Olśniło mnie
Stwierdziłam, że moja aktywność na blogowisku wcale nie jest tak
oczywiście odwrotnie proporcjonalna do ilości mojego wolnego czasu. Tak
naprawdę, głównym wyznacznikiem jest ilość spraw, które mam w danym
momencie na głowie. I rzecz jasna jedno z drugim się trochę wiąże – bo
kiedy mam dużo spraw do załatwienia to i czasu mam mniej, ale czasami
jest tak, że znalazłoby się trochę czasu na napisanie notki albo na
zostawienie komentarza, ale blogowanie należy do tych czynności, które
(z reguły:)) sprawiają mi przyjemność. A ja, żeby móc w pełni czerpać
przyjemność z przyjemności muszę mieć czysty umysł ! Umysł niezaprzątnięty żadnymi zaległymi sprawami, rzeczami do zrobienia i załatwienia.
Ja po prostu muszę najpierw wykonać wszystkie moje obowiązki, żeby móc w pełni skupić się na innych czynnościach – w szczególności dotyczy to właśnie blogowania.
Czasu mogę mieć cały czas tyle samo, tylko spraw, którymi się zajmuję i o których myślę, więcej
Kiedy piszę, lubię wiedzieć, że w tej chwili mogę się skoncentrować
tylko na tej czynności – nikt ani nic nie będzie mi przerywało, mogę się
wsłuchać w moje myśli. Nie lubię pisać po łebkach – byle coś
opublikować. Bo czasami mam potrzebę, żeby po prostu pisać, ale właśnie
tej czystości umysłu mi brakuje
No i pojawia się notka, która wcale mi się nie podoba, bo mam
wrażenie, że nie wyszła z mojego wnętrza, a jakimś skrótem obok
przelazła Ale najczęściej w takich sytuacjach po prostu odpuszczam. Ja po prostu muszę najpierw wykonać wszystkie moje obowiązki, żeby móc w pełni skupić się na innych czynnościach – w szczególności dotyczy to właśnie blogowania.
Podobnie jest z czytaniem Waszych blogów – a właściwie nawet bardziej z komentowaniem. Nie lubię komentować w pośpiechu i byle jak. Wolę nie zostawiać w ogóle znaku, że byłam, niż pisać jakieś głupoty
A tak swoją drogą zauważyłam znowu mały przestój chyba? Jakaś mniejsza ogólna aktywność w blogosferze nastąpiła, ciekawa jestem, czy to jest zaraźliwe, czy aura tak na wszystkich działa, czy może po prostu zbieg okoliczności?
U mnie w pracy zaczyna się gorący okres, ale na razie jakoś sobie z nim radzę. Udaje mi się ogarnąć wszystkie sprawy i oczyścić umysł dość szybko. Podobnie popołudniu. Dlatego na razie chyba się tak najgorzej moje pisanie nie zapowiada, chociaż wolałabym mieć jeszcze więcej czasu na to
***
A w ramach peesu ciąg dalszy Kluseczki:
Mamy w domu taką niepisaną umowę, że jak jedna osoba robi obiad to druga zmywa. Ostatnio robiłam na obiad kopytka. Jak zwykle w przypadku potraw mocno mącznych bałagan był większy niż zwykle. Franek wchodzi i łapie się za głowę:- Aaaale sprzątania! I ja to wszystko muszę zmywać…
- Smakowały kluseczki?
- Smakowały…
- To jak się chciało kluseczek na obiad to teraz trzeba po kluseczkach posprzątać.
- Chyba po KluseczCE – rzecze Franek wskazując na mnie
***
Posprzeczaliśmy się niedawno. Spięcie trwało parę minut i szybko o nim zapomnieliśmy. Siada Franek obok mnie i mówi:
- Przesuń się trochę Kluseczko…, a nie, nie mogę tak do ciebie mówić, bo przed chwilą na mnie warczałaś. Kluseczki nie warczą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz