W
niedzielę, zaraz po odtworzeniu całego dnia i zastanowieniu się nad
fenomenem ludzkiej pamięci nadeszła refleksja o tym jak wiele czas
potrafi zmienić. Zastanowiłam się, co jest inne w moim życiu 1 sierpnia
2010 niż w tym samym dniu dokładnie rok wcześniej. No i cóż,
stwierdziłam, że zmieniło się bardzo wiele, niemal wszystko, w każdej
dziedzinie mojego życia.
Dziewczyny mieszkają w nowym – no w takim razie już nie nowym
– mieszkaniu już rok. Kiedy się wyprowadzały z jednej strony miałam
nadzieję, że niewiele się zmieni i będziemy nadal oglądać razem seriale i
razem się uczyć. Z drugiej bałam się, że stracimy kontakt i nasze
relacje się popsują. W zasadzie w obydwu tych sprawach się pomyliłam.
Nie popsuły się relacje między nami, mogłabym nawet powiedzieć, że w
niektórych kwestiach się poprawiło. Ale nie spotykałyśmy się aż tak
często, jak mogłoby się początkowo wydawać, że będziemy w stanie.
Owszem, chodziłam do nich wieczorami obejrzeć Na Wspólnej, one
przychodziły do mnie na You Can Dance lub oglądałyśmy razem mecze.
Zdarzyło się, że zostałam u nich na noc, spotykałyśmy się na piwku,
wychodziłyśmy razem na imprezę. Z Dorotą regularnie chodzimy razem na
aerobik. Ale czasami upływało wiele dni między jednymi a drugimi
odwiedzinami. Okazało się, że nie musiało to oznaczać pogorszenia
naszych stosunków.
Rok
po tamtej wyprowadzce ja również mieszkam gdzieś indziej. Do tego z
Frankiem, co było w zasadzie rok temu nie do pomyślenia i wydawało się
zupełnie bez szans. Franek już od kilku miesięcy nie pracuje a tamtym
barze a jest kierowcą.Praca bardziej stabilna i chyba jednak lepsza,
chociaż jednocześnie bardziej odpowiedzialna i jednak trudniejsza i
bardziej męcząca psychicznie. Droga do zmiany zawodu była długa, męcząca
i skomplikowana, ale się udało. Chociaż po drodze zaliczyliśmy kilka
kryzysów, w tym jeden bardzo poważny. Jednak w samym naszym związku
chyba niewiele się zmieniło, może nastąpiła jakaś drobna modyfikacja
pewnych zachowań, może odbyliśmy kilka rozmów więcej, które coś
zmieniły, może jakaś kłótnia miała większe znaczenie…
1
sierpnia 2009 zaczynałam pisać pracę magisterską. W ogóle nie
wiedziałam jak się do tego zabrać. Coś poczytałam, coś podkreśliłam i
rozpaczliwie stwierdzałam, że nie mam materiałów, że nie będę miała o
czym pisać. Że nie dam rady, że nie wiem jak zacząć. No to była
tragedia.. I jeszcze ta wizja spędzenia najbliższych sześciu miesięcy na
pisaniu… Rok później moja praca magisterska w zasadzie przeszła do
historii
Okazało się, że dzięki konsekwentnemu pisaniu pół strony dziennie, w
grudniu praca była napisana i czekały mnie jeszcze tylko poprawki i
uzupełnienia. Niecałe cztery miesiące później obroniłam się na piątkę.
Rok temu wydawało się to wszystko totalnie nierealne… Z jednej strony z
sentymentem wspominam tamten czas (wiem, wiem, dziwna jestem :)), kiedy w
nagrodę za napisany rozdział robiłam sobie obiad
Albo w ramach pochwały za napisanie całej strony a nie połowy wychodziłam na imprezę
Z drugiej – odczuwam niesamowitą ulgę, że już po wszystkim.
Brat
i szwagierka Franka w sobotę będą obchodzić pierwszą rocznicę ślubu. I
nawet wczoraj powiedziałam Frankowi, żeby nie rzucał byle jak spodni od
munduru, bo kto mu je wyprasuje w piątek kiedy ja wyjeżdżam do
Miasteczka. Odpowiedział mi „to mnie nauczysz, przez telefon”. Czyżby
nawet to miało zmienić się przez ten rok?
365 dni i życie potrafi się zmienić o 365 stopni
Dodam sobie te pięć stopni, żeby było ładniej
W zasadzie to się tylko wydaje, że zmienia się niewiele, bo pozornie
nasze otoczenie pozostaje często tylko trochę zmodyfikowane, bo nam się
wydaje, że my się nie zmieniamy… A tymczasem myślę, że czas ma ogromną
moc, działa niczym ta kropla, która drąży skałę. Wydaje nam się, że nic
się nie zmienia, a z perspektywy czasu okazuje się, że gdybyśmy się
cofnęli tylko o ten rok, znaleźlibyśmy się prawie w innym świecie.
Zawsze coś się może zmienić, tylko chyba trzeba aktywnie podchodzić do
życia. Bo jeśli ktoś się zamknie w czterech ścianach i codziennie będzie
robił dokładnie to samo – marne szanse ma na to, żeby nawet ten czas
coś tu zdziałał
Zmiany
są potrzebne i często przynoszą pozytywne konsekwencje. Co nie zmienia
faktu, że i tak ich nie lubię, nawet jeśli ich potrzebuję :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz