*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

sobota, 16 marca 2013

Pierwsze półrocze

Oto co przyniósł mi wczoraj mój mąż po pracy:



Od sześciu miesięcy (i jednego dnia:)) jestem żoną. I przyznam, że bardzo dobrze czuję się w tej roli ;) Już kiedyś pisałam, że chociaż na pierwszy rzut oka żyjemy tak samo jak przed ślubem, to tak naprawdę wiele się zmieniło. Głównie chodzi o nasze podejście i zmianę mentalności. Wiadomo, że takie sprawy są właściwie niewytłumaczalne :) Jeśli ktoś sam tego nie doświadczył, nie da się tego opowiedzieć tak, żeby zrozumiał... Chodzi o takie poczucie odpowiedzialności - za drugą osobę oraz za relację, którą się z nią tworzy. Myśl, że teraz już nie można się poddać, że nie ma możliwości, żeby odpuścić. Że są rzeczy, których zrobić nie można, (zresztą już się ich teraz robić nie chce), bo mogłyby zranić tę drugą osobę niszcząc to, co w tej relacji piękne: zaufanie i wiarę w drugiego człowieka. Jednocześnie jest świadomość, że teraz już jesteśmy razem, a razem zawsze łatwiej. Człowiek nie jest sam w obliczu smutku, radości, problemów i miłych niespodzianek :)

Przyznam, że szybko przyzwyczaiłam się do mówienia o Franku "mój mąż". Przychodzi mi to zupełnie naturalnie. Może to dlatego, że nie znosiłam zwrotu "narzeczony", a mówienie o chłopaku na pewnym etapie związku i życia jest trochę dziwne :)

Nasz ślub był pięknym wydarzeniem, które śni mi się do dziś (co ciekawe, właśnie w nocy z czwartku na piątek miałam sen z naszym weselem w roli głównej :)), ale życie toczy się dalej. Wiele osób na moim miejscu powiedziałoby, że nie wie kiedy minęło te sześć miesięcy. Ja wręcz przeciwnie - mam wrażenie, że wieki minęły od tamtego dnia. Chwilami wydaje mi się, jakby to było w innym życiu. Pół roku po ślubie stoimy u progu ogromnej rewolucji. Największej w naszym życiu. I pewnie będzie ona odrobinę łatwiejsza, gdy wiemy, że jesteśmy w tym razem.
Ale tak naprawdę to dopiero pierwsze sześć miesięcy :) A przed nami jeszcze dużo więcej wspólnych lat. Pełnych radości, beztroski, sukcesów, ale i  kłótni, złych dni i niepokojów. Oby w tym wszystkim cały czas towarzyszyła nam miłość, zrozumienie i poczucie, że wszystko się ułoży, również dlatego, że razem jesteśmy silniejsi ;)

***
Dzisiaj rano dostałam klapsa, a nawet niejednego, za to, że nie zakręciłam mleka. Phi! Co ten mąż se myśli? Nawet fakt, że wcześniej go przedrzeźniałam i stroiłam miny nie upoważnia go do dawania mi w tyłek! ;) 
Ja mu jeszcze pokażę! :)

36 komentarzy:

  1. Wszystkiego najlepszego z okazji 6 miesiecy bycia zona!Zycze Wam,zebyscie sie zawsze rozumieli i kochali.xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkiego dobrego dla Was na następne dni, miesiące i lata bycia razem :)

    Ja do ślubu mam tylko 4 miesiące, ale też nie mam pojęcia w którym momencie życia będę pół roku po ślubie. Dla nas też ten rok jest zdecydowanie przełomowy. Najważniejsze to z optymizmem patrzeć naprzód :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki!
      Takich rzeczy nikt nie wie wcześniej.. Jeśli o nas chodzi, to nawet nie nazwałabym tego przelomem :)To prawdziwa rewolucja, ale powoli się z tym oswajamy.

      Usuń
  3. no proszę ależ ten czas leci :) gratulacje półrocznicowe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leci, leci... Ani się obejrzysz i.. wiesz :))
      Dzięki!

      Usuń
  4. No to gratulacje z okazji pierwszej pół-rocznicy;)
    Pamiętam dość wyraźnie to nasze "Ojej dzisiaj już mija pół roku" napisałam wtedy nawet notkę na blogu, w której opisałam jako to z nami jest po ślubie (w sensie, ze jest lepiej niż gorzej). Onet mnie polecił na głównej i z tej okazji przyleciało stado frustratów, które wróżyło nam rychły rozwód;D Od tego czasu nie wierzę we wróżki;) Tzn. w siebie wierzę, no ale ja jestem prawdziwa;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :)
      Ja tez pamiętam dość dobrze tamtą Twoją notkę, chociaż wtedy nie czytałam jeszcze bloga - ale później czytałam archiwum.
      Sama myślalam o tym, żeby napisać też coś na ten temat, ale potem stwierdziłam, że zostawię to na rocznicę :P
      A teksty typu - co wy tam wiecie w pół roku/dwa lata/ w pięć lat po ślubie to chyba standard. Zawsze znajdzie się ktoś, kto uważa, że tak naprawdę dopiero po pięćdziesięciu latach małżenstwa można stwierdzić, że dobrze było razem :D

      Usuń
  5. Gratulacje. A dla mnie to jednak lekki szok, że już pół roku za nami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Dla mnie większym szokiem jest to, ile się zmieniło :)

      Usuń
  6. Super bukiecik :)
    Jestem ciekawa czy mój mąż będzie pamiętał o naszej półrocznicy :P
    Okaże się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj :)
      Też mi się podoba :) Ja byłam zaskoczona, że franek pamiętał - i w dodatku postanowił ją uczcić!

      Usuń
  7. piękne kwiaty, ależ ten czas pędzi... wszystkiego dobrego... dużo, dużo miłości:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niech więc każdy kolejny rok będzie taki dobry jak te pierwsze sześć miesięcy:))
    Ja jednak należę do grona tych osób, które powiedziałyby Ci, że nie wiem, kiedy to minęło:D:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, w zasadzie mógłby jednak być ten kazdy kolejny rok spokojniejszy :P
      Ja widzę absolutnie głęboką przepaść między czasem kiedy był ślub a tym, co jest dzisiaj, dlatego nie mam poczucia, że minęła tylko chwila.

      Usuń
  9. Już??A przecież dopiero co pisałaś o naukach przedmałżeńskich:):D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) Ja mam wrażenie, że nauki to były wieki temu :P

      Usuń
  10. mile ze strony Franka, kwiaty oczywiscie, a nie klaps po tylku:D

    OdpowiedzUsuń
  11. kolejnych szczęśliwych chwil Wam życzę :)
    a ten klaps to może gra wstępna miała być ;;))
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz, jaka ja niedomyślna :):)
      Dziękujemy!

      Usuń
  12. Kuba ostatnio upodobał sobie wynajdywać okazje do dawania mi klapsów, bezczelny :D Za to ja nie pozostaję dłużna i wykręcam Mu Jego duże ucho ;P

    Serio już pół roku? Upływ czasu jest zatrważający.

    "Oby w tym wszystkim cały czas towarzyszyła nam miłość, zrozumienie i poczucie, że wszystko się ułoży, również dlatego, że razem jesteśmy silniejsi" - i tego Wam życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, jeszcze się nad odwetem nie zastanawiałam :)
      Mnie nastraja raczej pozytywnie ten cały upływ :)
      Dziękujemy!

      Usuń
  13. Faceci to uwielbiają- klapsy w tyłek w sensie ;) Jakby to był ich znak- ta kobieta jest moja :D Gratulacje na te pół roku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, nie mam porównania, więc nei wiedziałam :P:P
      Dziękujemy :)

      Usuń
  14. Ahh ten Twój Franek - romantyk ;-) Czy już mówiłam, że można Ci go zazdrościć ? ;-) A poza tym dobrze rozumiem ten Twój post, ja też tak czuję, niby wiele się nie zmieniło, ale jesteśmy już tak blisko ze sobą, ze chyba bliżej się nie da (po tym ślubie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, możliwe, że coś wspominałaś ;)
      Cieszę się w takim razie, że rozumiesz, bo trudno to opisać :)

      Usuń
  15. A do nowego nazwiska przyzwyczaiłaś się i podpisywania się nie tym panieńskim? :)
    Gratulacje z okazji półrocznicy, ani się obejrzysz a będzie wrzesień :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, już nie mam z tym żadnego problemu. Właściwie to wydaje mi się, że bardzo szybko to poszło. A teraz jest mi zdecydowanie wygodniej :)
      dziękujemy :) No, oby był tak szczerze mówiąc...

      Usuń
  16. Razem, to kluczowe słowo. Bo życie to rzecz dla dwojga przecież :))
    A co do klapsów: jeśli dawane i odbierane są z miłością- to czemu nie ;P

    OdpowiedzUsuń
  17. KFIATUSZEK
    Niechcący mi się usunął Twój komentarz razem z moją odpowiedzią, więc zamieszczę tutaj odpowiedź razem z kopią Twojego komentarza :)

    Nam dzis stuknelo rowniutkie 7 miesiecy :) Ja tez zastanawiam sie kiedy to minelo i my tez stoimy przed wielka zyciowa rewolucja, a nawet dwiema, ale co tam Margolus... Damy rade :))) Takze wszystkiego najlepsiejszego z okazji polrocznicy i wielu wielu wielu kolejnych rocznic Wam zycze :)
    A Frankowi trzeba bylo oddac w ten tylek ;)

    **

    No to gratulacje ;))
    Ja właśnie nie mam poczucia, kiedy to minęło - a raczej ile się zmieniło :) No tak, przed Wami też rewolucja, choć przyznam, że mam wrażenie, że taka bardziej naturalna :) Nasza dała nam obuchem w łeb i w ogóle nie była brana pod uwagę. Ale pewnie masz rację - damy radę :)
    Dziękujemy

    OdpowiedzUsuń
  18. Bo miłość to nie jest wieczny romantyzm, a odpowiedzialność za drugą osobę i nieustanna praca nad własnym lenistwem i egoizmem.

    OdpowiedzUsuń