Oto co przyniósł mi wczoraj mój mąż po pracy:
Od sześciu miesięcy (i jednego dnia:)) jestem żoną. I przyznam, że bardzo dobrze czuję się w tej roli ;) Już kiedyś pisałam, że chociaż na pierwszy rzut oka żyjemy tak samo jak przed ślubem, to tak naprawdę wiele się zmieniło. Głównie chodzi o nasze podejście i zmianę mentalności. Wiadomo, że takie sprawy są właściwie niewytłumaczalne :) Jeśli ktoś sam tego nie doświadczył, nie da się tego opowiedzieć tak, żeby zrozumiał... Chodzi o takie poczucie odpowiedzialności - za drugą osobę oraz za relację, którą się z nią tworzy. Myśl, że teraz już nie można się poddać, że nie ma możliwości, żeby odpuścić. Że są rzeczy, których zrobić nie można, (zresztą już się ich teraz robić nie chce), bo mogłyby zranić tę drugą osobę niszcząc to, co w tej relacji piękne: zaufanie i wiarę w drugiego człowieka. Jednocześnie jest świadomość, że teraz już jesteśmy razem, a razem zawsze łatwiej. Człowiek nie jest sam w obliczu smutku, radości, problemów i miłych niespodzianek :)
Przyznam, że szybko przyzwyczaiłam się do mówienia o Franku "mój mąż". Przychodzi mi to zupełnie naturalnie. Może to dlatego, że nie znosiłam zwrotu "narzeczony", a mówienie o chłopaku na pewnym etapie związku i życia jest trochę dziwne :)
Nasz ślub był pięknym wydarzeniem, które śni mi się do dziś (co ciekawe, właśnie w nocy z czwartku na piątek miałam sen z naszym weselem w roli głównej :)), ale życie toczy się dalej. Wiele osób na moim miejscu powiedziałoby, że nie wie kiedy minęło te sześć miesięcy. Ja wręcz przeciwnie - mam wrażenie, że wieki minęły od tamtego dnia. Chwilami wydaje mi się, jakby to było w innym życiu. Pół roku po ślubie stoimy u progu ogromnej rewolucji. Największej w naszym życiu. I pewnie będzie ona odrobinę łatwiejsza, gdy wiemy, że jesteśmy w tym razem.
Ale tak naprawdę to dopiero pierwsze sześć miesięcy :) A przed nami jeszcze dużo więcej wspólnych lat. Pełnych radości, beztroski, sukcesów, ale i kłótni, złych dni i niepokojów. Oby w tym wszystkim cały czas towarzyszyła nam miłość, zrozumienie i poczucie, że wszystko się ułoży, również dlatego, że razem jesteśmy silniejsi ;)
***
Dzisiaj rano dostałam klapsa, a nawet niejednego, za to, że nie zakręciłam mleka. Phi! Co ten mąż se myśli? Nawet fakt, że wcześniej go przedrzeźniałam i stroiłam miny nie upoważnia go do dawania mi w tyłek! ;)
Ja mu jeszcze pokażę! :)
Wszystkiego najlepszego z okazji 6 miesiecy bycia zona!Zycze Wam,zebyscie sie zawsze rozumieli i kochali.xxx
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego dla Was na następne dni, miesiące i lata bycia razem :)
OdpowiedzUsuńJa do ślubu mam tylko 4 miesiące, ale też nie mam pojęcia w którym momencie życia będę pół roku po ślubie. Dla nas też ten rok jest zdecydowanie przełomowy. Najważniejsze to z optymizmem patrzeć naprzód :)
Dzięki!
UsuńTakich rzeczy nikt nie wie wcześniej.. Jeśli o nas chodzi, to nawet nie nazwałabym tego przelomem :)To prawdziwa rewolucja, ale powoli się z tym oswajamy.
no proszę ależ ten czas leci :) gratulacje półrocznicowe :)
OdpowiedzUsuńLeci, leci... Ani się obejrzysz i.. wiesz :))
UsuńDzięki!
No to gratulacje z okazji pierwszej pół-rocznicy;)
OdpowiedzUsuńPamiętam dość wyraźnie to nasze "Ojej dzisiaj już mija pół roku" napisałam wtedy nawet notkę na blogu, w której opisałam jako to z nami jest po ślubie (w sensie, ze jest lepiej niż gorzej). Onet mnie polecił na głównej i z tej okazji przyleciało stado frustratów, które wróżyło nam rychły rozwód;D Od tego czasu nie wierzę we wróżki;) Tzn. w siebie wierzę, no ale ja jestem prawdziwa;P
Dziękujemy :)
UsuńJa tez pamiętam dość dobrze tamtą Twoją notkę, chociaż wtedy nie czytałam jeszcze bloga - ale później czytałam archiwum.
Sama myślalam o tym, żeby napisać też coś na ten temat, ale potem stwierdziłam, że zostawię to na rocznicę :P
A teksty typu - co wy tam wiecie w pół roku/dwa lata/ w pięć lat po ślubie to chyba standard. Zawsze znajdzie się ktoś, kto uważa, że tak naprawdę dopiero po pięćdziesięciu latach małżenstwa można stwierdzić, że dobrze było razem :D
Gratulacje. A dla mnie to jednak lekki szok, że już pół roku za nami :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńDla mnie większym szokiem jest to, ile się zmieniło :)
Super bukiecik :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy mój mąż będzie pamiętał o naszej półrocznicy :P
Okaże się :)
Witaj :)
UsuńTeż mi się podoba :) Ja byłam zaskoczona, że franek pamiętał - i w dodatku postanowił ją uczcić!
piękne kwiaty, ależ ten czas pędzi... wszystkiego dobrego... dużo, dużo miłości:)
OdpowiedzUsuńPiękne, zgadzam się :)
Usuńdziękujemy!
Niech więc każdy kolejny rok będzie taki dobry jak te pierwsze sześć miesięcy:))
OdpowiedzUsuńJa jednak należę do grona tych osób, które powiedziałyby Ci, że nie wiem, kiedy to minęło:D:)
Hmm, w zasadzie mógłby jednak być ten kazdy kolejny rok spokojniejszy :P
UsuńJa widzę absolutnie głęboką przepaść między czasem kiedy był ślub a tym, co jest dzisiaj, dlatego nie mam poczucia, że minęła tylko chwila.
Już??A przecież dopiero co pisałaś o naukach przedmałżeńskich:):D
OdpowiedzUsuń:)) Ja mam wrażenie, że nauki to były wieki temu :P
Usuńmile ze strony Franka, kwiaty oczywiscie, a nie klaps po tylku:D
OdpowiedzUsuńKwiaty, a nie badyle? :D:D
Usuńjuz nie chcialam byc wulgarna:P
UsuńAleż dziękuję za tę delikatność :):)
Usuńkolejnych szczęśliwych chwil Wam życzę :)
OdpowiedzUsuńa ten klaps to może gra wstępna miała być ;;))
pozdrawiam
No popatrz, jaka ja niedomyślna :):)
UsuńDziękujemy!
Kuba ostatnio upodobał sobie wynajdywać okazje do dawania mi klapsów, bezczelny :D Za to ja nie pozostaję dłużna i wykręcam Mu Jego duże ucho ;P
OdpowiedzUsuńSerio już pół roku? Upływ czasu jest zatrważający.
"Oby w tym wszystkim cały czas towarzyszyła nam miłość, zrozumienie i poczucie, że wszystko się ułoży, również dlatego, że razem jesteśmy silniejsi" - i tego Wam życzę :)
Hmm, jeszcze się nad odwetem nie zastanawiałam :)
UsuńMnie nastraja raczej pozytywnie ten cały upływ :)
Dziękujemy!
Faceci to uwielbiają- klapsy w tyłek w sensie ;) Jakby to był ich znak- ta kobieta jest moja :D Gratulacje na te pół roku :)
OdpowiedzUsuńHaha, nie mam porównania, więc nei wiedziałam :P:P
UsuńDziękujemy :)
Ahh ten Twój Franek - romantyk ;-) Czy już mówiłam, że można Ci go zazdrościć ? ;-) A poza tym dobrze rozumiem ten Twój post, ja też tak czuję, niby wiele się nie zmieniło, ale jesteśmy już tak blisko ze sobą, ze chyba bliżej się nie da (po tym ślubie).
OdpowiedzUsuńHaha, możliwe, że coś wspominałaś ;)
UsuńCieszę się w takim razie, że rozumiesz, bo trudno to opisać :)
A do nowego nazwiska przyzwyczaiłaś się i podpisywania się nie tym panieńskim? :)
OdpowiedzUsuńGratulacje z okazji półrocznicy, ani się obejrzysz a będzie wrzesień :))
Tak, już nie mam z tym żadnego problemu. Właściwie to wydaje mi się, że bardzo szybko to poszło. A teraz jest mi zdecydowanie wygodniej :)
Usuńdziękujemy :) No, oby był tak szczerze mówiąc...
Razem, to kluczowe słowo. Bo życie to rzecz dla dwojga przecież :))
OdpowiedzUsuńA co do klapsów: jeśli dawane i odbierane są z miłością- to czemu nie ;P
No tak, zdecydowanie masz rację :)
UsuńKFIATUSZEK
OdpowiedzUsuńNiechcący mi się usunął Twój komentarz razem z moją odpowiedzią, więc zamieszczę tutaj odpowiedź razem z kopią Twojego komentarza :)
Nam dzis stuknelo rowniutkie 7 miesiecy :) Ja tez zastanawiam sie kiedy to minelo i my tez stoimy przed wielka zyciowa rewolucja, a nawet dwiema, ale co tam Margolus... Damy rade :))) Takze wszystkiego najlepsiejszego z okazji polrocznicy i wielu wielu wielu kolejnych rocznic Wam zycze :)
A Frankowi trzeba bylo oddac w ten tylek ;)
**
No to gratulacje ;))
Ja właśnie nie mam poczucia, kiedy to minęło - a raczej ile się zmieniło :) No tak, przed Wami też rewolucja, choć przyznam, że mam wrażenie, że taka bardziej naturalna :) Nasza dała nam obuchem w łeb i w ogóle nie była brana pod uwagę. Ale pewnie masz rację - damy radę :)
Dziękujemy
Bo miłość to nie jest wieczny romantyzm, a odpowiedzialność za drugą osobę i nieustanna praca nad własnym lenistwem i egoizmem.
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie wolę tę drugą część.
Usuń