Przed
każdym świątecznym lub długim weekendem, lub generalnie, przed każdą
sytuacją, kiedy na drogach oczekuje się wzmożonego ruchu, w mediach
trąbi się o policyjnych akcjach mających na celu dorwanie piratów drogowych i pijanych kierowców. Słyszy się o zwiększonych liczbach patroli na wszystkich drogach, które polują na kierowców przekraczających dozwoloną prędkość, wyprzedzających na trzeciego, nie wspominając już o tych, jadących zygzakiem.
Wszystko pięknie, ładnie, chwali się naszej drogówce. Zdecydowanie
jestem za tępieniem pijaków za kierownicą oraz tych, którym najwyraźniej
wydaje się, że ich samochód w razie potrzeby uniesie się i w ten sposób
uniknie zderzenia z innym pojazdem, i dzięki temu nie zabije innego
poprawnie jadącego kierowcy.
Tyle że to są chyba jakieś patrole widma…
Jak
wiecie, przy każdej takiej świąteczno-weekendowej okazji jadę do
Miasteczka. Tym razem nie było inaczej. Ja wiem, że długość trasy może
nie jest szczególnie imponująca,ale zawsze wydaje mi się, że 200 km
drogi krajowej to jednak całkiem sporo i wystarczy, żeby w czasie tych
wzmożonych kontroli chociaż jeden patrol gdzieś sobie na drodze stał.
Zdecydowanie, tylko mi się wydaje. Kiedy jechałam w piątek, nie
zauważyłam żadnego patrolu. Ale, należy tu podkreślić, że gdybym
wyjechała kilka minut później, to może na jeden bym się załapała Bo akurat mijałam radiowóz, który najwyraźniej skręcał na miejsce idealnie nadające się na polowanie.
Wracałam
w poniedziałek. Zgadnijcie ile patroli minęłam po drodze? Tak, zero! I
można by jeszcze pomyśleć, że może tak akurat się trafiło, jechałam nie
o tej godzinie, za późno, za wcześnie, cokolwiek… Ale jeżdżę już tak
dwa lata, a i wcześniej zdarzało mi się pożyczonym samochodem, i
sytuacja zawsze jest taka sama! Akcja Znicz,
Boże Narodzenie, Wielkanoc,weekend majowy… Na trasie góra jeden patrol
(choć rzadko). Policja nie stoi nawet w miejscach, gdzie bywają podczas
zwykłych weekendów. Więc ja się pytam, o co tyle szumu? Po co takie
gadanie? Przyznam,że trochę mnie to oburza, bo mówią jedno, a
rzeczywistość okazuje się inna.
No chyba, że któraś z moich dwóch teorii jest prawdziwa. Pierwsza zakłada, że akurat droga krajowa nr 11 w dół
od Poznania uznana została za jedną z bezpieczniejszych i wszystkie
patrole w czasie mobilizacji, odsyłane są w inne części kraju. Druga
mówi o tym, że mam po prostu szczęście…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz