A
ten znowu ma focha :/ Normalnie jeszcze trochę i naprawdę uwierzę, że
on ma jakiś zespół napięcia przedmiesiączkowego, tyle, że co dwa
miesiące. Bo średnio w takich odstępach czasu muszę znosić Frankowe
humory.
Zaczęło
się wczoraj rano. Tak mi zepsuł nastrój tym swoim obrażalstwem i
nerwowością, że postanowiłam, że się do niego nie odezwę dopóki nie
przeprosi. Ale, kurka wodna, nie potrafię nie odbierać telefonu. A skoro
odebrałam, to i odezwać się musiałam. Pytał tylko co robimy na obiad,
więc udzieliłam mu tej informacji wielce urzędowym tonem.A kiedy
wróciłam do domu, trudno było mi się obrażać dalej, bo obiad pachniał
już, a w moim kapciu znalazłam paczkę żelków. No więc na chwilę mi
przeszło. Ale naprawdę na chwilę, bo zaraz po obiedzie Franek poszedł
sobie do drugiego pokoju spać. Wstał na chwilę dopiero po ósmej, trochę
na mnie powarczał i położył się z powrotem. Przez całą noc nawet mnie
nie dotknął (a budziłam się kilka razy, podświadomie chyba czekając na
jakieś przytulenie). Raz tak jakby dotknął moich włosów, przez minimalną
chwilę zdawało mi się, że może mnie chce pogłaskać, ale to chyba był
tylko „przezsenny odruch bezwarunkowy”. A jak wstawał, to nawet nie dał
mi buziaka.
Jak
mnie wkurza ten łoś! Najgorsze jest to, że nie potrafię tego tak sobie
olać. Owszem, nauczyłam się już teraz, że mam do niego nie podchodzić w
ogóle, nawet z kijem, jak się tak zachowuje. Siedzę sobie w drugim
pokoju, robię swoje, wychodzę na aerobik, potem oglądam „Na wspólnej”…
Niby zajmuję się sobą, a jednak nie potrafię się od tego odciąć.
Emocjonalnie, gdzieś w środku przeżywam to bardzo, a nawet popłakuję
sobie chwilami. Dobra, on się będzie tłumaczył, że zmęczony jest
(kolejna prawidłowość – te fochy ma zawsze w okresie, kiedy przez kilka
dni ma do pracy na bardzo-bardzo rano i potem odsypia). Ale ja dziękuję
bardzo za coś takiego. To niech się prześpi dwie godzinki i niech będzie
normalny a nie się wyżywa. Bo nawet jeśli świadomie tego nie robi, to
jego foczenie ma wpływ również na mój nastrój. Niestety, nic mi się nie
chce robić i niespecjalnie cieszą mnie różne rzeczy, które w innych
okolicznościach na pewno sprawiłyby mi radość.
Jutro
ma wolne. I coś czuję, że dzisiaj nastąpi cudowne ozdrowienie (bo
zapomniałam wspomnieć, że oprócz tego, że zmęczony, to jeszcze
przeziębiony) i nagle będzie już bardzo wypoczęty. Przynajmniej na tyle,
żeby wypić czteropak piwa. Najlepiej z kumplami :/ Co za łoś! Chciałoby
się go olać, ale jakoś nie potrafię :/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz