Trzeci raz zaczynam pisać tę notkę, bo mam tyle do opowiedzenia, że nie wiem od czego zacząć. Ostatecznie postanowiłam zacząć od środka :)
Pisałam niejednokrotnie, że gdybym miała okazję przeżyć jakiś dzień jeszcze raz, byłby to dzień zaręczyn. Zaręczyliśmy się dokładnie rok i jeden dzień temu :) Ale z różnych względów Franek postanowił, że przeniesiemy świętowanie na piątek. Nad morze pojechaliśmy do Grzybowa - tak jak w zeszłym roku. Mieszkaliśmy w tym samym miejscu. I w piątek, tak samo jak w zeszłym roku, wzięliśmy koc, butelkę wina i poszliśmy wieczorem na plażę. W dzień pogoda nie była zbyt obiecująca, ale po południu już się rozpogodziło i wieczór był naprawdę bardzo ładny i dość ciepły. Usiedliśmy obok siebie na kocu i otworzyliśmy wino. I wtedy Franek z okazji rocznicy naszych zaręczyn podarował mi książkę o bardzo osobliwym tytule:
Pisałam niejednokrotnie, że gdybym miała okazję przeżyć jakiś dzień jeszcze raz, byłby to dzień zaręczyn. Zaręczyliśmy się dokładnie rok i jeden dzień temu :) Ale z różnych względów Franek postanowił, że przeniesiemy świętowanie na piątek. Nad morze pojechaliśmy do Grzybowa - tak jak w zeszłym roku. Mieszkaliśmy w tym samym miejscu. I w piątek, tak samo jak w zeszłym roku, wzięliśmy koc, butelkę wina i poszliśmy wieczorem na plażę. W dzień pogoda nie była zbyt obiecująca, ale po południu już się rozpogodziło i wieczór był naprawdę bardzo ładny i dość ciepły. Usiedliśmy obok siebie na kocu i otworzyliśmy wino. I wtedy Franek z okazji rocznicy naszych zaręczyn podarował mi książkę o bardzo osobliwym tytule:
Byłam naprawdę w szoku, to kolejny dowód na to, jak bardzo prezenty Franka są zawsze przemyślane i dobrane. Całkowicie mnie zaskoczył. Ale okazało się, że to jeszcze nie koniec!
Powoli opróżnialiśmy butelkę białego wytrawnego wina, wspominając, jak to było rok wcześniej. Franek zastanawiał się o czym rozmawialiśmy i o czym myśleliśmy na chwilę przed... Później przypomniałam, że kazał mi zamknąć oczy. I teraz poprosił, żebym to zrobiła. A kiedy je ponownie otworzyłam, Franek trzymał w ręku... pudełeczko z pierścionkiem! Wyobrażacie sobie?? :)) Teraz to dopiero byłam kompletnie zaskoczona. Jak mogłabym się spodziewać czegoś takiego? Pierścionek tym razem srebrny z cyrkoniami i, jak Franek zaznaczył, niezaręczynowy, ale za to pasujący jak ulał, więc zgubić go w tym roku nie mogłam :) I także piękny! Franek powtórzył pytanie, które zadał mi w zeszłym roku, choć oczywiście zrobił to dla czystej formalności :) Bo jednak było coś, co odróżniało ten dzień od zeszłorocznego - teraz mieliśmy już konkretne daty, plany, założenia... Nie rozmawialiśmy już czysto hipotetycznie, ale dopracowywaliśmy listę rzeczy do załatwienia na 58 dni przed ślubem. To samo w sobie było magiczne - siedzieliśmy w tym samym miejscu, na tej samej plaży. Na chwilę cofnęliśmy się w czasie, ale z drugiej strony mieliśmy świadomość, jak wiele się zmieniło przez rok. A jednocześnie nie zmieniło się nic w kwestiach najistotniejszych.
Późnym wieczorem poszliśmy jeszcze do tej samej knajpy, w której byliśmy rok temu. Podobnie jak wtedy odbywał się jakiś dancing. Tak samo jak wtedy zamówiliśmy po piwie (choć nie było już tego samego niestety) - i tak samo jak rok temu rozmawialiśmy o liście gości na naszym weselu. Z tą różnicą, że wtedy rozmowa była hipotetyczna, zastanawialiśmy się, kogo zaprosimy. Teraz mieliśmy listę i konkretne liczby :) Niesamowite.
Zanim położyliśmy się spać, spojrzałam w niebo. Tak samo jak rok temu było czyste i pełne gwiazd...
Oczywiście, że "żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy..." Zawsze będą jakieś odróżniające szczegóły. Ale okazuje się, że można chociaż spróbować odtworzyć to, co było. Dzięki Frankowi miałam szansę przeżyć jeden z najpiękniejszych dni mojego życia ponownie. I nigdy mu tego nie zapomnę.
Ps. A to była tylko jedna ze świętowanych okazji! Tak w ogóle to Franek oszalał z tymi prezentami:))
Aaaaaa, jak uroczo! Nawet czytając jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńJa też byłam.. Nadal chyba jestem :)
UsuńAleż to piękne, komedie romatyczne się przy tym chowają ;D Super ;))
OdpowiedzUsuńPewnie, że się chowają :) Wszystko było naturalne i nieprzesłodzone (choć może się takie wydawać, ale my w ogóle nie jesteśmy przesłodzeni, więc to by nie wyszło :)), nie to co w tych filmach :P
UsuńHaha no dokładnie, dzięki wam zaczynam wierzyć w miłość ;D
Usuń:)) No proszę, tego bym się nie spodziewała :P
UsuńRomantiko!!! :) Franek jest bardzo pomysłowy, szkoda, że nie znają się z Lubym, może by mu czasem coś podpowiedział :/ PS. Jestem pewna, że za 58 dni nastąpi TEN dzień, który z rozmarzeniem będziesz chciała powtórzyć...
OdpowiedzUsuńMnie samą czasami jego pomysłowość zdumiewa. Pod tym względem jest niesamowity.
UsuńByć może tak własnie będzie :) Tylko drugi ślub to już trudniej zorganizować niż drugie zaręczyny :P Tak, czy inaczej - bedę miała już dwa najpiękniejsze dni w życiu :D
I byłabym napisała coś w podobnym stylu jak poprzedniczki, bo też już skrobałam: "Oooo, jak słodko!", ale byłoby tu już za dużo cukru :)))
OdpowiedzUsuńGrzybowo, powiadasz? Nie pytam czy tam ładnie, bo na pewno ładnie, ale zastrzygłam uszami, bo ciągle nie wiem gdzie wylądujemy za tydzień :))) Pewnie gdzieś na Pomorzu Zachodnim, ale nic mi nie zaszkodzi poszukać troszkę informacji o tymże Grzybowie :)))
To cieszę się, że wyprawa się udała. I że była taka romantyczna :)))
:))Fakt. Ale muszę przyznać, że choć to może tak wyglądać, to cała sytuacja nie była przesłodzona :) Raczej po prostu sympatyczna :)
UsuńNo to właśnie Pomorze Zachodnie - tuż obok Kołobrzegu. Z tym, że to malutka mieścinka. Zależy czego szukacie, bo specjalnie dużo się tam nie dzieje, ale za to nie ma aż takich tłumów jak w innych miejscowaościach.
Ja też się cieszę :)
aaaaaaaaaaaa ale czad ;))
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńWydawało mi się, że jestem romantyczką, ale mnie to zupełnie nie zaskakuje. Kocha i to jest widoczne. Ot i całą filozofia ;)
OdpowiedzUsuńInne morza np. Śródziemne jest piękne, ale nasz Bałtyk to nasz Bałtyk! :)
Zdziwiłabym się, gdybys napisała coś innego :) Twój facet miałby z Tobą przechlapane :)
UsuńMnie romantyzm nie kojarzy się z zaskakiwaniem, raczej staram się dostrzegać coś niezwykłego, nawet w tym, co może być zwykłe, a przede wszystkim to doceniać i zauważać.
Raczej rozpatruję pewne rzeczy w kategoriach odpowiedzialności np. facet odbierze mnie z lotniska o 3:00 nad ranem, czy nawet popołudniu, mimo, że mogłabym wziąść taksówkę, pojedzie mi kupić bilet, gdzieś tam, bo ja w natłoku spraw nie zdążę tego zrobić, zrobi zakupy, czy posprząta mieszkanie. Dla Ciebie z tego co pamiętam są to te niezwykłe gesty.
UsuńBo dla mnie to nie jest coś co mi sie po prostu należy. Wszystko, co świadczy o tym, że ktoś mnie kocha jest wg mnie czymś niezwykłym i potrafię to decenić. I tu sie różnimy.
UsuńI bez przesady z tą odpowiedzialnością. Gdzie na tej plaży niby miałam ją usadowić? :/ Wiesz, do romantyczki to ci baaaardzo daleko
Ale ja nie uważam, że mi się to należy. Uważam, że są to gesty świadczące o miłości do drugiej osoby. Naturalne, nie ma w nich nic niezwykłego.
UsuńNie uważam, żeby zorganizowanie czegoś w rodzaju drugich zaręczyn tylko po to, żeby zrobić mi przyjemność było czyms najzwyklejszym w świecie.
UsuńA codzienne drobne gesty zawsze mnie bedą zachwycać i w przeciwieństwie do Ciebie nigdy nie przejdę nad nimi do porządku dziennego. Nawet bym tego bardzo nie chciała :)
Nie pierwszy raz widzimy, że bardzo się różnimy :) Żeby nie było-doceniam te gesty, ale mam świadomość, że są one dowodem miłości i odpowiedzialności, oraz tego, że mogę na tego człowieka liczyć w każdej sytuacji.
UsuńNie jesteś jedyną osobą, od której sie róznię, więc prawdę mówiąc, myślę, że nie w tym rzecz :)
UsuńO, a w czym, jeśli mogę wiedzieć? Tylko proszę nie mów mi znowu, że jestem złośliwa ;P
UsuńNegatywne podejście. Ot i cała filozofia. A o złośliwości to Ty ciągle wspominasz :)
UsuńNegatywne podejście, czyli pesymizm? Wierz mi znam strasznych pesymistów.
UsuńA moje podejście nie jest negatywne-tak przynajmniej uważam. Po prostu, ja to widzę inaczej, niż Ty i wszystko gra :)
Wierze ci.
UsuńI nie akurat w tym wypadku nie chodzi mi o pesymizm.
A to w jakim? Wiesz każdy ma jakieś swoje poglądy na życie i ja to szanuję. A przynajmniej staram się, bo nie zawsze wyjdzie mi dokładne powiedzenie tego, co akurat chcę przekazać.
UsuńAbsolutnie nie odmawiam Ci prawa do tych pogladów :)
UsuńCieszę się, że pomimo różnic nas dzielących, potrafiłyśmy się dogadać :)
UsuńNie widziałam pierścionka, ale wyobraziłam sobie i już mi się podoba ;) bo srebrny :)
OdpowiedzUsuńFajnie tak sobie wszystko przypomnieć, w tym samym miejscu z tym samym człowiekiem :) te 58dni zlecą pewnie w szalonym tempie oby tylko ślub i wesele tak szybko nie minęło :)
Ale przypominam Ci, że mój zaręczynowy - zloty też Ci się podobał :) Wiesz co, mi się tez kiedyś wydawało, że złote mi się nie podobają. Ale teraz myslę, że to wynika z tego, że człowiek sobie w głowie coś tak zakoduje :) Bo złote są równie piękne. A inna sprawa, że na przykład obrączek srebrnych lub z białego złota sobie nie wyobrażam, więc złoty zaręczynowy pierścionego bardziej mi pasuje :)
UsuńBardzo fajnie, jestem sentymentalna, więc szczególnie lubię takie sytauacje.
I na pewno minie to bardzo szybko. Z jednej strony się cieszę, z drugiej, troche mi żal :)
Owszem, pamiętam :) Podobał mi się głównie przez to, że był/jest bardzo prosty i skromy, przez co ma wiele uroku :)
UsuńByć może tak jest, z tym kodowaniem w głowie :) Są też takie osoby, które noszą tylko złotą biżuterię, inna się im nie podoba, ale co człowiek, to różne upodobania :) Mam nadzieję, że po 15 września zaprezentujesz nam swoją dłoń już z obrączką :)
Wiadomo, że żal, bo zleci i będzie to "tylko" wspomnienie, ale jakże miłe :) sama pewnie będę cieszyła się na swój ślub, za te kilka lat :) Póki co, pozostaje mi radość na Twój ślub i brata :)
Oczywiście, każdy ma inny gust, ale o tym "zakodowaniu" piszę trochę z własnego doświadczenia. Złote pierścionki zawsze kojarzyły mi się z siermiężnymi: grubymi, z wielkim oczkiem, zdobieniami i mocno żółte. A teraz już raczej nie ma takich pierścieni. Założyłam sobie, że złote są nieładne i nawet sie na nie nie oglądałam. A okazało się, że są bardzo ładne.
UsuńSą osoby, które deklarują, ze nie lubią złota, ale później jak widzą coś złotego, to im się podoba :)
No, 15go to moze nie, bo będę trochę zajęta, nie wiem, czy będę miała czas na blogowanie :)
Mnie też by zamurowało... Franek przeszedł samego siebie ;)))
OdpowiedzUsuńMój mąż nie ma zmysłu w kupowaniu mi prezentów i zaskakiwania mnie, ale to cudowny człowiek i swoim zachowaniem i cierpliwością rekompensuje mi wszystko.
Pozdrawiam
Najważniejsze, że jest Ci z nim dobrze i tego nie potrzebujesz ;)
UsuńA co do Franka - zgadzam się, przeszedł samego siebie :)
Wow, zbieram szczękę z podłogi. W życiu nie podejrzewałabym, że facet może się wykazać taką wyobraźnią i romantyzmem. Twój Franek to skarb!
OdpowiedzUsuńJa nie podejrzewałabym, że Franek może się tym wykazać :)) Ale od jakiegoś juz czasu stopniowo zmieniam o nim zdanie w tym względzie :)
UsuńA ja już wiem o czym zapomniałam! Jeszcze niedawno w myślach mówiłam sobie, żeby sprawdzić kiedy masz urodziny, bo kojarzyłam że jakoś w drugiej połowie lipca, no i od razu nie sprawdziłam.... Zatem wszystkiego najlepszego pourodzinowo, spełnienia marzeń i szczęścia u boku Franka :))
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńAleż Ci się przyszły mąż trafił :)
OdpowiedzUsuńTylko pozzdrościć :)
Buziaki!!!
:)) Ano trafił się, oby po ślubie mu to zostało :P:P
UsuńAchhh... ten Franek to prawdziwy ideał :) Wszystkiego najlepszego z okazji Urodzin :) Fajnie zorganizowaliście sobie tą odskocznię od codzienności i przedślubnych przygotowań. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Też myslę, że dobrze nam się udało te kilka dni. Fajnie jest tak byc ciągle razem.
UsuńJa z mężem spędzam 24h ciagle razem i czasem fajnie... za sobą zatęsknić, ale nie narzekam i jesteśmy dowodem na to, że można razem pracować i mimo to świetnie się dogadywać :)
UsuńMy zdecydowanie mniej sprzeczamy się, gdy więcej czasu spędzamy razem:) Co jest chyba dość nietypowe i nie wiem z czego to wynika:)Mozliwe, ze z tego samego powodu, który pozwala Wam byc ze soba ciagle razem i sie dogadywac:))
UsuńAle masz rację, fajnie jest sie czasami steskinic za soba i lubie nasze krotkie rozstania od czasu do czasu.
No, no...:-) To rzeczywiście było bosko:-) Trzeba Franka naprawdę pochwalić:)
OdpowiedzUsuńPewnie, że trzeba :)
Usuńjeśli co roku będziesz otrzymywać kolejne pierścionki to za parę lat uzbierasz niezłą kolekcję:)przesyłam też spóźnione życzenia wszystkiego naj z okazji urodzin!
OdpowiedzUsuńHaha :) Już mnie Franek uprzedził, że w przyszlym roku nie dostanę :P:P
UsuńDziękuję :)
Czyli rocznica idealna;) Dobrze jest tak celebrować ważne daty, to zdecydowanie sprzyja tej magii w związku, niestety nie wszyscy o tym pamiętają (wbrew opinii pewnej pani;p).
OdpowiedzUsuńTak, idealna :) Prawdę mówiąc chyba nawet nie potrafiłabym sobie takiej wyobrazić :)
UsuńZgadzam się z Tobą, ja także uważam, że trzeba świętować, kiedy są takie okazje - nawet drobne. W moim odczuciu głównie po to, żeby nam to nie spowszedniało. Myślę, że to wazne, zeby czasami zrobić z czegoś prozaicznego coś niezwykłego :) A przede wszystkim uważam, że to ważne, żeby sie tym cieszyć.
Wbrew :)
Jejku, jak romantycznie...:) No faktycznie, chyba nie można sobie wyobrazić lepszej rocznicy zaręczyn:) Pięknie:) Gratulacje!
OdpowiedzUsuńI brawa dla Franka za utrzymanie wszystkiego do końca w tajemnicy;) Ze mną tak łatwo nie ma, bo zazwyczaj wyczuwam, że M coś kombinuje;)
Rzeczywiście, nie można sobie tego lepiej ani wyobrazić ani wymarzyć :)
UsuńAleż ze mną Franek też nie ma łatwo, zresztą parę razy pisałam już o tym, jak psuję niespodzianki. I tym razem przecież też już kilka notek temu pisałam, że on coś knuje. Ale czegoś takiego się nie mogłam spodziewać. Ty byś się spodziewała? :)
Franek to super gosc:) Musi cie bardzo kochac:)
OdpowiedzUsuńAleż co Ty opowiadasz, przecież to nic nie zwykłego :D:D
UsuńNo nie wiem, ja nie znam drugiego takiego franka który tak by uczcił rocznice zareczyn- serio.
UsuńHaha, ja tez nie ;) Ale to napisałam odnośnie komentarza melanii :)
UsuńMam ciarki na całym ciele =)
OdpowiedzUsuńWierz mi, ja też miałam :))
Usuńa jednak się zdarza!! :)
OdpowiedzUsuńale romanticzny ten Franeeek!!! ;)
chyba wyjdę na balkon i poszukam se takiego :D
Zdarza się :) :)
UsuńPewnie, wychodz na balkon, polecam :)
Ale romantyczne:) wzruszyłam się:)))
OdpowiedzUsuńJa jestem zaskoczona tym romantycznym wcieleniem Franka ;)
UsuńJaki kochany i romantyczny ten Franek! :) skoro mnie rozczulił sam opis, to aż ciężko mi sobie wyobrazić, jak wspaniale Ty się musiałaś poczuć :))
OdpowiedzUsuńMnie też trudno to opisać :)
UsuńAle kochany, to fakt.
Normalnie niesamowity jest ten Twój Franek :))
OdpowiedzUsuńNie mogłabym się nie zgodzić ;)
Usuńsłodko :))
OdpowiedzUsuńCzasami tak trzeba :))
Usuń