Wybrałam
się wczoraj na remont prawie generalny ;)) W sensie poszłam do
kosmetyczki, a żeby nie chodzić dziesięć razy, to postanowiłam załatwić
wszystko za jednym zamachem – a więc i oczyszczanie twarzy i regulację
brwi i maseczkę i paznokcie. No właśnie, na to ostatnie była promocja,
więc się skusiłam. Bo muszę Wam powiedzieć, że jeszcze nigdy nic z
paznokciami nie robiłam – poza oczywiście jakimś tam piłowaniem i
malowaniem we własnym zakresie i bez rewelacji. A teraz sobie
zafundowałam żel na własną płytkę z wykończeniem french
Pani mi jeszcze walnęła jakiś wzorek no i pociągnęła jasnym lakierem.
Bardzo jestem zadowolona. Teraz przez jakiś czas będę się cieszyć
ładnymi paznokciami a za jakiś czas może się wybiorę znowu i to powtórzę
Ale z racji tego, że po raz pierwszy robiłam sobie profesjonalny manicure, czułam się kompletnie niezgrabna :)) Nie wiedziałam, co robić z rękami, którą podawać, której nie, co zrobić z drugą, który palec podać i takie tam. Zadawałam przy okazji pewnie mnóstwo głupich pytań a raz oczywiście dotknęłam świeżutko pomalowanymi dwoma paznokciami sweterka i pani musiała powtarzać Sierota ze mnie, ale może się jeszcze wyrobię W każdym razie pani na szczęście była bardzo miła, więc nie miałam aż takich wyrzutów sumienia, że taka ciamajda ze mnie, a poza tym od samego początku lojalnie uprzedzałam, że jam świeżynka, więc wiedziała, na co się porywa
Ale wiecie co mnie denerwuje zawsze u takich kosmetyczek, fryzjerek itp? To, że trzeba gadać… Ja oczywiście z tym problemu nie mam, wiecie, że gaduła ze mnie, ale… No właśnie. Kiedy idę na przykład na oczyszczanie twarzy czy masaż, to chcę się po prostu zrelaksować, pogrążyć w swoich myślach i totalnie się zapomnieć. Nie chcę silić się na żadne grzecznościowe rozmowy. Podobnie przy czesaniu, czy manicurze. Ja wiem, że nie można też tak usiąść tylko, patrzeć spod byka i ani me, ani be, ani kukuryku. Zresztą takich pań, które z kolei nie mówią nic i jeszcze, co gorsza, są naburmuszone również unikam. No ale nie przepadam za zwierzaniem się obcej osobie (cicho tam, blog, to coś innego :P). Lubię tak zamienić na początku kilka grzecznościowych słów, wspomnieć, że zimno albo ciepło. Coś tam skomentować, ale najbardziej lubię po prostu siedzieć, patrzeć i myśleć i nie czuć się zobowiązana do prowadzenia konwersacji, a już na pewno nie lubię czuć się skrępowana ciszą, więc miło jest, kiedy pani fryzjerka czy inna kosmetyczka uszanują moją ciszę
Tak jak wspomniałam, pani, która zajmowała się moimi paznokciami była naprawdę bardzo miła. I przyjemnie nam się rozmawiało, ale poczułam się dość mocno skrępowana, kiedy zaczęła wypytywać mnie o to, co komu kupiłam w prezencie pod choinkę… No jakoś tak niezręcznie było mi o tym mówić, bo jednak pierwszy raz kobietę na oczy widzę, a tu wychodzi na to, że od razu będę jej opowiadać, kto jest w kręgu mojej najbliższej rodziny, czym się interesuje i co lubi robić.
A tymczasem rozpoczynam weekend, na który czekałam z wytęsknieniem. Nie mam zajęć, Franek nie pracuje, mam nadzieję, że będzie miło. Mam nadzieję, ze spędzimy miło czas. Obym nie zapeszyła. Ps.Małe sprostowanie Bo widzę, że część z Was, nie wiedzieć czemu,wyobraża sobie, ze mam teraz długie pazurki A że lubię być precyzyjna, to wyjaśniam Bardzo nie lubię mieć długich paznokci, bo mi przeszkadzają. Ale ja robiłam żel na własną płytkę, a więc mam paznokcie wystające poza opuszek co najwyżej dwa milimetry
Ale z racji tego, że po raz pierwszy robiłam sobie profesjonalny manicure, czułam się kompletnie niezgrabna :)) Nie wiedziałam, co robić z rękami, którą podawać, której nie, co zrobić z drugą, który palec podać i takie tam. Zadawałam przy okazji pewnie mnóstwo głupich pytań a raz oczywiście dotknęłam świeżutko pomalowanymi dwoma paznokciami sweterka i pani musiała powtarzać Sierota ze mnie, ale może się jeszcze wyrobię W każdym razie pani na szczęście była bardzo miła, więc nie miałam aż takich wyrzutów sumienia, że taka ciamajda ze mnie, a poza tym od samego początku lojalnie uprzedzałam, że jam świeżynka, więc wiedziała, na co się porywa
Ale wiecie co mnie denerwuje zawsze u takich kosmetyczek, fryzjerek itp? To, że trzeba gadać… Ja oczywiście z tym problemu nie mam, wiecie, że gaduła ze mnie, ale… No właśnie. Kiedy idę na przykład na oczyszczanie twarzy czy masaż, to chcę się po prostu zrelaksować, pogrążyć w swoich myślach i totalnie się zapomnieć. Nie chcę silić się na żadne grzecznościowe rozmowy. Podobnie przy czesaniu, czy manicurze. Ja wiem, że nie można też tak usiąść tylko, patrzeć spod byka i ani me, ani be, ani kukuryku. Zresztą takich pań, które z kolei nie mówią nic i jeszcze, co gorsza, są naburmuszone również unikam. No ale nie przepadam za zwierzaniem się obcej osobie (cicho tam, blog, to coś innego :P). Lubię tak zamienić na początku kilka grzecznościowych słów, wspomnieć, że zimno albo ciepło. Coś tam skomentować, ale najbardziej lubię po prostu siedzieć, patrzeć i myśleć i nie czuć się zobowiązana do prowadzenia konwersacji, a już na pewno nie lubię czuć się skrępowana ciszą, więc miło jest, kiedy pani fryzjerka czy inna kosmetyczka uszanują moją ciszę
Tak jak wspomniałam, pani, która zajmowała się moimi paznokciami była naprawdę bardzo miła. I przyjemnie nam się rozmawiało, ale poczułam się dość mocno skrępowana, kiedy zaczęła wypytywać mnie o to, co komu kupiłam w prezencie pod choinkę… No jakoś tak niezręcznie było mi o tym mówić, bo jednak pierwszy raz kobietę na oczy widzę, a tu wychodzi na to, że od razu będę jej opowiadać, kto jest w kręgu mojej najbliższej rodziny, czym się interesuje i co lubi robić.
A tymczasem rozpoczynam weekend, na który czekałam z wytęsknieniem. Nie mam zajęć, Franek nie pracuje, mam nadzieję, że będzie miło. Mam nadzieję, ze spędzimy miło czas. Obym nie zapeszyła. Ps.Małe sprostowanie Bo widzę, że część z Was, nie wiedzieć czemu,wyobraża sobie, ze mam teraz długie pazurki A że lubię być precyzyjna, to wyjaśniam Bardzo nie lubię mieć długich paznokci, bo mi przeszkadzają. Ale ja robiłam żel na własną płytkę, a więc mam paznokcie wystające poza opuszek co najwyżej dwa milimetry
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz