Tak sobie pomyślałam dzisiaj rano, kiedy wstawałam z ciężką głową. Kac to zdecydowanie za dużo powiedziane, ale byłam niewyspana i po prawdzie chyba jeszcze nawet nie do końca trzeźwa :))
Wczoraj spotkaliśmy się z Franka kolegami (zawsze używam tego sformułowania w stosunku do nich, a przecież od dłuższego już czasu to także moi koledzy :), ale niech tak zostanie) i daliśmy im zaproszenia.
Umówiliśmy się dopiero o 20, a jeden z chłopaków miał dotrzeć dopiero po 22, kiedy ja miałam być już dawno w domu. Nie chciałam za długo siedzieć, ale jednocześnie chciałam się z nim spotkać. Miało być tak, że mnie chłopaki po dziesiątej odwiozą do domu a potem jeszcze sobie gdzieś pójdą na piwo. Ale stało się inaczej, bo kupiliśmy po piwku i siedzieliśmy sobie w parku. Zrobiło się tak fajnie, że jakoś nie chciało mi się wracać a po drugim piwie to już w ogóle wydawało mi się, że to żaden problem, że na drugi dzień idę do pracy :P Wróciliśmy dopiero około 2, a pobudkę miałam już jak zwykle o 6. Jak na złość na dworze lało, a o jeździe samochodem do pracy nawet nie mogłam myśleć. Cóż, chciałaś siedzieć, to teraz za to płać :) Frankowi się mnie nawet szkoda zrobiło (on ma dziś pierwszy dzień krótkiego urlopu) że muszę iść do pracy, wstał (mimo, że się wcale lepiej ode mnie nie czuł) poszedł po bułki i zrobił mi śniadanie.
Samochód odpadał, rower odpadał, nawet autobus odpadał, bo się okazało, że w wakacje nie kursuje. Musiałam końcówkę trasy pokonać na piechotę - szłam sobie w tej ulewie, w błocie i z nadal ciężką głową, myśląc, że to będzie dłuugi dzień. Choć tylko w przenośni, bo faktycznie zamierzałam wyjść tak ze dwie godzinki wcześniej.
Bo ja, drogie Panie, również od jutra mam urlop :) Krótki, bo krótki, ale czasami nawet trzy dni wystarczą na regenerację. Zła jestem jednak na pogodę, bo ma być zimno, a my chcieliśmy pojechać na te parę dni nad morze :( I znowu nam się nie uda pod namiotem wylądować, tak jak rok temu. Trudno... Staramy się mimo wszystko myśleć pozytywnie. W końcu rok temu też lało przez całą podroż, a jak już dotarliśmy to słońce wyszło jakby specjalnie dla nas.
Zdecydowaliśmy jednak, że pojedziemy dopiero w czwartek. Środę poświęcimy na załatwianie niektórych spraw - w tym szukanie garnituru ślubnego dla Franka. I będziemy się delektować naszym wspólnym urlopem - pierwszym od września. I ostatnim przed wrześniem :) A na długi urlop musimy jeszcze poczekać do października. Nie narzekamy. Teraz zamierzamy wypoczywać i świętować - wszak jest kilka okazji :)
A Franek chyba coś knuje dla mnie, bo jest bardzo tajemniczy i kazał mi za bardzo nie wypytywać. Powiedział, że niedługo się dowiem. Kiedy jednak trochę wypytywałam, czego tak szuka - bo powiedział, że już w trzecim sklepie szuka tego, co kiedyś widział, a teraz tego nie ma - odpowiedział mi, że chodzi o taki specjalny płyn do kibelka :D Ale nie jestem pewna, czy to na pewno to na myśli :P Po pierwsze za szybko skapitulował, po drugie jakoś mi to nie pasuje na niespodziankę dla mnie. Ale któż to wie? Może naprawdę kombinuje dla mnie ten płyn :P
Wczoraj spotkaliśmy się z Franka kolegami (zawsze używam tego sformułowania w stosunku do nich, a przecież od dłuższego już czasu to także moi koledzy :), ale niech tak zostanie) i daliśmy im zaproszenia.
Umówiliśmy się dopiero o 20, a jeden z chłopaków miał dotrzeć dopiero po 22, kiedy ja miałam być już dawno w domu. Nie chciałam za długo siedzieć, ale jednocześnie chciałam się z nim spotkać. Miało być tak, że mnie chłopaki po dziesiątej odwiozą do domu a potem jeszcze sobie gdzieś pójdą na piwo. Ale stało się inaczej, bo kupiliśmy po piwku i siedzieliśmy sobie w parku. Zrobiło się tak fajnie, że jakoś nie chciało mi się wracać a po drugim piwie to już w ogóle wydawało mi się, że to żaden problem, że na drugi dzień idę do pracy :P Wróciliśmy dopiero około 2, a pobudkę miałam już jak zwykle o 6. Jak na złość na dworze lało, a o jeździe samochodem do pracy nawet nie mogłam myśleć. Cóż, chciałaś siedzieć, to teraz za to płać :) Frankowi się mnie nawet szkoda zrobiło (on ma dziś pierwszy dzień krótkiego urlopu) że muszę iść do pracy, wstał (mimo, że się wcale lepiej ode mnie nie czuł) poszedł po bułki i zrobił mi śniadanie.
Samochód odpadał, rower odpadał, nawet autobus odpadał, bo się okazało, że w wakacje nie kursuje. Musiałam końcówkę trasy pokonać na piechotę - szłam sobie w tej ulewie, w błocie i z nadal ciężką głową, myśląc, że to będzie dłuugi dzień. Choć tylko w przenośni, bo faktycznie zamierzałam wyjść tak ze dwie godzinki wcześniej.
Bo ja, drogie Panie, również od jutra mam urlop :) Krótki, bo krótki, ale czasami nawet trzy dni wystarczą na regenerację. Zła jestem jednak na pogodę, bo ma być zimno, a my chcieliśmy pojechać na te parę dni nad morze :( I znowu nam się nie uda pod namiotem wylądować, tak jak rok temu. Trudno... Staramy się mimo wszystko myśleć pozytywnie. W końcu rok temu też lało przez całą podroż, a jak już dotarliśmy to słońce wyszło jakby specjalnie dla nas.
Zdecydowaliśmy jednak, że pojedziemy dopiero w czwartek. Środę poświęcimy na załatwianie niektórych spraw - w tym szukanie garnituru ślubnego dla Franka. I będziemy się delektować naszym wspólnym urlopem - pierwszym od września. I ostatnim przed wrześniem :) A na długi urlop musimy jeszcze poczekać do października. Nie narzekamy. Teraz zamierzamy wypoczywać i świętować - wszak jest kilka okazji :)
A Franek chyba coś knuje dla mnie, bo jest bardzo tajemniczy i kazał mi za bardzo nie wypytywać. Powiedział, że niedługo się dowiem. Kiedy jednak trochę wypytywałam, czego tak szuka - bo powiedział, że już w trzecim sklepie szuka tego, co kiedyś widział, a teraz tego nie ma - odpowiedział mi, że chodzi o taki specjalny płyn do kibelka :D Ale nie jestem pewna, czy to na pewno to na myśli :P Po pierwsze za szybko skapitulował, po drugie jakoś mi to nie pasuje na niespodziankę dla mnie. Ale któż to wie? Może naprawdę kombinuje dla mnie ten płyn :P
Płyn do kibelka? Włóż to między bajki! Szykuje się chyba coś miłego... A co do pogody: ten ma piękną, kto na urlop dobrze zapracował. Więc Wy macie aurę gwarantowaną!
OdpowiedzUsuńChyba tak, bo dzisiaj Franek powiedział, że kupił trochę inny płyn niż chciał, ale już go zużył :))
UsuńPrzydałoby się trochę tej pięknej aury :)
Udaj, że w to wierzysz :P Franek jakieś bajki opowiada ;) Mam nadzieję, że odczarujecie nadmorską pogodę :)
OdpowiedzUsuńA co mam nie wierzyć? :)
UsuńJa też mam taką nadzieję! Ładnie ma być!
to udanego urlopu :) Dobre i kilka dni :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, chwila wytchnienia też jest dobra :)
Usuń;)
OdpowiedzUsuńUdanego wypoczynku, świętowania i tej niespodzianki;)
Dziękujemy :))
Usuńpogoda zmienną jest więc na pewno słoneczko nad morzem też się pokaże:)
OdpowiedzUsuńTaką mam nadzieje, rzeczywiście pocieszające jest to, że w ostatnich dniach pogoda zmieniała się jak w kalejdoskopie - przynajmniej nie padało bez przerwy
UsuńOd jutra ma być nieco lepiej ponoć. Oby i nad morzem!
OdpowiedzUsuńNoo, najgorzej nie było. Przynajmniej dwa dni nam się udaly :) A więc było dokładnie pół na pół.
UsuńWkrótce się dowiesz, być może nad morzem :) gdyby nie fakt, że jesteś zaręczona, to obstawiałabym pierścionek ;)
OdpowiedzUsuńTe prognozy to czasem pic na wodę :) na moje, a zasadzie na nasze dwa ostatnie pobyty nad morzem zapowiadano deszcz w każdy dzień, a wcale nie było tak źle :) a dokąd się wybieracie? O ile to nie tajemnica :)
:)))) Okazuje się, że zaręczyny temu nie przeszkadzają ;)
UsuńRożnie bywa z tymi prognozami, ja też staram sie wierzyć zawsze, że będzie lepiej niż mówią, ale teraz niestety w dużej mierze się sprawdziło. Ale najgorzej nie bylo.
To odpoczywajcie i nie myślcie o pracy :) 4h snu - wow podziwiam, ja muszę spać minimum 9h, najlepiej mi tak po 11, a 12 to już luksus hehe. Pozdrawiam ciepło :*
OdpowiedzUsuńDla mnie idealnie to osiem godzin snu. Zawsze staram się tyle spac - kłade sie o 22 i wstaję o 6. No ale bywają sytuacje wyjątkowe - tak jak ta :) Można wytrzymać.
UsuńAle długo nie lubię spać, trochę mi szkoda dnia :) Co nie znaczy, że zawsze sobie budzik w weekendy nastawiam :) Po prostu budzę się sama z siebie.
hehe, parsknęłam śmiechem czytając ostatni akapit ;P
OdpowiedzUsuńJak się okaże co to za niespodzianka-koniecznie napisz! ;)
Napiszę, napiszę :)
UsuńMmmm... płyn do kibelka... so romantic! ;D Skoro się tak czai, na pewno wymyśli coś fantastycznego :)))
OdpowiedzUsuńRozmarzyłaś mnie tym morzem. Nie chcę zapeszyć,ale może w tym roku się uda :)))
No musze przyznać, że mnie zaskoczył :)
UsuńNam się w miarę udało :) Mam nadzieję, że i Wam się uda :)
Hmm też jestem ciekawa o cóż może chodzić ;)) A nad mrozem pgooda jest zmienna bardziej niż w górach, rano poda, pozniej jest słońce i robi się gorąco, poźniej znów pada aa no i oczywiście jeżeli tu jest zimno to tam jest na pewno 2 razy zimniej o czym zdązylam się już przekonać ;D
OdpowiedzUsuńW Polsce w ogóle pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie - zwłaszcza latem :) Teraz też trochę tak było, chociaż w czwartek i piątek głównie było pochmurno. Za to weekend się udał :)
UsuńMargolka na kacu do pracy??? No, no, nie poznaję koleżanki. Cicha woda :P
OdpowiedzUsuńKochani udanego wypoczynku i niech pogoda Wam sprzyja :)
PS
Specjalny płyn do kibelka? No,no ciekawe co to za cudo? ;D
Ale coś Ty, mnie się to zdarza :) Zwłaszcza, że pracuję w takiej a nie innej branży :)) Ale mój rekord to kiedy poszłam na imprezę i wyszłam z niej o 5:30 a na 7 pojechałam do pracy :P
UsuńMorze, o ja =)
OdpowiedzUsuńSłońca, słońca, słońca !!! =*
:) No trochę go było na szczęście!
Usuń