*OGŁOSZENIE*

Witam wszystkich odwiedzających :) Zarówno stałych czytelników, jak i "przelotnych" gości.
Wszyscy są mile widziani, ale proszę pamiętać o tym, że jest to moje miejsce, a więc piszę o czym chcę, w sposób w jaki chcę i jestem jaka chcę być :) Jeśli się komuś to nie podoba, nie musi mnie uświadamiać, jaka jestem niefajna. Przymusu czytania ani lubienia nie ma.
Jeśli jesteś tu nową osobą, zachęcam do pozostawienia śladu swojej obecności w postaci komentarza (zakładka Kredki w dłoń), a jeśli prowadzisz bloga - zostaw adres. Chętnie zajrzę!
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)

sobota, 8 listopada 2014

Kiedyś już o tym było...

Miałam opisać sytuację, która jakiś czas temu spotkała mnie, kiedy jechałam autobusem komunikacji miejskiej. Wracałam wtedy z tego szpitala, w którym spędziłam cały dzień na oddziale patologii ciąży. Byłam naprawdę wykończona całym tym czekaniem, zestresowana tym wszystkim co usłyszałam oraz badaniami, głodna! i po prostu zdołowana tym wszystkim. Jednym słowem, naprawdę miałam wszystkiego dość i chciałam już być w domu.
Niestety do domu takiej prostej drogi nie miałam, bo musiałam wsiąść w jeden autobus, a potem przesiąść się w kolejny i widziałam, że wg. rozkładu na tę przesiadkę mam tylko minutę - jeśli bym się spóźniła musiałabym czekać pół godziny. Dlatego też przezornie postanowiłam usiąść sobie z przodu autobusu, żeby widzieć, czy ten autobus, na który się mam przesiąść nie będzie jechał przypadkiem przed nami (np. ze względu na jakieś opóźnienie) - wtedy wybiorę trasę alternatywną.
Z przodu były wolne dwa siedzenia. Już tam siadałam, kiedy podeszła starsza pani z laską. Uśmiechnęłam się i odsunęłam się, żeby ją przepuścić. Ale ona zaprotestowała i powiedziała, że ona nie może tak siadać, bo noga ją boli i że autobus szarpie i coś tam. Nie do końca zrozumiałam, ale wydawało mi się, że wobec tego chodzi jej o to, że mam usiąść przy oknie a ona chce z brzegu. Tak też zrobiłam. Ale pani kontynuowała swój wywód. Na początku wydawało mi się, że to takie zwykłe utyskiwanie - że chciała sobie ze mną porozmawiać i wyżalić się na swój los. Grzecznie więc słuchałam z uśmiechem, coś tam nawet przytaknęłam, ale mina mi zrzedła, kiedy się zorientowałam, że ta baba ma do mnie pretensje! Nie bardzo wiem o co, ale naprawdę cały czas ze złością mówiła, że ją ta noga boli i że ja nie wiem jak to jest. Zdezorientowana odparłam w ramach obrony, że ja chciałam sobie usiąść, bo jestem w ciąży i nienajlepiej się czuję. Na co ona, że "e tam ciąża!" Ciąża to nic i ona już czeka na operację i boli ją ta noga, a autobus szarpie i ja nawet nie wiem co to znaczy, jak to boli. Wtedy się już wkurzyłam i odpowiedziałam, że nie rozumiem, dlaczego ma do mnie pretensje o to, że autobus szarpie! Przecież do nie moja wina. Coś tam jeszcze krzyczała (bo już podniosła głos), ale powiedziałam jej, że ja teraz rozmawiam przez telefon i proszę, żeby mi nie przeszkadzała, po czym zadzwoniłam do Franka, żeby go poinformować, że wracam. Więcej się do niej nie odzywałam przez całą drogę.
Siedziałam jak na szpilkach, kiedy zbliżaliśmy się do przystanku, z którego miałam ten drugi autobus. Niestety! Zobaczyłam, że właśnie odjeżdża i o ile zdążyłabym w normalnych okolicznościach jeszcze przeskoczyć z jednego na drugi, to mój autobus zatrzymało czerwone światło i już nie było na to szans. Musiałam więc kontynuować jazdę tym autobusem i wysiąść dopiero na przedostatnim przystanku. Liczyłam na to, że ta kobieta wyjdzie wcześniej, ale pech chciał, że jechała do końca :( Kiedy zbliżaliśmy się do mojego przystanku chwilę wcześniej zapytałam grzecznie, czy pani wysiada. Odpowiedziała, że nie, na co ja, że ja teraz będę wysiadać. A ta znowu zaczęła się na mnie drzeć, że ona mówiła, że ją noga boli i ona nie może wstawać, żeby mnie wypuścić!
No to już mnie zirytowało totalnie, powiedziałam, że ja tutaj MUSZĘ wysiąść i PROSZĘ, żeby mnie przepuściła. A ona nadal nie chciała tego zrobić i znowu zaczęła swoją tyradę, jak to ja nie wiem, jak to jest i że boli ją noga, i że autobus szarpie. Odpowiedziałam, że przykro mi, że ma problemy z nogą, ale nie rozumiem, co JA mam z tym wspólnego i dlaczego ma do mnie jakiekolwiek pretensje!
I wtedy zrozumiałam! (nie pamiętam już dokładnie, jakie jej słowa naprowadziły mnie na ten trop) Jej cały czas chodziło o to, że ja w ogóle ośmieliłam się tam usiąść! Nie miałam prawa, rozumiecie? Bo to było JEJ miejsce! A konkretnie - oba miejsca były jej.
Tymczasem autobus już się zatrzymywał na moim przestanku i naprawdę się przestraszyłam, że mnie ten babsztyl nie wypuści, więc zaczęłam się już trochę na siłę przeciskać, czemu oczywiście towarzyszyło jej święte oburzenie i nadal opowiadanie o tym, jak to ją boli noga. Przy wyjściu powiedziałam jej jeszcze mniej więcej, że zupełnie nie rozumiem, o co jej chodzi i dlaczego od samego początku ma do mnie pretensje, mimo, że nic jej nie zrobiłam i że nie ma monopolu na siedzenie w autobusie, a jak widać miejsca są dwa, więc wydawało mi się, że mogę sobie z jednego skorzystać. Oczywiście coś tam jeszcze za mną krzyczała, ale już wysiadłam.
I wtedy właśnie już nie wytrzymałam i się poryczałam :( Chyba nerwy mi totalnie puściły, bo nie dość, że wykończył mnie ten szpital, to jeszcze spotkała mnie taka nieprzyjemna przygoda! Najbardziej chodziło mi o to, że ja naprawdę byłam dla tej kobiety uprzejma, uśmiechałam się, starałam się wysłuchać (kiedy myślałam, że to po prostu towarzyska pogawędka, jaką czasami ludzie sobie w autobusie ucinają)! Na początku naprawdę nie zorientowałam się, że ona jest na mnie wkurzona i że nie podoba jej się, że ja w ogóle pozwoliłam sobie zająć tamto miejsce. Było mi strasznie przykro, że w swoim odczuciu nic złego nie zrobiłam, a jednak oberwałam :(
Wiecie, że przeżywałam to jeszcze przez dwa dni! Na szczęście później mi przeszło.

Niestety, teraz naprawdę często mam okazję jeździć komunikacją miejską w godzinach, kiedy średnia wieku pasażerów to jakieś 70+. I choć aż tak poruszającej przygody na szczęście już nie miałam, to na przykład ostatnio jeden starszy pan dosłownie zabijał mnie wzrokiem, że nie wstaję (i oczywiście wstałam - przesiadłam się na miejsce z tyłu, bo było wolne - nie tylko jedno zresztą! ale widocznie to miejsce właśnie należało do tego pana a ja wykazałam się niesamowitą ignorancją, nie wiedząc o tym). 
A innym razem, kiedy jechałam na badanie krwi - znowu na czczo i znowu trochę osłabiona (chyba ta cukrzyca powoduje nasilenie tych objawów, bo nie powinnam dopuszczać do zbyt niskiego poziomu cukru i jeśli nie mogę zjeść pierwszego śniadania, to naprawdę niedobrze się czuję). Usiadłam sobie na brzegu, ale miejsce obok mnie było wolne. Usiadłam więc bokiem, żeby ktoś mógł swobodnie tam usiąść - nie chciałam się przesunąć, bo wysiadałam dosłownie za dwa przystanki, a mój był przystankiem na żądanie i chciałam mieć łatwy dostęp do przycisku "stop". Wtedy do autobusu władował się człowiek, stanął koło i mnie i powiedział: "przesuń się pani!" Żadne tam proszę, tylko przesuń się i już. Odparłam, że ja niedługo wysiadam i wstałam, żeby go przepuścić (chociaż naprawdę przejście było swobodne, bo nogi miałam z boku) - a facet po prostu sobie usiadł na tym moim miejscu i nie przesunął się dalej, więc musiałam stać. Co prawda tylko dwa przystanki, ale dość odległe (bo to była linia pospieszna) i do tego w korkach :/

No i wyszłam tu na jakąś marudę, niewdzięczną gówniarę, która narzeka na ludzi starszych, ale naprawdę generalnie nic nie mam do takich osób, tylko po prostu opisuję to, co faktycznie mi się przytrafiło. Wiecie, mam wrażenie, że w porównaniu do Poznania podobnych sytuacji tutaj jest jednak więcej - wiele razy byłam nie tyle uczestniczką, co po prostu świadkiem tego, że starsza osoba nie siadała na wolne miejsce w autobusie, tylko podchodziła do konkretnego zajętego siedzenia i prosiła, żeby ktoś się przesiadł. Kiedyś matka siedziała obok swojego dziecka, a starsza kobieta podeszła i powiedziała, że chce tam usiąść. Naprawdę, ja wiem, że szacunek należy się starszym - tak, jak należy się każdej innej osobie zresztą. Ale postawy roszczeniowej nie znoszę :/ I dlatego mimo wszystko podtrzymuję swoje zdanie, że na szacunek trzeba sobie jednak też zasłużyć. Bo jak mam szanować babę, która na mój uśmiech odpowiada mi pretensją, a na grzeczne zapytanie fochem?
Możliwe też, że ostatnio bardziej zwracam uwagę na takie sytuacje, bo wcześniej jeździłam trochę mniej (nie licząc Poznania oczywiście) i w innych godzinach. Rzadko siadałam, a teraz staram się jednak usiąść, jeśli widzę wolne miejsce, bo po pierwsze, nie chciałabym, żeby spotkało mnie znowu takie zasłabnięcie, jak jakiś czas temu, a po drugie zwyczajnie boję się, że się uderzę lub przewrócę przy jakimś gwałtowniejszym hamowaniu itp. Wcześniej w ogóle o tym nie myślałam.

Ale żeby nie było tak ponuro, to dodam, że oczywiście na szczęście są też inne sytuacje, które pokazują, że starsze osoby to nie tylko zrzędy, które nie potrafią spoglądać dalej niż czubek własnego nosa. Są uśmiechnięte, sympatyczne. Potrafią podziękować za ustąpione miejsce, przyjaźnie zagadać. I zrozumieć. Tamtego dnia, kiedy byłam w szpitalu, kilka godzin wcześniej miałam właśnie okazję taką osobę spotkać. Pielęgniarka miała zaprowadzić mnie, jeszcze jedną ciężarną i jedną starszą panią na oddział szpitalny. Okazało się, że chwilowo nie działała winda i trzeba było albo dość długo czekać, albo przejść dość spory kawałek i potem jeszcze pokonać kilka pięter schodami. Pielęgniarka zapytała tej pani, czy ona da radę, na co ta odpowiedziała, żeby nią się nie przejmować, żeby lepiej zatroszczyć się o te pani w ciąży, bo im pewnie jest trudniej. To było naprawdę bardzo miłe. Ja co prawda tego brzucha dużego nie mam (w przeciwieństwie do tej dziewczyny, która szła ze mną, jej na pewno było ciężej), ale mimo to faktycznie z tą wydolnością jest u mnie teraz słabo i szybko dostaję zadyszki. Dobrze wiedzieć, że jednak niektóre starsze panie, pomimo tego, że same mają jakieś dolegliwości (bez powodu by jej przecież do szpitala nie przyjmowali) potrafią też życzliwie spojrzeć na innych i nie uważają, że ciąża to nic :)

65 komentarzy:

  1. ja takie sytuacje to mam średnio kilka razy w miesiącu. Oczywiście nie jestem w ciąży ale mam na myśli starszych ględzących mi nad głową ludzi, że taka smarkula i siedzi i ani myśli wstawać. Różnica jest taka, że ja jeżdżę od lat komunikacją i zwyczajnie takie sytuacje zlewam. I w dodatku jestem prawdziwie wredna bo jeśli jest pełen autobus i ja widzę, że siedzę najmłodsza a wchodzi starsza osoba to wstaję. Ale jak widzę, że siedzą gimnazjaliści to wtedy nie ustępuję bo uważam, że oni powinni wstać. No i najgorzej jak taka ględa stanie nade mną i chamsko komentuje na cały głos. Wtedy bezczelnie robię na złość i nie wstaję bo nikt mnie do tego nie zmusi a już na pewno nie taką gadką i jeszcze mi się zdarza czasami wdać w pyskówkę, że nie jestem taka młoda na jaką wyglądam i ustępowałam miejsca jak miałam lat 20 a teraz sama się czasem źle czuję i nie wstanę. Ot taka jestem wredna ale sytuacje to wymuszają ... starsi ludzie są różni, jak spokojnie czekają aż im zejdę to ok ale jak mnie przymuszają wrednymi komentarzami to cóż ... nie jestem świętą ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a właśnie to jeszcze może coś dodam. Otóż uważam, że należy też pamiętać o tym, że "starsza osoba" to jest ogólne określenie i z samej wymowy daje wrażenie takie, że uważamy że pod tym określeniem kryje się miła starsza Pani, schorowana, ale uśmiechnięta i sympatyczna a nawet bym powiedziała, że taka ciepła babcia. A to jest niestety nadinterpretacja. Tak samo różne z charakteru są starsze osoby tak jak i my jesteśmy różni. Ty ustępujesz miejsca a ja jestem wredna i czasem robię na przekór. I tak samo z tymi osobami. Nie każdy starszy jest miły i uprzejmy zdarzają, że gnomy i stare pierniki i takim moim zdaniem szacunek się do końca nie należy bo pewnie w młodości też byli wredni i bezczelni. Starość też ma pewne zasady na starość kultura też obowiązuje a obgadywanie kogoś na pół autobusu na głos, że jest taki i owaki i niewychowany o tej kulturze starego człowieka raczej też nie świadczy. Kiedyś jednemu babolowi tak właśnie odparowałam, że nie wstanę bo jestem niekulturalna a ona jest taka sama jak ja niekulturalna bo obgaduje mnie na cały autobus i babę zatkało ...

      Usuń
    2. Polly brawo! Ja to w ogóle uważam, że skoro każdy kupuje taki sam bilet to to miejsce siedzące należy się kazdemu tak samo, a to, że ktoś komuś ustapi to jest jego dobra wola, a nie obowiazek! i jakiejś wredocie też bym złośliwie nie ustąpiła, a co!

      Usuń
    3. uważaj bo zaraz nas tu ktoś zlinczuje :)

      Usuń
    4. ha ha ha ... i tak co tu zaglądam widzę, że jest online jakieś 5-6 osób a tylko my napisałyśmy na razie komentarz ... pozostali są dobrze wychowani ha ha ha

      Usuń
    5. wszyscy tylko nie my:P jak zyc?:D

      Usuń
    6. Polly, ja swego czasu jeździłam komunikacją miejską codziennie - tyle, że w Poznaniu. Ale tam naprawdę nie spotykałam się z takimi sytuacjami aż tak często. Zdarzało się, ale tutaj jest to wręcz nagminne.
      I ja mam podobne podejście, bo też nie ustępuję raczej, kiedy widzę, że gdzieś indziej są wolne miejsca albo że obok siedzi młody chłopak, który równie dobrze mógłby ustąpić. Ostatnio wyjątkowo jednak wstałam, bo normalnie stanął nade mną facet i widziałam, ze bedzie robił awanturę, a nie było mi to potrzebne.
      Ale generalnie jestem trochę podobna do Ciebie w tych sytuacjach, też zdarzyło mi się coś odpowiedzieć niegrzecznie np. kiedy kobieta zwróciła mi uwagę, żebym jej ustąpiła a chwilę wcześniej widziałam, ze biegła dziarsko na przystanek. Więc chyba jednak miała siłę trochę postać, ale jednak wolała się -w sposób niezbyt uprzejmy dodam - upomnieć "o swoje"
      Nie jest tak, ze zawsze ustępuję, bo też jestem przekorna, ale czasami robię to dla świętego spokoju po prostu. A wcześniej zazwyczaj aż tak mi na tym miejscu siedzącym nie zależało, więc w ogóle się takimi sytuacjami nie przejmowałam, tylko od razu stawałam sobie w jakimś autobusowym kąciku i wyciągałam książkę, ale teraz właśnie to trochę zbyt ryzykowne jednak, wolałabym nie stracić równowagi na zakręcie.

      I jak najbadziej się z Tobą zgadzam, ze nie każdy starszy człowiek na szacunek zasługuje, bo w ogóle nie rozumiem, dlaczego niby miałoby to być nadawane 'z urzędu', skoro ktoś jest zwyczajnie wredny, niegrzeczny lub ma zły charakter. I ten pogląd mnie bardzo denerwuje - to wielkie oburzenie, kiedy rzekomo tego szacunku nie okazujesz, a ja się pytam - za co mam taiego człowieka szanować?

      Usuń
    7. Iza, zgadzam się z Tobą, ze każdy, kto ma ważny bilet, ma prawo również siedzieć. To rzeczywiście powinno być oznaką dobrej woli, że komuś ustępujemy miejsca a nie jakimś obowiązkiem, a mam wrażenie, że poszło to właśnie w tym drugim kierunku :/

      Usuń
    8. I ja Was na pewno nie zlinczuję, bo generalnie się z wami zgadzam i cieszę się, ze nie jestem odosobniona w swoim myśleniu, że nie wszystko się innym należy tylko dlatego, że są starsi.

      Usuń
    9. A ja się tutaj wpiszę i takim babolom trzeba czasem odpyskować i być wrednym, no nie da się inaczej. Zasady zasadami i wyrozumiałość swoją drogą, ale jak ktoś jest taki problemowy to chyba trzeba z grubej rury, by zatkało jak Polly napisała. Żaden tam lincz :))

      Usuń
    10. Zgadzam się z Tobą i w podobnych sytuacjach nie raz zdarzało mi się odpyskować (Franek często się na mnie denerwuje, że niepotrzebnie się wdaję w takie dyskusje), ale wtedy już nie miałam siły na słowne potyczki, a przede wszystkim zwyczajnie to mnie zatkało, bo się kompletnie nie spodziewałam takiej agresji.

      Usuń
    11. Wiem Margolko :) zresztą nie dziwię się, że Ciebie zatkało, przecież próbowałaś wysłuchać tę kobietę, czasem też tak mam że potakuję żeby nie być całkiem olewającą, bo to działa na zasadzie wygadania się takiej osoby, nie każdy ma przecież ma na celu psioczenie. Skąd mogłaś przypuszczać, że "taką krzywdę" wyrządziłaś tej babce siadając sobie? Tak naprawdę wiele zależy od sytuacji, czasem lepiej pomilczeć i machnąć ręką, albo niech się otwiera ten nóż w kieszeni i zaskoczyć taką sympatyczną osobę i ostrzej zareagować.

      Usuń
    12. Właśnie, to była dla mnie naprawdę mega dziwna sytuacja, bo po prostu na początku nie wyczułam w ogóle tych intencji i chyba dlatego moja ostateczna reakcja była aż tak emocjonalna.

      Usuń
    13. Ja takie dziwne sytuacje zaobserwowałam na poczcie, bo przecież po pracy dopełniam swoje obowiązki i tam :) na szczęście nigdy nie było wybitnie ostro, ale wiele razy słyszałam te dziwne jęki ludzi stojących w kolejce za mną i delikatne marudzenie na widok listów, które wysyłam :P jakby ktoś się bardzo uczepił i wtrącił swoje trzy grosze bezpośrednio do mnie, to już taka spokoja bym nie była, oj nie. Przecież ja tak samo stać muszę w kolejce, a to że ktoś za mną ma jedną kopertę do wysłania czy zapłacenie rachunku, a ja tych listów ze 20 szt, to guzik mnie to obchodzi że więcej czasu zajmę... Ja będąc wtedy na poczcie jestem jeszcze w pracy, dla przyjemności tam nie chodzę czy z nudów i nie mam zamiaru kogoś przepuszczać, bo uwierz mi na poczcie też jest wyścig szczurów :D
      ps. tak mi się skojarzyło w odniesieniu do sytuacji autobusowych czy w poczekalniach :))

      Usuń
    14. A tak, swego czasu też na poczcie spędzałam trochę czasu i masz rację, że sytuacja może być porównywalna.
      A tak swoją drogą, to nie mam pojęcia, dlaczego na tej poczcie zawsze muszą być takie kilometrowe kolejki! Już pal licho te osoby, które mają służbowo sporo do wysłania, ale ja mam wrażenie, ze te babki w okienkach się ruszają jak muchy w smole nawet przy jednym liście! Nie kumam tego, bo przecież widać co robią i nie wiem, dlaczego zajmuje im to aż tak dużo czasu! Wystarczyłoby chyba trochę zagęścić ruchy

      Usuń
  2. I tak miałaś dużo cierpliwości do tej baby! Ja po czymś takim bym pojechała po niej od góry do dołu- już nie patrząc czy to starsza osoba czy nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nie miałam nawet siły na żadne kłótnie, ale przede wszystkim, to ja byłam naprawdę w dużym szoku! Bo się tego kompletnie nie spodziewałam - podchodzę do kobiety z uśmiechem i sympatią a ta do mnie z pretensjami, zwyczajnie nie wiedziałam, co jest grane.

      Usuń
  3. Najgorsze w tym wszystkim, że wrażliwe osoby mają później beznadziejne 2 dni myślenia o takich sytuacjach. Ale wierzę, że takich bab się nie da zmienić, bo w młodości były jak Anka (ta moja koleżanka z ostatnich notek) - niewdzięczne, egoistyczne, podłe i uważające innych ludzi jako gorszych od siebie. Niczym się nie przejmuj. Siedź i nie zwracaj uwagi. A najlepiej spraw sobie książkę i czytaj, nie patrząc na głupie baby i facetów:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. N? Nie kojarzę tego loginu, choć po treści komentarza domyślam się z kim mam do czynienia :P
      Masz rację, ja się rzeczywiście potem tym długo gryzłam, a przecież w większości przypadkow właśnie tak jest, że tego typu osoby mają po prostu wredny charakter - i zawsze taki miały.
      Dzięki :*

      Usuń
    2. Ja nie zwracam uwagi na takie upierdliwe, bo w pamięci mam kilka koleżanek albo ciotek, które potrafią być tak podłe.
      Nawet nie zauważyłam, że wpisałam enkę zamiast loginu.
      To teraz znowu się tak podpiszę, a Ty zgaduj, kimże jestem;)

      Usuń
    3. Ja też nie ustępuję, jak mam miejsce siedzące. Ono mi się też należy. Czytam książkę i tyle. A najbardziej mnie zastanawia co starsi ludzie robią w busach o 8 lub 9 rano?! Gdzie się tak śpieszą? Na cmentarz, na który nie ma co się śpieszyć, bo każdy z nas zdąży się tam znaleźć? Kasia

      Usuń
    4. Domyślam się, że Anonimowy pierwszy i drugi (czyli Kasia), to dwa różne i obstawiam, że pierwszy to osoba znana na blogowisku jako Diabeł Wcielony :P Trafiłam? :))
      Chyba częściej muszę myśleć o tych podłych, które kiedyś się zestarzeją i będą robić takie afery, wtedy może się nie będę przejmować tymi aktualnymi zrzędami.

      Kasia - ja zazwyczaj też czytam książkę, ale przyznam, że jakoś w Poznaniu to było łatwiejsze, w Warszawie ci starsi ludzie są jacyś bardziej roszczeniowi i bardziej nad Tobą wiszą i zabijają Cię wzrokiem. Ale generalnie zgadzam się z Tobą - zapłaciłam za bilet, więc dlaczego nie miałabym usiąść?
      I też się zastanawiam, dlaczego o tej godzinie aż tylu emerytów??

      Usuń
    5. Jak Ty mnie dobrze znasz, smarkata!
      Pamiętaj, Gosiek, że takich fajnych babć i dziadków jest tyle samo, co fajnych ludzi dookoła Ciebie - najwyżej 50%. Cała reszta to te wstrętne istoty, które też się kiedyś zestarzeją i też będą takimi wstrętnymi zrzędami w busach;)

      Usuń
    6. No widzisz :P
      Wiem, że masz rację.. czasami jednak o tym nie pamiętam :)

      Usuń
  4. Doskonale Cię rozumiem i też miałam wiele takoch sytuacji jednak najbardziej mnie dotknęła sytuacja w przychodni - kobiety w ciąży na pobranie krwi są proszone poza kolejnością ale jedna Pani sie uparła że tyle już czeka i nic ją nie obchodzi. Słow które powiedzmy "wypowiadała "nie ma co powtarzać, ale jakoś nikt poza pielęgniarką ani się nie wstawił za mną ani nie zauważył mojego 9 mca ciąży... oczywiście nie zawsze tak jest no ale bardziej człowiek zapamiętuje takie sytuacje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, u nas też jest napisane, że ciężarne wchodzą poza kolejnością, ale jeszcze się nie zdarzyło, żebym z tego przywileju skorzystała. Jak mam się komukolwiek tłumaczyć, to chyba wolę poczekać grzecznie i się nie stresować. Niestety takie są realia. Wszyscy mają to w nosie. I jak tak dalej pójdzie, to ja w przyszłości chyba też będę miała - taki wet za wet, choć pewnie nie tędy droga... Ale czasami jestem tak wkurzona, że na serio tak myślę.

      Usuń
  5. póki mogę to w autobusie zawsze stoję, właśnie z obawy przed tak dziwną reakcją starszych osób,
    ale wiadomo że w twoim stanie siedzenie jest wskazane, niestety zachowania innych osób nie da się przewidzieć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zawsze starałam się stać i siadałam tylko w sytuacjach, gdy było naprawdę dużo miejsca, bo nie chciało mi się za każdym razem zastanawiać, czy się na mnie staruszka jakaś rzuci, czy nie. Ale teraz po prostu jednak jest trochę inaczej i naprawdę nie tyle jest mi ciężko stać (choć kiedy jadę na badania na czczo to mi się zdarza) co zwyczajnie niewygodnie i trochę się boję, że przy jakimś mocniejszym szarpnięciu się uderzę albo przewrócę (nigdy mi się to nie zdarzyło, ale wiadomo jak to jest...)

      Usuń
  6. Zgadzam się, że szacunek nie należy się z automatu. Ta baba w autobusie - coś okropnego, nienawidzę takiej roszczeniowej postawy i pretensji do całego świata. Ustąpić miejsca, kiedy ktoś potrzebuje, a samemu można postać - jak najbardziej, ale pasowałby "proszę" i "dziękuję". Reagowałaś bardzo spokojnie, ja jestem spokojna i miła, uważam, że pierwszy kontakt zawsze powinien być przyjazny, ale kiedy ktoś jest chamski, też robię się chamska, szczególnie, jeśli źle się czuję. A jednym z zachowań, których najbardziej nie cierpię, jest taka nieuzasadniona agresja.
    I też zupełnie nie rozumiem wymuszania ustąpienia miejsca, gdy tuż obok jest inne wolne, imienne one nie są.
    Niektórzy ludzie są już chyba tacy roszczeniowi z natury, a wiek to tylko dodatkowy argument.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie znoszę takiej postawy. No i właśnie zauważyłam, ze bardzo często ci ludzie w ogóle nie reagują na takie ustąpienie - ani uśmiechem, ani podziękowaniem!! Dla mnie to jakiś skandal - oczekują od innych tzw. dobrego wychowania, a sami są niekulturalni.
      Zgadzam się, ja też staram się w pierwszym kontakcie podchodzić do innych z uśmiechem i miłym słowem, ale też potrafię być wredna.
      Tak, zdecydowanie wiek to tylko taki pretekst...

      Usuń
  7. Ja właśnie też przez większość tej notki nie wiedziałam o co temu babsztylowi mogło chodzić, bo przecież ma miejsce siedzące a marudzi, masakra normalnie nazwałabym to zwyczajną bezczelnością i tyle. Biedna akurat, że w takiej chwili musiałaś na nią trafić i nie dziwie się, że później o tym myślałaś, bo też tak często mam, że jak ktoś mnie wkurzy czy to w autobusie czy nawet jak jade autem i jakiś inny kierowca to też później nie moge tego przeżyć i rozmyślam parę dni. A co do tych miejsc siedzących i starszych ludzi i autobusów i w ogóle to ostatnio tez miałam sytuacje dowodzącą tego, że starsi ludzie nieraz mówią coś i narzekają tylko po to, żeby ponarzekać ;p I ta sytuacja tak mnie podirytowała i zapadła w pamięć, że jak sobie p[rzypomne to gotuje się do dziś. Jechałam do szkoły i był pełen autobus, miejsc siedzaych zero a po za tym cały ogólnie zatłoczony, autobus zatrzymał się pod jedną z przychodni i wiadomo - pełno staruszków. Ja akurat stałam przy przednich drzwiach niemal przyklejona do kabiny kierowcy żeby było przejście w głąb, nie chciałam przesunąć się dalej bo na następnym przystanku wysiadałam i nie przedostałąbym się do drzwi gdybym przesunęła się na środek, wtedy wszedł dziadek i jak tylko zamknęły się drzwi (z ledwością) na cały autobus zaczął "przezywać" jacy to młodzi są niewychowani i bezmyślni bo się nie chcą przesunąć, choc z mlodszych osob bylam tam tylko ja a droge "tamowali" wlasnie staruszkowie i mówię mu że jakby nie widział to tam stoją sami starzy a on dalej ze kiedys to się w dupsko przypier***iło i umieli się zachwoać a teraz nei potrafią i gdy juz podjechalismy na przystanek i chciałam wysiąść to mowie "przepraszam" bo owy dziadek stał jeszcze z paroma kompanami na przednim pomoście centralnie w drzwiach a on do mnie "no przecież przeciśniesz się" a ja mowie "a nie prościej na chwile wyjść, wysiądziemy to wejść spowrotem i kto tu nie myśli" po czym jakoś się "przecisnęłam" i wysiadałam, ale tak się zirytowałam, ze od razu zadzwoniłam do Kamila, żeby mu opowiedzieć ;p
    A tak po za tym to współczuje naszym chłopakom, bo też na pewno mają pełno takich sytuacji, że starsi czepiają się kierowcy, też nie jeden raz byłam tego świadkiem a jak coś jest nie po ich myśli to od razu dzwonią na skarge....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiedziałam przez całą podróż i chyba nawet jak wysiadłam to byłam zdezorientowana tak bardzo, bo nie rozumiałam, co się właściwie wydarzyło...
      No ja właśnie też mam tak, ze czasami tego rodzaju przykre sytuacje jeszcze potem długo analizuję i przeżywam, choć przecież prościej byłoby zapomnieć - w końcu to tylko obcy ludzie... :/
      Więc nie dziwię się też Tobie, że tę sytuację, którą opisałaś przeżywałaś i jeszcze długo po niej byłaś wkurzona.

      No fakt, Franek często opowiada mi podobne historie, ale na szczęście on jest bardzo spokojny i potrafi nie reagować na żadne zaczepki albo głupie teksty, czy zachowania. Czasami bardzo podziwiam go za ten spokój (co ciekawe w domu wcale taki spokojny nie jest :P)

      Usuń
  8. Patrzysz po prostu na innych ludzi według siebie, przez co czasami doznajesz takiego szoku. Bo co tu dużo kryć, nie brak zwyczajnych chamów, roszczeniowców i typów, którzy chcą być chamscy, wredni i złośliwi. Choćbyś była nie wiem jak miła, nie ma to żadnego znaczenia, kiedy trafisz na takiego chama. Ponoć nie warto kłócić się z głupcem, bo cię zniży do swojego poziomu i pokona doświadczeniem, ale osobiście uważam to za powiedzonko wymyślone przez mało asertywne osoby, którym brak odwagi, żeby się postawić. Rozumiem, że nie każdy jest bohaterem, ale wieczne ustępowanie chamstwu utwierdza je w przekonaniu, że zdziała cuda takim właśnie postępowaniem. Po co być miłym? Mili tulą uszka po sobie, podwijają ogonek i uciekają. Cham dostaje to co chce i zadowolony idzie dalej, przyklaskując swojej zaradności i sile przebicia. Bo czemu ma myśleć inaczej?

    Wiem, że łatwo napisać "nie przejmuj się takimi ludźmi". No ale naprawdę nie ma co o nich myśleć. Są i będą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, chyba trochę tak jest - często wpadam w tę pułapkę, że zakładam, że ktoś zareaguje, myśli albo jest usposobiony podobnie jak ja i wtedy doznaję szoku... A rzeczywiście ludzi, którzy są zwyczajnie wredni bez powodu i z natury złośliwi nie brakuje,
      Ja potrafię odpyskować, czasami wdaję się w niepotrzebne awantury, bo nie umiem trzymać języka za zębami, chociaż niestety często jest tak, że po tamtej osobie to i tak spływa, a ja się przejmuję jeszcze przez kolejne dwa dni.

      Jasne, wiem, że masz rację.. Tylko jak czasami wyłączyć myślenie ? :)

      Usuń
  9. ja tam się z Tobą w tej sytuacji zgadzam, bo baba chyba sama nie wiedziała czego chce. Zachowywała się jakby była świętą krową, bo jest star(sz)a i w dodatku boli ją noga. Ale kuźwa (sory, za bluźnierstwa,ale mnie dzisiaj nosi...:P), skąd ona może wiedzieć co drugiemu czlowiekowi dolega? czy zdrowy> czy tez może chory? po operacji - albo właśnie w ciąży!!?? według niej ciąża to nic, a według mnie - tak samo jej noga to nic...;/
    a piszę tak, bo sama miałam podobną sytuację, tyle, że u mnie w niedalekim mieście: byłam na zakupach, na ryneczku, a tutaj starych bab, to jak w ulu...roi się od nich. Po zakupach usiadłam na ławce, czekam na autobus, podchodzą dwie stare (nie starsze, stare...:P) baby i mówią: zejdź no pani, młoda jesteś, możesz postać...!! ożesz kur...se myśle Ty stara ropucho! Siłę biegać po rynku miałaś? Nosić teraz te toboły też ma siłe, a nie masz jej, żeby zrobić kilka kroków i usiąść na innej ławce?? A podkreślam, że były dwie obok wolne!! Nosz jak mną to cisnęło, wygarnęłam jej konkretnie, aż się na mnie ludzie patrzyli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No naprawdę, chyba trochę tak było, że sama nie wiedziała, czego chce, a głównie po prostu chodziło o to, żeby się na kimś wyżyć. Właśnie - to jest najbardziej wkurzające. Oczywiście, że należy zwracać uwagę na starsze osoby, którym coś dolega i ustępować im w miarę możliwości - tylko, ze to nie powinien być mimo wszystko obowiązek, bo czasami i Tobie może coś dolegać. Zresztą w tamtym wypadku, jak tylko zobaczyłam tę kobietę w dodatku z kulą, to od razu się odsunęłam i chciałam ją przepuścić, ale jej po prostu było mało...

      A właśnie! Ileż to razy widziałam energiczne starsze panie, które sprintem biegły do autobusu a potem nagle umierały na nogi!

      Usuń
  10. kurczę, ja dopiero pod koniec, jak już napisałaś wyjaśnienie, zajarzyłam o co babie chodziło i ma szczęście, że trafiła na Ciebie, a nie na mnie, bo miła bym na bank nie była! rodzice uczyli mnie szacunku do starszych, ale zauważyłam, że większość z nich przyjmuje postawę czysto roszczeniową, a tego ja nie zdzierżę i bywam niemiła.. niestety coraz więcej słyszę i czytam o takich przypadkach, choć ciężko to przypadkami nazwać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie też dopiero pod koniec podróży się zorientowałam i to tylko dlatego, że ona coś podobnego zasugerowała. Też nie zawsze jestem miła, ale wtedy naprawdę nie miałam siły na awanturę, a przede wszystkim byłam chyba na to zbyt zszokowana... :(
      Właśnie, bo szacunek się starszym należy - ale tak samo, jak każdemu innemu człowiekowi, a im (niektórym) się wydaje, że po prostu są starsi i już! Mogą być niegrzeczni i chamscy a i tak młodsi mają koło nich skakać.

      Usuń
  11. Dla mnie wiek nie jest usprawiedliwieniem takiego zachowania. Nie lubię niegrzecznych, wrzeszczących dzieci, które na przestrzeni publicznej zachowują się skandalicznie, tak samo jak wrednych staruchów, którzy, mam wrażenie, w takich miejscach jak autobus szukają tylko pretekstu do zadymy, by urozmaicić swoje nudne życie bądź wylądować frustracje. Ludzie w każdym wieku powinni zachowywać się tak, aby swoją osobą nie utrudniać życia innym, bo na tym polega normalne funkcjonowanie w społeczeństwie. W pieleszach własnego domu niech robią co chcą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, dla mnie też wiek nie jest usprawiedliwieniem. Niestety trochę panuje takie przekonanie, że starszym można więcej, bo im się szacunek należy właśnie dlatego, że są starsi :/ Mogą być niegrzeczni, a i tak wyjdzie, że to Ty jesteś ta zła.
      I z dziećmi mam tak samo, też nie znoszę wrzeszczących dzieci a jeszcze bardziej rodziców, którzy na to nie reagują (bo też co innego, gdy widzę, że matka próbuje dziecko bezskutecznie uspokoić, wtedy to mi nawet jej szkoda, bo domyślam się, ze się stresuje tą sytuacją)
      Absolutnie się zgadzam, że każdy powinien zachowywać się tak, żeby innym po prostu nie utrudniać życia!

      Usuń
  12. Ja nie miewam takich sytuacji, od lat nie podróżuję komunikacją miejską, ale dawniej jeździłam codziennie.
    Dla mnie również wiek nie jest żadnym usprawiedliwieniem takiego zachowania. Ty jesteś bardzo wrażliwa, a tej kobiecie na pewno do głowy nie przyszło, że się rozpłaczesz przez nią i będzie Ci smutno...
    Z drugiej strony mam strasznie szkoda mi starych ludzi, tak w ogóle....patrzę na nich z litością, są już na ostatniej prostej, często biedni, chorzy, samotni, pomarczszeni...sama boję się starości i na prawdę im współczuję więc chyba bym nie pyskowała....Choć zdarzają się wyjątki bo jak ktoś trafi na mój gorszy dzien, albo po prostu wstrzeli się z komentarzem w nieodpowiedni moment to mam w nosie wiek. Dziś np taka sytuacja.
    Idziemy z mamą chodnikiem, ja trzymam w jednej ręcę bardzo ciężką torbę z litrowymi maskami do włosów (ok 7 kg miała), pada deszcz więc mam w drugiej ręce parasolkę, a z ramienia spada mi moja torebka. Stanęłam na dosłownie 20 sekund, chciałam by mama pomogła włożyć mi torebkę na ramię, za nami szedł pan, który musiał nas ominąć (de facto mamy znajomy z pracy) Ominął. Za chwile idzie jakaś kobicina po 60 i do mnie z tekstem, że jak ja mogę tak blokować chodnik, że pan musiał przeze mnie i moje postoje mnie/nas omijać. Było mi zimo, ciężko, niewygodnie a do parkingu jakieś 4 min drogi i normalnie zlałabym jej tekst, ale nie tym razem. Powiedziałam jej coś w stylu, że no faktycznie świat się kończy i co to teraz będzie jak Pan musiał mnie ominąc i że nie będę teraz całą noc spać przez to. Oczywiście sarkastycznie. COś tam pogadała sobie i poszła...także nie ma reguły, ludzie są wkurzający w każdym wieku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś jeździłam codziennie, a teraz raczej sporadycznie i o dziwo częściej obserwuję takie sytuacje :/
      Tak, ja też uważam, ze wiem niczego nie usprawiedliwia w tym wypadku. Zwłaszcza, że w tym konkretnym przypadku z tą babą uważam, ze naprawdę zachowałam się bez zarzutu - chciałam ją przepuścić, chciałam nawet z nią pogawędzić, a tu okazało się, że ona miała jakieś inne oczekiwania.

      Rozumiem Cię, ja też czasami tak mam, że spojrzę na taką starszą osobę i z jakiegoś powodu jest mi jej żal. Nie umiem tego wytlumaczyć, bo nie każdy wzbudza we mnie takie emocje, ale czasami tak własnie jest. Ale nie dotyczy to tych roszczeniowych, chamskich starszych dziadków i babć, wtedy szybko mi mijają te odczucia.
      Wszystko zależy od sytuacji - ja też czasami się odzywam, a czasami nie... I też niezależnie od tego, czy ten "rozmówca" jest młodszy, czy starszy. Czasami też jestem zadowolona ze swojej reakcji, a innym razem żałuję, że się odezwałam.

      Usuń
  13. Przez 2 lata pobytu w Gdyni też jeździłam w porach okołopołudniowych głównie z towarzystwem mocno zaawansowanym wiekowo. Różnie bywało. Ale najbardziej mnie zestresowała sytuacja, gdy to MNIE ustąpiono miejsca! Taka mniej więcej 40-letnia babeczka się zerwała na mój widok i zaproponowała, bym usiadła... Pomyślałam sobie wtedy, że nie jest dobrze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko świadczy dobrze o Tobie, ze nie masz jakichś wygórowanych oczekiwań, no i o tej kobiecie też :) Bo jednak ja myślę, że to jest bardzo dobry zwyczaj tego ustępowania miejsca, tylko nie powinien być obowiązkiem.
      Ja miałam keidyś sytuację, gdy stanął nade mną jakiś pan. Czytałam książkę, więc widziałam go tylko kątem oka, ale wydawało mi się, ze jest starszy. Wstałam i ustąpiłam, po czym zorientowałam się, że on wcale nie taki starszy - no, gdzieś tak koło 40tki był... Nie wiem komu było bardziej głupio :)

      Usuń
  14. Sądzę,ze to nie starość winna.Ci zrzędzący,chamscy,nieprzyjemni i mający wszystko wszystkim za złe -zawsze tacy byli;)Starość tylko pewne cechy wyostrza.
    pozdrawiam.
    Ulla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zgadzam się z Tobą, ze to nie tyle starość winna, co po prostu wredny charakter :/ Tyle tylko, że niestety niektórzy ludzie właśnie mają takie przekonanie, że skoro są starsi, to już nic nie muszą - nie muszą być grzeczni i uprzejmi, tylko wszyscy dookoła nich tacy mają być. I to jest przykre. Ale to są osoby, które przez cale życie miały roszczeniową postawę, więc racja, że nie do końca o starość chodzi.
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  15. Osobiście uważam, ze osobista kultura i dobry obyczaj wymaga by osobie starszej ustąpić, lub kobiecie w ciąży czy z małym dzieckiem itp...Ale tylko wtedy gdy sami jesteśmy zdrowi, niezmęczeni, nie mamy jakiś dolegliwości, których nie widać gołym okiem itp...Osobista kultura wymaga, że gdy nam nikt nie ustępuje, to nie komentujemy tego na głos. Bo ustępowanie nie jest obowiązkiem! I tyle. Zbyt wiele w ludziach agresji, nieuprzejmości...Nie można w publicznym miejscu stwarzać takiej sytuacji, że ktoś się czuje zobowiązany do tłumaczenia się z tego, że zajął miejsce siedzące.
    Gorzej niż w komunikacji miejskiej jest w poczekalniach przed gabinetem do onkologa. Byłam świadkiem niejednej awantury, i to z uczestnictwem samych kobiet. SZOK.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ja tez uważam, ze to jest po prostu bardzo dobry i miły zwyczaj i sama jak najbardziej go wielokrotnie praktykowałam, ale właśnie uważam, ze nie powinno to być obowiązkiem i to osoba ustępująca powinna decydować sama, czy czuje się na siłach tego miejsca ustąpić oraz komu tego miejsca ustąpi. Ja na widok osób o kulach albo naprawdę w podeszłym wieku od razu się zrywam. Ale nie ustępuję każdemu, kto jest ode mnie starszy.

      Fakt w poczekalniach u lekarzy wcale nie jest lepiej :( Też kiedyś miałam podobną sytuację.

      Usuń
  16. Dlatego wlasnie unikam autobusow jak ognia... ja nie mam nerwow do takich rzeczy i po prostu bym ja opieprzyla.. a pozniej by bylo "jacy ci mlodzi ludzie sa beznadziejni"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie zawsze się da unikać komunikacji miejskiej. W Warszawie nie ma szans, żeby sprawnie poruszać sie na piechotę a samochodem po prostu czasami się nie opłaca :)

      Usuń
  17. Dziwna kobieta - przecież ostatecznie siedziała w tym autobusie, nie musiała stać to o co miała pretensje? :/ Niektórzy starsi ludzie są na prawdę zgryźliwi :/ Ja właściwie komunikacją miejską przestałam jeździć jakiś rok temu bo kupiliśmy drugi samochód, wcześniej jednak miałam to szczęście, że nie spotkała mnie żadna taka nieprzyjemna sytuacja:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie wiedziałam o co miała pretensje aż do ostatniej chwili, choć kiedy się już dowiedziałam, to te pretensje powaliły mnie swoją absurdalnością :/
      My nie chcemy właśnie kupować drugiego samochodu, bo jednak uważamy, że to zbędny wydatek (zwłaszcza, że Franek ma darmowe przejazdy komunikacją) i generalnie uważam, ze nie zawsze samochód jest idealnym rozwiązaniem, dlatego nie chcę rezygnować z tego środka transportu. Wcześniej też nie miałam wielu takich sytuacji.

      Usuń
  18. Wiesz co Margolko ja zaczęłam to olewac kiedy zobaczyłam czerede babć i dziadków utykajacych z laseczkami a kiedy podjezdzal tramwaj/autobus jakby im ktoś red bulla dal laski prawie ze pod pache i polowanie na miejsce - dosłownie!! to z obserwacji kiedy w pierwszej ciazy z Synkiem jeszcze jeździłam do pracy.Nie cierpię takich roszczeniowych sytuacji a juz jak ktos wrzeszczy to mnie szlag trafia!. Bo szybko zapomina sie jak to bylo kiedy z ogromnym brzuchem trzeba gdzieś jechać, albo jak sie źle czuje . teraz kiedy jestem w 7 miesiącu unikam środków komunikacji ( chyba E nie mam wyjścia) i molestuje męża żeby mnie zawiózł albo jeśli jest to blisko to chętnie się przejdę. I powiem Ci ze jeśli ktoś naprawdę jest chory i że się czuje nie będzie miał nawet siły narzekać a co dopiero wrzeszczec . Teraz mi przyszło do głowy ze trzeba było tej wariat ce powiedzieć żeby sobie podpisała te miejsca imieniem i nazwiskiem :-D jak mój dziekan miejsce na parkingu i nikt nie śmiał postawić tam auta :-) buźka i olej to i rób to co uważasz zeby Tobie i Maluchowi było dobrze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, doskonale znam ten wyścig po miejsce! Wielokrotnie byłam tego świadkiem. Franek zresztą, jako kierowca, też i często o tym opowiada. Właśnie to jest najbardziej wkurzające, że te osoby, które najbardziej potrzebują usiąść nie mają takiego tupetu, a czasami nawet siły poprosić o zwolnienie miejsca.
      Ja też nie znoszę roszczeniowej postawy u nikogo :/
      Nie unikam komunikacji miejskiej, bo nie bardzo mam alternatywę (często muszę jeździć w godzinach wczesnoporannych, kiedy Franek pracuje), a poza tym trochę mnie irytuje myśl, że musiałabym to robić tylko dlatego, że ludzie są wredni :/

      Chyba powiedziałam tej babce na odchodne mniej więcej coś takiego, że nie wiedziałam, że miejsce jest imienne, ale nie wiem co mi na to odpowiedziała.

      Staram się olewać takie sytuacje, ale i tak niestety potem je przeżywam :(

      Usuń
  19. ostatnio chyba taki klimat, ze ludziom fochy sie nasilaja. Nie przejmuj sie Margolciu, szkoda zdrowia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może, choć wydaje mi się, że niektórzy mają focha przez całe życie :/ Jasne, ze szkoda zdrowia i wiem, że nie powinnam się tym przejmować, ale czasami to silniejsze ode mnie.

      Usuń
  20. Częściej jeżdżę pociągami i nigdy mi się taka sytuacja nie zdarzyła. Ludzie potrafią stać całą drogę, bo nie ma gdzie usiąść i nie marudzą. A jak zdarzy mi się jechać miejską, to pcham się pierwsza i siadam. Takie sytuacje bardziej z kościołem mi się kojarzą. Bardzo często jak są święta itp wychodzę wcześniej z domu żeby usiąść. Czy te wszystkie starsze kobiety nie mogą zrobić tak samo? A potem dwie minuty przed Mszą wpadają i liczą na miejsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś jeździłam pociągami dużo, ale faktycznie nie miałam chyba takich sytuacji. I rzeczywiście tam trochę inaczej się do tego ustępowania miejsca podchodzi - kiedy widać, że ktoś ma naprawdę problem, to zawsze znajdzie się ktoś kto ustąpi, a inne osoby nie upominają się specjalnie.
      Ale porównanie z kościołem moim zdaniem jak najbardziej trafione i mam dokladnie taką samą opinię - wychodzę 15-20 min wcześniej, zeby mieć pewność, że usiądę. Dlaczego niby potem mam ustąpić komuś, kto przychodzi na ostatnią chwilę :/ Niech też przyjdzie wcześniej

      Usuń
  21. Wow, jestem w szoku, jacy ludzie potrafią być wredni. Następnym razem miej przygotowane w kieszeni słuchawki i posłuchaj sobie muzyczki, zamiast czyjegoś zrzędzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też byłam w szoku :( Chyba właśnie przez ten szok moja reakcja była tak emocjonalna.

      Usuń
  22. Przy takich okazjach staram się wytłumaczyć sobie, że widocznie ta osoba jest niespełna rozumu i dobrze, że spotkałam ją tylko na chwilę ;) Też zwykle muszę jakiś czas przetrawić podobne zdarzenie, ale im szybciej mi minie, tym lepiej. Nie ma się czym przejmować, są ludzie, którzy po prostu zawsze będą niezadowoleni i należy o nich prędko zapomnieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też staram się tłumaczyć to sobie właśnie w ten sposób, ale przyznam, że nie zawsze to działa :) Ale racja, zazwyczaj na szczęście jak już człowiek sobie wszystko przetrawi to mu przechodzi i się tak nie stresuje. A takich ludzi wiecznie niezadowolonych rzeczywiście jest sporo niestety i szkoda, zeby nam psuli krew :/
      Ps. Akurat sobie wczoraj o Tobie myślałam! Że kurczę muszę się w końcu u Czerwonej odezwać, bo pomyśli, ze o niej zupełnie zapomniałam, a tu proszę komentarz od Ciebie :P Wywołałam Cię :))

      Usuń
  23. Ludzie są bardzo, bardzo różni - bez względu na wiek. Jak ktoś za młodu był chamem, to na starość się już nie zmieni... Też miałam kilka takich sytuacji.. kiedyś jechałam ze szpitala autobusem, bo Rodzice nie mieli wówczas auta, a taksówką wyszłoby bardzo drogo bo było daleko. Byłam 5 dni po usunięciu wyrostka, ale tego nie widać. Stara baba ochrzaniła mnie, że siedzę i moją Mamę, że tak mnie wychowała :-/ Mój Tata jest bardzo impulsywny, więc urządzil tej pani awanturę na cały autobus, ale ja przez miesiąc byłam chora na samą myśl, że mam gdzieś jechać komunikacją miejską...
    Przytulam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak, tu masz rację, że bez względu na wiek ludzie bywają mili albo wręcz przeciwnie. Najgorsze tylko, że tak się utarło, ze starszy człowiek ma jakieś większe prawa i się nie pamięta o tym, że on zapewne przez cale życie był chamski :/
      A Twoja historia bije moją na głowę :( Naprawdę chyba miałaś jeszcze gorszej, choć fajnie, ze nie bylaś sama i ktoś wziął Cię w obronę. Ale strasznie to przykre.

      Usuń