Witam Was, w ten ostatni dzień tego, jakże obfitującego w moje posty (prawda agnes? ;)), 2017 roku. Przyznam, szczerze, że choć to może dziwnie zabrzmieć, to męczy mnie to moje milczenie i to bardzo. Tyle razy chciałam o czymś napisać, tylko zawsze w końcu na chęciach się skończyło, bo albo brakowało mi czasu, albo też za długo rozmyślałam o tym - jak to zrobić? No bo jak nagle zasypać taką wielką dziurę, która powstała, wszystkim wspomnieniami, emocjami i wydarzeniami, które miały miejsce w ciągu ostatniego roku i nie tylko? Nie da się chyba tego zrobić w sposób spójny i logiczny, być może w dłuższej perspektywie udałoby mi się przedstawić Wam chociaż mgliście to, jak wygląda nasze obecne życie. Ale oczywiście do tego potrzebne byłoby w miarę systematyczne pisanie.
Stwierdziłam jednak, że skoro już naprawdę od dłuższego czasu gryzie mnie to, że nie piszę, a zawsze byłam dobra w postanowieniach noworocznych, a właściwie w ich realizacji ;), to może spróbuję i tym razem... Sobie postanowić :) Na przykład, że w roku 2018 napiszę więcej niż w 2017? Niee, to już jest za bardzo pójście na łatwiznę :P Nie chcę przeszarżować, bo kto wie, może ja już w ogóle nie potrafię pisać (chociaż po angielsku moje wywody wychodzą mi całkiem nieźle w pracy :D), ale powiedzmy, że minimum to taki jeden post w miesiącu na dobry początek, a może się rozkręcę i uda się więcej. Oficjalnie postanawiam sobie po prostu jednak pisać...
A tak ogólnie, co u nas słychać? Nadal jestem w ciąży :P Chociaż już raczej niezbyt długo, bo to 33 tydzień. Na święta wzięłam sobie urlop i przyjechałam z Wikingiem do rodziców. To znaczy z Frankiem też, ale on musiał wcześniej wrócić, a my jeszcze do jutra zostajemy w Miasteczku. Trochę jednak odsapnęłam i oderwałam się od codziennego kieratu, do którego już jutro wracam. To znaczy jutro wyjeżdżam, a we wtorek do pracy. To będzie krótki tydzień, bo 5 mamy wolne za Trzech Króli, więc zleci szybko. Później mam zamiar pracować jeszcze przynajmniej dwa tygodnie, a idealnie do końca stycznia, ale z tym to się już tak bardzo nie upieram, bo od 24 stycznia mam zaklepane wizyty w punkcie konsultacyjnym w szpitalu i nie wiadomo, jak to się skończy. Pamiętam jak było dokładniutko trzy lata temu, kiedy to wpadłam na szpitalną izbę przyjęć w Sylwestra z samego rana, żeby odbębnić KTG w 36t.c. i już stamtąd bez dziecka nie wyszłam :)
Od września mieszkamy już w swoim własnym siedemdziesięcio(bez pół metra:P)metrowym mieszkaniu :) Tempo mieliśmy ekspresowe, ale być może pamiętacie jeszcze, że w naszym wypadku podejmowanie ważnych decyzji życiowych i tych mniejszych z nimi związanych odbywało się bez większych ceregieli. Z ostatniej notki wiecie, że ekspresowo załatwiliśmy wszystkie formalności, żeby zdążyć przed urlopem i rzeczywiście, zaraz po powrocie z dziesięciodniowego urlopu odebraliśmy klucze do mieszkania (26 lipca). 2 sierpnia zaczęliśmy remont, a 2 września się przeprowadziliśmy. Mieliśmy zrobioną łazienkę, salon z aneksem (no salon to może za dużo powiedziane, bo z mebli mieliśmy tylko stół i narożną sofę :P), wszystkie podłogi i ściany. W dniu naszej przeprowadzki przyjechało też łóżko i większość mebli do pokoju Wikinga - a to dzięki temu, że mój wujek, który jest dla naszego synka trzecim dziadkiem (tak, jak dla mnie zawsze był drugim tatą:)) postanowił, że za te meble zapłaci :) Bo oczywiście remont spłukał nas dość mocno i musieliśmy spasować - przez kolejne miesiące stopniowo kupowaliśmy kolejne niezbędne elementy wyposażenia tak, że w grudniu mieliśmy już własne łóżko we własnej sypialni z moją wymarzoną toaletką :) Nadal jeszcze sporo przed nami - jeden pokój robi cały czas za graciarnię, bo docelowo będzie pokojem drugiego dziecka, ale to dopiero za parę lat. A tymczasem gdzieś przecież muszą stać te kartony z książkami, których nie mamy na czym umieścić, bo regały to zakup planowany jako któryś z kolei. Następne będą firanki, rolety i zasłony (na razie cały czas mamy stare firany i zasłony, która oddała mi moja mama:)) oraz lampy (teraz wszędzie poza łazienką, aneksem i salonem mamy gołe żarówki). Potem pomyślimy, które meble są ważne, a na które możemy poczekać dłużej, ale pewnie jeszcze sporo czasu upłynie, zanim nasze mieszkanie będzie takie piękne i ozdobione tak, jak sobie to wymyśliliśmy. Niemniej jednak najważniejsze, że mieszkać się już da, jest wygodnie i już ładnie, pomimo tych wszystkich brakujących elementów.
To by było chyba na tyle - przynajmniej na ten pierwszy raz po tak długiej przerwie :) Z jednej strony dużo jeszcze chciałoby się napisać, z drugiej naprawdę nie wiem, jak się do tego zabrać. Ale słowo się rzekło, postanowienie się postanowiło, a więc mam nadzieję, że do kolejnego poczytania wkrótce :) A dziś życzę Wam (bo wiem, że jeszcze czasem zaglądacie :)) wszystkiego dobrego w roku 2018!
Dobrze, że wróciłaś:) Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!:)
OdpowiedzUsuńDziękuje i wzajemnie:)
UsuńWarto czekać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy ;)
To miłe;) Również pozdrawiam!
UsuńAle super Cię tu widzieć :)) a co będziecie mieli córeczkę czy synka? ;) to juz 33 tydzien, ale zlecialo, a sie wlasnie ostatnio zastanawiałam jak tam się czujesz, nawet miałam pisać do Ciebie przed swiętami, ale tak jakoś się potoczyło, że nie zdążyłam, a to wg moich obliczeń dzieciątko będzie lutowe jak ja :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najlepsze w tym Nowym Roku dla Was :* i buziaki dla Wikusia, to już taaaki duży i uroczy chłopiec, cała mama tak w ogóle ;)
Dziękuje, miło mi, ze się na mój "widok" ucieszyłas:)
UsuńDrugi synek będzie:) i od razu uprzedzam ewentualne pytania-tym razem na dziewczynce mi nie zależało :)
Zleciało, zleciało:) Teraz zreszta tez od początku roku już kolejne trzy tygodnie nam przybyły, ale były tak szalone i tyle się działo ze nawet nie zauważyłam :)
Tak, raczej lutowy będzie. Z różnych względów mam nadzieje ze nie będzie się mu tak spieszyło jak Wikingowi :)
Dziękujemy bardzo i Tobie również wszystkiego najlepszego! A Wikus podobno jest do mnie podobny, choć ja tego nie widzę :) ale to ze jest już duzy zauważyłam :)
No nareszcie!😊 Fajnie słyszeć, że u Was dobrze. Trzymam kciuki za postanowienie o czekam na dalsze posty, bo mimo to, że mnie samej nie ma na blogu, to na wpisy innych czekam bardzo 😉
OdpowiedzUsuńPS. No właśnie - córka, czy syn?
Dzięki, trzymaj przydadzą się, bo łatwo nie jest :) Ja niestety z powodu kłopotów technicznych ostatnio nie bardzo mogłam nawet czytać inne blogi, nie mówiąc już o jakimkolwiek komentowaniu, ale jest szansa ze to już minęło :)
UsuńPs. Jak już napisałam wyżej - synek :)
Dobrego, pięknego Roku!
OdpowiedzUsuńDziękuje i wzajemnie!
UsuńSzybko poszło z mieszkaniem. :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku! :)
To prawda, wydaje mi se nawet ze wręcz ekspresowo jak widzę ile czasu zajęło to osobom z naszego otoczenia :)
UsuńDziękuje i Tobie również!
No w końcu �� fajnie, że jestes i doskonale Cię rozumiem, bo sama po sobie wiem jak trudno jest wrócić. Fajnie, że nadal pracujesz, ja mimo 19 tc od czterech tygodni jestem na calkiem nieplanowanym zwolnieniu i zostanę na nim już do końca. O tym dlaczego pisałam na blogu. Fajnie , że mieszkacie już u siebie. Trzymam Cię za słowo i czekam na kolejne posty ��
OdpowiedzUsuńTrudno, trudno. Nie wiadomo od czego zacząć. A jeszcze tyle innych zajęć czeka..:)
UsuńNo ja niestety właśnie tez ja wylądowałam na zwolnieniu chociaż miałam nadzieje ze uda mi się jeszcze ten tydzień pociągnąć, ale pojawiły się niespodziewane trudności,o czym wkrótce wspomnę. Na razie co prawda mam zwolnienie tylko do środy ale pewnie już nie wrócę przed porodem do pracy.
Trzymaj:) Kolejne posty w przygotowaniu ;) powinnam je wkrótce opublikować, bo niestety na razie borykałam się z problemami technicznymi.
Ja w tamtym roku napisałam całe... 8 postów :D szał ciał.
OdpowiedzUsuńJak przeczytałam, że w 33tc jeszcze pracujesz to się za głowę złapałam, ale praca biurowa to jednak coś innego niż stanie w kuchni przez pół dnia :D Przy czym nie uważam, że jest lżejsza, bo czasami ciężko wysiedzieć 8 godzin. Ja wytrwałam do 28 tc.
Super, że z mieszkaniem tak sprawnie poszło :) w sumie ekspresowo, bo sporo moich znajomych ostatnio kupiło i remontowało mieszkanie i trwało to zdecydowanie dłużej. Chociaż też pewnie wiele zależy od tego jakie mieszkanie się kupiło i jak szeroki jest remont.
Samych dobrych chwil w Nowym Roku :)
Szał, byłaś przecież aż cztery razy lepsza ode mnie :)
UsuńJasne, są różne rodzaje wykonywanej pracy, niektóre z nich raczej nie pozwalają żeby zbyt długo pracować. Znam tez całkiem sporo osób które uciekają na zwolnienie wykonując taka prace jak moja, nawet bez konkretnego powodu, ale ja go absolutnie nie widziałam. Teraz niestety musiałam się już poddać i z jak najbardziej konkretnych powodów odpuścić, choć żałuje bo myślałam ze uda mi się chociaż do końca 36go tygodnia dociągnąć, zabrakło mi paru dni :)
Zgadzam się ze z mieszkaniem poszło nam ekspresowo, ale na tym nam bardzo zależało :)
Dziękuje i Tobie również !
Chyba Cie nie obraziłam???? Cieszę się ze jestes. Nie wiem ale coś mi mówi że to będzie dziewczynka. Fsjnie że sie urządzacie. Chcialabym zmienic nasze mieszkanko na większe ale ciężko na razie to widzę. Tak długo pracować ...szok. A jak Wiktor??? Pięknego nowego roku. Cieszę się że jesteś.
OdpowiedzUsuńNie, No coś Ty:) absolutnie:)
UsuńTo coś jednak złe Ci podpowiada bo będzie chłopczyk :)
Urządzamy się i pewnie jeszcze będziemy przez wiele lat, bo na wszystko na raz nie ma funduszy.. ale grunt ze to co najważniejsze, jest :)
Dla mnie to naprawdę normalna sprawa :) nie widziałam powodu dla którego bym nie miała pracować.
Wiktor rośnie, rozwija się i jest naprawdę fajny :) ale jak to wszystko streścić w paru słowach to nie mam pojęcia..
Dziękuje, Tobie również:) i miło mi ze się cieszysz :)
Wcale się nie dziwię, że w takim natłoku wydarzeń życiowych nie miałaś czasu i siły na pisanie bloga. Życzę spokojnego urządzania Waszego nowego gniazda. Fajnie, że Wam się trafił taki Wujek i życzę Wam wszystkim zdrówka i szczęścia w nowym gniazdku. :)
OdpowiedzUsuńAno nie miałam, nie miałam i nawet nadal niespecjalnie mam ale na pewno będę się starać:)
UsuńDziękuje bardzo!
Jakoś przestałam mieć ochotę tu zaglądać.Pisałaś tak często, tak fajnie, a w 2017 roku tylko 2 wpisy. Myślę, że powinnaś się wstydzić tego wyniku.
OdpowiedzUsuńSą ciekawsze blogi których autorzy pamiętają swoich czytelnikach i takie warto odwiedzać, bo twojego z pewnością już nie. Przepraszam za szczerość, ale po co w ogóle wysilasz się pisać, to zbędne.
Myślę, że wstydzić to Ty się powinnaś takich komemtarzy. Jak Ci się tak strasznie nie podoba to po co tu zagladasz i tracisz swój cenny czas na mazanie takich głupot?
UsuńWidzę, że kogoś tutaj baaardzo wciągnął internetowy świat...może tak bardzo, że zapomniał, że poza internetem isgnieje też realny świat zwany życiem:p
A co do Twojej "szczerości" to szkoda, że Twoja szczerość nie łączy się z odwagą i piszesz takie komentarze z anonima a nie masz na tyle odwagi cywilnej żeby się pod tym podpisać:p czyli tak jak napisałam powyżej - internetowy troll bez własnego bądź z nieudanym własnym życiem
UsuńA ja jakoś przestałam mieć ochotę na kontakty z takimi osobami jak ty:) i dziwi mnie niezmiernie ze w ogóle tu jeszcze jesteś i chce ci się cokolwiek pisać. Co cie właściwie obchodzi czy się wysilam czy nie, skoro jest tyle ciekawszych blogów. A o tym czy to zbędne zadecyduje ja sama bo to jednak nadal jest mój blog:)
UsuńJowita,
UsuńJa tez tego nie rozumem po ci w ogóle taki komentarz - to dopiero zbędne jest:) Jakoś mnie nie zawstydził :)
Smutne natomiast jest to ze prawdopodobnie pod tym anonimem kryje się jakaś osoba która udawała kogoś życzliwego tutaj. Tego keszy innymi nie znoszę w anonimach, ale kiedyś już o tym pisałam :)
słabo coś z tym postanowieniem. Nawet na komentarze nie odpisujesz ...
OdpowiedzUsuńA dlaczego słabo?:) miesiąc się jeszcze nie skończył, teoretycznie mogłabym jeszcze napisać przynajmniej siedem postów, a mowa była o jednym :)
UsuńNa komentarze natomiast zwyczajnie nie mogłam odpowiedzieć ze względów na problemy techniczne i tyle. Jak tylko udało mi się je rozwiązać (czyt. dziś) odpisałam na wszystkie..
słabo miałam na myśli w porównaniu z tym jak było kiedyś. Byłaś błyskawiczna w odpowiedziach no i 2 notki na miesiąc były nie do pomyślenia :)
UsuńOk, o tym nie pomyślałam bo mnie się techniczne problemy blogowe już z kilka lat nie przytrafiły.
A nie to nie ma co porównywać z tym co było kiedyś bo po pierwsze takich aspiracji to ja nawet nie mam, a po drugie nie wiem czy tamto jeszcze kiedykolwiek wróci tak naprawdę. Wtedy w jakiś sposób żyłam blogiem, zaglądałam tu codziennie, byłam na bieżąco z komentarzami, cały czas nawet offline, myśli swoje kierowałam ku blogowaniu. A teraz zdecydowanie rzadziej zaglądam nie tylko tu ale i w ogóle do sieci. Co innego mnie absorbuje i na czymś innym się skupiam. Nie chce całkowicie rezygnować z pisania, ale nie nastawiam się na powrót dobrego co było kiedyś. Po prostu czas pokaże
Usuńsuper ze wrocilas:)))
OdpowiedzUsuń