*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

sobota, 5 stycznia 2013

Noworoczne postanowienia. Albo ich brak? :)

Cóż, na razie nie dzieje się nic szczególnego w tym nowym roku... I niech tak pozostanie :) Nie uważam trzynastki ani za liczbę szczęśliwą, ani pechową. Ale mam co do tego roku dobre przeczucia - nie są one może jakoś szczególnie intensywne, ale zdecydowanie nie jest tak, jak rok temu, gdy dwa tysiące dwunasty powitałam ze średnim entuzjazmem. Z drugiej jednak strony, ten przełom i przejście ze starego w nowy rok wydaje mi się jakoś mniej magiczny niż dotychczas...
 
Czego oczekuję po tym roku? Że będzie po prostu dobry. To jedyne, czego bym sobie życzyła. Nie oczekuję przełomu - te już w dużej mierze za mną. Teraz myślę, że z każdym nowym rokiem chciałabym po prostu coraz większej stabilizacji. Na razie moje życie zmierza w dobrym kierunku, jeśli o to chodzi. Podstawy już są i to najważniejsze. Zamierzam się więc nadal cieszyć z tego, co już mam, ale jednocześnie nie spoczywać na laurach, snuć dalsze plany, dążyć do realizacji swoich celów. I nie chodzi o to, że ciągle chciałabym czegoś więcej. Myślę, że teraz już osiągnęłam taki etap, gdy mogę powiedzieć, że czuję się szczęśliwa i niczego więcej mi nie potrzeba. Do szczęścia rzeczywiście nie. Ale przecież znacie mnie, wiecie, że ja lubię zawsze na coś czekać, odliczać dni, lubię być aktywna, lubię gdy coś się dzieje, lubię mieć jakiś cel. 

Myślę, że takim naszym pierwszym celem będzie własne mieszkanie. Ale nie upieram się, że musimy je mieć jeszcze w tym roku. Teraz już nam się nie spieszy. Będziemy szukać, oglądać i wybierać. I się zobaczy. Może uda się za miesiąc, a może za rok. 
Poza tym, to będzie dla nas obojga ważny rok, jeśli chodzi o sprawy zawodowe. Kończą nam się umowy i oczywiście oboje mamy ogromną nadzieję, że zostaną one nam przedłużone już na czas nieokreślony. Ja jestem zdecydowanie spokojniejsza, niż w ubiegłym roku, kiedy to nawiedzały mnie jakieś niejasne niepokoje (i jak się później okazało moja intuicja mnie nie zawiodła, bo rzeczywiście coś się działo, tyle, że wyszło mi to na dobre). Już w grudniu szefowa powiedziała mi, że nie widzi powodu, żebym tej umowy miała nie dostać, ale jeśli chodzi o warunki na razie niczego nie wiemy, bo wszystko musi być ustalone z Anglikami. Ale na razie jestem dobrej myśli, mam nadzieję, że nie zapeszę. Co ma być to będzie, a przynajmniej lepiej mi się żyje, gdy się nie martwię. Niedługo jadę do Warszawy, ale pewnie jeszcze się niczego nie dowiem. Muszę poczekać jeszcze trzy miesiące, bo dokładnie wtedy kończy mi się umowa. 
Jeśli chodzi o Zieloną Firmę, to nie wiadomo, czego się spodziewać. Ale ponieważ nie mamy powodów do tego, żeby obawiać się, że Franek nie będzie tam dalej pracował, również się nie martwimy i będziemy czekać...

Jeśli chodzi o pozostałe sprawy - nie zanosi się na zmiany. I oby tak dalej. Życzyłabym sobie, żeby wszystko układało się tak, jak dotychczas. Nie lubię snuć planów długoterminowych, bo chętnie zdaję się na los w wielu kwestiach - zwłaszcza takich, gdy nie jestem pewna, czy chcę coś zmieniać, czy nie. Wtedy po prostu czekam. Ta metoda nie zawiodła mnie jeśli chodzi o studia, pracę, czy nawet miłość:) Więc niech tak będzie choćby z tym mieszkaniem. Zakładam, że wszystko samo się ułoży. 

Tradycją się już staje mój brak konkretnych postanowień noworocznych :) Nie są one mi po prostu tak bardzo potrzebne. Mogłabym w zasadzie ponowić te zeszłoroczne - bo dobrze mi idzie ich realizacja ;) Udało mi się zużyć większość kosmetyków, która stała nieruszana na półce. Ale dostałam nowe, więc mogę zacząć od nowa :)
Jeśli chodzi o drugie postanowienie, dotyczące unikania bibliotek tak długo, aż przeczytam wszystkie swoje książki - szło mi świetnie przez pierwsze pół roku! Nie odwiedziłam ani jednej biblioteki. A kiedy już przeczytałam prawie wszystkie swoje książki skusiłam się na wypożyczenie. I zaczęło się - stosik książek własnych znowu urósł, bo tu urodziny, tam imieniny, potem święta... No więc teraz znowu walczę sama ze sobą, żeby omijać biblioteki szerokim łukiem :) Udaje mi się to już od miesiąca. Raz prawie się złamałam, ale Franek mnie przypilnował :)
I to tyle. Niezbyt ciekawa ta noworoczno-postanowieniowa notka, ale mnie taka wystarczy :)Moje nudne życie całkiem mi odpowiada. 
Powtórzę więc życzenia zeszłoroczne - oby ten rok był taki sam, jak miniony. Życzyłabym sobie i swoim bliskim zdrowia i zadowolenia z życia. Reszta być może sama przyjdzie.

Aaa, jeśli chodzi o sprawy blogowe. Zeszłoroczne postanowienie udało mi się zrealizować - włącznie z przenosinami na inny portal. I więcej sobie w tym temacie nie postanawiam. Oczywiście, że życzyłabym sobie powrót do dawnej aktywności, chciałabym też zrobić wreszcie porządną listę linków i znowu odwiedzać wszystkich tak, jak dawniej. Ale nic na siłę. Ułoży się :)

Wróżbę jajcarską też sobie zrobiliśmy w tym roku, ale nie była tak jednoznaczna jak ostatnio. Mieliśmy problemy z interpretacją :) Ale zrobiliśmy to w taki sposób, żeby wychodziło, że będzie dobrze :) Tak mam z wszelkimi wróżbami i zabobonami - wybieram sobie z nich to, co mi pasuje :) No wiecie - taka afirmacja :)

38 komentarzy:

  1. Unikanie bibliotek to chyba najbardziej oryginalne postanowienie :)
    Nowy rok, nowe nadzieje. I tak chyba powinno być :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może oryginalne u innych, ale u mnie powtarza się już chyba trzeci rok z rzędu :) Ja po prostu muszę unikać bibliotek, bo jestem zapisana chyba do ośmiu i z kazdej potrafię wynieść cztery książki. Nie jestem w stanie tego wszystkiego przeczytać bez szkody dla książek własnych :)

      Usuń
  2. Ja nigdy nie robiłam noworocznych postanowień. Kiedy chciałam coś zmienić bądź postanowić w swoim życiu robiłam to w najbardziej odpowiadającym mi momencie, a nie 'od nowego roku'. Bo najważniejsze jest (zawsze to powtarzam), by żyć w zgodzie ze sobą:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja robiłam i bardzo to lubiłam. Początek roku jest moim zdaniem dobrą okazją na takie postanowienia a jednocześnie wcale nie wyklucza czynienia postanowień również w innym czasie.
      Ja bardzo lubię tego rodzaju "początki" i dla mnie takim najbardziej odpowiadającym momentem właśnie zawsze był i jest nowy rok. Tylko wtedy czułam prawdziwą moc takich postanowień i zawsze udawało mi się je zrealizować :)

      Usuń
  3. Lubię Twoje zdroworozsądkowe podejście do sprawy i widać, że Tobie również wychodzi ono na dobre. Wszystkiego naj, ale nic na siłę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie oczywiście trudno stwierdzić czy podejście jest zdroworozsądkowe, czy nie :) Nawet nie jestem pewna, co konkretnie Tobie się w nim podoba - bo nie jestem obiektywna :) Ale rzeczywiście takie myślenie raczej wychodzi mi na dobre, chociaż przecież wcale nie jest tak, że do wszystkiego podchodzę ze stoickim spokojem :) Emocje wchodzą w grę dużo częściej niż powinny i martwię się też częściej niż powinnam, choć ostatnio jest jakby lepiej (a może mi się wydaje? :)) - odpukać!!

      Usuń
    2. Podoba mi się, że na nic się nie napinasz, nie szarpiesz, co ma być, to będzie. I zobacz, że jak dotąd wszystko (odpukać) się układa.

      Usuń
    3. A, teraz dokładnie wiem, co miałaś na myśli. No rzeczywiście, jak tak się zastanowię to już od dłuższego czasu mam troche takie podejście i zdecydowanie mi z nim dobrze. Nie uważam tego za postawę bierną (bo ktoś mi to kiedyś zarzucił) - bo korzystam z okazji, które mi sie nadarzają a jednoczesnie działam, gdy jest to potrzebne, ale nie uważam, że muszę się koniecznie spinać :)

      Usuń
  4. Można rzec, że podejście do tego roku i wróżb mamy podobne, chociaż ja tym razem olałam te jaja całkowicie - jakkolwiek to brzmi;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, dlatego właśnie u Ciebie napisałam, ze zgadzam się z tym, co napisałaś :) Ja już trochę w ubiegłym roku miałam takie podejscie, że nie miałam konkretnych celów, chociaż oczekiwania miałam - wiadomo, że rok był szczególny głównie ze względu na ślub.
      Z wróżbami i horoskopami tak już mam, ze staram się zwracać uwagę tylko na to, co pomyslne ;) Chociaż zdarza się, że czasami coś negatywnego się przebija, ale próbuję o tym zapominać, zeby się nie sugerować. Przede wszystkim wierzę w siłę autosugestii :)

      My w jajka się bawiliśmy - i podkreślam własnie tę zabawę, bo to był główny cel, ciekawa byłam co się trafi :)

      Usuń
  5. No to życzę Ci, żeby te noworoczne życzenia zaistniały. I niech te Twoje 'nudne' życie będzie szczęśliwie po prostu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      No właśnie też bym sobie życzyła, zeby było szczęśliwe i może nawet nadal takie nudne :)

      Usuń
  6. Ja chciałabym znów więcej czytać, oby się to udało. Niewiele książek przeczytałam w ubiegłym roku, ale końcówka roku u mnie czytająca była, początek także, to może nie będzie tak źle. Jakichś specjalnych postanowień nie robię, poza sprawami mieszkaniowymi, ale te określenie "postanowienia" mi tutaj średnio pasuje :))
    A ta 13 myślę, że będzie pozytywna, żaden tam pechowy rok, grunt do dobra afirmacja :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No u mnie też mogloby być lepiej z tymi książkami - ale coś kosztem czegoś. Zdaję sobie sprawę, że jak chcę robić nadal to wszystko, co tak bardzo lubię, to nie będę w stanie czytać tyle, ile bym chciała ;) U mnie zazwyczaj jest tak, że najlepiej mi idzie czytanie w okresie listopad-marzec, a potem lipiec-sierpień. nie wiem, dlaczego, ale tak jest. W pozostałe miesiące trochę się opuszczam :)

      I tego "pozytywizmu" :) się trzymajmy :)

      Usuń
    2. Ja miałam jakiś niechciej książkowy, nie wiem nawet z czego to wynikało, może miałam przesyt studiami i brakowało mi już siły, by czytać coś innego, co w gruncie rzeczy powinno przynieść radość i odmóżdżenie, skoro z innej beczki, niż te wszystkie mądrości ze studiów :D no ale coś tam latem zaliczyłam na leżaku i w innych porach roku też, ale wcześniej nie było to takie kulawe.
      Tak, tego pozytywizmu się trzymajmy :)) śmieszne są te jaja, o ile niespodzianka nie jest straszna, ale wiadomo, że tu chodzi bardziej o zabawę niż branie tego całkiem na serio :)

      Usuń
    3. Oj, nawet jak jest straszna, to można ją tak zinterpretować, żeby wyszło na dobre ;)

      Ja tez miewałam gorsze okresy jeśli chodzi o czytanie, to chyba każdemu się zdarza :)

      Usuń
  7. Nam (a w zasadzie mojemu A.) też w tym roku w Zielonej Firmie kończy się umowa, ale są takie braki w ludziach (przynajmniej na szynach), że na razie jestem spokojna. Zacznę się stresować w czerwcu-lipcu (umowa jest do końca lipca).
    Ale musi być dobrze, u Was i u nas :*

    OdpowiedzUsuń
  8. A właśnie, że ciekawa notka:) Widze,że nie mi jednej umowa w tym roku się kończy... Oby ten rok był dobry:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby :) A z umowami tak już jest, że trzeba kilka ich podpisać zanim dostanie się tą ostateczną, chociaż i ona wcale ostateczna być nie musi :)

      Usuń
  9. Przejęłam od Ciebie od ubiegłego roku wróżbę z jajka niespodzianki, w środku był latawiec. Mam nadzieję, że to dla mnie pozytywna wróżba na rok 2013, że będę dużo podróżować i posuwać się do przodu w różnych sprawach, bo latawiec jak przeczytałam symbolizuje powodzenie w życiu...
    Jutrzenka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest naprawdę fajna zabawa to wróżenie z jajka a według mnie jej głównym celem jest optymistyczna interpretacja przyszłości :)A latawiec moim zdaniem jak najbardziej brzmi optymistycznie - wiesz:wolność, swoboda, kolory, lekkość, poszerzanie horyzontów, możliwość dostrzeżenia wszystkiego z innej perspektywy - z tym wszystkim mi się kojarzy :)

      Usuń
  10. Jeśli chodzi o książki to ja na razie też nie wypożyczam :) Zapraszam ja mam kilka postanowień

    OdpowiedzUsuń
  11. ja na ten rok mam tylko 3 marzenia i bardzo chcialabym, zeby sie spelnily :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie niech sie spełnią te trzy :)
      Ja raczej nie mam konkretnych marzeń - w ogóle jakoś stronię od marzeń i wolę planowanie :)

      Usuń
  12. mam totalnie tak samo z książkami i biblioteką;/ehh ale co zrobić?

    OdpowiedzUsuń
  13. Eh, ja wciąż czekam na przełomy... Szczęśliwego Nowego Roku! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Miałabym nawet jakieś możliwe wizje postanowień, ale mi się nie chce, a bez sensu tak coś postanawiać bez determinacji - lepiej kiedy przyjdzie jakiś impuls do działania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście masz rację, nic na sile - zwłaszcza, gdy w grę wchodzą postanowienia, bo raczej wtedy nic z nich nie wyjdzie :)

      margolka

      Usuń
  15. Margolko - postanowienia lepiej robić wtedy, kiedy naprawdę czegoś potrzebujemy. W tym roku mam ich parę, ale znacznie mniej konkretne, niż w zeszłym.
    A najbardziej po tych trudnych dniach od świąt życzę zdrowia sobie i mojej całej rodzinie.

    Pozdrowienia :)

    p.s. własne mieszkanie to ważna sprawa, warta przemyślenia i dokładnego zaplanowania, a przede wszystkim regularna praca pomaga podjąć taką decyzję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej Iw, zgadzam się, że nie chodzi o to, żeby robic postanowienia, dla samych postanowień. One mają moc wtedy, gdy mogą coś pozytywnego zdziałać dla nas :)

      Iw, nic innego nie robimy tylko "przemyśliwujemy" :)

      margolka

      Usuń
  16. Margolka ja w sumie też nie robię postanowień, ale jeśli już to miała bym podobne do Twojego z tą biblioteką ;-) Już nawet wyciągnęłam sobie wszystkie (prawie) książki, które chcę przeczytać i z tego co widzę to 9 lub 10 więc muszę zostawić bibliotekę w spokoju. Co do Waszego mieszkania, to trochę zazdroszczę bo lubię urządzać wolne przestrzenie ;-) Powodzenia ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie jeszcze nie ma czego zazdroscić, bo niczego nie mamy :) No i raczej kupimy mieszkanie z rynku wtornego i bardzo możliwe, że częściowo umeblowane, więc aż tak dużo tych wolnych przestrzeni nie będzie :)

      Ja nie policzyłam tych książek, ale bardzo możliwe, że tez tyle by się uzbierało:)

      margolka

      Usuń
  17. Witam w Nowym Roku:***
    no i życzę aby to o czym napisałaś się spełniło , oby ta stabilizacja była coraz większa .... i wszytskiego co najlepsze:*
    wracam do blogowania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie również :))

      Ja cały czas próbuję :)
      margolka

      Usuń