Dzisiaj będzie o dylematach osiołka Czyli o wyższości samochodu nad pociągiem bądźjej braku
Wiele osób, kiedy słyszy, że zastanawiam się, czy jechać do
domu samochodem, czy pociągiem, puka się wymownie w czoło. Bo wydawałoby
się,że w ogóle nie powinno się porównywać tych dwóch środków transportu
–zwłaszcza, że wszyscy wiedzą na jakim poziomie jest nasza kolej. Ale
ja uważam,że wybór nie zawsze jest taki oczywisty.
Samochód
kupiłam jedynie ze względu na to, że dwa razy w tygodniu jeżdżę do
biura pod Poznaniem. Kiedy nie miałam auta, musiałam jechać z
przesiadkami i do tego jeszcze iść całkiem spory kawałek piechotą. Przy
dobrym wietrze trwało to około godziny w jedną stronę. Przemęczyłam się
niecały rok i zdecydowałam się na kupno samochodu. Teraz jadę do pracy
dokładnie 12 minut. W pozostałe dni tygodnia, pracuję w Poznaniu i wtedy
wolę tramwaj, bo wsiadam na przystanku niedaleko domu, niczym się nie
przejmuję przez kolejne 20 minut i jeszcze sobie książkę poczytam. Jest
taniej a żadne korki i złe warunki pogodowe mi nie straszne.
Pociągiem
jeździłam do domu przez cztery lata. Nie lubiłam połączeń z przesiadką,
czasami miałam problem z ciężkim bagażem, innym razem musiałam się
mocno zwalniać z zajęć czy z pracy, żeby zdążyć na ostatni pociąg, ale
nigdy specjalnie nie psioczyłam na fakt, że nie mam samochodu. Za to od
kiedy miałam auto, często sobie myślałam, że miło byłoby pojechać
pociągiem. I tu dochodzimy do mojego dylematu piątkowego.
Zaletą
podróży samochodem jest to, że nie jest się od nikogo i niczego
uzależnionym – sama decyduję o tym, kiedy wyjadę i nie muszę się
dostosowywać do żadnego rozkładu. Poza tym mogę zabrać ze sobą tyle
rzeczy, ile się zmieści, a nie, ile uniosę
Z
drugiej strony jednak, samochód prowadzę minimum przez trzy godziny i
są to trochę godziny stracone. A jak jestem zmęczona, podróż bywa
uciążliwa. Czasami naprawdę wolę pojechać trochę dłużej pociągiem, ale
za to mieć okazję do tego, żeby sobie poczytać albo się zdrzemnąć. No i
pociąg, nawet teraz, kiedy już nie mam zniżki studenckiej, wychodzi
taniej o około 25 złotych w jedną stronę. A od kiedy w grudniu zmienił
się rozkład jazdy, połączenia są w korzystniejszych dla mnie godzinach i
bez przesiadek, nie mam więc dylematu, że trzeba się zwolnić z pracy
albo zrezygnować z niedzielnego obiadu.
Wygoda? To jest pojęcie względne
Bo zależy na jakiej wygodzie akurat człowiekowi zależy – oczywiście,
przy niektórych warunkach pogodowych jazda samochodem jest zdecydowanie
bardziej komfortowa. Ale za to trzeba być cały czas skoncentrowanym no i
siedzi się przez kilka godzin w jednej pozycji. Z drugiej strony
czasami pociągiem jest po prostu bezpieczniej.
Jak widać to wcale nie jest takie jednoznaczne, że lepiej jest samochodem albo pociągiem Czy teraz rozumiecie, dlaczego się zastanawiałam?
Wszystko zależy przede wszystkim od okoliczności i zwykle biorę pod
uwagę, jakie są warunki pogodowe, ile mam rzeczy do zabrania zesobą, czy
jestem bardzo zmęczona, jak bardzo mam ochotę poczytać książkę w
podróży i czy zależy mi na czasie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz