Tak,
ja wiem, że jestem monotematyczna, ale niech to będzie tylko dowodem na
to, że naprawdę uwielbiam obchodzić urodziny i delektuję się nimi tak
długo, jak się da :)
Jak
już wspomniałam, świętowałam do piątku. W środę wybrałam się z Dorotą
na aerobik, a potem spędziłyśmy wieczór u niej w domu przy piwku. Franek
szedł do pracy na 4, więc zostałam u Doroty na noc, żeby go nie budzić i
tak minął mi ten właściwy dzień urodzin. W czwartek świętowałam z
Frankiem. Poszliśmy nad jezioro maltańskie i parę godzin
przesiedzieliśmy tam przy piwie, rozmawiając. Rozmawialiśmy długo i o
wielu rzeczach. Trochę się wypłakałam i chyba już wiem, co jest główną
przyczyną moich ostatnich smutków… Ale to nie temat na dziś :)
To
było bardzo miłe popołudnie i wieczór. I znów, kładąc się spać,
żałowałam, że ten dzień się już skończył. Ale okazało się, że to nie
koniec wrażeń, bo w piątek jeszcze zostałam obdarowana przez Franka
prezentami, bo okazało się, że kwiaty i czekoladki ze środy to była
tylko część prezentów
W
tym roku było trochę inaczej niż zwykle. Przez ostatnie kilka lat
starałam się zorganizować sobie na ten dzień wolne i przeważnie urodziny
obchodziłam w ostatni dzień urlopu – mojego i Franka. Mogliśmy więc
świętować razem. Teraz oboje szliśmy do pracy, on bardzo wcześnie, więc
trochę trzeba było zmodyfikować plany. Ale przyznaję, że i tak było
świetnie
Spędziłam wieczór z Dorotą – jak za starych dobrych czasów, a poza tym mogłam delektować się urodzinami nieco dłużej…
A dzisiaj się będę chwalić. Prezentami rzecz jasna
Oto kwiaty od szefa i chłopaków. Niesamowicie mnie zaskoczyli, jak mi ryknęli „Sto lat” to mało z krzesła nie spadłam
A to już bukiet od Franusia.
Razem z torcikiem – niestety, został skonsumowany, więc zdjęcie jest z Internetu
A w piątek dostałam.. No cóż ja mogłam dostać, oczywiście, że książkę
I płytę… Ostatnio zasłuchiwałam się w Urszuli i wspomniałam, że fajnie byłoby mieć jakąś płytę. No i mam
Kolejną książkę dostałam od Eli:
A to już upominek od Doroty i Juski, zna się moje upodobanie do żelek
(BTW: Młoda, sprawdziłam w słowniku, obie formy są poprawne:)) Chciałam nadmienić, że połowę paczki już pożarłam
Jako
mol książkowy jestem wniebowzięta z powodu nowych zdobyczy. Ale to
jeszcze nie koniec. Moja siostra jeszcze ma zamiar sprezentować mi jakąś
lekturę, ale wysłała mi trzy tytuły i mam sobie wybrać. Wybór został
ograniczony do dwóch, bo trzecia książka, to powyższa Emancypacja Mary
Bennet, no i teraz muszę zdecydować, czy chcę:
Marinę:
Czy Ogród wiecznej wiosny:
Trochę
mam dylemat, bo na Marinę już dawno miałam ochotę i zapowiada się
ciekawie. Ale ta druga książka też ma dobre recenzje, a poza tym bardzo
lubię wielopokoleniowe sagi…
No
i to by było na tyle. Achh nie.. Zapomniałam przecież wspomnieć o
prezentach, które dostałam już tydzień temu od rodziców. Otóż wybrałam
się z mamą na zakupy i sprezentowała mi w imieniu swoim i taty dwie i
pół bluzki oraz spodnie. Zapomniałam cyknąć zdjęcia
Gdyby ktoś był ciekawy, jak można było kupić pół bluzki: po prostu
obie z mamą świetnie w niej wyglądamy i stwierdziłyśmy, że będziemy się
wymieniać
W tej chwili jest moja kolej, a jak pojadę do Miasteczka, to zostawię bluzkę na kolejne dwa tygodnie mamie
Teraz czas oficjalnie zakończyć tegoroczne świętowanie. Teraz czekam na imieniny
U mnie w domu się ich co prawda nie obchodzi, ale w Poznaniu jak najbardziej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz