A dzisiaj się bawimy. Wczoraj przyjechała moja siostra, będą oczywiście Juska i Dorota i jeszcze parę innych dziewczyn, choć niestety nie wszystkie, które będą na weselu. Panieński dzisiaj! Tak, wiem, że jeszcze dwa tygodnie a zawsze wszyscy organizują ten wieczór na tydzień przed, ale nam było tak wygodniej, łatwiej z wolnym Franka, większości osób bardziej pasował ten weekend, a poza tym za tydzień to będziemy musieli jechać do Miasteczka, bo będziemy mieli masę innych spraw do załatwienia. Zresztą Dorota stwierdziła, że lepiej mieć dwa tygodnie na dojście do siebie :P
Spotykamy się u nas w domu - to znaczy, dziewczyny przychodzą, bo Franek ze swoimi chłopakami spotykają się gdzieś indziej. A później wybywamy gdzieś w miasto, chociaż nie wiem dokładnie gdzie, bo nie ja to organizowałam, tylko dziewczyny :P
Nie traktuję tego jak "pożegnanie z wolnością", ale myślę, że to jest po prostu świetna okazja na babski wieczór i zabawę w takim gronie. Poza tym, to bardzo miłe, że dziewczyny o mnie pomyślały i zechciały coś takiego zorganizować. Zwłaszcza, że wcale nie jest tak łatwo znaleźć termin, który by wszystkim odpowiadał (wszak i tak wszystkich nie będzie - dziewczyn z Hiszpanii, co jest dość zrozumiałe, ani Ali, która nie dość, że jest mocno przeziębiona, to w niedzielę idzie na piątą do pracy, a stewardessa po całonocnej imprezie chyba nie wyglądałaby najlepiej :))
Wieczorów kawalerskich i panieńskich nie traktuję jak przedślubnego musu, bez którego tradycji nie stałoby się zadość. Pewnie gdyby nie to, że znajomi nam coś takiego wymyślili, to spędzilibyśmy z Frankiem miły weekend w domu, ale myślę, że to bardzo sympatyczne z ich strony :) W dodatku to dobra okazja, żeby siostra przyjechała z Krakowa.
A że osobno? (Wszak mieszana impreza zapewne byłaby równie udana) - no jakieś pozory, że oto kończy się swoboda, trzeba jednak zachować :P
A że osobno? (Wszak mieszana impreza zapewne byłaby równie udana) - no jakieś pozory, że oto kończy się swoboda, trzeba jednak zachować :P
No i jeszcze motto znalezione w internecie: Don't forget, you only have ONE stag night or hen night. Make it one to remember. ... No tak, oby to nie był Kac Vegas 3 :D
Bawcie się dobrze:-))
OdpowiedzUsuńTo na pewno będzie fajny wieczór, dla Was obojga;-) My niestety takich imprez nie mieliśmy, bo stwierdziliśmy zgodnie, że bezsensem byłoby organizować sobie takie samemu, a nasi znajomi jakoś się nie zgrali, bądź zabrakło jednej osoby o zdolnościach i chęciach organizatorskich;-)
Trochę szkoda, ale mijałoby się z celem abyśmy sami mieli jeszcze o tym myśleć. Obeszliśmy się bez, ale jednak fajnie mieć ten swój panieński i kawalerski;-)
Jestem pewna, że Twoje dziewczyny staną na wysokości zadania:-))
Dzięki :)
UsuńNo tak, rozumiem to. Rzeczywiście takie imprezy chyba mają większu sens, kiedy to nie samemu się je organizuje. Gdyby nie nasi znajomi to na pewno nie organizowalibyśmy niczego takiego, ale rzeczywiście, to była frajda :)
A dziewczyny jak najbardziej się spisały!
No to życzę udanej, niezapomnianej zabawy do białego rana! :) I niezbyt uciążliwego kaca nazajutrz ;-))
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem wieczór panieński/kawalerski to nie jakiś mus żegnania się z wolnością, to po prostu idealny powód, by bez wyrzutów sumienia pobyć w gronie przyjaciół/dobrych znajomych tej samej płci i beztrosko się bawić. No i tworząc sobie wspomnienia z tego dnia, a później go wspominając jest szansa, że szybciej zleci czas do ślubu :)) W wielu przypadkach jest to też chyba swietna okazja do poznania się młodszej części uczestników wesela, nie zawsze się wszyscy znają, a wieczór panieński/kawalerski jest dobrym momentem przedweselnej integracji :D
Ja już wiem, że raczej wieczór panieński będę mieć, bo gdy tylko moja Kaś dowiedziała się o ślubie, wykrzyknęła: "To trzeba Ci panieński zorganizować!" :D a teraz jako świadek na pewno się tym zajmie :)
Czekam niecierpliwie na super relację z super wieczoru :D
Dziękuję :) Było do bialego rana i chociaż niedziela nie była zbyt rześka, to bardziej chodziło o zwykłe zmęczenie niż zatrucie alkoholem :)
UsuńTak, zgadzam się z Tobą - ja też nie traktuję tego jako żegnanie się z wolnością a po prostu spotkanie w babskim (w moim przypadku) gronie. Poza tym fajnie tak być w centrum uwagi - nie tylko we własny gronie, ale i w klubie, w którym się bawiłyśmy :)
I to też racja, że goście mają okazję się poznać, jeśli nie znali się wcześniej :)
Bawcie się dobrze;))
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńUdanej zabawy :)
OdpowiedzUsuńKochana baw się dobrze :)) Ja bywałam na wieczorach zarówno tylko panieńskich jak i łączonych, i musze przyznać , że zawsze bawiłam się wysmienicie.
OdpowiedzUsuńJest to świetna okazja, to zabawy, spotkania się w gronie znajomych, poplotkowania, potańczenia w zależności gdzie się ogranizuje :)))
Dzięki, bawiłam się naprawdę świetnie :)
UsuńMasz rację, to dobra okazja do spędzenia czasu w fajnym towarzystwie :)
Popieram Dorotę :D
OdpowiedzUsuńA w Miasteczku też jest zwyczaj tłuczenia butelek dzień przed weselem? U mnie tak i po niedawnym tłuczeniu szczerze współczułam Młodym, że rano trzeba być w pełni sił, bo zanim impreza się skończyła... jednak sesję zdjęciową mieli po ślubie, a nie w sobotę, więc mieli więcej czasu na wyspanie się - choć nie wiem czy to możliwe w tych emocjach :)
Na szczęście raczej nie. Owszem, słyszy sie o tym, ale nawet gdyby w Miasteczku był taki zwyczaj, to u mnie w rodzinie go nie ma i nie robilibyśmy czegoś takiego. Co prawda moja ciocia się oburza pół żartem poł serio, że jak to tak bez tego... Ale dla nas to jest niepotrzebna szopka :)
UsuńNo my nie mamy zdjęć przed ślubem a dopiero w czasie wesela, ale i tak trzeba będzie rano wcześnie wstać, żeby ze wszystkim zdążyć :)
Mi się bardzo podobało tłuczenie u kuzynki i zabawa była przednia, ale z drugiej strony to trochę zbędne, zwłaszcza jeśli goście siedzą i siedzą, a kolejnego dnia jest wesele.
UsuńWiesz, mnie sie nie podoba ten zwyczaj. Po prostu nie widzę w nim sensu. Nie wyobrażam sobie też robić czegoś takiego na moim osiedlu i wzbudzać sensacji - nie musi całe Miasteczko wiedzieć, że wychodzę za mąż :) Taka forma bycia w centrum zainteresowania mnie nie interesuje :)
UsuńZapomniałam dodać - bawcie się dobrze kobietki :D
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki :)
Usuńbawcie się szapmańsko:)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńSuper extra szampańsko-wystrzałowej imprezki Margolko&Franku !
OdpowiedzUsuńBaw się dobrze! Ja wspominam swój panieński z łezką w oku, bo dziewczyny naprawdę stanęły na wysokości zadania. Jestem pewna, że i tak będzie u Ciebie! Szalej!!! :D
OdpowiedzUsuńSzlałam :) I było naprawdę super, moje dziewczyny też się postarały :)
UsuńDobrej zabawy :)
OdpowiedzUsuńDzięki!
Usuńudanej zabawy i niezapomnianych wrażeń!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNigdy nie żałowałam braku białej sukni, welonu, limuzyny, gromady gości w eleganckim lokalu. Ale, że nie miałam wieczoru panieńskiego - to bardzo!
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że miałabym czego żałować. Bawiłam się świetnie.
UsuńMam nadzieję, że bawiłyście się wyśmienicie :D
OdpowiedzUsuńNo to jestem bardzo ciekawa Twojej relacji. Daj znać, jak było :)
OdpowiedzUsuńdam znać :) Tylko kurczę, znowu w pracy sie dzieje - a tu tyle do opowiadania! :)
Usuńmam nadzieje, że dobrze się bawiłyście :)
OdpowiedzUsuńWspaniale :)
UsuńWam akurat koniec wolnosci nie grozi, nie jestescie typem zaborczego zwiazku:))))
OdpowiedzUsuńTo racja.
UsuńFranek trafił ostatecznie na naszą imprezę i siedział grzecznie przy stoliku podczas gdy ja szalałam na parkiecie z innymi facetami ;)
Super imprezki i szampańskich humorów :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńMam nadzieję, że żyjesz i pamiętasz wszystko:) Czekam na relację:)
OdpowiedzUsuńOczywiście, ze pamiętam :)) Zawsze pamiętam ;)
UsuńZ życzeniami udanej zabawy się spóźniłam, ale mam nadzieję, że i tak się fajnie bawiliście i na podstawie tych waszych wieczorach kawalersko - panieńskich nie nakręcą Kac Vegas 4 :D
OdpowiedzUsuńWspaniale się bawiliśmy :)
UsuńA kolejnej części filmu nie będzie :)
Ooooo, wieczór panieński to bym chciała mieć! No ale w końcu mogę mieć jedynie zwykłą babską imprezę ;)))
OdpowiedzUsuńŻyjesz? ;D
:)) No przyznam, że miałabym czego żałować, gdybym nie miała tego wieczoru :))
UsuńŻyję, żyję ;) Tylko jakoś na relacje czasu mi brakuje. A szkoda!