Z różnych powodów nie udało mi się jednak zajrzeć na blog
w ciągu weekendu. Chwilami miałam ochotę coś napisać, ale potem
myślałam, że może nie będę o niczym pisać zbyt pochopnie… Albo z kolei
nie bardzo wiedziałam, jak ubrać w słowa to, co myślałam… To nadal nie
były dobre dni dla mnie. Były trudne i cieszę się, że byłam w domu, bo
to bardzo pomogło mi jakoś przetrwać i nawet się trzymać. Moja mama ma
dzisiaj urodziny, wczoraj mieliśmy kolację z tej okazji, więc większą
część soboty spędziłam w kuchni. Na zmartwienie zawsze najlepsze zajęcie
i towarzystwo… – przynajmniej na moje zmartwienie.
Ale dzisiaj wieczorem zdarzyło się coś, co dało mi nadzieję. I jest już trochę lepiej. Może nareszcie te dni będą lepsze? Chcę, żeby były lepsze, bo źle mi z tym, że mi źle, jakkolwiek głupio by to nie zabrzmiało…
Ale dzisiaj wieczorem zdarzyło się coś, co dało mi nadzieję. I jest już trochę lepiej. Może nareszcie te dni będą lepsze? Chcę, żeby były lepsze, bo źle mi z tym, że mi źle, jakkolwiek głupio by to nie zabrzmiało…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz