*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

środa, 31 grudnia 2014

Aktualizacja od Franka



Franek przyniósł mi laptopa, ale niestety mimo, że szpitalna sieć Wi-Fi działa u mnie na tablecie, to na komputerze już nie wiedzieć czemu nie :/ Więc na szybko piszę w Wordzie a potem poinstruuję Franka, jak to opublikować, więc jeśli się udało, to możecie go pochwalić :P
Sprawa wygląda tak, że przyjechaliśmy dzisiaj zupełnie nie przygotowani na to, co się wydarzy. Miało być raz dwa – szczególnie, że nie musiałam długo czekać na swoją kolej. Nawet zdążyłam pomyśleć, że Franek niepotrzebnie zapłacił za całą godzinę parkingu… Już była końcówka zapisu – zostały jakieś cztery minuty do końca badania, kiedy coś zaczęło dzwonić. Nie przejęłam się tym na początku, bo akurat dzieciak się strasznie intensywnie wiercił i stwierdziłam, że pewnie się odsunął albo odwrócił. Ale nagle się wokół mnie zrobiło tłoczno, co chwilę ktoś przychodził oglądać mój zapis, a kiedy przyszła pani doktor, to już się serio zaniepokoiłam.  Później dwie lekarki konsultowały się ze sobą co ze mną zrobić i usłyszałam, że powiedziały –„ to już 38 tydzień, więc nie ma sensu, zatrzymujemy…”  Spytałam, co to oznacza i powiedziano mi, że podadzą oksytocynę i będziemy czekać na skurcze. No to ja wtedy już prawie ze łzami w oczach – byle nie dzisiaj! One myślały, że chodzi mi o to, że chcę wyjść na imprezę sylwestrową i mówiły, że to za duże ryzyko, ale wtedy im wyjaśniłam, że jutro może być, byle nie dziś, bo mi chodzi o poród w roku 2015. Powiedziały, że zobaczymy.
Chwilę później miałam indywidualną konsultację, zważono mi Tasiemca (2900, może trochę mniej „mogłoby być więcej, ale pani nie urodzi dużego dziecka, bo sama jest drobna”), zrobiono badanie ginekologiczne, sprawdzono poziomy glikemii. Wszystko jest w normie, nic się nie dzieje. Moje ciało absolutnie nie przygotowuje się do porodu jeszcze – pani doktor powiedziała, że bardzo możliwe jest, że to było takie chwilowe – albo się dziecko przekręciło, albo chwyciło rączką za pępowinę lub się w nią zaplątało, ale nie mogą tego zlekceważyć. Gdyby ciąża nie była donoszona, to raczej by mnie nie zatrzymali (wypuścili dziewczynę w 35 tyg której odeszły wody i miała lekkie skurcze), ale ponieważ dziecko jest już donoszone, to stwierdzono, że lepiej mieć to pod kontrolą, a bez sensu puszczać mnie do domu, skoro co chwilę musiałabym przychodzić na zapis KTG.
Pozwolono mi jeść, więc już od razu odetchnęłam z ulgą, bo wiedziałam, że nie ma wskazań do cc (co później potwierdziła lekarka), a indukowanie porodu naturalnego też trochę trwa. Im bliżej północy tym mniej się stresowałam :) Ale właściwie już w gabinecie pani doktor powiedziała, że jeśli kolejne zapisy KTG będą w normie, to nie będą tego porodu wywoływać dziś. Mam mieć zapisy trzy razy dziennie po godzinie.
Ale przed chwilą zapytałam położnej, jak to wygląda z takimi przypadkami, jak mój – czy długo trzymają itd. bo z rozmowy z panią doktor zrozumiałam, że raczej w ciągu tygodnia będą się starać poród wywołać – ale położna powiedziała, ze wszystko zależy od sytuacji. Jeśli wszystko będzie dobrze i zapisy będą w normie, to bardzo możliwe, że mnie przetrzymają aż do terminu :( To już mi się prawdę mówiąc nie uśmiecha. Nie chce mi się tu aż tak długo siedzieć, w dodatku Frankowi udało się załatwić wolne w tym tygodniu i szkoda, żeby się zmarnowało. Tak więc wolałabym już urodzić na dniach.
Ech, żałuję, że nie udało mi się jeszcze zrobić kilku rzeczy, tym bardziej, że mogło być tak, ze Tasiemiec postanowił się po prostu pobawić w chowanego i tak naprawdę absolutnie nic złego się nie dzieje i tylko zbieg okoliczności sprawił, że akurat w tym zapisie coś poszło nie tak. A oczywiście jeśli miałoby się coś dziać, to lepiej, że jestem pod kontrolą. Ale z jednego się bardzo cieszę! Przynajmniej zostałam przyjęta do szpitala, do którego tak bardzo chciałam! Tak naprawdę nie bałam się (i nadal się nie boję) porodu, a tego, czy mnie przyjmą właśnie do tego szpitala, bo on jest bardzo oblegany.  Personel jest tu świetny i warunki też bardzo dobre. Bardzo mi zależało na tym, żeby tu trafić a obawiałam się, że będę miała pecha i jak się zacznie, to nie będzie dla mnie miejsca. A tymczasem się udało – na 99,9% będę rodzić tutaj, bo lekarka powiedziała mi, że na tym etapie ciąży to już o podtrzymywaniu nie ma mowy, że mam myśleć o porodzie i bez dziecka to już raczej nie wyjdę. I to jest bardzo pozytywne :)
A tymczasem życzę Wam wszystkim udanej zabawy sylwestrowej i wszystkiego dobrego w Nowym Roku. Nadal proszę o kciuki – tym razem podwójne – po pierwsze, żeby jeszcze do tej północy Tasiemiec posiedział (duże szanse :)) a po drugie – jeśli posiedzi, to żeby z kolei nie siedział zbyt długo, a najlepiej niech wylezie jak najszybciej i żebyśmy mogli wrócić do domu

57 komentarzy:

  1. Jak to dobrze, że napisałaś. Co chwilę sprawdzałam czy się coś nowego od Ciebie nie pojawiło.
    Oby wszystko było dobrze i byś urodziła niedługo, ale jednak w tym 2015 roku, ale bez długiego siedzenia w szpitalu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać, bez długiego siedzenia się nie obyło jednak :)

      Usuń
  2. Ło rety ło rety, ale emocje! Weszłam tu z myślą, że zobaczę coś po prostu sylwestrowego, a tu mi ciśnienie skoczyło ;D Czymię mocno wszystkie kciuki - mam bardzo chwytne stópki, to u nich także ;)))

    Przy okazji chwalę Franka :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama myślałam, że będzie coś sylwestrowego! Do dzisiaj jeszcze podsumowania nie zrobiłam, wstyd! :)

      Usuń
  3. Trymam kciuki by było po Twojej myśli;) swoją ddrogą ja mimo że mialqm fajny szpital to strasznie byłam zła że tak długo mnie tam trzymali więc mam nadzieję że Ty będziesz krótko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótko się jednak nie udało. No i racja - mimo, że szpital naprawdę świetny i nic nie mogłabym mu zarzucić, to miałam trochę dość :)

      Usuń
  4. O rety! Zacidksm kciuki, żeby Tasiemiec poczekał do 00.01

    Wszystko stanęło mi przed oczami przy tym poście. Całą moja akcja porodowa. A po zdaniu, ze " bez dziecka pani nie wyjdzie" łzy mi w oczach stanęły.
    Kochana przed Tobą najcudowniejszy moment w życiu, takich emocji nie będzie juz nigdy...
    Przesylam dużo sily. Szczęście, największe szczęście na świecie jest juz blisko;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczekał nawet jeszcze siedem dni dłużej :))
      Kto wie, może będą na przykład przy drugim dziecku? :)) W każdym razie faktycznie emocje są niezwykłe.

      Usuń
  5. Ps Franku.prosba do Ciebie : daj tu zmac w komentarzu w najbliższych dniach, gdyby Margolka nie mogła że wszystko w porządku

    OdpowiedzUsuń
  6. No to wszystkiego dobrego w Nowym 2015 roku wam życzę z Margolką ok czekamy dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooooooo a to chyba Franek :) trzymaj się chłopie i daj znać jak będzie już Tasiemiec z drugiej strony brzucha :) Wam też wszystkiego dobrego !!!

      Usuń
    2. tak, to był Franek :))

      Usuń
  7. Margolko, nie znamy się. Odzywalam się w komentarzach moze 2-3 razy, ale jak przeczytałam ostatnie 2 posty, to poczułam emocje, jakby pisala moja przyjaciolka. Trzymaj się ciepło. Paulina z Wrocławia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj (przepraszam, ze tak późno :))
      Bardzo mi miło! Dziękuję za te słowa!

      Usuń
  8. To się narobilo. Trzymam kciuki za Was. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  9. Strasznie się Tasiemiec pcha na świat! A może i dobrze, że trochę przed terminem? Ciekawska jednostka się zapowiada...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to nawet dobrze się stało - teraz już mamy miesiąc za sobą :)

      Usuń
  10. Najważniejsze, że posłuchał Mamusi i jednak będzie rok młodszy ;-) pozdrawiam i życzę szczęśliwego rozwiązania. Iskiereczka

    OdpowiedzUsuń
  11. Margolko trzymaj się Kochana i nie dawaj! :-) Tasiemiec tez sie trzymaj byle nie za pepowine :-) wszystkiego najlepszego najpiękniejszego najcudowniejszego zdrowia szczęścia pomyślności radości spełnienia marzeń :-) dla Was :-) trzymam kciuki za powodzenie akcji poród :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście okazało się, że za pępowinę się nie trzymał :))
      Dziekujemy!

      Usuń
  12. brawo dla Franka nieświadomego bloggera :D dał radę włamał się i opublikował.

    No ja sądzę, że jednak Tasiemiec nie wylazł wczoraj tylko spokojnie będzie się zbierał teraz do wyjścia no to czekam .... :)

    Powodzenia !

    OdpowiedzUsuń
  13. Trzymamy za Was kciuki! Tasiemiec - już możesz wyłazić :)

    OdpowiedzUsuń
  14. o matko, o matko, o matko!! ależ emocjo na sam koniec roku!!!
    więc już może wychodzić, mamy 2015 rok!:-) jesteście bezpieczni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt, końcówka roku była niezwykła. Sylwester niepowtarzalny :p

      Usuń
  15. Dobry szpital to ważna kwestia, fajnie, że trafiłaś do upatrzonego. Trzymam kciuki, żeby dalej też wszystko było, jak chcesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bardzo się cieszyłam, ze udało mi się dostać do tego szpitala. I potem tylko utwierdziłam sie w przekonaniu, że to bardzo dobry szpital!

      Usuń
  16. No to czekamy z niecierpliwością!:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Tobie też szczęśliwego Nowego Roku i dużo zdrowia dla Ciebie, Franka i Tasiemca :) Szczęśliwego rozwiązania i szybkiego powrotu do domu.

    www.pozytywniezyj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Alez emocje na koniec roku i sam poczatek nowego :) Tasiemiec zrobil Wam psikusa! Trzymam kciuki i czekam na ta najwazniejsza wiadomosc :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku dla Waszej Trójki. Szczęśliwego rozwiązania i szybkiego powrotu do domu :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Witam i czekam na wieści ;)
    Życzę Wam w Nowym Roku, jak najwięcej radości, uśmiechu i zadowolenia z każdej chwili :)
    Cieplutko pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ufff trochę mi ulżyło po tej wiadomości, przynajmniej o tyle, że Tasiemiec jednak urodzi się już w 2015 ;) Bo po tamtym wpisie nie wiedziałam czego się spodziewać ;p Biedna, że musiałaś Nowy Rok powitać akurat w szpitalu. Franek mógł Ci towarzyszyć czy nie bardzo? W ogóle to gratulacje dla niego, bo widzę, że sobie poradził z blogiem hehe ;)
    No nic, trzymam dalej kciuki i jeszcze raz Powodzenia Wam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, żebyś wiedziała, jak mi ulżyło :) Ja też nie wiedziałam czego się spodziewać, w pierwszej chwili bałam się, ze naprawdę urodzę tak szybko!
      No fakt, ten Sylwester nie był szczególnie udany - zwłaszcza, ze liczyłam na spokojny wieczór tylko we dwoje.. Nie, odwiedziny skończyły się o 19:30...

      Usuń
  22. Uff, mi też ulżyło :))) Jakie emocje!!!
    Trzymam mocno kciuki i cieszę się bardzo, że jednak rok 2015 :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, mi też bardzo ulżyło! Cieszę się, że jest piątka na końcu :)

      Usuń
  23. No i mamy 2015, grzeczny Tasiemiec poczekał :)

    OdpowiedzUsuń
  24. jak widać Tasiemiec chciał być starszy :P

    OdpowiedzUsuń
  25. Teraz już tylko wyglądać Tasiemca z naszej strony świata :))
    A może to już?
    I wszystkiego dobrego w tym roku Wam trojgu!

    OdpowiedzUsuń
  26. Ło matko! Ale się porobiło. Brawa dla Franka i prosimy o więcej newsów, bo tu padniemy na zawał :)

    OdpowiedzUsuń