17
lipca 2010 – przyjechałam do Miasteczka. Franek niestety w ten weekend
pracuje, więc po omówieniu z nim sprawy doszliśmy do wniosku, że nie ma
sensu, żebym zostawała w Poznaniu. Trudno, tak bywa.
17 lipca 2009 – byliśmy na wakacjach nad morzem. Razem ze znajomymi wypiliśmy butelkę wina i poszliśmy na hot doga
17 lipca 2008 – na urlopie. Tego dnia wróciliśmy z wycieczki i chociaż byliśmy zmęczeni wybraliśmy się do jednej z niewielu restauracji w Miasteczku. Nawet mieli białe wino
Może trochę się gryzło z sosem czosnkowym do pizzy, ale nie to było najważniejsze
17 lipca 2007 – dostałam ogromny bukiet pomarańczowych róż. Dziwnie jakoś więcej z tamtego dnia nie pamiętam
No może poza tym, że Franka tato składał nam życzenia w taki sposób, że słyszało pół osiedla
17 lipca 2006 – a co ja się będę powtarzać
17 lipca 2009 – byliśmy na wakacjach nad morzem. Razem ze znajomymi wypiliśmy butelkę wina i poszliśmy na hot doga
17 lipca 2008 – na urlopie. Tego dnia wróciliśmy z wycieczki i chociaż byliśmy zmęczeni wybraliśmy się do jednej z niewielu restauracji w Miasteczku. Nawet mieli białe wino
17 lipca 2007 – dostałam ogromny bukiet pomarańczowych róż. Dziwnie jakoś więcej z tamtego dnia nie pamiętam
17 lipca 2006 – a co ja się będę powtarzać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz