*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

piątek, 6 lipca 2012

Nie narzekam.

Ciągle ostatnio słyszałam o upałach. Ale jakoś wcale ich nie odczuwałam. Nie wiem, być może to też może być subiektywne, bo podobno i w Poznaniu niektórym było gorąco, ale nie mnie ani mojej koleżance w pracy :) Kiedy sprawdzałam temperaturę nie przekraczała ona 24 stopni, a rano wręcz marzłam.
Dopiero wczoraj po południu wreszcie mogłam stwierdzić, że jest gorąco, a dziś od rana w Poznaniu były upały :) Nareszcie :) I owszem, jest to trochę męczące. Zwłaszcza, gdy przychodzę do domu i włączam piekarnik, żeby podgrzać w nim zapiekankę na obiad albo włączam żelazko, żeby wyprasować Frankowi koszulę do pracy. Ale zdecydowanie wolę to niż zimę i temperatury poniżej dziesięciu stopni! Najbardziej optymalna temperatura dla mnie to co prawda 20-25 stopni, ale zdecydowanie jestem w stanie przeżyć trzydzieści w lepszym zdrowiu i nastroju niż mróz :) Dlatego ani myślę narzekać! Bez względu na to, że mieszkanie nam się nagrzewa i chwilami naprawdę mam wrażenie, że się rozpuszczam :) Po prostu biorę wtedy zimny prysznic ;) I tak zdecydowanie mniej energii mam, kiedy zimą jestem zmarznięta.

W każdym razie, mam nadzieję, że te temperatury utrzymają się jeszcze chociaż przez kolejne dwa dni, bo nareszcie mamy z Frankiem wolny weekend i chcemy po raz pierwszy w tym roku wybrać się nad jezioro. Szykuje się całkiem przyjemny, choć zapewne jak zawsze krótki, weekend. Rozpoczęliśmy go już dziś. Mam nadzieję, że nareszcie uda nam się choć na chwilę zwolnić, bo ostatnie soboty i niedziele ciągle coś załatwialiśmy i gdzieś jeździliśmy.
W ciągu tygodnia już się udało :) Być może nawet aż za bardzo, ale również nie narzekam. Za to kolejny tydzień zapowiada się już bardziej intensywnie, przynajmniej pod względem emocjonalnym. No ale to już może innym razem, nie chcę za wcześnie o tym myśleć :)
Miłego weekendu życzę wszystkim.

64 komentarze:

  1. Ja też z tych co nie lubią narzekać na pogodę, a szczególnie na upały. Ale niestety w tym roku mi jednak dokuczają, głównie ze względu na moją pracę. W naszym szpitalu są takie zasady, że musimy wychodzić do przyszpitalnego ogrodu z dziećmi między 14 a 16, a wtedy naprawdę nieźle grzeje. Dzieci jak to dzieci, i tak szaleją, ale ja się strasznie męczę, a po całym dniu jestem taka zmęczona, że śpię snem susła;)
    Fajnie, że w końcu troszkę odpoczniecie. I w dodatku na łonie natury:) Taki wyjazd nad jezioro jest chyba tym czego teraz potrzebuję. Może namówię mojego M na popluskanie się w naszym pobliskim jeziorze;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie lubię, kiedy jest zimno, ale też nie narzekam jakoś szczególnie, że jest zima, bo wiem, że musi być i moje gadanie niczego nie zmieni :)

      Rozumiem, że w pracy upały mogą być bardziej uciążliwe - mnie też nie jest wcale tak lekko, bo mamy w biurze okna na południe i zachód a klimatyzacji nie mamy, więc chwilami mamy w biurze cieplej niż na zewnątz :) Ale mimo wszystko czuję się wtedy lepiej, niż gdy marznę :)

      Tak, zdecydowanie trochę udało nam się odpocząć.

      Usuń
  2. To się wychlapcie i wymoczcie do woli! Byle burze w paradę nie weszły..

    OdpowiedzUsuń
  3. ja osobiście nienawidzę upałów. temperatura powyżej 23 stopni to już dla mnie hardcore...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nienawidzę mrozów, upały mi niestraszne :)

      Usuń
  4. Margolka życzę udanego odpoczynku nad jeziorem, a jak jeszcze w dobrym towarzystwie i z dobrą książeczką to już super ! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, wszystko było :)A więc wyjazd można zaliczyć do bardzo udanych.

      Usuń
  5. Okolice 25 st. to dla mnie idealna pogoda na lato, tak do 30 jest znośnie, powyżej to już lekkie przegięcie. Ogólnie nie znoszę narzekać na pogodę i zwykle tego nie robię, ale przyznaję, ze ostatnio mnie denerwuje, bo wpływa na efektywność mojej pracy i zaburza mój harmonogram kontroli. Najpierw ciągle padał deszcz, a potem nagle przyszły upały 35 st., które już drugi tydzień nie odpuszczają. W pracy ta pogoda mnie wykańcza (teren), w domu zaś cieszy (basen), wolałabym jakiś złoty środek, czyli te 25 st.;)
    Udanego weekendu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli o mnie chodzi, to zdecydowanie gorszy wpływ na moją efektywność mają temperatury poniżej 10 st :) Mimo, ze przy upałach w biurze chwilami robi się bardzo gorąco. Ale widocznie mam jakiś wyższy próg odpornosci, bo jestem w stanie to przeżyć :)

      Ja też myślę, że tak 25 st to idealnie, ale jak jest więcej, to przeżyję :) Tym bardziej, że u nas te upały dopiero w czwartek tak naprawde odczułam w jakiś sposób.

      Usuń
    2. Gdy pracuję w biurze to pogoda jest mi raczej obojętna, bo nie wpływa na moją efektywność;)

      Usuń
    3. Mnie nie jest obojętna, jeśli powoduje, że w biurze jest zimno :) Kiedy jestem zmarznięta nie jestem w stanie dobrze pracować - a więc ma to wpływ na moją efektywność.

      Usuń
  6. ja wczoraj i dzis sie topie wlasnym potem... masakra... powiem szczerze, ze też wole 20-25, jest cieplo, ale nie bez przesady. w ogole jeszcze na kacu i ten upal, ble;/

    OdpowiedzUsuń
  7. Taak okolice 25 st to dla mnie akurat ale powyżej już wymiękam, nie cierpię upałów.. W domu mamy wtedy taki piekarnik i grill zarazem, że zainwestowaliśmy w wiatrak bo było nie do wytrzymania.
    I się wychlapcie za wszystkie czasy byleby burze Wam w paradę nie weszły:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie cierpię mrozów :) Więc jak dla mnie, upał mógłby nas nie opuszczać, niech sobie siedzi ile chce :) W domu też bywa gorąco, zwłaszcza, gdy coś gotuję, ale i bez wiatraka sobie radzę, chociaż Franek to by chciał :)

      Na szczęście udało nam się akurat wrócić :)

      Usuń
  8. uważam że lato jest po to żeby było gorąco i tyle w tym temacie;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja sama nie wiem, co wolę: jak jest zimno, to się ubiorę, a w upał nie mam na nic siły, po prysznicu i tak za chwilę jest to samo... Ratuję się mrożoną kawą własnej roboty, ale to działa na krótko.
    W takim upale w parcy było zawsze w miarę przyjemnie dzięki klimatyzacji (poza tym, że niektórym wiało po głowie), ale w domu zdecydowanie za ciepło, w samochodzie się roztapiam, na dworze słońce mi świeci po oczach i grzeje w głowę, i ogólnie czekam, aż się to skończy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja choćbym na siebie zimą tone ubrań zalożyla, to nadal jest mi zimno i to właśnie wtedy nie mam na nic siły.
      W pracy nawet klimy nie mamy a okna na południe i zachód wychodzą, ale nawet to mi nie przeszkadza, choć chwilami bywa gorąco. Ja absolutnie nie czekam aż się skończy i wręcz mam nadzieję na więcej, zwłaszcza w przyszłym tygodniu :))

      Usuń
    2. Ja mam taki problem tylko z dłońmi i stopami - tego się zwyczajnie nie da ogrzać. Ale i tak mam więcej siły niż latem :P
      U mnie klima musiała chodzić cały czas (zimą też, wtedy zamienia się na ogrzewanie), bo jakiś genialny architekt nie przewidział możliwości otwierania okien i jak się wyłączy, od razu robi się duszno. Od południa bardzo się nagrzewało i klima też nie pomagała, ale szef wpadł na pomysł naklejenia folii i to chyba podziałało.
      Upały mogą się wynieść ode mnie, iść do Ciebie i obie będziemy zadowolone :)

      Usuń
    3. No tak, ale to co innego, gdy jakaś część Twojego ciała jest zimna, a inaczej gdy Tobie jest zimno :)
      u nas podobno w biurze też jest duszno - tak mówią inni :) Mnie nie jest

      Usuń
  10. Witaj
    Leżenia plackiem na słońcu nie lubię, ale upały mi nie przeszkadzają. Jest w końcu lato :) i lilie cudnie kwitną wciąż :)
    Miłego weekendowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Morgano,
      Akurat nie leżałam plackiem już bardzo dawno, chociaż uważam, że i to trzeba potrafić :) Naprawdę można wtedy wypocząć.

      Dziękuję a ja z kolei miłego tygodnia życze.

      Usuń
  11. Dokładnie o tym samym dziś myślałam. Upał bywa uciążliwy, ale złego słowa nie powiem, bo jeszcze niedawno tak tęskniłam do lata i ciepłych dni. Teraz się rozpuszczam i jest mi z tym świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, mnie też jest jakoś z tym świetnie :)

      Usuń
  12. O, w tej kwestii jesteśmy identyczne: też wolę, jak temperatura oscyluje między 23-25, ale i tak wolę +30 kilka niż minus kilkanaście. Ba, niż minus kilka pewnie też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie już nawet okolice zera nie odpowiadają - nawet gdy są powyżej :) Zdecydowanie jestem w stanie znosić upały.

      Usuń
  13. dla mnie też jest najlepsze 20-25 stopni. a teraz narzekam, bo sie cholernie o mamę martwie. kiepsko znosi tą pogodę :(
    a Wy bawcie się dobrze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, było naprawdę fajnie :)

      Wiem, ze dla Twojej mamy to nienajlepszy czas..

      Usuń
  14. Wzajemnie Kochana, mam nadzieję, że słoneczko u Was świeci, bo u mnie w nocy była straszliwa burza i teraz jest zupełnie pochmurno - co mi odpowiada bo mój ulubiony zakres temperatur to 17 - 20 :)
    Fajnie, że więcej tu Ciebie, brakowało mi tego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weekend u nas był piekny - też była burza, ale dopiero w sobotę wieczorem, a od niedzieli znowu było ładnie, więc sie wszystko udało. I dzisiaj też jest ciepło, choć starszyli ochłodzeniem :)

      Mnie też brakowało blogowania, mam nadzieję, że ta tendencja utrzyma się dłużej.

      Usuń
  15. Ja bym najchętniej nie wychodziła z wanny w taką pogodę... ;P
    Mam nadzieję, że weekend był udany. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo udany :))) I nawet wyobraź sobie z wanny wyszłam ;) Fakt, że u nas w domu łazienka jest najchlodniejszym miejscem a cała reszta jest nagrzana od rana do wieczora, ale mimo to, jakoś mnie to szczególnie nie boli - potrafię sobie z tym radzić.

      Usuń
  16. Skoro ty nie narzekasz, to ja mogę to zrobić za nas obie. Kolejny dzień z temperaturą powyżej 30 stopni to zdecydowanie nie dla mnie. Powinnam mieszkać w Skandynawi, albo przynajmniej mieć klimatyzację w domu :)

    OdpowiedzUsuń
  17. to odpoczywajcie ma maksa :) należy się Wam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypoczywaliśmy :) Szkoda, ze już koniec, ale jest szansa, że w przyszłym tygodniu uda się jeszcze dluższy wypoczynek ;)

      Usuń
  18. u nas zaczyna sie juz BARDZO intensywny calkowicie przedslubny czas... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas z kolei się na to jeszcze wcale nie zanosi :) I nie wiem, jak to będzie później - jak na razie tyle się dzieje w sprawach pozaślubnych, że wszystko jakoś nam się zlewa :) I to mi się nawet podoba.

      Usuń
  19. ja również zdecydowanie wolę się przetapiać w upale niż marznąć zimą :)) więc nawet pół złego słowa na te upały nie powiem :D trzeba się nagrzać na zaś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to :) I ja nie będę półslówkami narzekać :)

      Usuń
  20. Mi się raczej jeszcze nigdy nie zdarzyło narzekać na upały, a teraz tym bardziej jak mieszkam w tej zimnicy;/ Już wolę się smażyć niż telepać z zimna. Chociaż jak tak pomyślę, że miałabym pracować w takich temperaturach to już by lekko nie było:)

    PS. Dużo nowych rzeczy się o Tobie dowiedziałam z 50 pytań:)Piszesz często, ale zwykle o błahych sprawach niż tych prywatnych dlatego w życiu bym nie stwierdziła, że wiem o Tobie wszystko, a nawet, że dużo:) Nie spodziewałabym się po Tobie, że jesteś nerwowa i pyskata:P Aż jestem zaskoczona:) Jeszcze miałam się chyba do czegoś odnieść, ale musiałabym poszukać w poście, a jest on mega długi więc może następnym razem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zdecydowanie wolę się smażyć, roztapiac i co tam jestem :) Nawet to lubię.

      O, zaskoczona jestem, ze chciało Ci się do tej długaśnej notki wracać, zwłaszcza, że pewnie masz sporo zaległości :) Ale cieszę się, że czegoś nowego się dowiedziałaś ;) Przyznam, że nawet mnie trochę dziwiło, gdy ktoś pisał, ze niczego nowego nie napisałam, bo wydaje mi się, że jakieś drobiazgi zawsze można znaleźć:)
      I chociaż są osoby, z który utrzymuję bliższy kontakt, nie tylko blogowy, to one i tak na pewno nie wiedzą o mnie wszystkiego.

      Usuń
    2. Bo lato powinno być latem:)

      Raczej rzadko odpuszczam czytanie jakiegoś postu:) Akurat ten przeczytałam wcześniej bo mnie najbardziej interesował.

      Usuń
    3. Tu się w pełni zgadzam :))

      No ja też raczej staram się nadrabiac zaległości - chyba, ze sa one tak duże, że już nie wyrabiam, to wtedy nie wracam do poprzednich notek. Przynajmniej nie od razu.

      Usuń
  21. Ja też się zastanawiałam gdzie te upały ponad 30 stopniowe i wielkie oczy robiłam jak trąbili o tym wokół, bo u mnie owszem ciepło było, ale też i pochmurnie, deszczowo... ale jak w piątek było o 19 godzinie nadal 30 stopni, to już wiedziałam w czym rzecz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, ale u mnie upały przyszły w piątek i poszły sobie w neidzielę :/ A w telewizji ciągle o nich trąbią ;)

      Usuń
  22. Zgadzam się trzeba się cieszyć się każdym promieniem słońca:P

    OdpowiedzUsuń
  23. W tym przypadku tylko po części mam podobne zdanie :) lubię lato, ale męczą mnie temperatury powyżej 30 stopni, nie funkcjonuję wtedy normalnie. Upały są dobre ale na wyjazd nad morze czy jezioro, ale temperatur nie da się podpasować pod siebie. Zima i mrozy? Ja tam ją lubię ;) zawsze uwielbiałam zimę, nigdy na nią nie narzekałam, jedyne co mnie wtedy denerwuje to błoto pośniegowe a tym samym przemoczone nogi no i krótki dzień :) generalnie lubię każda porę roku, ale lato chyba najmniej - mało kto ma na ten temat podobne zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie funkcjonuję normalnie, gdy jest zimno :) A błoto pośniegowe zimą jest fajne, bo oznacza, że robi się cieplej.

      Usuń
    2. Albo posypanie solą :P choć nawet jak zrobi się cieplej, to i tak zwykle na chwilę :) wolę permanentny mróz, niż chwilowe ocieplenie co jakiś czas, bo przemoczone nogi kilka razy w tygodniu to nic fajnego (a że pieszo chodzę, to mocno to odczuwam) :)
      Mnie tam niższe temperatury nigdy nie przeszkadzały :) odpowiednia kurtka i jest ok :)

      Usuń
    3. Da się odróżnić posypanie solą od odwilży. Ale tak czy inaczej, jakoś tak się składa, że mi nogi zimą nie przemakają (odpowiednie buty??:))

      No widzisz, a mnie nigdy nie przeszkadzały upały :) I tyle w tym temacie - przecież nie musisz mieć tego samego zdania.

      Usuń
    4. O tak, dobre buty to podstawa. Ja suche nogi miałam dopiero, gdy kupiłam nieprzemakalne śniegowce. Kozaki zawsze mi przemakały, bez względu na to czy były jakościowo lepsze bądź gorsze, choć gdybym dojeżdżała na uczelnię, to pewnie takiego problemu bym nie miała.
      No tak, odwilż da się rozróżnić od chodników posypanych solą ;) :P tyle, że miałam na myśli ogólnie topiący się śnieg, bez względu na to, co było jego powodem ;) gdyby nie doświadczenia z butami, pewnie nie robiłoby mi to większej różnicy. I mimo że lubię zimę, to kiedy w lutym zaczyna się odwilż, czuję jakąś ulgę i radość, że wiosna jest już coraz bliżej i dni będą dłuższe :)
      Ale ja swojego zdania nie zmieniam :) tylko tłumaczę, czemu mam tak a nie inaczej, bo większość osób jednak lubi lato (w tym upały) i się dziwi skąd u mnie takie podejście :)

      Usuń
    5. No i właśnie nie musisz go zmieniać. Ani nawet tłumaczyć się z niego nie musisz - przecież ja sie nie dziwiłam :)

      Usuń
    6. czasem niepotrzebnie się rozgaduję/rozpisuję ;))

      Usuń
  24. Mam nadzieję, że odpoczęliście i wykorzystaliście ten weekend faktycznie dobrze.
    A ja też uwielbiam znacznie bardziej ciepło i nawet upał, niż zimno.
    Dlatego ani myślę narzekać! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, weekend został w pełni wykorzystany :)
      I podobnie jak Ty, znacznie bardziej lubię upał niż zimno!

      Usuń
  25. Już wiem, że weekend był udany :)))

    Też wolę się rozpuszczać niż zmieniać w sopel lodu, ale - znasz mnie - co mam nie narzekać, kiedy mogę? ;))) Prawdziwym narzekaczem i tak jest P. który potrafi wzdychać i jojczeć: "Ale gorąco, ja pierdzielę, nie da się wytrzymać!" dosłownie co pięć minut :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był ;)

      Franek też bardziej niż ja narzeka, jemu to ciągle gorąco. Kłócimy się o otwarcie okna i takie tam :) Ale aż tak nie jojczy ;)

      Usuń