Straszne
huśtawki nastrojów ostatnio miewam. Nie wiem co jest tego przyczyną.
Wystarczy jakiś drobiazg, żeby wytrącił mnie z równowagi i wpędził w dół
głębokości Rowu Mariańskiego. Same zresztą jesteście świadkami tych
wahań. Na pewno jedną z przyczyn jest moja nowa sytuacja życiowa, cóż,
muszę po prostu poczekać, oswoić się i zobaczymy.
Na szczęście wczoraj zrobiło mi się trochę trochę lepiej. Wyszłam i pojechałam do parku. Do tego parku, do którego zawsze chodziłam, kiedy mieszkałam na poprzednim osiedlu. Spotkałam się z koleżanką a resztę dnia spędziłam z Frankiem i częścią jego rodziny na działce. Nie powiem, że do wieczora przeszło mi zupełnie, cały czas czułam jakiś taki psychiczny dyskomfort, ale przetrwałam. Dzisiaj było dużo lepiej. Prawie cały dzień zażywałam kąpieli słonecznych, i nie tylko, nad jeziorem. Słońce grzało i to był najlepszy sposób na spędzenie przyjemnie tego upalnego dnia.
W domu mamy jeszcze całkiem sporo do zrobienia. Trzeba rozpakować jeszcze trochę drobiazgów i posprzątać kilka kątów. Ale szkoda nam było poświęcić na porządki wspólny wolny weekend, do tego z pięknym słońcem. Trochę przyjemności też trzeba mieć
Teraz siedzimy sobie z Frankiem przed telewizorem. Niedawno skończyliśmy grać w karty i teraz oglądamy finał MŚ. Szkoda, że taki nudny ten mecz dzisiaj jest :/ Żadnych emocji, może chociaż karnych się doczekam
Smarowaliśmy się kremami z filtrem, ale o niektórych miejscach zapomnieliśmy no i poparzyliśmy sobie trochę to miejsce między stopami a łydkami – nawet nie ma na nie nazwy
Zwłaszcza Franek marudzi, że go piecze, więc nalał sobie lodowatej
wody do miski, żeby moczyć stopy, spojrzał na mnie i mówi: „Najgorzej
jest włożyć”
Na szczęście wczoraj zrobiło mi się trochę trochę lepiej. Wyszłam i pojechałam do parku. Do tego parku, do którego zawsze chodziłam, kiedy mieszkałam na poprzednim osiedlu. Spotkałam się z koleżanką a resztę dnia spędziłam z Frankiem i częścią jego rodziny na działce. Nie powiem, że do wieczora przeszło mi zupełnie, cały czas czułam jakiś taki psychiczny dyskomfort, ale przetrwałam. Dzisiaj było dużo lepiej. Prawie cały dzień zażywałam kąpieli słonecznych, i nie tylko, nad jeziorem. Słońce grzało i to był najlepszy sposób na spędzenie przyjemnie tego upalnego dnia.
W domu mamy jeszcze całkiem sporo do zrobienia. Trzeba rozpakować jeszcze trochę drobiazgów i posprzątać kilka kątów. Ale szkoda nam było poświęcić na porządki wspólny wolny weekend, do tego z pięknym słońcem. Trochę przyjemności też trzeba mieć
Teraz siedzimy sobie z Frankiem przed telewizorem. Niedawno skończyliśmy grać w karty i teraz oglądamy finał MŚ. Szkoda, że taki nudny ten mecz dzisiaj jest :/ Żadnych emocji, może chociaż karnych się doczekam
Smarowaliśmy się kremami z filtrem, ale o niektórych miejscach zapomnieliśmy no i poparzyliśmy sobie trochę to miejsce między stopami a łydkami – nawet nie ma na nie nazwy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz