Ależ ten czas szybko leci! I już nawet nie mam na myśli tego pobytu nad morzem, bo przecież wiadomo, że urlop zawsze mija nim się człowiek obejrzy. Ale gdzie mi się podział dzisiejszy dzień, to już kompletnie nie wiem :)
W pracy wszystko poszło nadspodziewanie dobrze. Myślałam, że po tej przerwie będę miała więcej zaległości, a przede wszystkim niezgodności :) A jednak wszystko się ładnie układa. W domu roboty po kokardkę :) Franek na szczęście rozpakował bagaże, kiedy ja byłam w pracy (gdyby nie on, pewnie leżałyby te torby jeszcze przez tydzień, bo nie znoszę się pakować i rozpakowywać!:)). Za to kiedy on jest w pracy, ja ogarnęłam to, co zostało na wierzchu. Oczywiście w mieszkaniu mamy tonę piachu plażowego. I dwie tony prania :) Dwie rundy już dziś zrobiłam. Teraz muszę spasować, bo nie będzie gdzie suszyć. I pomyśleć, że to raptem cztery dni były. I oczywiście już zacieram ręce na myśl o tym ile będzie prasowania...
Żartuję, aż tak bardzo tego nie lubię :P Ale jak mus, to mus.
Wpadłam tylko na chwilę, żeby zameldować, że już jesteśmy. I że pobyt udał się wyśmienicie. Świętowanie jeszcze lepiej (przy okazji - dziękuję za smsy i inne takie - wiecie jakie :P :*). I to naprawdę wcale nie chodziło o płyn do kibelka!
W pracy wszystko poszło nadspodziewanie dobrze. Myślałam, że po tej przerwie będę miała więcej zaległości, a przede wszystkim niezgodności :) A jednak wszystko się ładnie układa. W domu roboty po kokardkę :) Franek na szczęście rozpakował bagaże, kiedy ja byłam w pracy (gdyby nie on, pewnie leżałyby te torby jeszcze przez tydzień, bo nie znoszę się pakować i rozpakowywać!:)). Za to kiedy on jest w pracy, ja ogarnęłam to, co zostało na wierzchu. Oczywiście w mieszkaniu mamy tonę piachu plażowego. I dwie tony prania :) Dwie rundy już dziś zrobiłam. Teraz muszę spasować, bo nie będzie gdzie suszyć. I pomyśleć, że to raptem cztery dni były. I oczywiście już zacieram ręce na myśl o tym ile będzie prasowania...
Żartuję, aż tak bardzo tego nie lubię :P Ale jak mus, to mus.
Wpadłam tylko na chwilę, żeby zameldować, że już jesteśmy. I że pobyt udał się wyśmienicie. Świętowanie jeszcze lepiej (przy okazji - dziękuję za smsy i inne takie - wiecie jakie :P :*). I to naprawdę wcale nie chodziło o płyn do kibelka!
No to ciekawa jestem o co ;D
OdpowiedzUsuńA w jakiej miejscowości byliście?
Czekam na relacje ;d
P.S. Ja też nie znosze się pakować i rozpakowywać a najbardziej tego drugiego właśnie. :/// To jest w tych wszustkich wyjazdach najgorsze.
Byliśmy w Grzybowie.
UsuńJa nie lubię jednego i drugiego, ale pakowanie się jest dla mnie jednak gorsze.
No to ja pracowałam niedaleko całkiem w Ustroniu Morskim a później w Sianożętach, to chyba jakoś 10 km dzieli te miejscowości ;))
UsuńTak, wiem gdzie to jest. Rzeczywiście niedaleko :)
UsuńRozpakowywanie gorsze zawsze od pakowania przed! I ja czekam na odpowiedź - co TO było?
OdpowiedzUsuńWszystko napiszę :)
UsuńNoo, wiedziałam, że ściemnia :P
OdpowiedzUsuńJa trochę też podejrzewałam :P
Usuńno to ciekawe co, skoro nie plyn :P
OdpowiedzUsuńCzekam na relacje :)
Już sie powoli robi :)
UsuńNo Małgosia, potrafisz podgrzać ciekawość... Teraz to już musisz nam napisać co to było :)
OdpowiedzUsuńAle to niechcący :) Po prostu miałam napisać wczoraj, ale przez to pranie i prasowanie sie nie wyrobiłam :)
Usuńżądam większej relacji i paru fotek:)
OdpowiedzUsuńRelacja będzie, gorzej fotkami :)
UsuńNoo ja też chce wiedzieć co tam było:P Ja pakować się lubię, ale rozpakowywać już nie:)
OdpowiedzUsuńA ja nie lubię ani jednego ani drugiego. A pakowanie się jest chyba jeszcze gorsze, bo rozpakować musze wszystko, co wpakowałam, a przy tym pierwszym jeszcze trzeba wybierać i starać się, żeby się zmieścilo :)
UsuńJa zanim się zwykle rozpakuję to to musi odleżeć ;P Uprawomocnić się znaczy :D
OdpowiedzUsuńNo u mnie też niestety często tak jest, chociaż bardzo tego nie lubię. Ale jak Franek weźmie sprawy w swoje ręce to od razu jest tak, jak powinno być :)
UsuńDobrze, że już wróciłaś :)
OdpowiedzUsuń:) Też sie cieszę, ale z drugiej strony, tam było naprawdę wspaniale :)
Usuńja nie lubię się pakować przy powrocie z wyjazdu do domu, bo zawsze wtedy bagażu robi się znacznie, znacznie więcej niż było na początku i trudno go wtedy gdzieś upchnąć...
OdpowiedzUsuńNo, coś w tym jest, ale ja jednak jeszcze bardziej nie lubię się pakować - bo zazwyczaj nie wiem co zabrać. A kiedy się rozpakowuję, to po prostu muszę wyciagąć to, co jest w torbie :))
UsuńNie znam osoby, która lubiłaby pakowanie i rozpakowywanie. To jednak czynność znienawidzona przez większość ludzi. Jeśli miałabym wybierać to wolę się pakować. Rozpakowywanie równa się najczęściej z gruntownym sprzątaniem mieszkania (wspomniany piach). Ale zawsze próbuję się przemóc i zrobić to jak najszybciej, by mieć już z głowy. Niestety, w rozpakowywaniu nie mogę liczyć na mojego M. Jak dla niego torby mogłyby tak jeszcze poleżeć z tydzień. Przecież ma jeszcze inne czyste rzeczy w szafie;)
OdpowiedzUsuńJa znam takie, które lubią się pakować.
UsuńJa z kolei zdecydowanie wolę już rozpakowywanie, od pakowania. To drugie zabiera mi dużo więcej czasu. A kiedy się rozpakowuję, to wiadomo, ze muszę wyciągnąć to, co się znajduje w torbie.
U nas zazwyczaj jest tak, ze Franek wszystko rozpakowuje i sprząta, a ja zajmuję się praniem, sprzątaniem i chowaniem rzeczy, które on zostawił dla mnie.
ja sie przyłączam też nie lubię się rozpakowywać, a pakowanie mam juz opanowane do perfekcji, wiec już nawet polubiłam ;) też jestem ciekawa co to za cudo Twój Franuś wymyslił ;)
OdpowiedzUsuńMnie i tak już trochę lepiej to pakowanie idzie, niż kiedyś. Ale i tak tego nie lubię :))
Usuńo matko, rozpakowywanie jest straszne! Pranie to pikuś, ale nienawidzę go potem zdejmować z suszarki, prasować, składać... blee
OdpowiedzUsuńDwa razy byłam w Grzybowie, lubię tamtą plażę, nie ma masy ludzi :)
A mnie akurat to nie przeszkadza :) Nie lubię co prawda wieszać prania, ale już prasowanie i składanie jest ok :)
UsuńWydaje mi się, ze z Poznania ludzie właśnie głównie w tamte okolice jeżdzą, a podobno już w Grzybowie wyjątkowo dużo Poznaniaków. Ja tam w zeszłym roku zawitałam przypadkiem, w tym to była typowa podróż sentymentalna :)