*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

czwartek, 15 sierpnia 2013

Przeplatanka

A czas jak zawsze płynie nieubłaganie.. 
U nas nic nowego, czyli - znowu zmiany! Można się do tego przyzwyczaić, słowo daję...

Los bawi się z nami w kotka i myszkę. Dobra wiadomość, zła wiadomość, świetna wiadomość, wiadomość fatalna :/ Chyba mam tego dość. Tylko co z tego?
No więc, co z tymi kolejnymi rewolucjami? 
Po pierwsze - kupiliśmy samochód :P Pożegnaliśmy naszą świnkę po pięciu latach. Echh, mój pierwszy samochód.. ;) Ale co tam, mimo, że służył nam wiernie, nadszedł czas, żeby wymienić go na nowszy model, zanim zacznie jedenasty rok i przekroczy sto tysięcy :) Mówiliśmy już o tym od jakiegoś czasu, a teraz trafiła nam się okazja. Wszystko poszło tak szybko, że zapasowe kluczyki do (już nie) naszego Twingo zostały w Podwarszawie, bo jak stamtąd wyjeżdżałam to jeszcze nie było mowy, że będziemy je sprzedawać. A sprzedaliśmy jeszcze tego samego dnia, gdy zarejestrowaliśmy w urzędzie nowe auto. Na szczęście wszystko można było dosłać pocztą.
Poszliśmy o klasę wyżej i teraz jesteśmy właścicielami czteroletniego Renault Clio - z klimatyzacją, ku uciesze Franka :D To nasza pierwsza oficjalnie - bo na papierze - wspólna rzecz ;)

To była dobra wiadomość. Złą dostałam dokładnie w momencie, gdy ubezpieczaliśmy Clio. Właścicielka naszego obecnego mieszkania zadzwoniła, że mieszkanie niestety musi iść na sprzedaż :( Nie chcę wchodzić w szczegóły, bo to sprawa właścicielki, a nie moja, w każdym razie to było dla niej mocno niespodziewane - dla nas jeszcze bardziej. Przekazała nam wiadomość, że niestety musimy się rozejrzeć za czymś nowym. Bardzo mnie to zmartwiło, bo nie dość, że dopiero co przeprowadzaliśmy cały majdan, to jeszcze w dodatku to mieszkanie bardzo lubię :(

A tymczasem Franek dostał pracę. Nową znaczy się. W Podwarszawie. Jak można się domyślić - wiadomość wspaniała. Tylko niestety odejście z Zielonej Firmy trochę nas będzie kosztowało. Żal nam tej pracy (co ciekawe - mnie chyba bardziej niż Frankowi :P). Kto by pomyślał ponad trzy lata temu, że Franek będzie się z własnej woli stamtąd zwalniał? Ech, życie... Ale jak już pisałam kiedyś - okazji się nie przepuszcza, a więc jak tylko dostaliśmy propozycję dla Franka, praktycznie od razu ją przyjęliśmy. Na razie na okres próbny - skrócony specjalnie dla Franka do miesiąca. Mam nadzieję, że się Franek sprawdzi - i że praca mu się spodoba.. Stresuję się chyba bardziej niż on. On tymczasem bardzo się cieszy - że znowu będziemy razem na co dzień. Ja rzecz jasna też się cieszę :D Aczkolwiek wcale mi tak bardzo źle nie było :P Co nie znaczy oczywiście, że mogłabym już tak zawsze... 

Kiedy już zdążyłam się zdołować faktem, że nie znajdziemy łatwo takiego fajnego mieszkania jakie mamy teraz, okazało się, że jednak trochę możemy sobie tu jeszcze pomieszkać :) Być może nie bardzo długo, ale pierwotny plan i tak był taki, że zostajemy tu pół roku a potem myślimy co dalej. Jeśli będziemy mogli tu zostać jeszcze chociaż dwa, trzy miesiące to będzie super! Jednak za bardzo cieszyłam się tą wiadomością, bo oczywiście za chwilę musiałam dostać w łeb informacją, że odejście Franka z pracy będzie nas kosztowało jeszcze więcej, niż się spodziewaliśmy. Cóż innego mogę teraz rzecz, oprócz "trudno"... Nie będziemy przecież czekać jeszcze ponad półtora roku, żeby znowu mieszkać razem.To już byłaby naprawdę głupota.

I tak się toczy. Dobrze, źle, dobrze źle... A ja bym chciała po prostu normalnie, bo naprawdę mam już serdecznie dość (głównie niezbyt dobrych) nowin jak na ten rok! Teraz jednak skupiamy się na cieszeniu się: z nowego samochodu, z nowej pracy, z faktu, że możemy zostać w tym cudnym mieszkaniu, a w dodatku za chwilę będziemy już w nim razem nie tylko dwa weekendy w miesiącu tylko codziennie.
Jutro ostatni dzień Franka pracy w Zielonej Firmie. A przede mną chyba ostatnia noc, podczas której będę mogła się rozwalić na całym łóżku. Od piątku zdaje się już takiej możliwości więcej mieć nie będę. A tak mi się fajnie spało na ukos! Ja nie wiem, jak ja się znowu do Franka w łóżku każdej nocy przyzwyczaję? :P:P:P



40 komentarzy:

  1. Hahahah, przyzwyczaisz się :D Taka drobna kobietka, a tyle miejsca chce :D Kto by pomyślał :P

    Ja myślę, że te rewolucje prowadzą już tylko do spokojnego, ułożonego życia, inaczej nie może być :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No :) Żebyś widziała, jak ja się rozwalam na łóżku :P Chyba, że spię z kimś - wtedy skulam się w jednym miejscu, byle tylko tej drugiej osoby nie dotknąć - choćby to moja mama była :) Tylko do franka się już po tylu latach przyzwyczaiłam ;)

      Ech, już powoli przestaję niestety w to wierzyć! No bo ile można?

      Usuń
  2. rewolucje rewolucjami, ale czuje, ze wyjda Wam na dobre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję.. Ciagle coś nowego wyskakuje, naprawdę mam tego dość...

      Usuń
  3. Trzeba mieć nadzieję że w końcu nastaną tylko dobre dni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja od dobrych kilku miesięcy tylko nadzieją żyję :)

      Usuń
  4. Nie ma tego złego.... Będziecie razem na co dzień. Mieszkanko też pewnie uda Wam się znaleźć fajne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, że będziemy znowu razem jest zdecydowanie ogromnym plusem, ale wolałabym, żeby było to bez tej otoczki niezbyt dobrych wiadomości i niepewności...

      No, wolałabym jednak zostać w tym, w którym teraz jesteśmy.. Jest świetne.

      Usuń
    2. Każdy z nas by tak chciał. Ja też wolałabym dostawać tylko dobre wiadomości :) Jednak te złe też trzeba przyjąć na klatę.
      A może uda się znaleźć jeszcze fajniejsze niż to obecne? Tego Wam życzę. My też jesteśmy na etapie przeprowadzki. Na naszym nowym osiedlu czuję się trochę obco, wiadomo, że muszę się przyzwyczaić do nowych sąsiadów. Jeszcze nie wiemy jak to będzie, aczkolwiek na razie jest spokojnie.

      Usuń
    3. To jest oczywiste. Tak samo jak to, że złe wiadomości zdarzają się od czasu do czasu. Ale to, ze wpadają takim hurtem już wcale nie jest takie oczywiste. Cały ten rok to jakaś farsa.

      Marne szanse. Z wynajmem mieszkań mam do czynienia już od dziesięciu lat - widziałam ich całe mnóstwo, więc doskonale wiem, że trafilo nam się świetnie. A ponieważ na razie nie musimy się wyprowadzać, nie widzę sensu w intensywnym szukaniu i przeprowadzce na siłę - nigdy nie zmieniam tego, co dobrze funkcjonuje.

      Usuń
    4. Pomyśl tak, że hurtem wyczerpiecie limit złych wiadomości i potem będą już tylko dobre :)

      Usuń
    5. Problem w tym, ze za każdym razem tak mi się wydaje.. :)

      Usuń
  5. mimo wszystko dobre to wieści, cieszę się że w końcu będziecie razem i czas rozłkąki dobiega końca :D
    i dziękuję za pocztówkę, miła niespodzianka :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. CHyba masz rację - ogólnie rzecz biorąc wieści są dobre..

      Nie ma za co ;)

      Usuń
  6. "A tak mi się fajnie spało na ukos" rozwaliło mnie totalnie i spowodowało, że nie jestem w stanie stworzyć sensownego komentarza :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buu, to już mi się zdarza któryś raz! :)

      Usuń
    2. Zauważyłam :P

      A teraz dopiszę: gratuluję tych jaśniejszych stron obecnego żywota ;-) :* Będzie dooobrze, wkrótce wszystko się ustabilizuje (rany, jakie trudne słowo :P)

      Usuń
    3. :)
      Dzięki. Już sama nie wiem, czy będzie, bo ile razy zaczynam tak myśleć, to coś nowego na nas spada.
      Jeszcze trudniejsze jest do osiągnięcia :/

      Usuń
  7. Ja też uwielbiam spać na ukos :) Lubię, kiedy rano M opuszcza łóżko, bo wstaje do pracy, ja mam 180/200 dl siebie :))
    Gratulacje dobrych wieści, bo w rezultacie są pozytywne :)
    PS. Dokładnie takim Clio jeździliśmy po Maderze, kiedy wypożyczyliśmy sobie auto na wycieczkę. Nie lubię 'francuzów', ale do tego chyba już zawsze będziemy mieć sentyment, mimo naszych uprzedzeń :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już ostatnio jak opublikowałaś 100 faktów o sobie byłam dość mocno zaskoczona ilością drobiazgów w których jesteśmy podobne - nie zdążyłam wtedy tego skomentować, bo pojawiły się już nowe wpisy. Można by to dopisać jako punkt 101.. :) Ale generalnie się zdziwiłam.

      Rzeczywiscie ogólnie rzecz biorąc wieści nie są najgorsze... Ale kosztowało mnie to wszystko sporo nerwów.

      Ja z kolei najbardziej lubię francuskie samochody. W zasadzie inne nie wchodzą w grę - przynajmniej na razie, bo różnie w życiu bywa i jakby się trafiła w przyszłości okazja kupna innego, to kto wie.
      Jako pasażer jest mi wszystko jedno czym jeżdżę, ale jeśli prowadzić - to tylko francuskie - prowadziłam pięć różnych modeli- twingo, clio, czy thalia - prowadzą się świetnie. Kiedy miałam jazdę próbną swoim pierwszym samochodem, to się facet z salonu zdziwił, ze tak pewnie nim jadę ;))

      Usuń
  8. zazdroszczę nowego auta. My mamy 18-to letnie i niestety nie stać nas na nowsze nawet 8-mio letnie a co dopiero 4-ro ;/ będziemy jeździć naszą toyotą aż się rozsypie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My właśnie chcieliśmy bardzo uniknąć sytuacji, kiedy auto zacznie nam się rozsypywać, a obawialiśmy się że wkrótce to może nastąpić. Głównie ze względów bezpieczeństwa nie możemy sobie za bardzo pozwolić na posiadanie starego auta, bo jeździmy często i daleko - niejednokrotnie sama pokonuję ponad 200 km późnym popołudniem i wieczorem i nie wyobrażam sobie, co bym zrobiła, gdyby w drodze coś mi wysiadło :)

      Usuń
  9. Raz na wozie, raz pod wozem-jak to w życiu.

    Skoro zaczynacie nową drogę w Podwarszawiu to chyba bezsensu szukać mieszkania w Poznaniu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio to raczej przede wszystkim pod wozem i to od dobrych paru miesięcy.

      A skąd w ogóle wniosek, że szukamy mieszkania w Poznaniu??

      Usuń
    2. Zrozumiałam, że poznańskie mieszkanie ma iść na sprzedaż.

      Usuń
    3. Ale przecież pisałam o obecnym mieszkaniu, a jak sama wywnioskowałaś już jakiś czas temu, nie ma mnie w Poznaniu od kilku miesięcy :)

      Usuń
  10. Jesteś :)
    Ile ja tu wejść miałam przez ostatnie długie tygodnie a tu cisza i cisza i tylko od czasu do czasu coś się pojawiało... No ale co się dziwić, urlop plus zwłaszcza takie zmiany, kurcze, naprawdę trzeba mieć nerwy ze stali albo bardzo niskie ciśnienie żeby przez to wszystko nie zwariować...
    Myślę, że przeprowadzka Franka to już będzie ten upragniony punkt zwrotny - ku ponownej stabilizacji i szukania nowego - lepszego - lokum ale już na spokojnie :)
    Tego Wam bardzo życzę - może jako spóźnione życzenia urodzinowe? Akurat byłam na urlopie a potem nie chciałam pisać pod jakąkolwiek notką, co by życzenia nie pozostały niezauważone :P
    Spełnienia marzeń więc Kochana - zwłaszcza tych dotyczących Waszej przyszłości w Podwarszawie :) Coś czuję, że będzie dobrze!
    Buziaki i miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ;)
      Ale wiesz, sama nie wiem, jak to teraz będzie u mnie z tym pisaniem - teraz rzeczywiście podczas urlopu nie miałam po prostu dostępu do internetu, ale tak na co dzień brakuje mi trochę czasu. Chęci mam dużo do pisania a jescze więcej mam tematów, ale jakoś się nie składa :(

      Ciśnienie akurat rzeczywiscie mam niskie ;) Ostatnio jak mierzyłam - 90/60 :P Może tylko to mnie jakoś trzyma.

      Dziekuję CI i naprawdę bardzo bym chciała, zeby wreszcie nam się zaczęło jakoś to normalnie układać i stabilizować..

      Ps. I tak nie byłyby niezauważone, bo mam powiadomienia o komentarzach, więc nawet jak komentarz jest pod starszą notką to zazwyczaj go widzę ;)

      Usuń
  11. Margolka, chyba tyle co u Ciebie dzieje, się w tym półroczu, to u mnie nie działo się przez 5 lat ;-) Mam nadzieje, że mimo wszystko oddech łapiesz i widzę, że nie pozbawiają Cię te zawirowania humoru i dobrego nastawienia ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie mam po prostu innego wyjścia ;)
      U mnie też się chyba nigdy tak wiele nie działo na raz. To bardzo męczące..

      Usuń
  12. Nooo, przydałoby się wam trochę spokoju, a nie ciągle skrajne emocje.

    Do swojego autka jestem przywiązana emocjonalnie :D
    Ale ja z kolei najchętniej wymieniłabym na vw albo skodę, bo skody są tańsze, a całkiem porządne i przyjemnie się prowadzi - firmowe auta mnie do tego przekonały. Wcześniej mówiłam, że wymieniłabym corsę na nowszą corsę, bo w sumie jestem zadowolona, ta jak na swój wiek trzyma się nieźle, rzadko wymaga wizyty u mechanika - chociaż przy jeździe na dłuższe dystanse miałabym opory... Do francuskich jestem uprzedzona, przez stereotypy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, zebyś wiedziała, ze by się bardzo przydało..

      Ja trochę też, ale jednak jeśli chodzi o kwestie samochodu pragmatyzm wygrywa. Nie chcieliśmy dopuścić do tego, zeby auto zaczęło nam się psuć no i chcieliśmy je sprzedać jeszcze po wyższej wartości. Zdecydowanie więc sentymenty odstawiliśmy na bok.

      No to można powiedzieć, że ja jestem tak uprzedzona do samochodów niemieckich ;) A przynajmniej większości.
      Natomiast francuskie najlepiej mi się prowadzi.

      Usuń
  13. to nic tylko oblać wspólny samochodzik; u mnie też zawsze przeplatanka: dobrze, źle, dobrze, źle - z tą różnicą, że jak zaczynają się trudne" sytuacje to następuje ich cała lawina, potem trochę spokoju i radości i od nowa schody...
    Jutrzenka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już sama nie wiem, który układ jest lepszy - chyba żaden, bo najlepiej byłoby mieć tylko dobre wiadomości :)

      Usuń
  14. suma sumarum to ja myślę że to w większości dobre wiadomości, najważniejsze że jest praca dla Franka i będziecie mogli być razem na codzień

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie nie jest najgorzej, to prawda, ale wykańczające są te ciągłe przykre informacje.

      Usuń
  15. Rzeczywiście, kompletny zawrót głowy od tych wiadomości, ale najważniejsze, że będziecie znowu razem. Tego chyba nic nie jest w stanie przyćmić :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Margolka, u nas ten rok też jest niefajny. Ciągle dzieje się coś niespodziewanego i wcale nie pozytywnego. Mam nadzieję, że kolejny będzie lepszy dla nas wszystkich!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko do tego kolejnego jescze naprawdę sporo czasu zostało. Wiem, że płynie on szybko, ale wolałabym, żeby to naprawdę był już koniec tego fatalnego okresu :) I Tobie też tego życzę!

      Usuń