*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

sobota, 9 sierpnia 2014

Urlopowe dylematy

Nie znoszę takiej pogody, jaka była u mnie wczoraj! Co z tego, że było raptem kilka stopni powyżej 20, skoro wilgotność powietrza taka, że do pracy dotarłam tak zgrzana, jak nigdy, przy pełnym słońcu i 30 stopniach :/ I jeszcze wredny, klejący deszcz. No niestety, pogoda już się robi sierpniowa - czyli popsuta :) Przyszło ochłodzenie i zdecydowanie je odczuwam. Bynajmniej nie jako ulgę - przy 20-24 stopniach jest mi już po prostu chłodno (zimno na szczęście jeszcze nie :)), kiedy ubrana jestem tylko w krótki rękawek i wtedy czuję, że teraz już będzie tylko gorzej :) Zdania nie zmienię chyba nigdy - jest lato, to ma być gorąco, upały nigdy mi nie doskwierają, lubię je po prostu i znowu powtórzę, że w tym moim nieznoszeniu zimna, jestem bardzo konsekwentna. Oczywiście, że czasami, kiedy temperatura przekracza trzydzieści stopni czuję, że jest mi gorąco, ale nie jest to dla mnie problemem i nie utrudnia mi funkcjonowania, w przeciwieństwie do zimna, które powoduje, że wszystkiego mi się odechciewa i od razu mam gorszy humor.

Już jakiś czas temu pisałam, że potrzebuję urlopu. Teraz ta moja potrzeba stała się jeszcze bardziej przemożna. Jestem osobą, która musi pracować i która bardzo to lubi, ale na pewno nie jestem typowym pracoholikiem, który nie potrafi odpoczywać. Nie dość, że potrafię, to jeszcze w pewnych momentach bardzo takiego odpoczynku potrzebuję - i teraz właśnie ten moment nadszedł. Nie jest najlepszy, bo akurat mam sporo pracy i jestem zajęta przez bite osiem godzin, ale to nie dlatego, że się tyle dzieje, czuję, że muszę odpocząć, a raczej dlatego, że już minął rok od mojego ostatniego dłuższego urlopu. Sprawa była trochę skomplikowana, zwłaszcza, ze Asystent trochę nakręcił z terminem swojego urlopu i zrezygnował z terminu, o którym mówił już o kilku miesięcy (a na który bym się nastawiała, gdyby nie to), ale ostatecznie wygląda na to, że wezmę urlop w połowie września. Też muszę się trochę nagimnastykować, bo mam wtedy umówione USG, więc nie wszystko pójdzie gładko - a bardzo tego nie lubię, bo już teraz cały czas rozmyślam jak to wszystko zorganizować. Pojadę do Miasteczka. Franek i tak musi pracować. W międzyczasie jeszcze mamy rocznicę ślubu, którą chcielibyśmy jakoś uczcić i ze względu na jego pracę możliwe, że nie będziemy mogli tego zrobić tak, jakbyśmy chcieli :( Ale wtedy może przeniesiemy świętowanie na październik. Zobaczymy, bo na razie niczego nie mogę przewidzieć.

A propos października, okazało się, że jednak będziemy mieli wspólny urlop w tym roku. Franek chciał cały urlop zostawić sobie na przyszły rok, żeby wykorzystać go głównie w styczniu, kiedy to będzie najbardziej potrzebny. Niestety, w Nie-Zielonej Firmie zasady dotyczące urlopów są tak samo głupie jak w Zielonej Firmie i nie może tego zrobić. Kierownik kazał mu wziąć dwa tygodnie w październiku. Na szczęście Frankowi udało się wyprosić rozłożenie tych dni na tydzień w październiku i tydzień w okresie świątecznym w grudniu (przynajmniej odchodzi nam zmartwienie, co będzie w święta, bo przecież chyba bym nie przeżyła świąt tutaj, a Franka samego też bym  nie mogła zostawić). Wobec tego ja sobie mój zaległy urlop rozłożyłam na wrzesień i październik właśnie. Z jednej strony się cieszę na tę wspólną jesień, a z drugiej martwi mnie to, że nie można było zostawić tych wolnych dni na nowy rok. Ale pewnie na razie nie powinnam się tym martwić.

Cóż, grunt, że jakby nie było, mogę powoli zaczynać odliczanie do odpoczynku. Myślę, że to moje pragnienie jest tym silniejsze, że naprawdę długo już nie wyjeżdżaliśmy ani do Miasteczka, ani do Poznania, tylko przyjmowaliśmy gości u nas. Teraz znowu czekamy na kolejnych. Bardzo nas to cieszy, ale ja zdecydowanie po tak długim czasie odczuwam dużą tęsknotę. Zwłaszcza w takie dni jak dzisiaj, kiedy Franek pracuje. Ale odbiję sobie to we wrześniu właśnie - już nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam sama w Miasteczku, zwłaszcza na tyle dni - chyba za czasów studenckich. Całe łóżko dla mnie :P

32 komentarze:

  1. Jak widać na Twoim przykładzie nawet ktoś, kto bardzo lubi swoją pracę i nie męczy go ona , potrzebuje dłuższego odpoczynku , więc nie pozostaje Ci nic innego jak tylko odliczać dni i rozplanowac go tak aby jak "najpełniej" naładować akumulatorki ;))
    A tak nawiasem mówiąc mój K. też ma urlop w październiku właśnie hehe ja nie wiem to jakaś reguła w tego typu firmach czy co ;p bo właśnie coś mi ten październik zbytnio nie odpowiada - nad morze już wtedy nie ma po co jechać, w góry w sumie to tak niewiadomo jak się trafi i tak jakoś lipnie ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odliczam, bo naprawdę muszę trochę odpocząć - nie tyle od pracy, co po prostu od codzienności..

      Nie, nie sądzę, zeby to była reguła - pierwszy raz się zdarzyło, że Franek akurat w październiku ma ten urlop nie na wlasne życzenie, bo po prostu umowę na dłuższy okres dostal dopiero od sierpnia, kiedy to urlopy wakacyjne były już rozplanowane. U Franka w pracy plan urlopów zawsze tworzy się w grudniu i zazwyczaj te prośby są uwzględniane chociaz mniej więcej.

      Usuń
  2. A to od nowego roku nie ma już nowego urlopu, który już może wykorzystać za cały przyszły rok? W sumie co firma to inne reguły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ma, ale gdyby przeszedł mu ten z roku 2014, to miałby jeszcze dodatkowe 14 dni do wykorzystania wlaśnie w styczniu, a zwykły urlop mógłby sobie zostawić na poźniej. A tak będzie musiał już wziąć nowy urlop, a że to sam początek roku, to będzie szkoda, bo nie wiadomo, kiedy jeszcze będzie potrzebny. To zawsze dykomfort.
      Nie do końca jest tak, ze co firma, to inne reguły, bo zasady dotyczące urlopów są zapisane w prawie pracy i wg. kodeksu można stary urlop wykorzystać do końca września następnego roku.
      Mnie to strasznie dziwi, jak oni w tych firmach komunikacyjnych obliczają urlopy, bo nigdzie się z tym nie spotkałam, tylko tam właśnie.

      Usuń
    2. Ja to poniekąd trochę rozumiem, bo gdyby każdy chciał tak sobie urlop przenieść na następny rok to ciężko to chyba byłoby pogodzić tak żeby wszyscy się zmieścili.

      Usuń
    3. Ivone, po pierwsze to jest jak najbardziej zgodne z przepisami (ja z ubiegłego roku mam jeszcze 11 dni zaległego urlopu), po drugie, w firmach, wielu ludzi po prostu nie wyrabia się z wybraniem całego urlopu w ciągu jednego roku, ale nie wynika to z tego, ze chcą ten urlop przenieść, tylko po prostu nie mają kiedy tego urlopu wziąć. Więc to nie jest jakaś powszechna praktyka, ze wszyscy chcą przenosić urlopy - wręcz przeciwnie, przecież każdy tak naprawdę chce wziąć urlop przynajmniej raz w roku.

      Usuń
    4. A to już zmienia postać rzeczy jeśli ktoś nie miże wykorzystać to wtedy zrozumiałe.

      Usuń
    5. Nie może wykorzystać, bo ma np dużo pracy i nie chce sobie narobic zaległości, a później, kiedy robi się luźniej to nie chce bo termin mu nie odpowiada. Ja mogłabym te dni wykorzystać już dawno ale co to za przyjemnośćz przymusowego urlopu. Podobnie jest z frankiem, wcześniej nie mógł wziąć urlopu bo mu nie przysługiwał, więc chciał wykorzystać go w dogodnym dla siebie terminie ( wcale nie odległym, bo gdyby dziecko miało urodzić się miesiąc wcześniej to już nie byłoby problemu), a nie może, za to musi na siłę iść wtedy, gdy mu to wcale nie pasuje. Gdyby zawsze było tak że o terminie urlopu decyduje pracodawca, to chyba mija się to z celem, bo to ma być jednak przywilej pracownika

      Usuń
  3. Urlop wrześniowy ma ogromne zalety. Pogoda jeszcze ładna, a ludzi mało, bo już szkoła... Tyle, że dzień już sporo krótszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, zgadzam się, bo bardzo często wyjeżdżamy na urlop właśnie we wrześniu - no ale teraz to trochę co innego, bo Franek urlop będzie miał dopiero pod koniec października, więc będę sama się urlopować.

      Usuń
  4. mnie też rano jest już zimno bo o 6.00 jak stoję na przystanku jest 16 stopni więc już w swetrze chodzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to jest zimno nawet nie rano tylko popołudniu :) Ostatnio wracałam z pracy i żałowałam, ze nie mam swetra - a niby świeciło słońce i podobno było ciepło..

      Usuń
  5. a wolno przenosić zaległe urlopy na kolejne lata? nie trzeba ich wykorzystywać w danym roku? A jeśli się nie wykorzysta to trzeba wypłacić pieniądze za nie?
    ja sie nie znam, ale coś mi takiego świta :)
    dobrze, że w ogóle macie urlop :) ja nie mam, ale i umowa śmieciowa, a jak sobie sama wezmę wolne (bądź odgórnie firma daje- tak, jak w sierpniu kilka dni ma być) to nie jest płacone za to
    jakie ochłodzenie, gdzie ochłodzenie? toż to skwar ciągle jest :) faktycznie noce są chłodniejsze, ale w dzień ciągle upalnie - u nas przynajmniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, ze można - ale nie na kolejne, tylko na jeden kolejny i należy ten urlop wykorzystać do końca września (przepisy się zmieniły rok lub dwa lata temu, bo wcześniej było do końca marca). A jeśli się nie wykorzysta, to pracodawca wypłaca ekwiwalent, ale tak naprawdę rzadko do tego dochodzi, bo zazwyczaj jakoś sie pracownicy z pracodawcą dogadują (przynajmniej tak jest w moim otoczeniu) Ja mam jeszcze 11 dni zaległego urlopu. I zazwyczaj to nie jest tak, ze ludzie sobie specjalnie ten urlop przenoszą, tylko po prostu nie zdążą całego wybrać w ciągu roku.

      I ja kiedyś pracowałam na umowę zlecenie i Franek również i nie mielismy ani urlopów, ani chorobowego (Franek to nawet całkiem niedawno, bo przecież wcześniej przez dwa meisiące pracował na zlecenie) Każdy przez coś takiego pewnie musi przejść na początku kariery zawodowej.

      O ile się orientuję to "u Was" jest jakieś 30-40 km ode mnie? No mnie jest chłodno. Dla mnie dwadzieścia kilka stopni w ciągu dnia często oznacza, że już sobie w krótkim rękawku nie pochodzę.

      Usuń
    2. to "u Nas" to 100 km jest i jest 30 stopni dzień w dzień, faktycznie było deszczowo w tamtym tygodniu, ale to tylko jeden wieczór i później znów skwar. Noce za to są chłodne, przy otwartym oknie śpię, to marznę mocno już.
      a K. w Wawie mieszka i mówi, że masakra jest z upałami :D

      Usuń
    3. No to po prostu myślałam widocznei, ze jesteś z innego miasta (choć to nadal raczej ten sam region). W ubiegłym tygodniu tylko jeden dzień u mnie padało, ale od wtorku chyba było 20-25 stopni, dopiero wczoraj zrobiło się znowu gorąco - czyt w sam raz :). No i dla mnei w Warszawie właśnie nie ma zadnej masakry a już na pewno nie z upałami :) Ale tak jak napisałam - ja upały lubię, w ogóle ich nie odczuwam i jestem chyba najbardziej konsekwetną osobą na ziemi w nietolerowaniu zimna, bo na ciepło nigdy się nie skarżę :)
      Za to w nocy też śpię przy otwartym oknie, ale nie marznę.

      Usuń
    4. nie wiem z jakim miastem mnie kojarzysz, ale powinnaś z wsią bardziej :D
      a Krzysiek ciągle narzeka na upały, on kocha zimę, ale faktycznie od nie jednej osoby słyszałam, że i w Warszawie nieźle grzeje. 30 stopni ciągle...więc wszystko wskazuje na to, że każdy ma inną tolerancję na ciepło i pojęcie tego słowa :)

      Usuń
    5. Pewnie z jakimś, które wyświetlało się na statystykach (teraz nie wiem, co się wyświetla, bo nie zawsze to śledzę)..
      Trudno mi się do tego odnosić, kiedy dla mnie jest w sam raz, to ludzie narzekają na gorąco, co jest dla mnie często dziwne. W każdym razie nigdy nie zrozumiem osób, które całą zimę czekają na lato, a jak ono przyjdzie, to narzekają, ze gorąco :)

      Usuń
  6. A ja nie cierpie upalow :/ uwielbiam za to temperature wokolicach 15 stopni;p
    Ale przypomnialo mi sie ze po skonczonym 3 miesiacu ciazy z kolei bylo mi ciagle zimno. Siostra chodzila w krotkim rekawku, a ja w golfie i kurtce! Tak z czystej ciekawosci, jak nei chcesz to nei odpowiadaj: na jaki miesiac masz termin ?;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 15 stopni to już dla mnie prawie mróz :) Upałów za to praktycznie nie odczuwam.
      A ja nie zauważyłam żadnej zmiany w odczuwaniu temperatury odkąd jestem w ciąży - ani nie jest mi bardziej zimno, ani bardziej gorąco niż zawsze o danej porze roku.

      ?? Ale dlaczego miałabym nie odpowiadać? Przecież to żadna tajemnica - wiele razy już pisałam tutaj, ze na styczeń i zresztą przecież łatwo można sobie to wyliczyć :)

      Usuń
    2. No właśnie coś źle sobie liczyłam ale u mnei coś ostatnio słabo z kojarzeniem ;)

      Usuń
    3. Mnie tylko zdziwiło Twoje pytanie :)

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Owszem, i konsekwentnie nigdy nie skarże się na ciepło:)

      Usuń
  8. Mnie upały zaczęły niedawno już męczyć, ale mimo wszystko źle mi gdy słyszę, że od przyszłego tygodnia ma się ochłodzić... Jeszcze deszcz do tego - to już wolę jednak się męczyć tym upałem...

    Podejrzewam, że o tym pomyśleliście, ale wspomnę - zawsze te dwa tyg dodatkowego urlopu Franek będzie miał w przyszłym roku, może na ten styczeń będzie jak znalazł, a na resztę roku troche mu zostanie ? :)
    Chyba, że zależy Wam na jak najdłuższym czasie razem... co popieram, bo u nas udało się tak, że Mateusz był z nami przez cały pierwszy miesiąc, dużo mi to dało, choć jak po tym miesiącu miałam zostać sama z Lilą to drżałam (niepotrzebnie oczywiście;P )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czasami odczuwam wysokie temperatury, ale nie męczy mnie to wcale, dlatego już tęsknię za upałami :) A deszczu nie znoszę!

      Te dwa tygodnie właśnie chcieliśmy raczej wykorzystać kiedy indziej - to znaczy jeszcze nie myśleliśmy o konkretach, ale póki co na razie wyobrażałam sobie, że raczej kiedy ja wrócę do pracy, to Franek weźmie te dwa tygodnie, ale na razie to wszystko jest tylko w sferze jakichś tam bardzo enigmatycznych planów i wszystko się moze zmienić. Ale wolałabym mieć w zapasie te dwa tygodnie. A tymczasem tak naprawdę najbardziej chodzi mi o czas porodu - nie wyobrażam sobie po prostu ze okaze się, ze muszę isć do szpitala, a Franek w pracy :( Zwłaszcza, zę raczej będziemy zdani tylko na siebie.

      Usuń
    2. pamietam, ze strasznie sie tez balam, ze zaczne rodzic a Mate bedzie w pracy...
      Nie planujesz rocznego macierzynskiego ? jak za bardzo wnikam, to przepraszam :)

      Usuń
    3. Ja się boję dlatego, ze my tu nikogo nie mamy, jesteśmy zdani tylko na siebie, a moja mama nie będzie mogła wtedy przyjechać.

      Niczego nie planuję w tych kwestiach, bo w ogóle jeszcze o tym nie myślę. Zakładam, że jeśli juz to wyjdzie w praniu, bo szczerze mówiąc nie mam ochoty nawet niczego planować :) Najchętniej nie rezygnowałabym z pracy wcale i nie wiem jak to pogodzić wszystko :)

      Usuń
  9. Bardzo nie lubię takiej pogody, że niby temperatura jest w porządku, ale odczucia już nie, bo albo większy mróz, albo większy upał, niż by na to wyglądało. Czuję się wtedy oszukana :>
    Urlopy są regulowane w prawie pracy, ale podejścia pracodawców są różne, np. u mojej mamy w budżetówce bardzo pilnują, żeby się trzymać planu i bardzo niechętnie podchodzą do przenoszenia na przyszły rok. U mnie z kolei ludzie mają zaległe urlopy z ponad roku - chociaż ja się z wybraniem akurat mieszczę.
    Co jakiś czas przydaje się dłuższy odpoczynek, właśnie dlatego, że minęło dużo czasu od ostatniego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie znoszę kiedy temperatura odczuwalna jest inna niż ta na termometrze :/ Nie wiadomo wtedy jak się do tego przygotować.

      No właśnie i Zielona i NieZielona Firma są państwowe (co ma wiele dobrych stron, pewnie nawet przeważają) i pewnie dlatego tak dziwnie jest z tym urlopem. Chociaż tak dziwnego sposobu rozliczania, to chyba nigdzie indziej nie ma :/ Nie mogę się często w tym połapać, mimo, ze przez wiele lat przecież w tym siedziałam i zajmowałam się w pracy również rozliczaniem urlopów.
      Ja też mam zaległy urlop bo po prostu nie czułam potrzeby, zeby isć na urlop częściej, a poza tym nieraz też pracowałam z domu.
      Dokladnie - ja należę do osób, które od czasu do czasu po prostu potrzebują odpocząć.

      Usuń
  10. Ja mam odwrotnie- uwielbiam zimę, mróz i śnieg a lato jest dla mnie udręką. Czyli w naszym kraju- dla każdego jakiś kawałek roku idealny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że lubienie zimy jest dla mnie jakąś totalną abstrakcją :)

      Usuń