*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

piątek, 22 listopada 2013

Wielkie Odliczanie

Wracając jeszcze do tej energii... Akurat teraz jest mi ona wyjątkowo potrzebna. Zresztą pewnie nie tylko mi. Taka aura... Nawiązując przy okazji do mojej notki o patriotyzmie i Polsce - owszem, jest jedna rzecz, którą bez wahania zmieniłabym w naszym kraju - klimat! Nie żeby zaraz afrykańskie upały, ale bez tych szarości za oknem to bym się spokojnie obyła. Tego właśnie najbardziej nie lubię w naszym klimacie - pomijając już mroźne zimy oraz deszczowe i wietrzne dni jesienią, krótkie dni są wykańczające! W dodatku w większości ponure i ciemne.
Mamy już schyłek listopada, ale prawdę powiedziawszy i tak był nienajgorszy. Przede wszystkim było w miarę ciepło. Ale niestety słonecznych dni za wiele nie było. We wtorek rano było pięknie - mimo, że nieco chłodno, słońce spowodowało, że od razu świat inaczej wyglądał. Znowu chciało się żyć :)
Bo na co dzień jest z tym gorzej - popadłam w totalny marazm. Zaczęła się ta najgorsza część roku, kiedy nawet poranki mnie szczególnie nie cieszą. Budzę się bez większych problemów, ale w ogóle nie chce mi się wstawać - na zewnątrz jeszcze ciemno, w domu pozostaje mi tylko światło elektryczne, za którym nie przepadam. Nic mi się nie chce wtedy robić, a przecież jestem najbardziej efektywna właśnie rano. Później jadę w tej szarości do pracy, zazwyczaj towarzyszy mi mżawka - deszczyk tak drobny, że nawet go nie widać, tylko czuć. Brrr... 
No i skąd czerpać tą energię, skoro cały czas jest ciemno? Bo przecież nawet w ciągu dnia chmury są tak gęste, że słońce nie ma szans się przez nie przebić. A przed nami jeszcze przynajmniej trzy miesiące tych ponurości. Co roku dziwi mnie tak samo fakt, że musimy funkcjonować w takich podłych warunkach :) Ech... Ale cóż nam pozostało? Trzeba wytrzymać.Tylko właśnie trochę pokładów energii do tego przetrwania by się przydało, a na razie nie bardzo wiem skąd ją brać. Źródła mi się chyba wyczerpały, jadę już na rezerwie. Póki co w trybie awaryjnym codziennie zmuszam się do sprzątania - a konkretnie do porządkowania różnych papierów, dokumentów, rachunków, pamiątek. Czas najwyższy to zrobić. A to przynajmniej daje mi jakieś zajęcie. W przeciwnym wypadku już całkiem bym oklapła.
Właśnie to jest dziwne - nie chce mi się zabierać za nic, co zawsze sprawiało mi przyjemność. Tak po prostu - nie chce mi się i już. W ogóle to coś mi się całkiem poprzestawiało - to, że nie korzystam w pełni z "moich" poranków to jeszcze pół biedy w porównaniu z tym, że wieczorem w ogóle nie czuję senności! Tęsknię za tym uczuciem, kiedy to w okolicach 21 padałam na pyszczek, a o 22 oczy same mi się kleiły. Potem już tylko przykładałam głowę do poduszki i mnie nie było.
A teraz co? Piątek mamy! W piątki padałam ze zmęczenia już po ósmej, a dzisiaj nic! 
Mam nadzieję, że grudzień mnie wyleczy. Może się przyzwyczaję do tej brzydkiej pory i trochę znormalnieję. Ale zdumiewa mnie, jak bardzo inaczej świat wygląda wiosną i latem! Mam wrażenie, jakby to było zupełnie inne życie. 
Nie pozostaje mi nic innego jak zakończyć tę notkę słowami - byle do wiosny. Tak, wiem, że jeszcze szmat czasu, nie przypominajcie mi. Właściwie jak tak sobie pomyślę, to co roku jest to samo - w listopadzie zaczynam Wielkie Odliczanie.

45 komentarzy:

  1. Zapewniam Cię, Małgoś, że nie sama odliczasz... Pozdrawiam ciepło, wbrew aurze.

    OdpowiedzUsuń
  2. jest nas więcej;)
    pływalnia trochę pomaga, i nie wiem, gdzie masz najbliżej, ale gdybyście się wybrali do gorących źródeł na kilka godzin, to niesamowite wrażenie, kąpiel pod gołym niebem w listopadzie, siedzisz w gorącej wodzie a na głowę pada śnieg, wraca się do domu z zapasem energii na miesiąc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, to jest całkiem dobry pomysł :) Dzięki za podsunięcie, muszę się rozejrzeć :)

      Usuń
  3. a ja ubolewam nad tym, że przed sobą mam mlecznobiałą szybę i w tym roku zapewne nie zobaczę pierwszego śniegu :( i po cichu mam nadzieję, że będzie jeszcze biało na świecie jak opuszczę szpitalne mury, bo ja jednak zimę lubię ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że jest ktoś jeszcze, kto zimę lubi ;)

      Usuń
    2. Ja tam zimy nie znoszę i absolutnie niczego fajnego w niej nie widzę, ale na Twoim miejscu (to do Smoczycy) oczywiście też wolałabym widzieć ten pierwszy śnieg niż szpitalną szybę.

      Usuń
  4. Ja zdecydowanie wolę lato ale jakoś nie przechodzę żadnych depresji jesiennych ani nic :D Ot, denerwuje mnie to że trzeba tyle ciuchów na sobie dźwigać itd. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też depresji żadnych nie przechodzę. Po prostu nic mi sie nie chce przez to że dni są takie krótkie.

      Usuń
  5. szkoda, że nie zapadamy w sen zimowy bo nie pozostaje nam nic innego jak tylko uzbroić się w cierpliwość i czekać na Wiosnę, na ciepełko i na dłuższe dni...
    Jutrzenka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj szkoda! Naprawdę czasami bardzo bym chciała w taki sen zapaść.

      Usuń
  6. Odliczam razem z Tobą :) krótkie dni i szarzyzna mnie dobijają, choć jeśli o pogodę chodzi, to tegoroczny listopad rzeczywiście nie był taki najgorszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie był, ale mnie zdecydowanie w tej porze roku właśnie bardziej te krótkie dni i szarość przeszkadzają. Zimno jestem w stanie przełknąć.

      Usuń
  7. Z tą energią mam podobnie, nie chce mi się zabierać nawet za to, co sprawia przyjemność. Najchętniej bym spała i spała, z tym że wieczorem z kolei nie zasypia mi się tak łatwo. Zwalałam trochę winę na to, że chodziłam do pracy na popołudniowe zmiany, czyli kończyłam po północy, a rano (raczej przed południem :P) nie miałam presji, żeby szybko wstawać, ale późną jesienią chyba zwykle wpadam w większy marazm.
    Krótki dzień jest problemem o tyle, że czasem mam ochotę się wybrać na spacer, a tu już ciemno, no i oczywiście zimno...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano wlaśnei mam tak samo - może za wyjątkiem tego, że nie jestem senna. Ale nic mi się nie chce robic. Nie lubię elektrycznego światła i rano chociaż jestem już obudzona to nie chce mi się wstawać ze względu na te ciemności właśnie.

      Usuń
  8. Tylko jakby tak przyszedł delikatny mrozik... nadzieja jest na słońce :D ale właśnie, delikatny poproszę jeśli już, a nie takie że ochoty z domu nie mam wychodzić w taką prawdziwą zimnicę.
    Dzisiaj się zmobilizowałam i piekłam rogaliki, umyłam okno... ale ogólnie to mało mi się chce przez te szarości.
    Hmm zauważyłam osttanio u siebie tendencję do ubierania się w te szarości i ciemne ciuchy... może jak będę bardziej kolorowa to ta szarość w pogodzie będzie mniej dokuczliwa?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie słońce już drugi dzien i nawet bez mroziku się obyło ;)
      W każdym razie, ja już chyba kiedyś pisałam, że jeśli o mnie chodzi to nawet mróz może być siarczysty, jeśli to oznacza, że będzie słonecznie ;) Ta szarzyzna naprawdę mnie dobija.

      Ja mam raczej kolorowe ubrania - również na porę zimową i niestety szarość w pogodzie nic sobie z tego nie robi :) Ale spróbuj!

      Usuń
    2. Ja kolorowych też mam dużo, tylko jakoś sięgam po stonowane i ciemne barwy ostatnio :)
      I ja to jednak takich siarczystych mrozów nie lubię, mimo słońca, ale takie delikatne nieszczególnie mnie uwierają :))

      Usuń
    3. Ja tam oczywiście też zdecydowanie wolę ciepło, ale jak jest silny mróz to zazwyczaj powietrze jest suche, więc i mniej go odczuwam.

      Usuń
  9. nasz klimat totalnie się popieszył 10 stopni pod koniec listopada, ale cóż zrobić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się takie popieprzenie bardzo podoba :) Podobnie jak styczeń 2012, kiedy to było 10 stopni :)

      Usuń
  10. Nigdy nie lubiłam listopada. W tym roku szybko mi mija, jednak zdania nie zmieniłam. Ja tam czekam na styczeń...

    OdpowiedzUsuń
  11. pogody polskiej jesieni i zimy nie cierpię

    OdpowiedzUsuń
  12. To tak jak ja odliczam zawsze do zimy i śniegu :) Moje odliczanie już coraz bliżej celu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam nadzieję, ze zima w tym roku będzie amerykańska :) Naprawdę nie widzę niczego urzekającego ani w mrozie ani tym bardziej w śniegu :)

      Usuń
  13. Również odliczam-byle do wiosny, długich, ciepłych dni i świecącego słońca.

    Śnieg akceptuję w Święta i na narty.

    No to byle do wiosny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiosną i latem wszystko wygląda lepiej..
      O to ja jestem konsekwentna w swoim nielubieniu zimy i ani na nartach nie jeżdżę ani święta nie muszą być białe :)

      Usuń
    2. Żałuj-narty to przyjemny sport.

      Wystarczy, że w tym roku Wielkanoc była biała.

      Usuń
    3. Nie żałuję i nie mam zamiaru - wiąże się z zimą i śniegiem, to wystarczy, żebym nie miała czego żałować :)
      Raz mi się zdarzyło, że jeździłam, później ani nie miałam okazji ani jej nie szukałam, po prostu nie jest mi to do szczęścia potrzebne, zwłaszcza, że kosztuje to kupę kasy.

      Dla mnie Boże Narodzenie to po prostu coś więcej niż biel za oknem :)

      Usuń
  14. Jeszcze niedawno pochłaniałam książki jak szalona. Coś skrobałam, sprzątałam, miałam chęć! A teraz nie chce mi się nic. Chyba nie tylko ty tak masz o tej porze roku:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam tak samo, choć rzeczywiście w tym roku listopad okazał się być wyjątkowo łaskawy. Natomiast już dziś było po prostu zimno i obrzydliwie. Moje odliczanie brzmi: byle do Świąt, bo od Wigilii dzień zaczyna się powolutku wydłużać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, było całkiem przyjemnie - choć niestety właściwie głównie pod względem temperatury, bo dni ładnych, słonecznych było bardzo niewiele.
      To fakt, od stycznia zawsze jest jakoś lepiej, ale ja to już na ten marzec czekam..
      Tak? Pytałam wczoraj Doroty o pogodę, pisała, ze jest słonce, myślałam więc, że podobnie jak u mnie jest całiem przyjemnie :)

      Usuń
  16. Może to zależy od miejsca, bo przecież Poznań duży, jak Dorota była w okolicach AWFu, to ja byłam jakieś dziesięć kilometrów dalej. Może to dlatego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem gdzie akurat była Dorota (ona nie pracuje już na AWF), ale to bardzo możliwe :) Kiedyś Dorota była na Piastowskim a ja w bibliotece Uniwersytetu Ekonomicznego i u mnie lało a u niej nie :)
      Zaskoczyło mnie to co napisałaś, bo słyszałam w radio, ze na zachodzie Polski jest całkiem przyjemnie - ale prawdą jest też, że odczuwanie aury jest mocno subiektywne i w tych samych warunkach dwie osoby mogą się czuć inaczej.

      Usuń
  17. Może i tak, tym bardziej, że większość dnia spędzam w murach, więc co ja tam wielce mogę odczuć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak to co? Poczułaś, że Ci zimno :) Ja tam Ci się wcale nie dziwię :):) Też mi częściej zimno niż ciepło o tej porze roku, nawet jak mówią, że jest ciepło :P
      A tak z ciekawości - masz okno w pracy?

      Usuń
  18. Mam kilka okien, więc światła jest sporo, ale za to pomieszczenie jest dość chłodne, nawet latem, choć wtedy akurat to zaleta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale w sumie najważniejsze, że światło do CIebie dochodzi ;) Zapytałam z ciekawości, bo podczas naszej wymiany komentarzy przypomniało mi się, jak w poprzedniej pracy bez okien wiele razy wchodziłam do biura kiedy było jeszcze ciemno i wychodziłam gdy już było ciemno i w ogole nie miałam pojęcia, jaka była pogoda w ciągu dnia :) Albo na przykład wchodziłam rano w deszczu a popoludniu wychodziłam w pełnym słońcu i zawsze wywoływało to u mnie szok :):)
      Ale przede wszystkim doskiwieral mi brak światła dziennego :(

      Usuń
  19. To musi być okropne, rzeczywiście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, mimo, że generalnie swoją pracę lubiłam i miejsce pracy też, to to akurat bardzo mi przeszkadzało - latem dlatego, że nie miałam nawet pojęcia jak pięknie jest na dworze, zimą dlatego, że całymi dniami w ogóle nie widziałam światła dziennego!!

      Usuń
  20. Oj, wiem o czym piszesz. Ja się nie odklejam od kaloryfera, jeśli nie muszę :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w klubie zmarźluchów!

      Ps. Wszystkiego najlepszego!!!! :)

      Usuń