Pamiętacie zapewne, że narzekać to ja za bardzo nie lubię.
Nie lubię też, jak ktoś za dużo narzeka. No i pewnie się paru osobą
dzisiejszą notką trochę narażę. Bo szczerze Wam powiem, że co roku mnie
szlag trafia jak słyszę te same narzekania
Że nie ma śniegu na święta, że nie ma jak dojechać do rodziny na
święta, bo jest śnieg. Że mróz, że nie ma mrozu. Że kolejki w sklepach,
że tłumy na ulicach i w supermarketach, że drogo, że tanio (nie, dobra,
tu przesadziłam, na to nikt nie narzeka :P)… Litania narzekań jest
bardzo długa i nie ma sensu, żebym ją tutaj przytaczała.
Apeluję tylko – dajcie spokój
Co roku jest to samo, czy naprawdę nie szkoda Wam energii? Przecież
ten zapał jaki wkładamy w narzekanie można by spożytkować gdzie indziej,
na przykład przy świątecznych porządkach. Te tłumy w sklepach i na
ulicach też mają jakiś urok mimo wszystko, moim zdaniem również
przyczyniają się do tworzenia corocznej świątecznej atmosfery – ten
gwar, pośpiech, zapachy, melodie… To wszystko także ma swój urok.
Najbardziej się dziwię jak idą ludzie w tłumie i narzekają, że bydło
przed nimi, bydło za nimi. Przepraszam bardzo a czy Ty, tym bydłem nie
jesteś? Idziesz w tym samym tłumie, zwykle w tym samym celu. Jeśli komuś
naprawdę się to nie podoba, to ja bardzo proszę, niech sobie robi te
zakupy świąteczne we wrześniu. Ja na ten przykład specjalnie odczekałam z
częścią zakupów do zeszłej soboty. Mogłam iść w tygodniu, ale nie,
postanowiłam wybrać się w sobotę, właśnie po to, żeby trochę z tym
„bydłem” poobcować, poczuć się jedną z nich. Bo mi to sprawiało
przyjemność, a jak komuś nie sprawia, to są sposoby, żeby rozwiązać ten
problem
Kolejna
sprawa to narzekanie na wszechobecny pośpiech i gonitwę
przedświąteczną. Ale przecież nie tylko przed świętami tak jest.
Codziennie się spieszymy i ganiamy. Nie wiem dlaczego akurat przed
świętami bardziej się to zauważa, ale jeśli ktoś naprawdę nie wyrabia
się z przygotowaniami, to niech się po prostu zabierze za nie wcześniej.
I niech nie zrzuca winy na korki na ulicach, pogodę albo innych ludzi
Pewnie,
że każdy chce, żeby wszystko było idealnie, pięknie. Ale też nie
przesadzajmy z tym, ze u każdego w domu panuje zasada „zastaw się, a
postaw się”. U mnie tak na pewno nie jest i znam wiele rodzin, które
również zachowują umiar. My też chcemy, żeby wszystko było dopięte na
ostatni guzik, żeby była miła atmosfera i wszystko wyszło pięknie. Ale
staramy się podchodzić do tego z głową. Czasami mama jako
głównodowodząca traci głowę i panikuje, ze jeszcze ma tyle do zrobienia,
ale staramy się ją uspokoić, zmusić do tego żeby przestała się
denerwować i spokojnie tłumaczymy, że grunt to dobra organizacja i tak
się podzielimy, że na pewno ze wszystkim się wyrobimy… Z reguły pomaga
Mnie
to wszystko – ten pośpiech, przedświąteczna gorączka, mimo wszystko
kojarzy się przyjemnie. Lubię ten czas. I uważam, że wszystko zależy od
podejścia, jeśli będziemy się nakręcać negatywnie, to na pewno
przyjemnie nie będzie. Dlatego postarajmy się podejść do wszystkiego ze
spokojem
Wiem,
że niektórzy świąt nie lubią. To dla nich jedno wielkie oszustwo,
podczas którego rodzina udaje, że się kocha i szanuje. Ja tego nigdy nie
doświadczyłam. U mnie święta zawsze były przyjemne, a ponieważ na co
dzień się nie kłócimy to i w tym okresie nie odczuwamy różnicy… Przykro
mi z powodu tych wszystkich osób, dla których święta są udręką i głęboko
wierzę, ze dla nich również nadejdzie czas radosnego okresu
bożonarodzeniowego. Tego Wam życzę Kochani, aby udało Wam się odkryć
magię świąt i docenić każdą ich chwilę.
A z „prawdziwymi” świątecznymi życzeniami jeszcze się wstrzymam, bo pewnie jeszcze tu zajrzę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz