*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

środa, 4 lipca 2012

O klamce i nie tylko :)

No to klamka zapadła. I to już dwa tygodnie temu, ale oczywiście wiecie, że - delikatnie mówiąc - byłam w tym czasie mało aktywna jeśli chodzi o blogowanie :) Wracając jednak do klamki... Byliśmy w urzędzie i dostaliśmy zaświadczenie, że oboje jesteśmy stanu wolnego i możemy wziąć ślub. Swoją drogą - nie sądziłam, że to będzie takie proste. Myślałam, że będę musiała specjalnie brać urlop i jechać do Miasteczka, ale dowiedziałam się, że wystarczy, że jedno z narzeczonych jest zameldowane w miejscu, w którym dany urząd się znajduje. W naszym wypadku był to Franek.

Musieliśmy wziąć ze sobą tylko akty urodzenia no i już przed ślubem będziemy musieli wpłacić 84 złote opłaty skarbowej na konto urzędu w miejscowości (to ważne), w której odbędzie się ślub - w naszym wypadku Miasteczka. Ja wiem, że większość z Was poślubionych to wie, ale piszę, bo może komuś się ta wiedza przyda :)
W dodatku urząd był czynny od 7:30, zjawiliśmy się tam o 8:00 i byliśmy pierwsi, pani urzędująca była bardzo uprzejma poszło sprawnie i nawet się do pracy nie spóźniłam.

Ale znowu odbiegam od klamki! Chodzi o to, że od września naprawdę przestanę być Margolką Margolkowską i stanę się - jak w mailu - Margolką Frankowską. Nie powiem, że było to dla mnie oczywiste, choć z drugiej strony - dość naturalne. Ale jednak poświęciłam temu kilka swoich myśli :) Żal mi nieco mojego nazwiska, z którym nie rozstawałam się przez ostatnie prawie 27 lat. Chociaż niejednokrotnie byłam na nie zła - w przedszkolu dzieci mnie przezywały na przykład! Poza tym w dzienniku zawsze byłam wysoko i czułam się z tego powodu mocno poszkodowana, bo wystarczyło, że chwilę zmarudziłyśmy z Juską (ostatnia w dzienniku) i weszłyśmy do klasy po nauczycielu w trakcie sprawdzania przez niego obecności i już miałam spóźnienie! A Juska nie! Poza tym bardzo często wchodziłam jako pierwsza na egzaminy, badania i różne inne straszne rzeczy, na które zdecydowanie raźniej byłoby wchodzić za kimś. Dopiero na studiach to doceniłam, bo zawsze najszybciej byłam po wszystkim :)
Poza tym NIKT nie potrafi zapisać mojego nazwiska poprawnie, jeśli nie powiem, że piszę się je przez "D" zawsze piszą przez "T". Do tego muszę jeszcze dodać dwa inne szczegóły dotyczące pisowni. A podawać komuś moje nazwisko przez telefon to już w ogóle porażka. Nie wspomnę nawet o tym, że obcokrajowcy w ogóle nie podejmowali się zazwyczaj czytania go, co było jednak dość sympatyczne, bo zawsze i wszędzie byłam po imieniu :)
Nie zmienia to jednak faktu, że z moim nazwiskiem rodowym czuję się mocno związana. Zwłaszcza, że już parę lat pod nim pracuję i teraz dylemat - podpisywać się nowym nazwiskiem a potem połowie świata tłumaczyć, że to nadal ja, tylko zaobrączkowana, czy trzymać się nazwiska starego - co jest dość absurdalne i bezsensowne? Pomyślę o tym później :)

Nazwisko Franka jest nieco łatwiejsze w pisowni, choć też mocno polsko brzmiące i zagraniczni lekko sobie mogą język połamać, ale sądzę, że tym razem dadzą radę. Z takim nazwiskiem znajdowałabym się raczej na dole dziennika, o ile nie na końcu, z czego zapewne będą się cieszyć nasze dzieci :) Ale ja tak sobie myślę, że to też nie jest fajnie być na końcu. No czemu się Franek nie mógł tak nazywać, żebyśmy się ulokowali na środku każdej listy? :)) Do tego jego nazwisko jest stosunkowo popularne w Poznaniu (a może i w całej Wielkopolsce), a ja jestem przyzwyczajona do nazwiska mocno oryginalnego. Ale jakoś to przeżyję.

Oczywiście, że rozważałam możliwość zachowania swojego nazwiska i dołożenia do niego nazwiska frankowego! Ale wtedy musiałabym się łącznie z imieniem podpisywać 29 literkami! Żadna rubryka by tego nie wytrzymała :) A znając życie, żeby było szybciej i tak posługiwałabym się tylko tym drugim, zwłaszcza, że nie musiałabym tłumaczyć, jak je napisać.

I tak właśnie wspomniana wyżej klamka zapadła i za dwa miesiące z małym kawałkiem przyjdzie mi się z lekkim żalem rozstać z Margolkowską. Jednak jak tak sobie teraz o tym myślę... koniec z literowaniem! Hurra! :)

82 komentarze:

  1. hehehe, skąd ja znam ten problem z pisownią nazwiska..baaa, z mówieniem, że pisze się przez "t" a nie "d" :D znów na odwrót niż u Ciebie :)
    ale z kolei jeśli będzie mi dane być z K. to Jego nazwisko też proste nie jest

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie to bardzo irytuje przede wszystkim dlatego, ze nie jest to jakieś szczególnie skomplikowane nazwisko. Po prostu polskie jest, z polskimi głoskami.
      Nie wiem, jak brzmi Twoje, ale z tego co wyczytałam pod ostatnią notką, nie jest typowo polskie?

      Usuń
    2. nie jest typowo polskie, ale jest bardzo sławne ostatnio, a ludzie i tak źle je piszą :/ i wiecznie poprawiam i literuje

      Usuń
    3. No tak, ale wydaje mi się, że jeśli Twoje nazwisko nie jest typowo polskie, to może być zrozumiałe, że ludzie nie wiedzą, jak się je pisze. Co oczywiście nie znaczy, że jest to mniej irytujące, Twoje odczucia są na pewno takie, jak moje :) Z tym, że u mnie jeszcze dochodzi zdziwienie, że choćbym nie wiem jak wyraźnie wymawiała i tak napiszą źle :)

      O, toś Ty sławna? :))

      Usuń
    4. ja nie :P nic mi bynajmniej o tym nie wiadomo...ale nazwisko to nawet światowe :)

      Usuń
  2. jesteś niesamowita :)
    Jestem trzy lata po ślubie ale czasami zdarzy mi się przedstawić starym nazwiskiem, niestety... a wnusia dla moich studyjnych znajomych jestem do tej pory bo nowe nazwisko tak fajnie się rozdrabnia.
    I chciałam dodać, że "nasi" potrafią mieć nawet problem z najprostszym nazwiskiem takim jak wnuk...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na pewno też długo nie będę mogła się przyzwyczaić do nowego nazwiska :) Ale jakoś będę musiała :) Chociaż z drugiej strony, jak teraz załatwialiśmy różne rzeczy, to żeby było łatwiej i tak podawałam nazwisko Franka :))
      Ale dlaczego niesamowita, to nie wiem :P

      Usuń
  3. A ja z kolei jestem w środku alfabetu :) znaczy się moje nazwisko ;) jest typowo polskie, raczej bezproblemowe :) o tym jak się będę czuła, gdy przyjdzie mi je zmieniać, jeszcze nie myślałam ;) kiedyś myślałam o tym, żeby mieć nazwisko dwuczłonowe po ślubie, ale taka opcję rozważałabym tylko w przypadku, gdyby te drugie było nieodmienne, dwa kończące się na "-ska"dziwnie brzmią :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje nazwisko jest typowo polskie - i to na tyle typowo, że zawiera w sobie polskie głoski,które właśnie sprawiają problem innym.
      No u mnie nie wchodziło w grę niestety podwójne nazwisko

      Usuń
  4. A wydawać by się mogło, że to taki drobny szczegół =)
    Ja ze środka listy wskoczyłam na sam początek i to jeszcze wyżej niż Ty obecnie =) Do tego nazwisko Ł. jest bardziej popularne a moje było bardzo oryginalne. No nie ukrywam, że poprzednie dużo bardziej mi się podobało (jak i większości zresztą), ale chyba to jednak w efekcie nie najważniejszy szczegół.
    Słuszna decyzja =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie jest to najważniejszy szcegół :) I ostatecznie też uważam, że to słuszna decyzja :) Po prostu jestem tradycjonalistką. Chociaż najchętniej wzięłabym oba nazwiska :P ale naprawdę w moim przypadku nie wchodziło to w grę.
      U mnie trudno powiedzieć, które podoba mi się bardziej, w zasadzie do obu jestem w jakiś sposób przywiązana :)

      Ps. Napisałam do Ciebie krótkiego maila.

      Usuń
  5. Bardzo szybko się przyzwyczaisz;))Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie jestem ciekawa, jak to będzie, bo wydaje mi się, że będę miała z tym problem :) Ale może jednak nie :)

      Usuń
  6. Moje pierwsze i drugie zawsze było w środku listy. Bo pierwsze na ,,m'', drugie na ,,k''... Ostatnio, w związku z pobytem w Gdyni, coraz częściej przedstawiam się panieńskim. I stwierdzam, że po 35 latach nieco odwykłam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobrażam sobie, że chyba można odwyknąć :) Ciekawe jak to ze mną będzie i jak szybko przywyknę dla odmiany.

      Usuń
  7. A ja się zastanawiam dlaczego to kobiety mają się podporządkowywać i przyjmować nazwisko męża? Jeszcze nie słyszałam o przypadku,żeby facet poszedł na ustępstwa i dostał nazwisko żony.

    Z tym urzędem to chyba nie takie proste. Koleżanka musiała jechać po wszystkie papiery do siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy doczytałaś, że ja właśnie w taki prosty sposób to załatwiłam? Nie piszę czysto teoretycznie, ja to po prostu tak zrobiłam, więc owszem melanii, to jest właśnie takie proste i wiem o czym piszę. Być może Twoja koleżanka była słabo zorientowana i zrobiła sobie niepotrzebnego kłopotu.

      A gdzie jest napisane, że kobiety mają się podporządkowywać? Nie słyszałam o takim wymogu. Nikt im tego nie każe, robią to zazwyczaj z własnej woli. Ja sama podjęłam taką decyzję, a dlaczego taką a nie inną uzasadniłam powyżej. Inna sprawa, że jestem tradycjonalistką i takie feministyczne zapędy mnie lekko przerażają.

      I ja słyszałam o przypadkach, gdy mężczyzna przyjmował nazwisko żony. A tobie nikt nie będzie kazał zmieniać nazwiska, jak nie bedziesz chciała. Ps. Widzę że wróciła dawna melanii :)

      Usuń
    2. Dawna tzn. złośliwa? I dlaczego wróciła?

      Usuń
    3. To znaczy taka, która wszędzie widzi tylko negatywny aspekt sytuacji. Dlatego, że przez chwilę wydawało nam się, że jednak potrafisz być zwyczajnie po ludzku życzliwa a nie tylko szukasz do czego by się przyczepić albo wbić szpilę (a więc owszem, złośliwa również)

      Usuń
    4. Nam tzn. komu? Jestem życzliwa, ale też, jestem ironiczna chwilami.

      Usuń
    5. Nie wiem, czy te osoby by sobie życzyły, żebym się na nie powoływała imiennie. Takie, które cię z blogowiska znają. Twoją życzliwość widziałam tylko przez chwilę. Niestety. A co sądzę o ironii pisałam ci już kilka razy.

      Usuń
    6. Rozumiem, że te osoby również podzielają Twoje zdanie o wbijaniu szpili?

      Zarówno w świecie realnym, jak i wirtualnym nie przejmuję się co kto o mnie myśli ;)

      Usuń
    7. Co innego wynika z Twojej wypowiedzi, skoro skupiłaś się właśnie na tym.
      W każdym razie akurat najmniej tutaj chodzi o to, czy sie przejmujesz, czy nie.

      Usuń
  8. Ja znowu zawsze byłam na końcu, w liceum miałam 29numerek w dzienniku na 31 osób :P Przyznam szczerze, że moje nazwisko podoba mi się szalenie, znam mało osób, które takie nosi. Natomiast więcej ludzi ma takie nazwisko jak moje, ale druga literka to nie "a" tylko "ę" bądź "e". I tak wszyscy, którzy proszą mnie o nazwisko, przekręcają drugą literę. Jakoś średnio sobie na dzień dzisiejszy wyobrażam rezygnację z niego po ślubie, ale na szczęście taką decyzję będę musiała podjąć dopiero za kilka lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja natomiast zawsze sobie wyobrażałam, że z mojego nazwiska po ślubie zrezygnuję ;)) Nie była to dla mnie jakaś straszna, traumatyczna decyzja :) Tylko pod koniec, jako że jestem sentymentalna, się trochę nad tym musiałam zastanowić :)

      Usuń
  9. Fajnie, że udało się Wam załatwić dokumenty. My nasze już mamy od maja :) w Kościele też wszystko załatwiliśmy :)
    A jak chodzi o nazwisko to ja mam podobnie :) Rozważanie pozostawić swoje - a może dołożyć drugie... ale na tą myśl zaczynałam się śmiać nie dość że też bardzo długie (no może nie 29 liter) to jeszcze w brzmieniu razem :D :D noo...
    Tak więc zmieniam nazwisko z A na B i już :)

    PS. jak widać dotarłam :) w końcu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No my nie mogliśmy wcześniej tego załatwić, bo jak zapewne wiesz, te dokumenty są wazne tylko przez 90 dni, więc najwcześniej mogliśmy się wybrać po nie 15 czerwca :)
      Ja bym chętnie zostawiła sobie swoje nazwisko, no ale od początku wiedziałam, że to opcja nie do przyjęcia.

      Usuń
  10. Znam te nazwiskowe dylematy, bo ja mam nazwisko piękne i oryginalne, a mój miły bardzo popularne. Dwóch się nie da, bo za długo. Będę za moim nazwiskiem tęskniła... Ale mam jeszcze trochę czasu, aby się nim nacieszyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do swojego nazwiska sentyment na pewno mam, ale chyba nie aż tak, żeby faktycznie tęsknić za nim jakoś szczególnie :)

      Usuń
  11. ja sie smieje, ze teraz wszedzie gdzie moge podpisuje sie swoim rodowym nazwiskiem, z ktorym za ciutke ponad miesiac przyjdzie mi sie pozegnac. Ja od poczatku nie bralam pod uwage polaczenia naszych nazwisk, bo podobnie jak u Ciebie musialabym podpisywac sie 29 literkami :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - ja też w zasadzie nie brałam tej opcji pod uwagę, mimo, że chętnie zostawiłabym sobie panieńskie nazwisko, ale to naprawdę nie wchodziło w grę, więc tak sobie tylko pomarzyłam przez chwilę :))

      Usuń
  12. W sumie to sama nie wiem, jak by mnie się bardziej podobało - gdybym była przywiązana do swojego nazwiska, kusiłoby mnie podwójne... Wydaje mi się, że wtedy często ludzie używają jednego z nich, oczywiście tam gdzie można.

    W szkole bardzo mi się podobało, że często byłam dokładnie pośrodku listy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnie bywa, wiem, że sporo osób korzysta wtedy z tych dwóch nazwisk, ale w moim wypadku by się to po prostu nie sprawdziło, więc stwierdziłam, że nie będę robić niepotrzebnej szopki :)

      Usuń
  13. A ja się cieszyłam, że zmienię nazwisko :D Właśnie ze względu na tłumaczenie, literowanie i wiecznie popełniane w nim błędy. Moje rodowe było oryginalne i niewiele osób takie w Polsce nosi, a po mężu mam proste, typowe, zwyczajne i popularne, ale za to pozbyłam się problemu ;) No i z końca listy przeskoczyłam na sam początek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie Twoje odczucia były bardzo podobne do moich. Ja też się bardziej cieszę niż nie cieszę :) - będę miała z głowy to literowanie itd. Ale chodzi mi o ten aspekt sentymentalny, pod tym względem trochę mi żal :)
      Ale akurat to, że nazwisko Franka jest dość popularne, średnio mi się podoba :)

      Usuń
  14. A ja właśnie mam nazwisko pod koniec alfabetu i choć po mnie zawsze ktoś był jeszcze, na studiach to jeszcze więcej tych nazwisk z literką po mojej, to też się zawsze naczekałam. Najbardziej denerwowało mnie gdy na egzaminach dzielili nas na dwie tury i z racji literki nie mogłam wchodzić z koleżankami :D
    Swoją drogą, ciekawe ile czasu zajmie Ci oswojenie się z nowym nazwiskiem i czy gładko pójdzie przedstawianie się jako Margolka Frankowska :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie sobie uświadomiłam, że nie wiem, jak masz na nazwisko :P Dziwne mi się to wydalo, bo mi się wydaje, że już tak dobrze się znamy :))) Jak widać, nie trzeba znać czyjegoś nazwiska, czy wyglądu, żeby mieć takie odczucia ;))
      No właśnie u mnie zazwyczaj podobnie było, tylko ja byłam na początku a wszystkie moje koleżanki w drugiej części dziennika!

      Nie mam pojęcia, ile czasu się będę przyzwyczajać :P

      Usuń
  15. Ja również zmieniłam nazwisko przy ślubie i tak już zostało.
    Teraz miewam tęsknoty za moim rodowym, wolę je używać w ... różnych miejscach i używam.
    Podwójne nazwisko to zawsze kłopot przy dokumentach, a już literowanie i przedstawianie się cudzoziemcom to najczęściej porażka!
    Jakiś czas może potrwać zanim się nie oswoisz, ale jestem pewna, że pójdzie szybciej, niż myślisz i już o kilku miesiącach będziesz się odwracać na zawołanie pani Frankowska :)
    Teraz urzędy działają znacznie szybciej, niż kiedyś i faktycznie wymaga to mniej czasu i energii. I oby było pod tym względem coraz lepiej! :)
    A Tobie wcale się nie dziwię tych rozważań, chciałabym znów wrócić do momentu, kiedy podejmowałam tę decyzję i zostać przy swoim pierwotnym nazwisku. Pewnie dlatego, że się rozwiodłam i tylko nazwisko mi pozostało.
    pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, podeszłam właśnie do tematu praktycznie i stwierdziłam, że podwójne nazwisko jednak byłoby mocno uciążliwe w moim wypadku i ostatecznie mogłabym tego pożalować, zwłaszcza, że moje nazwisko naprawdę do łatwych nie należy.
      Ciekawa jestem właśnie, jak szybko się oswoję z nową sytuacją :)

      To prawda, jestem mile zaskoczona, jak szybko załatwiliśmy wszelkie urzędowe sprawy. Dłużej trwało moje użeranie się z operatorem komórkowym niż jakakolwiek sprawa urzędowa!

      pozdrawiam :)

      Usuń
  16. ciekawe masz te rozterki nazwiskowe. Ja mojego rodowego nazwiska nigdy nie lubiłam bo też mnie w szkole przezywały dzieci, więc jak wchodziłam za mąż ani przez sekundę nie wahałam się żeby się pozbyć mojego rodowego :))) aktualnie nadal mam nazwisko męża bo do własnego nie chcę wracać bo mężowe ładniejsze he he he ... obydwa są na tę samą literę więc w dzienniku na studiach i w pracy moja pozycja się nie zmieniła ale nie powiem, że przez pierwszy rok nie reagowałam na nowe nazwisko bo tak było właśnie ... nie mogłam przywyknąć, że po 26 latach nagle się inaczej nazywam :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mogłabym powiedzieć, że swojego nazwiska nie lubię. Jestem do niego w jakiś sposób przywiązana, chociaż też nie na tyle, żeby się teraz martwić tym, że je "stracę" :)No i oczywiście cieszę się z tego, że bedę miała nazwisko łatwiejsze :) czy ładniejsze? Tego nie wiem, w zasadzie oba w jakiś sposób mi się podobają.

      Jestem ciekawa, jak szybko przywykne.

      Usuń
  17. Powinnaś się cieszyć z nazwiska na M ja mam nazwisko na W i zawsze byłam na końcu albo byłam przed ostatnia :P Ja pisze egzamin w niedziele w szkole więc proszę trzymaj kciuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam nazwiska na M :) Tak, jak napisałam, zaczyna się na jedną z początkowych liter altabetu.

      Usuń
    2. aaa:):) No tak na początku kiepsko jest być ale lepsze to niż koniec

      Usuń
    3. No, punkt widzenia zależy zazwyczaj od punktu siedzenia :) Ja uważam, że koniec lepszy niż początek :)

      Usuń
  18. też mam ten dylemat... ale u mnie są 3 możliwości zostawić swoje, dołożyć drugie lub zmienić, dobrze że mam jeszcze czas by to rozważyć ;) Mój Skarb stwierdził, że chce albyśmy się nazywali tak samo czyli jak wybiore tak bedzie :) to jest dopiero przechlapane ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to ja praktycznie z miejsca odrzuciłam dwie możlwości - nazwisko podwójne odpadało, a swojego też nie chciałam zostawiać, bo nie chciałam,żebyśmy się nazywali inaczej. No a pomysł, żeby Franek przejął moje nazwisko średnio mi się podoba :)

      Usuń
  19. Moje panieńskie nie raz mylili.. na niektórych dyplomach ma do dziś z błędem :) ale okazało się, że nowe tez muszę prostować... nie przedz "gdz" a "ck" :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście u mnie nigdy się nie zdarzyło, żeby na ważnym dokumencie ktoś popełnił błąd :)
      Jeśli chodzi o moje przyszłe nazwisko - nie przewiduję tego typu problemów. Raczej jest ono wyraźne do wymówienia i rządzi się podstawowymi prawami ortografii polskiej ;)

      Usuń
  20. W ogóle mi przez mysl nie przyszło, że bierzecie też cywilny :-) Jeśli chodzi o nazwisko, to też mam długie, ciężkie w pisowni i mowie czasem też. Chciałam Ci właśnie zaproponować żebys zostawiła dwa, ale skoro, to aż 29 literek, to masz rację. Zostań przy Frankowskim i ciesz z nowego brzmienia ;-) Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo nie bierzemy :) Nasz ślub będzie konkordatowy - bez tego, prawnie nadal nie bylibyśmy małżeństwem. Nie wiem, czy ktokolwiek bierze ślub wyłącznie kościelny - niekonkordatowy :)

      Zdecydowanie za długie byłoby to nazwisko. I zrobiłabym sobie tylko kłopot :)

      Usuń
  21. No i odpowiedziałaś na pytanie, jakie cały czas podczas lektury chodziło mi po głowie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale odpowiedziałam na nie już an początku trzeciego akapitu :)
      Zresztą, nie o odpowiedz ostatecznie mi w notce chodziło tylko właśnie o rozterki :P Bo w zasadzie odpowiedz była dla mnie juz od dłuższego czasu jasna;)

      Usuń
    2. Potraktowałam to bardziej jako fakt, że będziesz jego żoną :))) Może dlatego, że często słyszę o sobie X-owa albo X-ówka (w nazwiskiem P.), ale to są żarty, więc przyzwyczaiłam się do lekkiego podchodzenia do tematu nazewnictwa. Tak że dopiero po Twoich rozterkach dowiedziałam, że tak naprawdę-naprawdę zmieniasz swoje nazwisko :)))

      Usuń
    3. Nie jestem pewna, czy dobrze rozumiem, co masz na myśli :)) Chyba pierwsze zdanie mnie nieco konfunduje :P

      No nie, to nie żarty. Od około 14:30 15 września będę zupełnie inną osobą :D

      Usuń
  22. Dziękuję za tą notkę, przydadzą mi się te informacje, kiedy będziemy załatwiać już sprawy papierkowe. Przyznam, że trochę mnie one przerażają, bo wydają się dość zagmatwane. Ale chyba im bardziej się w to zagłębimy, tym prościej będzie je załatwić;)
    A co do nazwiska, mój M, ku mojemu zdziwieniu, namawia mnie na pozostanie przy swoim nazwisku. Pewna byłam, że M, jak każdy facet będzie chciał, by jego żona nosiła jego nazwisko. A tu mile się zaskoczyłam, bo nie będę pod 'przymusem' zmiany nazwiska, choć to dla każdego indywidualna sprawa. Szczerze jeszcze nie wiem co zrobię. Mam jeszcze czas na tą decyzję;) Szkoda tylko, że nazwisko M jest 'trudniejsze' od mojego, dlatego jeśli będę się decydowała to albo na pozostanie przy moim, albo na zmianę na jego. Podwójne nie wchodzi w grę-za dużo kombinowania;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że zupełnie niepotrzebnie Cię to przeraża, bo naprawdę wszystko poszło sprawnie. W zasadzie nie miałam problemu z ani jedną rzeczą, dłużej trwało, kiedy chciałam cokolwiek załatwić u mojego operatora komórkowego :))

      A mnie to prawdę mówiąc wcale nie dziwi. Franek też absolunie nie nalegał, żebym zmieniła nazwisko, chociaż w zasadzie dla nas obojga jasne było, że chcemy się nazywać tak samo, więc też nie musiał. Ale wiem, że to nie byłby dla niego jakiś wielki problem. Nie wiem, jakoś w moim otoczeniu nie spotkałam się z facetami, którzy by przymuszali swoje narzeczone do zmiany nazwiska - jeśli już to była to ich decyzja.

      Ja od razu wykluczyłam podwojne nazwisko, jak też pozostawienie swojego.

      Usuń
  23. Odkąd byłam z MW wiedziałam, że jeśli już, to będę mieć 2 nazwiska, dla mnie to była kwestia tożsamości. Nie chciałam nazywać się tak samo jak szwagierka i całkowicie rozstawać się z nazwiskiem panieńskim, z którym mocno się identyfikuję (do dzisiaj) i które ogólnie odegrało jakąś tam swoją rolę na początku. Na szczęście są raczej krótkie i się nie "gryzą" więc większych problemów z tym nie mam, teraz lubię obydwa;) Dzieci będą mieć tylko jedno, po tatusiu;p, ale czasem sobie żartuję, ze syna nazwę imieniem, które brzmi jak moje pierwsze nazwisko i będzie po mamusi;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się z moim nazwiskiem też identyfikuję i lubię je, ale nie mam poczucia, że stracę swoją tożsamość, jeśli go sobie nie zostawię. Nadal będę wywodzić się z tej samej rodziny i od korzeni się nie odetnę :)
      W moim wypadku dostawiając drugie nazwisko do swojego zrobiłabym sobie tylko problem, nie dość że byłoby to nazwisko zbyt długie, to jeszcze z cyklu tych połamańców językowych - zwłaszcza dla obcokrajowców :)No i naprawdę cieszę się, że nie będe musiała wreszcie literować :)

      A jeśli chodzi o imię o którym piszesz, sama o nim myślałam dla syna,:) mój dziadek się tak nazywał i od zawsze mi się to imię podobało (zwłaszcza, że lubię większość imion, które mają w środku "l" a na Kamila Franek absolutnie się nie zgadza :)), choć z drugiej strony byłoby to troche wbrew mojej zasadzie, żeby dzieciom nadać imię mało oryginalne ale też nie najnowszy krzyk mody. Myślałam też, że może kiedyś zdrobnieniem tego imienia nazwę swojego psa :P Ale nie wiedziałam, czy to nie zszarga pamięci dziadka :D:D (to było zanim jeszcze Cię poznałam, więc nie kierowałabym się tą samą motywacją, co Iza :))

      Usuń
    2. Pisząc o tożsamości nie miałam na myśli jakiś swoich korzeni rodzinnych. Nie chciałam nazywać się dokładnie tak samo jak osoba w rodzinie MW (do tego dochodzą praktyczne powody przy korespondencji itd.), no a zmiana imienia nie wchodziła w grę;p Poza tym tak jak pisałam, za bardzo lubię to swoje pierwsze nazwisko, aby chcieć się z nim rozstawać.
      To są sprawy indywidualne, wszak każdy nazywa się inaczej i jednej osobie będą pasować 2 nazwiska a drugiej nie;)

      Noo już wystawiłam oczy na wzmiankę o tym psie;p Uff;)

      Usuń
    3. Nie, naprawdę to imie bylo mi znane już duuużo wcześniej :)

      Rozumiem, ale ja pisalam o sobie - mnie między innymi z tym właśnie sie poczucie tożsamości kojarzy - to skąd się wywodzę itp. Ja po prostu tego w ten sposób nie odczuwam. I ja też naprawdę lubie swoje nazwisko, tylko, że jest ono problematyczne. Choć przypuszczam, że gdyby nie fakt, że i imię i oba nazwiska są naprawdę długie, zostawiłabym je, nawet chciałabym miec dwa nazwiska, ale nie w tej sytuacji.

      Usuń
  24. Tak sobie myślę, że ja bym zachowała swoje nazwisko, też je lubię :)
    Przypomniałaś mi moją wyprawę po akt urodzenia. Bez trudu dojechałam do sąsiedniego miasteczka, gorzej było z powrotem. Nic nie jechało, choć do sąsiedniej wsi odchodził bus za busem. Już rozważałam dwie opcje: albo koleżanka po mnie przyjedzie, albo dojadę do tej wsi, a stamtąd podrzuci mnie do domu kolega. Na szczęście jakiś autobus się pojawił, a przy okazji spotkałam w nim koleżankę z podstawówki, której zupełnie nie poznałam.
    Dodam jeszcze, że jak mi się cała chmara na zajęcia spóźnia, to wrednie wpisuję spóźnienia wszystkim, więc nikomu się nie udaje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja właśnie swoje lubię, ale z drugiej strony bywa dla mnie uciążliwe :)I choć jestem do niego mocno przywiązana, to nie będę mocno ubolewać nad faktem, że je zmienię.

      Ja na pewno nie miałabym aż takiego problemu, bo urodziłam się w Opolu :) Stamtąd chyba nie byłoby sie specjalnie trudno wydostać. Ale ponieważ mój tata pracuje w tym mieście, została mi oszczędzona ta długa wycieczka, bo mi to zalatwił.

      Nie uważam, ze to wredne - a sprawiedliwe po prostu! Uważam, ze tak powinno być :) Pytanie, czy uznałabyś dwie osoby za chmarę? :) Bo ja zazwyczaj jeśli się spóźniałam to z pojedynczymi koleżankami

      Usuń
    2. Domyślam się, że choć Opole jest dalej niż moje miejsce urodzenia, łatwiej tam by mi się przyszło dostać i stamtąd wydostać.
      Chmara może być i dwuosobowa w sumie przy odrobinie wyobraźni, nie? ;)
      Tak czy siak, ta dalej z listy też by miała "eskę".

      Usuń
    3. No! I tak powinno być :) Mnie nie denerwowało to, że ja miałam "S" bo nie bolało mnie to szczególnie, ale irytujące było właśnie to, że spóźniałam się z innymi a "obrywało się" tylko mnie

      Usuń
  25. Nie chcę Cię martwić, ale ja mam nazwisko proste jak drut (tak mi się przynajmniej wydaje), a tymczasem ilość literówek i rozmaitych konfiguracji pomyłek, jakie przy nim popełniają ludzie (nawet przy przepisywaniu z dowodu!), jest wręcz zatrważająca ;)
    Swoją drogą ciekawe, jak długo będziesz się potem przyzwyczajać, żeby wytępić odruch przedstawiania się starym nazwiskiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No błędy na pewno mogą zdarzyć sie w kazdym wypadku i przy każdym nazwisku :) A idiotów też nie brakuje, więc to inna sprawa. Jednak mimo wszystko jestem pewna, ze nie będzie tak źle, bo teraz dosłownie za KAŻDYM razem gdy sie przedstawiam, muszę przeliterować.

      Usuń
  26. Ja może i nie muszę, ale wolę, po co mam później mieć problemy :) A co do kolejności w dzienniku, to ja chyba miałam najlepiej, bo zawsze byłam w środku. Chociaż faktycznie ci pierwsi byli szybciej po wszystkim. A jak im się udało zdać za 1 razem, to wzbudzali powszechny szacunek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale to o czym piszesz w drugiej części to chyba dopiero na studiach? ;) Ja dopiero na studiach się cieszyłam z tego, że jestem na początku, w szkole najczęściej byłam przez to poszkodowana.

      U mnie się nie dało nie przeliterować, ludzie po prostu nie wiedzieli, jak mają zapisać, co mnie niesamowicie dziwi, bo nauczona doświadczeniem, wymawiałam nazwisko hiperpoprawnie, a i tak okazało się, że wpisywali źle. Dlatego też jestem pewna, że pod tym względem odetchnę. To dopiero będzie frajda :)

      Usuń
  27. też pomyślałam, żeby wziąć dwa nazwiska, ale spodobało mi się mojego męża, a moje było takie pospolite:D zostałam przy jego. mój brat wziął nazwisko po żonie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę i Twój brat jest doskonałym "dowodem" na to, że jak najbardziej mąż może przyjąć nazwisko żony i nie robić z tego problemu :)

      Usuń
  28. Trudny orzech do zgryzienia :) Chociaż skoro będziesz miała łatwiej z nazwiskiem Franka, to może warto zmienić nazwisko :)

    I gratuluję, ze tak łatwo wam wszystko załatwiać w urzędach :) moja siostra ze szwagrem mieli więcej problemów i dłużej w kolejkach w urzędach stali :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Decyzję już podjęłam, więc nie taki trudny :) Zresztą od początku to było dla mnie jasne, po prostu przy okazji sobie przemyślałam kilka rzeczy.

      My nie mieliśmy żadnego problemu i nasi znajomi oraz kuzynostwo także nie - wszystko szło sprawnie.

      Usuń
  29. Ja czasami chodz dla meni to dosyc wczesnie rozmyslam nad nzwiskiem. Moje ejst oryginalne i tez mozna nasadzic w nim bledow ortograficznych, a do tego pracuej ciagle na nie ;p. Z kolei P. ma bardzo znane nazwisko i z moim imieniem po polaczeniu dawaloby imie i nzwisko znanej wokalistki;p Co do dlugosci podwojnego daloby prawie tyle co u Ciebie bo az 27 literek ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam większego problemu z tym, że się rozstanę z moim nazwiskiem,niezależnie od tego, że przecież pracowałam na nie przez ostatnie 27 lat :) To będzie miła odmiana, gdy nie będę musiała niczego literować. Oczywiście trochę żal, ale nie na tyle, żeby to przeżywać :)

      Usuń
  30. Witaj :) melduje sie spowrotem po tygodniowym wyjezdzie :D ..ales Ty w tym czasie postow napisala...hehehe...bede miala co czytac :D

    Moje nazwisko nie jest jakies wymyslne...wydaje mi sie... brzmi polsko...na liscie obecnosci w szkole bylo pod koniec,ale nie na samym koniuszku.. :) ...i mimo,ze polskie...to nawet nie wyobrazasz sobie, jak potrafia przekrecac je ludzie, to szok :D... Zamiast pisac "S...." to piszą "C.."...dodają "ę", ktorego nie ma w nim...i jeszcze inne cuda :D ...przez telefon musze przeliterowywac..a i tak wciaz maja problem z poprawnym zapisem :D ehehe..wogole nie rozumiem dlaczego... dopiero pisza poprawnie jak zaczynam literowac w postaci imion :D np. "O jak Olga" itp :D ..czasem mnie to irytuje..czasem bawi :D

    Mnie malżeństwo poki co nie grozi :D ...ale tez czasem zastanawiam sie co zrobilabym ze swoim nazwiskiem,jakbym miala za maz wyjsc...i poki co jestem zdania,ze chyba sobie do swojego dolacze mężowskie... :) to moje zdanie na ta chwile :)...bo jak patrze jak wychodza za maz np. moje kuzynki...to z moim nazwiskiem zostalysmy dwie..moja siora i ja...jak jeszcze ktoras z nas przyjmie nazwisko ewentualnego meza...to ono zaniknie kompletnie...:P a moim zdaniem jest ladne.. :) wiec chocby dlatego...na ta chwile jestem zdania,ze bede miec dwuczlonowe nazwisko :P ...a jak bedzie kiedys, kiedy przyjdzie mi zadecydowac w tej kwestii...zobaczymy ;)


    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to u nas problemu z zanikaniem nazwiska nie ma :) Moi dwaj kuzyni już się ożenili (w dodatku za dwie Joanny :P, więc dziewczyny nazywają się teraz tak samo - a na razie równiez tak samo jak moja siostra :)) więc nazwisko przetrwa :)

      Niestety pewnie ludzie potrafią w każdym nazwisku dopatrzeć się problemu :) Ale mam nadzieję, że przy nowym nazwisku i tak będe miała mniej problemów.

      Fajnie znowu Cię tu "widziec" :)

      Usuń
  31. Ja mam teraz podwójne nazwisko, ale wyszło trochę mniej literek niż u Ciebie. Tylko 22 ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to i tak całe siedem literek :) To naprawdę dużo, niektórzy mają krótsze imię :) Albo i nazwisko

      Usuń