzi o drugą – jeszcze się z nikim nie spotkałam i chociaż jest kilka osób, z którymi czuję większą więź i miałabym mniejsze opory przed spotkaniem się z nimi na żywo, ale na razie jeszcze do tego nie dojrzałam :) Wolałabym tego nie planować, niech po prostu wyjdzie :)

23. Czy nie przeszkadza Ci różnica w wykształceniu między Tobą, a Frankiem? Jak Twoi i jego Rodzice reagują na to?

To nie moi rodzice wychodzą za Franka za mąż, więc jedyne co ich obchodzi w naszej relacji to to, czy jestem szczęśliwa i bezpieczna. Jego rodzice są natomiast ze mnie dumni. Jeśli chodzi o pierwszą część pytania – prawdę mówiąc nie mam pojęcia, w czym miałaby mi ta różnica przeszkadzać? We wzajemnym szacunku? W miłości? A więc po raz kolejny odpowiadam (tej samej osobie, żeby było zabawniej)- nie, nie przeszkadza mi. Na co dzień w ogóle o tym nie myślę, wystarczy mi, że się rozumiemy, mamy podobny system wartości, podejście do życia i potrafimy ze sobą rozmawiać.

24. Co w ogóle myślisz na temat różnic w związkach typu-wykształcenia, wieku np.dużo starszy partner, po rozwodzie z dziećmi itp, statusu materialnego i tak dalej.

Raczej niewiele o tym myślę, bo przede wszystkim uważam, że miłość nie wybiera. W uczuciach nie ma kalkulacji, jest za to chemia. Prawdę mówiąc jeśli ktoś dobiera sobie partnera na zasadzie analizy pod względem dopasowania wiekowego, finansowego itd wydaje mi się osobą niezwykle małostkową i chyba nawet wyrachowaną. Ja po prostu kiedy się zakochałam, to nie pytałam Franka, jakie miał oceny w szkole i czy skończył studia, nie zastanawiałam się też ile zarabia :) Nie to było dla mnie ważne.

Mogę jedynie powiedzieć, że nie wyobrażam sobie siebie w związku ze sporo starszym mężczyzną - ale to dlatego, ze wydaje mi się, że ja byłabym na to zbyt niedojrzała, a nie dlatego, że potępiam takie związki.

25. Skąd pomysł na nick?

Po prostu lubię swoje imię i uważam, że jest ono częścią mnie, ale na potrzeby bloga wolałam je trochę zmodyfikować :) Po szczegóły odsyłam do notki z23 kwietnia 2009 na blogu Onetu.

26. Czy Franek - to jego imię, czy pseudonim mu taki tu nadałaś? :D

Franek tak mi się przedstawił kiedy się poznaliśmy, więc to jego wina, że tak mu zostało :P

27. Dlaczego rozpoczęłaś przygodę z blogowaniem?

Nie wiem, zawsze kręciło mnie pisanie pamiętnika a tutaj dochodzi jeszcze aspekt społeczny. Wydawało mi się fajne, że ktoś będzie czytał to, co mam do powiedzenia :) Ale ponieważ rozwodziłam się szerzej na ten temat parę razy odsyłam do notki z 24 października 2008 a także do notek "rocznicowych" a więc zazwyczaj z 23 kwietnia każdego roku :)

28. Gdzie chcesz mieszkać tak na stałe? W Poznaniu? czy gdzieś indziej?

Kompletnie się nad tymi nie zastanawiałam i nie zastanawiam. Podchodzę do życia raczej praktycznie niż marzycielsko :P W Poznaniu wylądowałam trochę przez przypadek i nie zakładałam, ze tu zostanę. To się po prostu stało. Teraz nie wyjadę z prostego powodu – Franek nie miałby szans na pracę w zawodzie w mniejszym mieście, a w zamienianiu Poznania na inne wielkie miasto nie widzę sensu :)

30. Ulubiony rodzaj alkoholu?/ Jakie alkohole preferujesz?

Branża zobowiązuje – wino! :) Zdecydowanie wytrawne. Ale to tuż obok piwa, obydwa trunki lubię tak samo, z tym, że różna oprawa towarzyszy ich piciu :)

31. Ideał faceta (o wygląd pytam jedynie)?

Autentycznie nie mam takiego. Nie mam jednego typu męskiej urody, którą od razu potrafiłabym sprecyzować. Po prostu patrzę na faceta i albo mi się podoba, albo nie :)

Łatwiej jest mi napisać, jaki facet moim ideałem nie będzie - a więc: żadnego zarostu jedno, dwu, czy iluśtam dniowego :) Facet ma być ogolony i tyle. Nie podobają mi się też tacy z ciemną karnacją. Do tego zwracam ogromną uwagę na dłonie - muszą być męskie, facet, który ma dłonie pulchne albo jakieś takie chłopięce nie znajdzie u mnie uznania jeśli chodzi o wygląd :) Nie przepadam też za misiowatymi ani "napakowanymi", ale też nie podobają mi się wysokie, kościste szczypiorki :) I żadnych metroseksualnych!

32. Jak często myjesz włosy?

Nie rzadziej niż co dwa dni i nie częściej niż co drugi dzień :)

33. Jaki jest Twój naturalny kolor włosów?/ Jaką masz fryzurę, jakiej długości i czy często zmieniasz fryzury i długość/kolor włosów? Czy obmyśliłaś już wstępnie fryzurkę ślubną? Może mogłabyś umieścić jakiś link do podobnej?

Obecny :) Czyli ciemny blond. Ale przymierzam się, do wielkiej zmiany – chcę włosy rozjaśnić :) W tej chwili zapuszczam włosy do ślubu i są do ramion. Najlepiej czuję się we włosach krótszych, tak do podbródka. Zmieniam fryzury średnio co 3-4 miesiące, choć trudno mówić o zmianie, bo zazwyczaj proszę o ścięcie podobne – wolę sprawdzone warianty. Obmyśliłam, ale nie wiem czy coś z tego będzie, chciałabym warkocze francuskie po obu stronach. Przede wszystkim chciałabym fryzurę dziewczęcą. Linku żadnego nie znalazłam. A tak w ogóle, to jestem pewna, że będę w pierwszym momencie niezadowolona :) Problem w tym, że najbardziej podobają mi się fryzury skromne, niezbyt wymyślne, a wszyscy mi powtarzają, że to nie na ślub :) Włącznie z fryzjerką.

34. Jak często w tygodniu biegasz na aerobiki?

To zależy od ilości mojego wolnego czasu, ale minimum to dwa razy w tygodniu. Bywa też trzy, w porywach do czterech.

35. Masz przyjaciółkę? Takom prawdziwom? Od serducha;)

Tak jak już pisałam kiedyś, nie wierzę w przyjaźnie. A więc nie. Mam za to dużo koleżanek. Każda od czegoś innego. I to mi bardziej odpowiada. Jeśli chodzi o część doprecyzowującą: na aerobik chodzę z Dorotą. Jeśli chodzi o zwierzenia... Cóż, nie użyłabym raczej tego słowa, ja po prostu rozmawiam :) Czasami czuję potrzebę, żeby się wygadać, innym razem nie. To zależy od okoliczności. A z kim prowadzę takie rozmowy? To już naprawdę zależy od tematu, dnia itd. Mam naprawdę bardzo dużo zaufanych koleżanek, o których wiem, że mogę na nie liczyć. I wolę to niż jedną "prawdziwom" przyjaciółkę.

36. Czy chciałabyś się kiedyś przeprowadzić na wieś i tam na stare lata zamieszkać?

Nie sądzę. Nie czuję w ogóle takiej potrzeby. Miasto to mój żywioł :) Nie musi być koniecznie tak duże jak Poznań, ale chyba nawet Miasteczko jest dla mnie za małe.

37. Podaj po 1 cesze z wyglądu i charakteru, które w sobie lubisz i której w sobie nie znosisz. W sumie to wyjdą 4 cechy;)

Jeśli chodzi o charakter, odsyłam do pytań 8 i 9.

Wygląd: no właśnie się nie mogę zdecydować, co w sobie lubię :) Chyba jednak oczy. Chociaż nie narzekam też na nogi i paznokcie :)

Nie ma natomiast chyba żadnej cechy mojego wyglądu, której bym w sobie nie znosiła. Akceptuję siebie, wiec to zdecydowanie zbyt mocne słowo. Co nie znaczy oczywiście, że wszystko mi się we mnie podoba :) Ale nikt nie jest idealny, więc staram się te niedoskonałości urody jakoś maskować. Oczywiście od czasu do czasu wprowadzam akcję - "2 kg mniej!" Nie mam jednak kompleksu na punkcie żadnej cechy mojego wyglądu

38. Jak często wychodzisz na typowe babskie wieczory (mówię o wyjściach do pubów bez Franka)?

Teraz już nieczęsto, ze względu na to, że wszystkie baby – włącznie ze mną – mają już coraz więcej własnych spraw :) Ale prawda jest taka, że już coraz rzadziej odczuwam taką potrzebę. Wolę sobie z dziewczynami pogadać w innych okolicznościach – bardziej kameralnie, w domu, przy butelce wina na przykład :) Ostatnie typowo babskie wyjście do pubu zaliczyłam w październiku i chyba każda z nas czuła, ze już jesteśmy na to za stare :P

39. Czy kiedyś zwątpiłaś w miłość?

Chyba tak. Ale to było dawno, kiedy jeszcze byłam romantyczką :) Teraz już z tego wyrosłam.

40. Czy jakbyś miała zapewnioną dobrą pracę w Miasteczku, czy wróciłabyś tam na stałe?

Nie. Po pierwsze to już nie jest mój świat. Po drugie – Franek nie miałby szans na pracę tam.

41. Lubisz chodzić na cmentarz? (nie wiem skąd mi się to pytanie wzięło)

Nigdy się nad tym nie zastanawiałam :) Ani lubię, ani nie lubię. Lubię za to Wszystkich Świętych :)


42. Jak objawia się u Ciebie tęsknota za kimś?

Syndrom przedszkolaka. Oto główny objaw :)

43. W jakim rejonie Polski jeszcze nie byłaś, a chciałabyś pojechać?

Chyba Bieszczady. I chciałabym jeszcze pojechać na Mazury. Już tam kiedyś byłam, ale to było prawie 20 lat temu :) Przydałoby się odświeżyć sobie pamięć.

44. Jakim szamponem myjesz włosy?

Aktualnie – Pantene. Ale nie mam jednego ulubionego szamponu. Kończy mi się butelka, to kupuję szampon z innej firmy. Z reguły kieruję się ceną i biorę taki, który akurat jest w promocji. Zazwyczaj kupuję szampon do włosów normalnych lub ze skłonnością do przetłuszczania się albo do włosów blond :)

45. Wymarzone mieszkanie (metraż, kolorystyka wnętrz, styl, itp.)?

Najlepiej trzy pokoje. Balkon. Nawet 50m2 mnie zadowoli. Jeśli chodzi o kolory i styl – mam wszystko w głowie, ale nie jestem pewna, czy potrafię to opisać :) Przede wszystkim musi być schludnie i przytulnie. I rzecz jasna kolorowo! Chociaż Franek mi zapowiedział, że w salonie nie pozwoli mi naciapać :P

46. Czy jest coś co zrobiłaś w dzieciństwie i nadal się tego wstydzisz? odp. tak lub nie.

Pewnie tak. Ale nie pamiętam – więc chyba jednak nie :P

47. A czy ja mogłabym spytać Cię, w nawiązaniu do mojego poprzedniego posta, czy dopuszczasz możliwość używania prezerwatyw i/lub innych nienaturalnych metod w Waszym małżeństwie jeśli metody naturalne nie do końca obdarzycie zaufaniem?

Nie wiem jeszcze Lily. Na chwilę obecną nie, ale to jest na razie dopiero gdybanie. W każdym razie, jeśli już to na pewno żadne środki hormonalne.

48. Co Ciebie najbardziej urzekło we Franku i pozwoliło stwierdzić, że to ten jeden jedyny (?)

Nic mnie nie urzekło :P Po prostu Amor we mnie trafił i już. Nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć tego, że jesteśmy razem, wychodzę z założenia, że albo jest to coś albo nie :) Zresztą na początku wcale nie wiedziałam, ze to ten jedyny (i nawet dziś nie lubię tego określenia, bo nie bardzo wiem, co ono miałoby znaczyć :)) Natomiast po tych kilku wspólnych latach wiem, że Franek ma cechy, których nie znalazłabym u żadnego innego faceta. Poza tym ostatnio któregoś wieczora siedzieliśmy razem, każde przy swoich zajęciach i mając w pamięci to pytanie pomyślałam, że- jeśli w ogóle - to właśnie po tym można stwierdzić, że ktoś jest tym jedynym - że można zachowywać się w swoim towarzystwie najbardziej swobodnie, że można robić z siebie głupka, można zajmować się swoimi sprawami, można być nieuczesanym, nieubranym, nie trzeba się na każdym kroku pilnować :)

48. Czym Franek Ciebie rozczarował najbardziej (?)

Tym, że będąc ze mną w związku podzielił problemy na moje i jego. Mam nadzieję, że naprawdę zrozumiał swój błąd i to się nigdy nie powtórzy.

49. Czy wybaczyłabyś zdradę (?)

Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono... I myślę, że nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie zgodnie z prawdą.

Wydaje mi się, że tak, bo po ślubie nie miałabym innego wyjścia. Ale to zależałoby od mnóstwa czynników.

50. Co uważasz za swoje zalety, a co za wady (?)

Pytania 8 i 9 :)

51. Jaką żoną pragniesz być (?)

Taką, do której będzie się chciało wracać, o której będzie się chciało myśleć i dla której nie będzie się szukało zastępstwa :)

52. Czego oczekujesz od Waszego małżeństwa (?)
Tego pytania nie lubiłam na katechezach przedmałżeńskich :) Trudno mi powiedzieć, bo przecież nie wychodzę za mąż, żeby coś z tego mieć :) W sensie - zanim się na to zdecydowałam, nie zastanawiałam się, co mi to da. Chyba mogłabym powiedzieć, że mam nadzieję, że małżeństwo da mi poczucie bezpieczeństwa i szczęście.

53. Jak wygląda Twój makijaż dzienny?

Tylko oczy – przeważnie tusz do rzęs wystarczy. Albo czarna kredka na dolną powiekę i jasna na górną. Kiedy chcę wyglądać bardziej odświętnie – używam cieni do powiek i różu na policzki (to od niedawna)

54. Chyba już kiedyś o to pytałam, przepraszam, ale nie pamiętam odpowiedzi...Czy Miasteczko to miejscowość czy ty to tak tylko nazywasz?

Ja tak je nazywam.

55.Masz jakiś określony wiek/czas w którym chcesz urodzić dziecko?

Absolutnie nie. Nie wyobrażam sobie przymusu w tej kwestii – jakiegokolwiek.

56. Franek to Twój pierwszy chłopak?

Nie.

57. Utrzymujesz kontakt z byłymi chłopakami?

Tak, zwłaszcza z jednym, jest on szczególnie ciepły, choć teraz już coraz rzadszy, bo każde z nas ma swoje życie.

58. Farbujesz włosy czy masz naturalny kolor?

Patrz pytanie 33.

59. Czy masz wibrator i czy z niego korzystasz?????? A jeśli tak, to czy sprawia Ci on większą satysfakcję, niż D.??? :D:D:D (a masz, łobuziaku! :*)

Nie wiem, kto to jest D. I nie wiem, dlaczego „łobuziaku”. Nie mam.

60. Ile miałaś lat, jak straciłaś dziewictwo?

Zdecydowanie mniej niż powinnam.

61. Czy wierzysz w zjawiska nadprzyrodzone?

Nie zastanawiam się nad tym.

62.Czy wierzysz w horoskopy?

Czasami się nimi sugeruję niestety, dlatego staram się je czytać po fakcie ;)

63. Najbardziej wymyślna potrawa, którą jadłaś?

Nawet nie potrafię jej nazwać :) Ale na kolacjach służbowych, które swego czasu odbywały się dość regularnie jadaliśmy tylko wymyślne potrawy, takie jak policzki wołowe, jakąś specjalną gęś, quiche z dorsza... Ale przyznam, że to nie moje klimaty :P

64. Największa głupota w życiu?
Oj była niestety - i to nie jedna. Człowiek młody to głupi, choć wydaje mu się, że wszystkie rozumy pozjadał :) Największą chyba była próba zwrócenia na siebie uwagi w sposób, powiedzmy, niezbyt właściwy... Ale i tak muszę powiedzieć, że mi się upiekło i wstydu się nie najadłam. A mogłam.

65. Najbardziej zwariowana rzecz, jaką zrobiłaś?

Tego też było sporo :) Dość zwariowana nastolatka ze mnie była :) Trudno mi teraz wybrać jedną, ale najprędzej do głowy przyszła mi sytuacja, gdy wybrałam się do Zielonej Góry (ponad 300km od Miasteczka), żeby spotkać się z moim chłopakiem (tym z którym mam ten dobry kontakt :)). Rodzice mi nie pozwolili, więc musiałam to zrobić tak, żeby wrócić jeszcze tego samego dnia. Jechałam pociągiem, który miał opóźnienie i nie zdążyłam na przesiadkę. Dalej pojechałam stopem. Mogłabym to dopisać w zasadzie do odpowiedzi powyżej. Ale cóż, kto wie, czy dziś nie zrobiłabym tego samego?

66.
Czy paliłaś kiedyś papierosy?

Popalałam - w szkole średniej.

67. Ilu partnerów seksualnych miałaś?

W moim rozumieniu słowa "partner" - jednego.

68. Ulubiona potrawa?

Trudne pytanie, bo ja w ogóle lubię jeść :) Niestety :P Lubię makarony w każdej niemal postaci. Uwielbiam fast foody i zupki chińskie :) Ale tradycyjna kuchnia to też to co Margolki lubią najbardziej - pierogi, gołąbki, placki ziemniaczane, łazanki no i schabowy :D Lubię też zupy, a moją ulubioną jest rosół. Naprawdę trudno mi wskazać jedno ulubione danie. Z tego właśnie powodu zawsze mam problem w restauracjach :)

69.
Jakie imiona Ci się podobają?

Nieudziwnione. Żadne tam Brajany i Dżesiki. Nie podoba mi się też moda na imiona - np. na imiona staropolskie, ale nie tylko. Po prostu lubię imiona tradycyjne, które być może nawet nie są polskiego pochodzenia, ale brzmią swojsko i są ponadczasowe. Najchętniej takie, które można zdrabniać na różne sposoby - i tak może być duża Magdalena, mała Madzia i średnia Magda :)
Imiona, które jakieś 20lat temu nosiły moje wyimaginowane koleżanki to Dorota, Justyna (paradoks, że te kilkanaście lat później tak właśnie mają na imię moje dobre koleżanki :P) Ewa, Iza i Agnieszka. Można więc uznać, że te imiona podobają mi się najbardziej. Ale lubię też Weronikę, Magdę, Alę, Olę, Agatę, Asię, Monikę, Małgosię.. :P I całą masę innych żeńskich imion. Nad męskimi mniej się zastanawiałam, ale na ten moment spontanicznie mogę wymienić Kamila, Przemka, Radka, Tomka, Marcina, Daniela, Pawła, Mateusza...

70. Masz może jakieś książki, które chciałabyś przeczytać w następnych kilku miesiącach?

O tak! Całe mnóstwo! Zdecydowanie zbyt dużo, żeby je tutaj wszystkie wymienić. Ale od dawna ostrzę sobie zęby na Tołstoja - Wojnę i pokój oraz Annę Kareninę.

71.
Książki do których wracasz co jakiś czas?

Staram się nie wracać do książek, bo po prostu szkoda mi na to czasu - wolę go poświęcić na czytanie czegoś nowego. Kilka razy przeczytałam wspomniany wcześniej Błękitny zamek, ale absolutny rekord w moim wykonaniu to Dzieci z Bullerbyn i Biblia w obrazkach dla najmłodszych :P Obie "książki" czytałam jeszcze w przedszkolu z milion razy - w te i we wte - znaczy się i od przodu i od tyłu :)

72. Wolisz dzwonić do znajomych/Franka czy wysyłać smsy?

Zdecydowanie dzwonić, wręcz nie lubię pisać smsów :) Posługuję się nimi głównie w przypadku krótkich komunikatów. Kiedy mam napisać coś dłuższego, wolę zadzwonić albo napisać maila.

73. Za czym tęsknisz najbardziej z lat studiowania?

Mimo, że były to jedne z najpiękniejszych lat, to wcale nie ma tego aż tak dużo :) Bo to był również bardzo pracowity okres, czasami było bardzo ciężko. Ale najbardziej - chyba za ludźmi, za dziewczynami z grupy, za naszymi babskimi spotkaniami, za mieszkaniem z Dorotą i naszymi całonocnymi domówkami w okresie wakacyjnym. A także za... za tym wszystkim co wtedy jeszcze było przede mną a teraz jest już za mną :P Mimo to, chyba nie chciałabym cofnąć czasu. Może tylko do tego mieszkania z Dorotą bym wróciła... od czasu do czasu :)

74. Czy Twoi rodzice zawsze cieszyli się ze poznałaś takiego fajnego chłopaka? Tzn. Na początku związku jak zostaliście para to czy Twoi byli za czy przeciw temu związkowi? ( I vice versa)

Przyznam, że nie bardzo rozumiem takie pytania :) I moi rodzice raczej też by ich nie zrozumieli :) Nie byli ani za, ani przeciw. Oni naprawdę wychodzą z założenia, że to mnie ma się Franek podobać a nie im :) Nawet kiedy Franek nabroił swego czasu, rodzice się do niego nie zrazili - owszem, nie podobało się im jego zachowanie, ale to my musieliśmy sobie z tym poradzić, oni się nie wtrącali. Mam też 100% pewności, że gdyby Franka nie lubili, to byśmy się o tym nie dowiedzieli.
Moi rodzice traktują Franka oraz chłopaka mojej siostry jako... oczywistość :) To chyba najlepsze słowo. To dla nich normalne, że jesteśmy razem i tyle - ale z drugiej strony nie dziwią się, gdy np. przyjeżdżam sama z Poznania i nie robią z tego sprawy. Podobnie jak nie robili sprawy z naszego ślubu - przyjęli to normalnie i ze spokojem, a wcześniej z braku planów ślubno-weselnych :) Nigdy nie usłyszałam z ich strony żadnego ponaglania.

75
. Czy ciężko było Ci przetrwać pierwszy rok studiów- nowe środowisko, mieszkanie, wielu nowych ludzi?

Tak, było ciężko, ale nie tak ciężko, jakby się zdawało :)) Było trudno trochę dlatego, że w ogóle wychodziłam z trudnego okresu w moim życiu. I tak wydaje mi się, że ten wyjazd na studia pomógł mi się podnieść. Najgorsze były pierwsze trzy miesiące, potem jakoś poszło, a po pierwszym roku już w ogóle było ok. Tak naprawdę dużo gorzej było jak wyjechałam na stypendium do Hiszpanii - a przecież to było tylko "na chwilę". Podobnie - bardziej przeżywałam przeprowadzkę dwa lata temu do obecnego mieszkania niż tą z Miasteczka do Poznania.

76.
Dokąd wybieracie się w podróż poślubną?

Jak już wspomniałam - nie wiem dokładnie, ale na pewno tam, gdzie będzie ciepło. Chodzi nam po głowie Majorka albo Wyspy Kanaryjskie - żeby jeszcze było po hiszpańsku. Raczej nie Afryka.

77.
Jaka jest różnica wieku między Tobą a Frankiem?

Franek jest ode mnie starszy o dwa lata. A dokładnie - o rok, 9 miesięcy i 4 dni :)

78. Jak to się stało, że jako osoby od "języków" pracujesz w "cyferkach"?

Po prostu to lubię. A nie lubiłabym pracy w szkole, jako nauczycielka ani tłumaczenia - a to w zasadzie jedyne oczywiste możliwości po studiach filologicznych. Połączyłam dwie przyjemności w moim życiu - języki obce i księgowość, bo przecież ja teraz pracuję w cyferkach, ale po angielsku. Jak to się stało, że w ogóle się zaczepiłam w cyferkach? Przypadek. Ale o tym pisałam całkiem sporo - bardziej dociekliwych, odsyłam do notek we wrześniu 2010.
Dodam tylko, że mam ogromne szczęście, że lubiłam i nadal bardzo lubię swoją pracę :)

79. Czy w czasie studiów pracowałaś?

Tak - zaczęłam jeszcze w czasie licencjackich studiów dziennych. Chodziłam do pracy popołudniami.


80.
Za co wg Ciebie cenią Cię inne osoby?

Trudno mi powiedzieć. Wiem, za co cenią mnie pracodawcy (poprzedni i obecni) - bo mi to powiedzieli. Za dobrą organizację, zaangażowanie, za skrupulatność, lojalność i oddanie. Jeśli chodzi o znajomych, czy rodzinę - nie wiem, bo na ten temat nie rozmawiamy. Może tak naprawdę nikt mnie nie lubi? :P a po prostu się wszyscy do mnie przyzwyczaili? :) A może po prostu jest tak, że ludzi nie tylko nie kocha się za coś, ale także ich się za coś nie lubi - a tylko pomimo czegoś? :) Wiem, tylko, że Franek lubi we mnie to, że wszystko mam zawsze zaplanowane.

81. Co Cie wkurza we Franku (w sensie jaka cecha oczywiście :P)?

Jego słomiany zapał to coś, czego nie znoszę i nie mogę zrozumieć, jako osoba konsekwentna do bólu. Wkurzają mnie jeszcze jego wahania nastrojów i to, że pali papierosy.

82. Czy mieliście z Frankiem poważne kryzysy w związku, takie że zastanawiałaś się, czy to przetrwa?

Oczywiście! Na pewno całkiem sporo czytających doskonale pamięta, co się działo w naszym związku jesienią 2009.

83. Ulubiona bajka z dzieciństwa? :)

Bajka o Tadku-Niejadku opowiadana przez mojego tatę i babcię - zdecydowanie ich własna wersja :) Ale nie tylko. Lubiłam wszystkie bajki tak naprawdę.
Natomiast jeśli chodzi o wieczorynki - to Smerfy!

84. Czy po ślubie (np. w ciągu roku, dwóch) planujecie oglądać się za jakimś własnym lokum czy chcecie mieszkać tam, gdzie do tej pory?

Nie planujemy niczego. Czas pokaże co się wydarzy. Tak, jak napisałam wyżej, nie lubię snuć tego rodzaju planów. Czekam na to, co mi życie zaoferuje. Zazwyczaj nie zawodzi.


85.
Czy jest tematyka, której nigdy nie poruszasz na blogu?

Oczywiście! Całe mnóstwo tematów! Jest ich więcej niż tych, które na blogu poruszam. Mimo całej mojej stosunkowej otwartości, myli się ten, kto myśli, że wie o mnie dużo (chociaż nie mam tu na myśli tych paru osób, z którymi w miarę regularnie wymieniam maile, czy smsy, te osoby wiedzą o mnie całkiem sporo- tak sądzę). Nie piszę o bardzo wielu niezwykle istotnych aspektach mojego życia, a o innych piszę często wyrywkowo i powierzchownie - nawet jeśli się wydaje, że szczegółów jest sporo :) Piszę tylko o tym, co uznaję za stosowne i w formie, którą uznaję za stosowną.

86.
Czy zdarzyła Ci się sytuacja w świecie blogowym, która bardzo Cię zdenerwowała/zirytowała/zasmuciła - jeśli tak, to co to było?

Tak, i to nie jeden raz. Ale takie sytuacje zawsze staram się wyjaśniać na bieżąco i nie będę teraz do tego wracać.

87.
Czy Franek czyta Twojego bloga? :)

Czyta - kiedy mu się chce :) Generalnie nie umiera z ciekawości, o czym ja tutaj piszę. Najbardziej interesują go notki o naszym życiu codziennym i o nim. Bywa, że nie zagląda na bloga przez kilka miesięcy, a innym razem siedzi codziennie i czyta wszystko - łącznie z komentarzami. Nie zabraniam mu czytania ani go do tego nie namawiam. Moje blogowanie nigdy nie było dla niego tajemnicą - wręcz przeciwnie, zanim zaczęłam, konsultowałam się z nim, czy powinnam zacząć pisać.
Dodam jeszcze, że czasami Franek ma do mojego blogowania stosunek negatywny - głównie wtedy, gdy za bardzo przejmowałam się sytuacjami z pytania nr 86 oraz kiedy uznawał, że spędzam na blogowisku za dużo czasu.

THE END! Nareszcie! :)

51 komentarzy:

  1. uuuufff...to mi z samych czytaniem zeszło z pół godziny :)
    ale przebrnęłam i nie wiem do czego chciałam się odnieść..
    aaa, Margolki i akinomki lubią to najbardziej -mniaam :)
    i imiona te same nam się podobają
    i nie wiem co jeszcze chciałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No - to wyobraź sobie ile czasu ja to pisałam! :) Teraz już chyba wiadomo, dlaczego tak długo milczałam :P

      Pewnie, że mniam :)

      Napiszesz, jak Ci się przypomni ;)

      Usuń
  2. Tak sobie myślę, że nie zaskoczyła mnie ani jedna Twoja odpowiedź;) No, ale na pewno nie pokusiłabym się o stwierdzenie, ze wiem o Tobie niemal wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze, bo ja w zasadzie nie lubię zaskakiwać - zwłaszcza na blogu, bo potem nie raz się rodzą z tego głupie dyskusje :))

      Inna sprawa, że Ty akurat należysz do tej najbardziej okrojonej grupy blogerek, z którymi dyskusje przenosiły się na grunt nie-blogowy - właśnie ze względu na chęć zachowania prywatności, na pewno więc wiesz o mnie więcej - i nie chodzi tylko o fakty, a o podejście do wszystkiego, które zapewne odbija się w każdej sferze życia od filozofii po jedzenie :P

      Ale rzeczywiście, nie sądzę, żebyś mimo wszystko znała mnie na wylot :)Jakby nie było, to wszystko co tu piszę zawsze jest w jakiejś konwencji, której zapewne nie ma w świecie realnym.

      Usuń
  3. Doszłam do pierwszego pytania, potem kursorem na dół do komentarza, po drodze przeczytałam pytanie ostatnie, bo się rzuciło w oczy, a że w odpowiedzi był odnośnik do pytania nr 86 to i je również przeczytałam.
    Do pozostałych pewnie wrócę, następnym razem...Przeczytam, bo ja czytam Wasze wszystkie posty.
    Szczerze (?)chyba nie dowiem się niczego nowego, nic czego nie wiem, a może nie(?), więc wrócę wtedy gdy laptopa będę miała na kolanach,a nie na stoliku z bolącym kręgosłupem ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roksanno, rozumiem, ja też nie zawsze od razu mam czas/siłę/chęci czytać notkę w całości :)) A Tobie to już w ogóle wybaczam :P

      Ale jeśli rzeczywiście powrócisz, to może jednak nasuną Ci się jakieś refleksje, którymi się zechcesz ze mną podzielić - a ja - jak zawsze - chętnie przeczytam :)

      Usuń
    2. Jak napisałam tak zrobiłam, ale teraz mam jeszcze następne do "odrobienia". Nie będę się odnosić do pytań i odpowiedzi, choć przeczytałam z wielką przyjemnością, jak zawsze to robię gdy czytam Ciebie. Napiszę tylko, że jesteś w nich Margolką i to mnie najbardziej cieszy :))) I nie jest tak, ze wszystko wiem, bo mimo wszystko dowiedziałam się i nowych rzeczy, ale nie rzutują one na Twój obraz jaki stworzyłaś poprzez pisanie bloga. Nie ma w nim żadnych sprzeczności.

      Usuń
    3. W takim razie napiszę, że mnie też to cieszy :) Absolutnie nie zależy mi na tym, zeby zaskakiwać, choć oczywiście fajnie, gdy można się dowiedzieć o mnie czegoś nowego. W każdym razie, bardziej mnie cieszy to, że widać konsekwencję w tym jaka jestem i jak żyję :) Nic mnie do innych ludzi tak nie zniechęca jak fałsz czy jakaś niespójność :)

      Usuń
  4. Lubimy podobne potrawy, chodzi mi o te tradycyjne, polskie ;) a łazanki, to kocham, uwielbiam, są pyszne ;) rosół smakuje mi znowu najlepiej tylko w niedzielę, nie wiem dlaczego ;) Co do tej fryzury na Twój ślub... to Ty się masz w niej czuć najlepiej, bo to na Twojej głowie będzie ;) sama nie chciałabym mieć na głowie misternej i gładkiej fryzury... wolę jak coś wygląda bardzo naturalnie i swobodnie, a jednocześnie elegancko. Jak teraz, przed weselem, nikt mnie nie zapisał do fryzjera, to byłam zła, ale poszperałam trochę na YT i znalazłam coś, co mi odpowiada całkowicie i jestem w stanie zrobić sama.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam prawie wszystko lubię jeść :) Na szczęście jeszcze tego specjalnie po mnie nie widać :P A niedziela bez rosołu to niedziela stracona :P:P

      Tak, ja wiem,że to ja mam się czuć najlepiej, tylko obawiam się, czy będę potrafiła wytłumaczyć, o co mi chodzi.
      A ja sama raczej nie potrafiłabym się uczesać - zwłaszcza na własny ślub :))

      Usuń
    2. Ja znowu nie. Jestem takim dziwakiem, że nie jem bardzo wielu warzyw, od zawsze. Ale jakoś nie czuję potrzeby żeby to zmienić.

      Może spróbuj jeszcze poszukać jakiegoś zdjęcia na internecie, zbliżonego chociaż ;) zresztą, będziesz miała jakąś próbną fryzurę, no nie? :) na swój ślub raczej też ktoś mnie będzie czesał, ale na czyjś to jestem zazwyczaj samowystarczalna.

      Usuń
    3. Nie to jeśli chodzi o takie "drobiazgi" to również jestem bardzo wybredna - miałam raczej na myśli całe dania. Bo warzyw też za bardzo nie jadam - na przykład w zupy wyciągam zawsze pietruszkę, seler czy nawet gotowaną marchewkę.

      Ale to nigdy nie wychodzi potem tak, jak bym chciała. Na zdjęciu komuś fryzura może pasować a mnie już niekoniecznie.
      Ja nie mam za bardzo cierpliwości do samodzielnego czesania sie.

      Usuń
  5. Ufff! :)))

    Parę rzeczy mamy wspólnych, ale - co chyba żadnej nie dziwi - stanowczo więcej nas dzieli :))) Ne chciałabym, żeby to zabrzmiało dziwnie bądź żebyś to źle odebrała, bo nic złego absolutnie nie mam na myśli, ale gdybym po lekturze miała określić Twoją osobę jednym słowem, byłoby to "ułożona". Taka grzeczna i spokojna dziewczynka :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie to mnie nawet cieszy :) Przede wszystkim ja zawsze byłam dobra w zachowywaniu pozorów :) Nigdy nie zapomnę, jak jakoś pomiędzy szkołą podstawową a średnią siedzieliśmy z kolegą spaleni trawką i on mi wyznał, że nie rozumie jak to jest możliwe, że jestem wzrorową uczennicą z najwyższą średnią a imprezuję prawie jak menelka :P
      Nie wiem, czy zauważyłaś, ale na pytania o głupoty, żale, czy szaleństwa starałam się odpowiedzieć raczej wymijająco, choćby dlatego, ze naprawdę uważam, ze niektóre rzeczy, które robiłam były głupie :) Nie lubię do tego wracać, ale nie dlatego, ze żałuję, a dlatego, ze to po prostu nie był dobry okres w moim życiu.
      Jednak absolutnie nie chcę Cię przekonywać, że nie jestem grzeczną i spokojną dziewczynką. Jeśli tak jest - to jestem nawet w pełni usatysfakcjonowana :) Bo nie czuję, że coś mnie w życiu ominęło, mam wrażenie, że wyszalałam się tyle, ile trzeba było i mogłam dorosnąć. A przy tym zostałam grzeczna - jak dla mnie może być :)
      Mnie się wydaje, ze jako nastolatka nie byłam zbyt ułożona i nie chciałabym, zeby tak zachowywały się moje dzieci :) Ale bardzo możliwe, ze Ty i ja mamy po prostu wyznaczone inne granice :)

      Usuń
  6. Uffff ;-) Przeczytałam do końca ;-) Dowiedziałam się paru rzeczy których nie wiedziałam i nasunęły mi się jakieś pytania na które chciała bym uzyskać odpowiedzi dla własnej ciekawości ;-) Wydajesz się być bardzo fajną osobą (żartuję, już od dawno tak mi się wydaje) aż dziwię się, że nie masz przyjaciółki/ek tylko same koleżanki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to przynajmniej ktoś się dowiedział czegoś nowego :P Nie poszły moje wypociny na marne :D Oczywiście możesz pytać, być może uda mi się zaspokoić Twoją ciekawość (w razie czego, mogę napisać mailowo)
      Dziękuję za miłe słowa :)
      A co do tych przyjaciółek - cóż, to już trzeba by ich - znaczy tych potencjalnych zapytać :P :) Ale ja naprawdę nie bardzo wierzę w przyjaźń i chyba mi dobrze tak, jak jest.

      Usuń
  7. A ja rozpoczynając lekturę tej długawej notki byłam przekonana, że niczym mnie nie zaskoczysz, a jednak niektóre odpowiedzi wprawiły mnie w zdziwienie, a nawet lekki szok ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat z Twojej strony nie spodziewałabym się zaskoczenia :) Aż jestem ciekawa, co Cię tak zszokowało :)

      Usuń
  8. Pytanie o wykształcenie było moje i widzę, że ktoś jeszcze zadał podobne. Poczułam się nieco oceniona w tym pytaniu, a raczej w odpowiedzi, bo napisałaś, że osoba dla której wykształcenie drugiej połówki ma znaczenie jest osobą małostkową i wyrachowaną.
    Nie zgadzam się z tym. Dla mnie wykształcenie jest istotną rzeczą. Oczywiście można być profesorem i być jednocześnie totalnym burakiem, a można nie skończyć podstawówki i być świetnym człowiekiem. Jednak w obecnych czasach można skończyć studia-do wyboru, do koloru. Studia w jakiś sposób zmieniają człowieka, jego pogląd na otaczający świat i jego samego. Co prawda jeden dyplom drugiemu nierówny, tytuł magistra też się powoli zaczyna dewaluować, ale uczelnie są pełne studentów. A kto nie zaczyna studiów i kończy edukację na jakimś tam etapie jest sorry, ale po prostu głupi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo przepraszam, że się wtrącę, ale przeczytałam komentarz i aż mi coś w środku zabulgotało :P Melanii, jak możesz pisać, że ktoś, kto nie zaczyna studiów jest po prostu głupi? :O Szczęka mi opadła do podłogi, gdy to przeczytałam. Uważasz, że obecny system edukacji, gdzie uczelnie produkują całe rzesze "bezrobotnych magistrów" jest dobry?! A co z ludźmi, którzy nie mają talentu do wkuwania i wolą zająć się czymś, w czym są naprawdę dobrzy? A co z zanikającym rzemiosłem? z zawodami technicznymi? Jak ktoś czuje się do takich prac powołany, a dodatkowo potrafi wykorzystać niszę na rynku pracy, to co, też jest głupi, bo skończył tylko zawodówkę/technikum? Nie dajmy się zwariować, w dzisiejszych czasach dodatkowy papierek ze studiów nic nie daje i to nie on świadczy o inteligencji bądź głupocie człowieka...

      Usuń
    2. Młoda, nie szkodzi :)

      melanii - owszem, to było Twoje pytanie. I tylko Twoje, bo nikt więcej go nie zadał(nie wiem skąd wniosek, ze nie tylko ty o to zapytalaś). Ty za to zrobiłaś to już dwa razy na poprzednim blogu i to właśnie mnie najbardziej zaskoczyło - miałaś do wyboru milion pytań a zadałaś takie, na ktore już dwa razy Ci odpowiadałam ;) nie wiem, czy oczekiwałaś, ze odpowiedz tym razem będzie inna.

      Nie wiem, jak się poczułaś, ale o wyrachowaniu i małostkowości akurat napisałam w odpowiedzi na drugie pytanie (wiek, zamożność) - fakt, to się odnosi również do wykształcenia, ale mimo wszystko, to była po prostu szczera, nieodnosząca się personalnie odpowiedz na pytanie. A skoro tak to odebrałaś..
      W każdym razie, ja naprawdę uważam, ze ktoś kto się zastanawia, czy się zakochać w tej drugiej osobie - czy jest ona wystarczająco dobra, czy jest w dobrym wieku, czy jest wystarczająco bogaty itd, jest małostkowy i wyrachowany. I już Ci to kiedyś napisałam. Nie wyobrażam sobie czegoś takiego po prostu, bo tak jak napisałam, albo się kogoś kocha, albo nie. Tu nie ma miejsca na żadne warunki.

      I "sorry", ale dla mnie głupi jest ten, kto idzie na studia tylko po to, zeby móc się pochwalić papierkiem i wyższym wykształceniem albo tytułem naukowym :) I rozumiem, że tylko poprzez studia -nawet byle jakie - można sobie wg Ciebie wyrobić poglądy na życie i ukształtować człowieka? Cóż, ja się nie zgadzam. Większość osób, które idą na studia tylko po to, żeby mieć papier to kombinatorzy i lenie a ja do takich osób nie mam za grosz szacunku. Szanuję natomiast Franka (którego próbujesz obrazić),który uczciwie przepracował prawie połowę swojego życia.
      Naprawdę nie mam pojęcia, czego się spodziewałaś po mojej odpowiedzi, przepraszam jeśli Cię rozczarowałam, ale niższe wykształcenie Franka naprawdę nie staje nam na przeszkodzie, zeby tworzyć szczęśliwy (w naszym mniemaniu) związek :)

      Usuń
    3. Margolka-nie chciałąm nikogo obrazić, a szczególnie Twojego Franka. Też pisałam w sensie ogólnym.

      Młoda-zależy jakie studia się wybiera. Wiele uczelnii mami maturzystów obietnicami, które niestety się w przyszłości nie spełnią. Uważam też, że wszelkie pseudo szkółki, czyli uczelnie prywatne powinny zostać polikwidowane.

      Po wynikach matur widać, że nie każdy swoim poziomem inteligencji nadaje się na studia, więc może rzeczywiście powinno się powrócić do starego systemu, czyli przywrócić zawodówki i technika?

      Poza tym dziewczyny dlaczego wybieracie fragment mojego komentarza? Wyraźnie napisałam, że można być profesorem i mieć umysł pierwotniaka, a można nie skończyć szkoły podstawowej, a być wspaniałym człowiekiem.

      Jednak w jakiś sposób wykształcenie, czy wiek ma dla mnie znaczenie,więc pewnie uznacie mnie za wyrachowaną ;P

      Usuń
    4. Do mnie akurat ta część Twojej wypowiedzi o profesorze buraku itd nie przemówiła, bo nie pasuje do reszty w moim odczuciu. W końcu pozostałą część Twojego komentarza,można streścić, że lepsze studia byle jakie niż żadne :)

      Nie chodzi wcale o poziom inteligencji. Zresztą z jednej strony zarzucasz nam, ze pominęłyśmy fragment o wspaniałym człowieku z podstawowym wykształceniem, z drugiej stwierdzasz, że do zawodówki, czy technikum idą tylko osoby zbyt głupie - no dobrze, niewystarczająco inteligentne - żeby iść na studia. To potwierdza, że chyba nie bardzo rozumiesz o co nam chodzi :)
      Bo często chodzi o coś więcej. Są osoby, które zwyczajnie nie widzą siebie po studiach - cóż może im dać jakiś papierek? Wolą zdobyć konkretny zawód i szybciej iść do pracy. Czasami jest to podyktowane wręcz koniecznością. A innym razem po prostu takie osoby widzą siebie w innych rolach w życiu, a ja je szanuję za to, że wiedzą, czego chcą a nie miotają się, jak całkiem sporo studentów :)

      Jeszcze raz podkreślam- nie wyobrażam sobie zakochać się w kimś a potem go skreślić, bo nie spełnia jakichś tam moich wymagań. Zawsze zakochuję się w człowieku a nie jego osiągnięciach, więc tak, dla mnie to jest dość wyrachowane, gdy ktoś tym właśnie kieruje się w miłości.Ja wcale nie twierdzę, że takie rzeczy nigdy nie mają dla mnie znaczenia - ale po prostu najpierw człowieka poznaję i wyrabiam sobie opinię na jego temat a nie na odwrót.

      "A kto nie zaczyna studiów i kończy edukację na jakimś tam etapie jest sorry, ale po prostu głupi" - doskonale wiesz, że Franek właśnie skończył edukację na jakimś tam etapie, więc trudno nie odebrać tego, jako bezpośredni przytyk :)

      Usuń
    5. Wydaje mi się, że chyba istotnie lepsze jakieś studia, niż żadne.

      Dlaczego o dyplomie mówisz papierek?Mimo wszystko trzeba wykonać jakiś wysiłek, żeby ten papierek dostać.

      Ja też najpierw poznaję człowieka, a później go oceniam, ale znając wiek/wykształcenie danej osoby w pewnie sposób mam blokadę przed uczuciowym zaangażowaniem się.

      Usuń
    6. NIe zgadzam się, dla niektórych "jakieś" studia to może być zwyczajna strata czasu. Zresztą, mnóstwo znam osób, ktore żałują, że poszły na studia i wyrzucają sobie, ze przez ten czas mogły już pracować.

      Bo w tym kontekście to jest papierek - jeśli dla kogoś motywacją, zeby pójść na studia jest tylko to, zeby móc sobie w życiorys wpisać wyższe wykształcenie albo to, żeby inni myśleli, że jest lepszym człowiekiem tylko dlatego, ze ma studia, to nie ma dla mnie ten dyplom specjalnego znaczenia.
      Ja żałuję, że nie ma powrotu do czasów sprzed mniej więcej trzydziestu lat. Wtedy na studia szli tylko niektórzy, a spora część tych, którzy nie studiowali mogła być szanowanymi specjalistami, dziś nie są gorsi -bo bez studiów. Nie podoba mi się ten wysyp kierunków wybieranie studiów tylko dlatego, że tak wypada.
      Zastanawia mnie, dlaczego nie chcesz zaakceptować czyjegoś innego pomysłu na zycie. Tak, jak ja świadomie zrezygnowałam ze studiów doktoranckich, bo nie są mi do niczego potrzebne, tak inni rezygnują ze studiów magisterskich albo nawet tych pierwszego stopnia - bo mają inny pomysł na siebie.
      A co do ostatniej części - wiesz,właśnie uświadomiłam sobie, że jeśli chodzi o naprawdę sporą część moich znajomych, których lubię i szanuję - nawet nie wiem, czy i jakie studia kończyli. Nie jest mi po prostu ta wiedza potrzebna do tego, żeby zaangażować się uczuciowo (nie chodzi mi tylko o miłość w tym momencie, ale także o inne pozytywne odczucia towarzyszące relacjom międzyludzkim). Podobnie jak nie muszę wiedzieć, czy ktoś, kogo nie lubię skończył jakiś elitarny kierunek :) Nie urósłby przez to w moich oczach.

      Usuń
    7. Może i masz rację, ale wiadomo nie od dziś, że róźnimy się od siebie i nasze poglądy na życie są zupełnie rozbieżne.

      A gdzie ja napisałam, że nie akceptuję czyjegoś pomysłu na życie? Nie podoba mi się to, więc wyrażam swoją opinię, ale nie na moim świecie tacy ludzie żyją, więc nie interesuje mnie to.

      Dla mnie od zawsze naturalną rzeczą było to, że najpierw idzie się do podstawówki, później liceum, a później studia. Żadna inna kolejność nie wchodziła w grę.

      Usuń
    8. Nie oczekuję, że przyznasz mi rację :) - zadałaś mi pytanie, na które ja po prostu odpowiedziałam.
      Dla Ciebie była to naturalna rzecz, dla mnie akurat również. Ale nie dla wszystkich tak jest - z Twojej wypowiedzi ewidentnie odczytuję, że osoby bez wyższego wykształcenia są gorsze, głupsze itd - generalnie rzecz biorąc lepszy ten profesor-burak niż świetny człowiek bez matury :) (tak właśnie odczytuję słowa że lepsze jakieś studia niż żadne) - W tym właśnie dopatruję się braku akceptacji. Ja na przykład też nie wyobrażam sobie nie iść na studia, ale nie mogłabym powiedzieć, że nie podoba mi się, że koleżanka na nie nie poszła, bo to jej sprawa.

      Usuń
    9. No to źle mnie zrozumiałaś.

      Można być profesorem z licznymi tytułami, a być prostakiem-tacy profesorowie za nic mają studenta, pozjadali wszystkie rozumy i wydaje się im, że wszystko im wolno. Np. żeby dostać wpis z przedmiotu, który się już zaliczyło będą robić cyrki, umówienie się z takim graniczy z cudem.

      Można nie mieć wykształcenia i być dobrym człowiekiem-czułym, opiekuńczym, odpowiedzialnym itp.

      A, że jakieś studia lepsze, niż żadne. Papierek jak Ty to nazywasz ma znaczenie.

      Ja mogę np. powiedzieć, że coś mi się nie podoba, ale tak, jak napisałam-nie na moim świecie taka osoba jest, więc mnie to nie interesuje.

      A studia w jakiśsposób zmieniają podejście człowieka, kształtują w jakiś sposób jego charakter i nie wierzę w to, że tak nie jest.

      Usuń
    10. Nie, absolutnie nie dla wszystkich dyplom ma znaczenie.

      Każde przeżycia zmieniają podejście człowieka i kształtują go. \ja z kolei nie wierzę, że jak ktoś nie poszedł na studia, to nie jest ukształtowany.

      Usuń
    11. Z pewnością jest ukształtowany, ale w nieco inny sposób ;)

      Usuń
    12. Ale się uczepiłaś tego słowa. Gdzie ja powiedziałam, że gorszy? Inaczej ukształtowany. Inaczej patrzy na świat, ma innego rodzaju doświadczenia. Każda sytuacja jest pewnego rodzaju życiową lekcją, ale praca kształtuje inaczej, a studia inaczej. To są różnego rodzaju doświadczenia.

      Usuń
    13. Wiesz melani, wystarczyło w takim razie napisać: nie. A ja odpowiedziałabym: no wlaśnie. I byloby po sprawie. Bo wlaśnie do tego zmierzałam - żeby wykazać, że nie ma w tym niczego gorszego.
      Niczego się nie uczepiłam tylko zadałam krótkie pytanie, wymagające krótkiej odpowiedzi. Ale skoro o czepianiu mowa :) Zachodzę w głowę - dlaczego zadałaś mi to pytanie po raz kolejny. Ale raczej nie musisz mi tego wyjaśniać.

      Usuń
  9. Kobito! Ty jesteś TYTAN!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę za długa notka mi po prostu wyszła ;)

      Usuń
  10. cenię w Tobie to, że umiesz pisać tak szczegółowo, a jednak wymijająco, ja za dużo mlaskam ozorem i często na tym cierpię... niestety
    pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ja też cierpię przez swoje gadulstwo, nie przejmuj się, nie jesteś sama :)

      No nawet zbyt szczegółowo :P ale inaczej jakoś nie potrafię. Ale fakt, kiedy nie chcę o czymś pisać, to zazwyczaj potrafię to zrobić tak, żeby i odpowiedzieć i nie ;)

      Usuń
  11. Fajny pomysł z tymi pytaniami!
    Niewiele mam ostatnio czasu na blogowisko, ale dziś przeczytałam cały Twój post i przy ostatnim numerku rozczarowałam się, że nie ma już więcej pytań :) Miła okazja, żeby poznać Cię lepiej, chociaż często piszesz szczegółowo i wyczerpująco. A i przy okazji kilka razy zastanawiałam się, jak sama odpowiedziałabym na któreś z pytań...
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! To mnie zaskoczyłaś :) Nie sądziłam, że komuś może być mało, raczej spodziewałam się narzekań na zbyt długą notkę :))
      Cieszę się w takim razie, że jednak się czegoś o mnie dowiedziałaś.

      Usuń
  12. Toż Ty cały życiorys napisałaś Margolko!
    Podziwiam konsekwencję i wytrwałość, nie dałam rady dobrnąć do końca, bo w międzyczasie próbuję pracować :)
    Sporo się z tego spisu jednak można o Tobie dowiedzieć.
    Ściskam i pozdrawiam Cię serdecznie! :)
    Pytań dodatkowych nie zadaję - dam Ci odpocząć! :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tylko odpowiadałam na pytanie ;)
      Ale przyznam, że kosztowalo mnie to duzo, nie tylko czasu. Ale mam to juz za sobą ;)) Oczywiście Iw, żadnego przymusu czytania nie ma!
      Przyjemnej pracy w takimr razie!

      Usuń
  13. O rany, ile tego...
    Ciężko się odnieść do wszystkiego, więc napiszę jedynie, że jak mi się trafi wychowawstwo, to Cię zatrudnię: ja się zajmę dzieciorami, a Ty świstkami. Stoi?

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale ekstra długi post! Naprawde sie ucieszyłam jego dlugoscia i odpowiedziami! W zasadzie zaskoczyło mnie tylko wasze wyluzowane podejście do przyszłości, wiesz typu kwestia własnego mieszkania i ogólnie jak to życie sie potoczy. Ale myśle ze to zdrowe podejście. Na pewno zdrowsze niż nasze, dość często gryziemy sie gdzie będziemy dalej mieszkać, jaka praca i gdzie, jaki samochód, jak dać radę finansowo. I co jakiś czas te tematy regularnie do nas wracają. A wy zupełnie odwrotnie, będzie co ma być :-) i like it...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Lily, to nie jest tak, że się tym w ogóle nie martwię i nigdy o tym nie myslę. Zwłaszcza, że przecież mam naturę martwiącego się na zapas :) Ale to są akurat rzeczy mało namacalne :) - to znaczy, stać nas na życie, mamy gdzie mieszkać, więc nie ma na chwilę obecną realnego zagrożenia. Dlatego też nie martwi mnie to, co będzie kiedyś, bo wierzę, że jakoś się ułoży. Zawsze się układa.

      Wiem, że nie stać mnie na mieszkanie.Ani nie będzie mnie na nie stać. I cóż na to poradzę? Zamartwianiem się tego nie zmienię ;) Więc po prostu o tym nie myslę.

      A o przyszlości naprawdę nie lubie mysleć. Wyznaczenie daty ślubu to był dla mnie dramat, cały czas miałam wrażenie, że zapeszamy. Dopiero teraz powoli opuszczają mnie te myśli -po prostu dwa miesiące do przodu mieści sie jeszcze w moim pojmowaniu planowania :)

      Usuń
  15. Przeczytałam całe! :D
    I się uczepię fragmentu o męskich dłoniach - zwracam na to uwagę i też nie lubię pulchnych i takich "rozlazłych", bez charakteru. Nawet do tego stopnia, że mnie denerwują. Własne też lubię analizować pod takim kątem, czy się przypadkiem pulchne nie robią :P Z tym, że mnie ogólnie podobają się raczej chudzi ludzie, czyli tam, gdzie trzeba, ma być widać kości, ścięgna i mięśnie. Jeden kolega z byłej pracy ma urocze dłonie i nadgarstki, wszystkie kosteczki mu widać... ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U kobiet mnie te pulchne dłonie nie denerwują, tylko u mężczyzn właśnie, a i tak bardziej chodzi o te chłopięce. Bo czasami mogą być pulchne, ale widać, ze to dłonie mężczyzny a nie chłopca :)

      Usuń
  16. Ło matko! Na dwie raty czytałam, już się wcale nie dziwię, że tyle czasu zajęło Ci tworzenie tej notki. Wiele odpowiedzi już znałam, kilka mnie zaskoczyło, kilka mnie zaintrygowało, ale jeżeli się kiedyś bliżej poznamy, to na pewno zdążymy wymienić poglądy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak skróciłam te odpowiedzi do minimum, ale czasami naprawdę nie dalo się odpowiedzieć jednym zdaniem.
      I oczywiście od razu zastanawiam się, co też Cię mogło zaskoczyć albo zaintrygowac;)

      Usuń
    2. Ha ha, nie powiem ;) A tak serio, notka jest tak rozległą, że musiałabym w odpowiedzi wysmażyć druga taką. Może w skrócie powiem, że mimo iż na blogu opisujesz dużą część Waszej rzeczywistości, to jednak nie jest to cały obraz Twojej osoby. I ciekawa jestem, tak po ludzku, tej reszty. Ale oczywiście na nic nie naciskam.

      Usuń
    3. Rozumiem ;)
      I cieszy mnie, ze to piszesz - zwłaszcza Ty, która podobnie jak Flo, ktorej odpowiadałam powyżej zalicza się do tych osób, które znają mnie dużo lepiej niż pozostałe osoby na blogu. Ale mimo wszystko rzeczywiście znasz tylko jakiś tam wycinek mojego życia i tego jaka jestem. I nawet wcale nie czuję się naciskana ;) Myślę, że przed Tobą byłabym w stanie się bardziej otworzyć - choćby jakoś na privie, ale to musi wyjść naturalnie, stopniowo. W sensie - nie mogłabym teraz napisać do Ciebie maila pt "No to tego jeszcze o mnie nie wiesz:" :)))) bo nie wiedziałabym, o czym pisać.

      Usuń