Ciąg
dalszy moich rozważań na temat ustępowania, szacunku i takich tam
przesuwa się w czasie gdyż, bo, ponieważ mam dzisiaj podły nastrój
A
miało być tak pięknie… Obudziłam się dzisiaj o 5:40 i pierwsze co
zrobiłam, to sięgnęłam po komórkę, żeby wyłączyć budzik. A tam sms, na
mnie czekał. W dodatku otrzymany ledwie pięć minut wcześniej. Kiedy go
przeczytałam, oczy przecierałam ze zdumienia, bo myślałam, że jeszcze
śnię. Franek taki romantyczny nie jest. Nie jest też taki wylewny a
napisał mi – tak w skrócie – że: pragnie ze mną żyć, mieszkać, być, że
chce dla mnie sprzątać i chodzić mi po bułki a na koniec dodał „daj mi
tę radość aniele i nie martw się tym co będzie tylko też mnie kochaj
takiego jakim jestem, bo ja już od dawna Cię kocham”
To była piękna pobudka. Od razu chce się żyć.
I nie wiem jak to się mogło stać, że się pokłóciliśmy
Normalna rozmowa, potem jeden wyrzut, nie taka odpowiedź, coś poszło
nie tak, plan był inny, nie takie słowo, rzuciłam telefonem. Potem już
nie odbierał. I nie wiem, czy nie wziął telefonu, czy nie chce ze mną
gadać, nie wiem, czy pojechał tam gdzie miał być, czy wypiął się na
wszystko i siedzi w domu udając, że nie słyszy telefonu.
A miało być tak pięknie. Ryczeć mi się chce i tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz