*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

czwartek, 1 września 2011

Luźne myśli.

Idzie jesień. Ale jeśli tylko jest ona słoneczna i kolorowa, to w zasadzie nie mam nic przeciwko. Zwłaszcza jeśli taka pogoda będzie podczas mojego urlopu. Zaczęliśmy już z Frankiem odliczanie, nie wiem, które z nas bardziej się nie może doczekać :))
***
Widziałam dzisiaj mnóstwo czarno-białych bachorków zmierzających w jednym kierunku. Szybko sobie przypomniałam, którego dzisiaj mamy :) Ja to się jednak cieszę, że mam to już za sobą. Wiadomo czasy dzieciństwa, młodości, beztroski i takie tam :) Ale ja wolę chodzić do pracy niż do szkoły, mimo, że szkoła źle mi się wcale nie kojarzy ;)
***
Ciągle regularnie chodzę na aerobik. Równie regularnie chodzi jeszcze kilka babeczek, w tym jedna pani tak pod sześćdziesiątkę. Nie wykonuje wszystkich ćwiczeń razem z nami, jest oczywiście mniej gibka, czy skoczna, ale na tyle ile może – ćwiczy. Strasznie mi się to podoba. Do tego fajna babka z niej – nie robi z siebie naszej rówieśniczki na siłę, ale jednocześnie nie traktuje nas jak gówniar, które nic nie wiedzą o życiu, zawsze z nami pogada i pożartuje. Lubię takie kobitki.
***
Ostatnio kupiłam chochlę do zup. Dzisiaj rano wstałam i weszłam do kuchni a do tej chochli przyczepiona karteczka z narysowanymi serduszkami: „Ale fajna nabierka. I love you” :))) Hehe, okazuje się, że nawet coś z akcesoriów kuchennych może stać się romantycznym rekwizytem :) W każdym razie od tamtej chwili uśmiech nie schodził mi z ust przez cały dzień :)
***
A po pracy czekały na mnie cztery świeżutkie słoneczniki :) To na pewno mojego humoru nie pogorszyło :)
***
A jutro ostatni dzień dość ciężkiego tygodnia w pracy. Naliczyłam się, nachodziłam, nawet zaliczyłam wspinaczkę na regały i podnoszenie ciężarów (czyt. kartonów z winem :)) Jak dobrze, że przed nami weekend.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz