Pięć lat temu razem z
koleżankami ze studiów wpadłyśmy na pomysł, żeby w czasie ferii zimowych
odwiedzić Hiszpanię. Tak też zrobiłyśmy i 21 lutego poleciałyśmy na
tydzień do Madrytu. Rok później sprawa wyglądała trochę inaczej, bo w
lutym wracałam właśnie do Polski po półrocznym pobycie w tym kraju. W
2008 postanowiłam znowu w okolicach 20 lutego odwiedzić stare kąty
hiszpańskie, zabrałam więc Franka i polecieliśmy do Sewilli.
Przenocowały mnie te same koleżanki, które ze mną studiowały. Tyle, że
byłyśmy po studiach licencjackich, ja zdecydowałam się na pracę w Polsce
i kontynuację studiów magisterskich zaocznie, one trochę w ciemno,
poleciały robić magisterkę tam.
Chyba od tamtego roku wyjazdy zimowe za granicę stały się moją/naszą tradycją. W kolejnym roku, w marcu, polecieliśmy z Frankiem odwiedzić inne moje koleżanki ze studiów. Tym razem kierowaliśmy się na Londyn. A rok temu poleciałam do Irlandii. Franek dopiero zaczynał pracę w Zielonej Firmie, więc leciałam sama. To skomplikowana sprawa, ale odwiedzałam te same dziewczyny, które w 2008 roku odwiedziliśmy w Hiszpanii, i do których polecimy w tym roku
No właśnie, jak już wiecie, w tym roku wybieramy się ponownie do Sewilli. Już kilka miesięcy temu prostu wiedziałam, że w tym roku też muszę gdzieś polecieć. Już sobie nie wyobrażam spędzać całej zimy w Polsce, bez tego światełka w tunelu, jakim jest urlop I bez wypoczynku… Na początku myślałam, że może tym razem będą to Włochy (tam z kolei przeprowadziła się całkiem niedawno moja koleżanka ze studiów magisterskich i zapraszała mnie do siebie), ale zanim zdążyłam się nad tym poważnie zastanowić, dostałam znowu zaproszenie do Sewilli od Ani i Karoliny A ściślej – dostaliśmy oboje. Ucieszyłam się bardzo, po pierwsze dlatego, że się znowu z nimi spotkam. Po drugie – nie byłam w Hiszpanii już trzy lata i naprawdę się za nią stęskniłam.
Chyba od tamtego roku wyjazdy zimowe za granicę stały się moją/naszą tradycją. W kolejnym roku, w marcu, polecieliśmy z Frankiem odwiedzić inne moje koleżanki ze studiów. Tym razem kierowaliśmy się na Londyn. A rok temu poleciałam do Irlandii. Franek dopiero zaczynał pracę w Zielonej Firmie, więc leciałam sama. To skomplikowana sprawa, ale odwiedzałam te same dziewczyny, które w 2008 roku odwiedziliśmy w Hiszpanii, i do których polecimy w tym roku
No właśnie, jak już wiecie, w tym roku wybieramy się ponownie do Sewilli. Już kilka miesięcy temu prostu wiedziałam, że w tym roku też muszę gdzieś polecieć. Już sobie nie wyobrażam spędzać całej zimy w Polsce, bez tego światełka w tunelu, jakim jest urlop I bez wypoczynku… Na początku myślałam, że może tym razem będą to Włochy (tam z kolei przeprowadziła się całkiem niedawno moja koleżanka ze studiów magisterskich i zapraszała mnie do siebie), ale zanim zdążyłam się nad tym poważnie zastanowić, dostałam znowu zaproszenie do Sewilli od Ani i Karoliny A ściślej – dostaliśmy oboje. Ucieszyłam się bardzo, po pierwsze dlatego, że się znowu z nimi spotkam. Po drugie – nie byłam w Hiszpanii już trzy lata i naprawdę się za nią stęskniłam.
Przyznać trzeba, że nieźle mi się trafiło, że mam koleżanki, które układają sobie życie za granicą. W dodatku są to moje bliskie koleżanki, z którymi chętnie się spotykam i które chcą się spotykać ze mną Owszem, przy
takich wyjazdach niestety najdrożej wychodzą noclegi i zapewne gdyby
nie to, że możemy nocować u koleżanek, nie byłoby nas stać na taki
urlop. Ale muszę podkreślić, że gdyby to były tylko znajome, chyba nie
zdecydowałabym się lecieć. Przede wszystkim czułabym się trochę
nieswojo, obco, po drugie, obawiałabym się, że ktoś zarzuci mi, że nie
odwiedzam znajomych, a kraj. W końcu po trzecie nie chciałabym odwiedzać
kogoś, dla kogo moja wizyta byłaby obojętna – musiałabym wiedzieć, że
ta osoba naprawdę cieszy się z tego, że mnie zobaczy. Raz mieliśmy taką
sytuację, kiedy w jednym z miast hiszpańskich spotkałam koleżankę,
której nie znałam zbyt dobrze. Zaproponowała nam nocleg, ale grzecznie
się wykręciliśmy. Może i była to fajna okazja na zwiedzenie miasta, ale
jednak ważniejszy jest dla mnie komfort tych odwiedzin. Najfajniejsze
jest to, że sama nie wiem z czego się bardziej cieszę – że zobaczę się z
dziewczynami, czy że robię sobie zagraniczną wycieczkę A może z tego, że lecimy z Frankiem?
Bardzo chciałam polecieć, ale nasz wyjazd nieoczekiwanie stanął pod znakiem zapytania. Już myślałam, że nic z tego, ale ostatecznie wszystko się rozwiązało Ale o tym już następnym razem, późno się zrobiło
Bardzo chciałam polecieć, ale nasz wyjazd nieoczekiwanie stanął pod znakiem zapytania. Już myślałam, że nic z tego, ale ostatecznie wszystko się rozwiązało Ale o tym już następnym razem, późno się zrobiło
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz