Miała
być dzisiaj wirtualna podróż po Maladze. Ale okazało się, że chyba
ostatnio zostawiłam włączony aparat i nie zauważyłam, że bateria mi
padła. Tak więc będzie temat zastępczy
Śniło mi się dzisiaj, że tańczyłam… W dodatku tango!
Z Frankiem. Sprawdziłam już w senniku, że może to oznaczać, że zrobię coś głupiego, ale nie będę tego żałować
A poza tym taniec z kimś to zapowiedź pokoju w uczuciach, idealnej
harmonii i głębokiego wzajemnego zrozumienia. W ogóle sen był trochę
pokręcony, ale najbardziej podobał mi się mocny uścisk Franka. Fajnie
się czułam w tym śnie, ale paradoksalnie, obudziłam się w fatalnym
nastroju… Macie tak czasami? Że zupełnie bez powodu budzicie się rano i
wiecie, że cała reszta będzie do kitu? Nie pomaga nawet słońce i wizja
pierwszego wolnego weekendu od dłuższego czasu.. No ja tak dzisiaj
właśnie miałam :/ Od rana wszystko mnie wkurzało (dobrze, że Franek
pojechał do pracy, bo bez kłótni by się pewnie nie obyło) albo
powodowało, że chciało mi się ryczeć.
Ostatecznie pojechałam do biblioteki na uniwerku, bo stwierdziłam, ze tam są same książki, więc chyba niewiele będzie mnie mogło naprawdę wkurzyć
I przyznam, ze dobrze zrobiłam. Bo humor znacznie mi się poprawił – udało mi się ruszyć z pracą dyplomową
Napisałam pierwsze dwie i pół strony
Zważywszy na fakt, ze rozdział mógłby mieć nawet jedyne siedem stron, poszło mi całkiem nieźle
Wyszłam więc stamtąd w dużo lepszym humorze. Tak więc pamiętajcie –
jak zdarzy Wam się fatalny dzień, wybierzcie się do biblioteki
Uniwersytetu Ekonomicznego
Ale tak poza tym sobota i tak jest dla mnie jakoś tak średnio udana. Dobrze więc, że się kończy, może jutro obudzę się w lepszym nastroju i niedziela zostanie odczarowana
Zwłaszcza, że mam zamiar wybrać się jeszcze do biblioteki z samego
rana. Niestety teraz w tygodniu nie bardzo mam kiedy pisać, pozostają
więc weekendy…
Taaa, wygląda na to, ze wracam do blogowania na dobre, skoro już nawet takie nudne notki zaczynam znowu pisać
Śniło mi się dzisiaj, że tańczyłam… W dodatku tango!
Ostatecznie pojechałam do biblioteki na uniwerku, bo stwierdziłam, ze tam są same książki, więc chyba niewiele będzie mnie mogło naprawdę wkurzyć
Ale tak poza tym sobota i tak jest dla mnie jakoś tak średnio udana. Dobrze więc, że się kończy, może jutro obudzę się w lepszym nastroju i niedziela zostanie odczarowana
Taaa, wygląda na to, ze wracam do blogowania na dobre, skoro już nawet takie nudne notki zaczynam znowu pisać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz