*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

piątek, 28 marca 2014

Głośne naleśniki

Franek ostatnio zakochał się w moich naleśnikach. Twierdzi, że bardzo mu ostatnio posmakowały i nigdy takich nie jadł. Prawdę mówiąc nie do końca wiem, co ma na myśli, bo jak dla mnie - naleśniki, jak naleśniki. Nic nadzwyczajnego, mąka, mleko, jajka... To co zawsze :) No, ale rzeczywiście ostatnio jak tylko nie mamy pomysłu na obiad, słyszę: naleśniki!

Dzisiaj też nie mieliśmy drugiego dania zaplanowanego, więc Franek przymilnym tonem poprosił o naleśniki - tak chociaż po dwa! Ostatecznie naleśniki robi się szybko, więc się zgodziłam i wzięłam się za smażenie. Ponieważ bardzo nie lubię, kiedy w całym mieszkaniu unosi się zapach smażonego jedzenia - a zwłaszcza oleju, otworzyłam okno w kuchni, zamknęłam drzwi do sypialni i do dużego pokoju, w którym siedział Franek. Nagle słyszę: "dlaczego zamykasz?? nie zamykaj! ja chcę słyszeć jak robisz, jak słyszę to mi bardziej smakuje!" 
No proszę i już wiemy, dlaczego takie smaczne - bo głośne! :D

***
A tymczasem dzisiaj wieczorem się relaksujemy w towarzystwie. Koleżanka, z którą ostatnio świętowałam Dzień Kobiet oraz jej chłopak zaprosili mnie i Franka na wieczór. Jak to Kasia określiła - wyczaruje z dwóch butelek 0,7 wódki i 2 kg cytryn przepyszną ambrozję.
Będzie się działo...

25 komentarzy:

  1. ;)
    Niech się dzieje, udanego weekendu;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, zjadłabym mniiiam a z czym jecie te naleśniki? ;)

    I oczywiście udanego wieczoru ! ;) (Chociaż i tak pewnie przyczytasz to po fakcie ;p)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to akurat według uznania i stanu lodówki :) Czasami jest na słono (wtedy najbardziej lubię z pieczarkami, kukurydzą i żółtym serem albo ze szpinakiem) lub na słodko - zazwyczaj z dżemem.
      Teraz lodówka była pusta, ale Franka to nie zraziło. Została resztka dżemu, więc na jednego naleśnika starczyła, pozostałe zostały zjedzone z cukrem :)
      A mój jeden był z ketchupem, bo taką wersję też lubię.

      Dzięki :)

      Usuń
    2. Aha, jak na słodko to jeszcze często jest twarożek z zółtkiem i cukrem waniliowym :)

      Usuń
    3. O ;) a z pieczarkami takiej wersji jeszcze nie próbowałam szczerze mówiąc ;) u nas najpopularniejsze są właśnie z tym twarozkiem i dzemem dlatego byłam ciekawa czy u was też się tak je i czy to o ta wersję chodzi ;)

      Usuń
    4. U mnie w domu też raczej się jadło na słodko, ale generalnie jeśli chodzi o naleśniki, to jest tyle różnych wersji, że chyba nawet nie potrafiłabym powiedzieć, które są najpopularniejsze :)

      Usuń
  3. A zeznaj, co wewnątrz naleśników!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat te były bardzo ubogie, bo w lodówce nic nie było :) Zjedliśmy głównie z cukrem, a dla Franka nawet trochę dżemu brzoskwiniowego się znalazło. Ale w innych okolicznościach jadamy różnie - wedle uznania. O szczegółach napisałam w odpowiedzi dla Wicii :)

      Usuń
  4. przez żołądek do serca??:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie naleśniki nie są takie szybkie, ale może dlatego, że zawsze jak już robię, to więcej, i to się wieki smaży. No i nie umiem zrobić takich ładnych delikatnych, jak bym chciała...
    Wódka z duuuużą ilością cytryny smakuje nieźle :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lyzka stopionego masla to sekret pysznych nalesnikow;) I oprocz pierwszego nalesnika do nastepnych juz nie trzeba smazyc na oleju, a na samej patelce.

      Usuń
    2. Sanglant:
      ja też zazwyczaj robię więcej, bo w przeciwnym wypadku Franek jest niepocieszony. Ale właśnie smażenie mi nie przeszkadza, bo ono robi się samo :) Natomiast całe przygotowanie trwa jakieś 5 minut, więc jest szybko ;)

      Tak, to prawda, całkiem nieźle :)

      Usuń
    3. Ivone:
      Ja olej zawsze tylko na patelni rozgrzewam i później go zlewam, więc ciasto leję na suchą patelnię. Nie lubię tłustych i nasiąkniętych olejem naleśników, kotletów i innych takich :)
      O maśle nie słyszałam, a więc nie stosuję, ale Frankowi i bez tego bardzo smakują, więc pewnie nie będę zmieniać ;)

      Usuń
  6. I oto są zalety kuchni otwartej na salon :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to dla nas to jest właśnie wadą :)
      Tym razem Franek wyjątkowo mnie zaskoczył tym "słuchaniem nalesników", ale na co dzień oboje bardzo nie lubimy zapachów kuchennych unoszących się w całym domu przez kilka godzin później - zwłaszcza w sypialni i salonie, dlatego pilnujemy, zeby zamykać tam drzwi. (bo niestety w nowych mieszkaniach nie wiem dlaczego nigdy nie ma drzwi do kuchni) Aneks kuchenny wygląda fajnie, ale niestety jak dla nas jest kompletnie niefunkcjonalny.

      Usuń
    2. Powiem Ci, że jak się ma dobrą wentylację w mieszkaniu, to problem zapachów nie istnieje.

      Usuń
    3. Może nie unoszą się tak długo, ale przy samym momencie gotowania po prostu nie ma możliwości, żeby ich nie było :) A nam to naprawdę przeszkadza. Pewnie też wiele osób na to tak nie zwraca uwagi jak my.

      Usuń
    4. To prawda, nie wiem, co trzeba byłoby jeść, żeby nie pachniało przy gotowaniu. Mrożonki? :)
      Pamiętam jak kiedyś na stancji moja współlokatorka piekła rybę. Wszystko śmierdziało przez trzy dni...
      Ale rozumiem, że nie mówimy o takich ekstremach :)

      Usuń
    5. No ja też nie wiem, chociaż najbardziej przeszkadza mi smażone. Jak coś się gotuje, to te zapachy jakoś nas tak mocno nie gryzą (no, chyba, że to kalafior :)) Natomiast jak coś się smaży - i to niekoniecznie na oleju, bo jednak go unikamy, lub jeśli jest to coś cebulowego, to bardzo mi to doskwiera.

      Usuń
  7. Głośne naleśniki-dobre! :)

    Naleśniki uwielbiam smażyć (uspokaja mnie to), ale nie lubię ich jeść. Zawsze zamykam drzwi od kuchni, a później wszystko ląduje w praniu, a ja w kąpieli, bo wszystko przesiąka naleśnikowym zapachem, a już szczególnie włosy i ubranie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o smażenie naleśników to ani lubię ani nie lubię - po prostu traktuję to jak każdą inną czynność kuchenną. Ale zapachów kuchennych unoszących się po domu w ogóle nie lubimy i zazwyczaj bardzo pilnujemy zamykania drzwi w innych pomieszczeniach - zwłaszcza gdy się coś smazy.

      Usuń
  8. :) z naleśnikami tak chyba bywa... Ja kiedyś mogłam jeść na śniadanie obiad i kolację :D najlepiej z dżemem morelowym babci :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) No to przyznam, ze mnie jeszcze taki szał naleśnikowy nigdy nie dopadł :)) lubię, nie powiem, ale nie jest to moje ulubione danie :)

      Usuń