O
nie ja protestuję! No i gdzie ten weekend? Już po wszystkim? Tak mi
czas szybko leci, że się pozbierać nie mogę. Chyba zbyt intensywnie
żyję, mam milion pomysłów na spędzenie wolnego czasu i nigdy mi nie
starcza czasu na wykonanie wszystkich założeń.
Było
miło – poza jednym takim zdarzeniem, po którym się „nafoczyłam” na
Franka. W każdym razie weekendzie zaczął mi się już w piątek o 17 i
byłam tak szczęśliwa z tego powodu, że aż pogubiłam buty:) A tak serio,
to biegłam na autobus i kiedy właśnie przebiegałam przez jezdnię na
czerwonym świetle spadł mi lewy but. Trochę to potrwało zanim się pozbierałam, ale na szczęście kierowca widząc, że tak mi się spieszy zaczekał na mnie
Wieczorkiem wyciągnęłam moją współlokatorkę – lekko skacowaną zresztą –
na basen. Jak marudziła, że głowa ją boli, przypomniałam jej, że kiedy
ostatnio ja umierałam na drugi dzień po imprezie, argumentowała, że to
najlepszy sposób na kaca:)
A
w sobotę zrobiliśmy sobie z Franusiem wycieczkę rowerową. Po godzinie
miał już dość i marudził, że go zmuszam do takiego wysiłku. No i z
całodziennej wycieczki rowerowej jaką mi obiecał ku mojemu
niezadowoleniu zrobiła się dwugodzinna. I to jeszcze z przerwą na
godzinny odpoczynek na działce jego rodziców. Na osiemnastą oczywiście
obowiązkowo musieliśmy być w domu bo co? Bo Euro. Franek stracony dla
świata na najbliższe – ile trwa Euro? – cztery tygodnie?
W
niedzielę od rana byłam zwarta i gotowa, bo mój luby obiecał mi ze
pójdziemy na Jarmark Świętojański, gdzie NA PEWNO dostanę moje ulubione
żelki smerfy. I.. są
Uwielbiam je. Mniam. Pozostałą część niedzieli spędziłam na
rozmrażaniu lodówki, czytaniu i jeździe na rolkach. No i wreszcie
nadeszła TA godzina, czyli 20:40. Franek razem ze znajomymi zarezerwował
stolik w pubie. Umówiliśmy się na 20:00 i jak tylko dotarliśmy na
miejsce. Franek… zapomniał o moim istnieniu. No jak się wkurzyłam!!
Oprócz nas były tam jeszcze dwie pary i oczywiście Mietek zatroszczył się
żeby zająć miejsce Mietkowej, Jacek siedział obok Karoli, a ten co?
Po jakichś 10 minutach dopiero się zorientował, że siedzę w zupełnie
innym miejscu. I obraziłam się na niego! Tak właśnie, że tak i nikt mnie
nie przekona, że nie miałam do tego prawa. Ja wiem, że mecz, że piłka,
że Niemcy, ale do jasnej Anielki! Wypadałoby, żeby zwrócił na mnie od
czasu do czasu uwagę! Więcej z nim nie wychodzę. Koniec kropka. Postanowiłam sobie, że jestem nafoczona i już o! I niech sobie nie myśli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz